Heweliusz (2025). recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Najlepszy polski serial 2025 roku?
Są historie, których nie da się opowiedzieć bez emocji. Tragedie, które mimo upływu lat wciąż mają w sobie coś nieukończonego. „Heweliusz”, nowy serial Netfliksa w reżyserii Jana Holoubka i Kaspra Bajona, to właśnie taka opowieść. Nie o katastrofie morskiej, choć od niej wszystko się zaczyna, lecz o tym, co dzieje się później. I wcześniej.
Serial Netfliksa w pięciu odcinkach opowiada o jednej z największych tragedii morskich w historii Polski - katastrofie promu „Jan Heweliusz”, który zatonął w styczniu 1993 roku. Twórcy nie ograniczają się jednak do rekonstrukcji faktów. Ich celem jest coś więcej, mianowicie pokazanie ludzkich emocji, bezradności i prób odnalezienia sensu w obliczu niewyobrażalnej katastrofy.
„Heweliusz” był jednym z tych projektów, które od pierwszej zapowiedzi budziły we mnie ciekawość nie tylko ze względu na imponującą obsadę, ale przede wszystkim na realia lat 90., w których przecież sam się wychowałem. O tych tragicznych wydarzeniach mówi się dziś niewiele, a był to wówczas dramat szeroko komentowany nie tylko w Polsce. I do dziś nie został on do końca wyjaśniony.
Heweliusz (2025). recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Polska w stanie przejściowym
Już sam początek serialu nie bierze jeńców – w pierwszych minutach jesteśmy wrzuceni w sam środek sztormu. Zimne fale Bałtyku, chaos, krzyki i bezsilność walczących o życie ludzi tworzą sceny, które trudno zapomnieć. Skojarzenia z „Czarnobylem” od HBO są tutaj jak najbardziej na miejscu. Reżyser nie zostawia widza w komfortowej pozycji obserwatora. Realizm kolejnych scen budzi ogromny respekt, bo w polskiej kinematografii naprawdę mało jest produkcji, które zrealizowano z takim rozmachem i przywiązaniem do detali. Wystarczy przeczytać opis akcji ratunkowej w Wikipedii, by zobaczyć jak wiele wydarzeń z tej tragicznej nocy przeniesiono wiernie na ekran. Ale to wbrew pozorom nie jest polski „Titanic”, bo melodramatu jest tu niewiele.„Heweliusz” nie jest też serialem ani łatwym, ani przyjemnym w odbiorze.
Mimo iż od początku znamy finał katastrofy, w kolejnych odcinkach obserwujemy przejmujący dramat rodzin, które tracą bliskich i muszą zmierzyć się z biurokracją, obojętnością instytucji oraz własnym cierpieniem. Serial zderza indywidualne emocje z systemem, który po upadku PRL-u dopiero próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości i pełen jest ciężkiego do skruszenia betonu na najwyższych stołkach. Śledztwo w sprawie katastrofy staje się symbolem tamtych czasów - epoki transformacji, w której stare układy wciąż trzymały się mocno, a prawda bywała ostatnim, czego tak naprawdę szukano, gdy kolidowało to z interesami "partii".
Heweliusz (2025). recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Aktorstwo najwyższej próby
Wspomniałem już wcześniej o znakomitej obsadzie. Aktorsko to zdecydowanie jeden z najlepszych seriali, jakie stworzono w Polsce w ostatnich latach. Konrad Eleryk w roli Witolda Skirmuntta - ocalałego członka załogi - tworzy postać skomplikowaną, tragiczną i niejednoznaczną. Magdalena Różczka i Justyna Wasilewska przekonująco oddają emocje kobiet próbujących poradzić sobie ze stratą męża, choć obie żyją na nieco innym poziomie. Michał Żurawski imponuje w roli drugiego kapitana promu, który dramat obserwował na lądzie, rozdartego między lojalnością wobec miejsca pracy a pragnieniem odkrycia prawdy o śmierci przyjaciół. Świetny jest również Andrzej Konopka jako kapitan bliźniaczego promu, któremu udało się przetrwać sztorm i dopłynąć do celu. Jego rola również balansuje między chęcią utrzymania układów, a wyrzutami sumienia. Należy dodać, że w serialu naprawdę niewiele jest postaci, które nakreślone są w czarno-biały sposób i nawet kapitan "Heweliusza", w którego wciela się Borys Szyc, nie jest postacią krystalicznie czystą. A nie wspomniałem nawet jeszcze, że występują tu też znane osobistości jak Michalina Łabacz, Tomasz Schuchardt, Jacek Koman, Jan Englert, Anna Dereszowska, Piotr Rogucki czy Mirosław Zbrojewicz.
Warto podkreślić, że Holoubek i Bajon unikają też taniego patosu. Katastrofa „Heweliusza” w ich ujęciu to nie widowisko, lecz dramat ludzi z krwi i kości. A twórcy odtwarzają do tego realia początku lat 90. z niezwykłą dbałością o szczegóły - od kostiumów i wnętrz, przez auta, programy telewizyjne, muzykę i sprzęty, po szare osiedla i betonowe nabrzeża portów. Każdy kadr, potraktowany odpowiednimi filtrami, przywołuje klimat tamtej epoki, a jednocześnie wzmacnia poczucie przygnębienia. To bez wątpienia serial mocno depresyjny, ale dzięki temu udało się uniknąć taniego widowiska, jednocześnie szanując pamięć o ofiarach. Próby zrozumienia, co naprawdę się wydarzyło na „Heweliuszu” - czy zawinił armator, kapitan, załoga, czy państwo - należą do najmocniejszych momentów całej produkcji. Twórcy prezentują różne wersje wydarzeń, pokazując, że prawda bywa wielowarstwowa, choć finalnie stają dość wyraźnie po jednej ze stron. Serial doskonale oddaje też zawiłości śledztwa, wliczając w to świetnie nakręcony dramat sądowy w finałowych odcinkach.
Heweliusz (2025). recenzja i opinia o serialu [Netflix]. Emocje ważniejsze od efektów
Sceny rozgrywające się na morzu robią ogromne wrażenie. Momentami widać wprawdzie techniczne ograniczenia oraz fakt, że niektóre ujęcia są do siebie dość podobne i można odnieść wrażenie, że się powtarzają, ale nie one są tu najważniejsze. Kluczowe jest napięcie i sposób, w jaki serial oddaje skalę żywiołu. Z kolei sekwencje po katastrofie niosą ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, a mnie osobiście najbardziej zapadła w pamięć sugestywna scena identyfikacji ciał przez rodziny ofiar. A takich scen jest tutaj znacznie więcej, choć otwarte zakończenie, które pozostawia pewne wątki nierozwiązane i dopisuje pewne fakty suchymi opisami tekstowymi przed napisami końcowymi, może niektórym widzom sprawić pewien zawód.
Ostatecznie „Heweliusz” to serial, który wymyka się prostym kategoriom. To serial katastroficzny, thriller śledczy, dramat sądowy i opowieść o polskim społeczeństwie w okresie przełomu. Jan Holoubek po raz kolejny udowadnia, że potrafi łączyć kino gatunkowe z wrażliwością na ludzkie historie. Decyzja, by całość zamknąć w pięciu odcinkach, była strzałem w dziesiątkę - dzięki temu serial pozbawiony jest zbędnych dłużyzn i ogląda się go „na jeden raz”. Co więcej, gdy już poznamy wszystkie fakty, warto obejrzeć go ponownie i zobaczyć, jak niektórzy aktorzy zagrali swoje role, wiedząc coś, czego nie wiedział jeszcze widz.
Atuty
- Świetne aktorstwo i bardzo mocna obsada
- Klimat lat 90. i depresyjny ton opowieści
- Scenografia i zdjęcia
- Złożoność fabularna i moralna niejednoznaczność
- Udane połączenie różnych gatunków
- Gra mocno na emocjach, ale bez patosu
Wady
- Nierówne efekty specjalne czasem pokazujące pewne ograniczenia
- Dla części widzów - brak jednoznacznego zakończenia
To nie historia o zatonięciu statku, lecz o tonięciu pewnej odchodzącej epoki.
Przeczytaj również
Komentarze (26)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych