![Mój ojciec - Zabójca BTK (2025) - recenzja filmu [Netflix]. W cieniu rodzinnego koszmaru](https://pliki.ppe.pl/storage/694c72f7876c9f1ffe55/694c72f7876c9f1ffe55.jpg)
Mój ojciec - Zabójca BTK (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. W cieniu rodzinnego koszmaru
Znakomita większość dokumentów z nurtu true crime, którymi zalewa nas Netflix, przypomina wizytę w gabinecie osobliwości. Fascynuje, przeraża, ale ostatecznie pozostawia nas z poczuciem taniej sensacji i moralnego kaca. Wchodzimy, patrzymy na potwora zamkniętego w bezpiecznej gablocie ekranu, a potem wracamy do swojego życia, zadowoleni, że zło ma tak czytelną, obcą twarz.
Dokument „Mój ojciec - Zabójca BTK” z maestrią i rzadko spotykaną empatią rozbija tę wygodną iluzję w drobny pył. To tylko po części opowieść o potworze. To raczej rozdzierająca serce spowiedź kogoś, kto potwora kochał, kto nazywał go tatą. To film, który nie pyta „jak on mógł?”, ale stawia znacznie trudniejsze, bardziej bolesne pytanie… jak z tym żyć?





Mój ojciec - Zabójca BTK (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Dwa oblicza amerykańskiego snu
Reżyser, zamiast epatować makabrą i odtwarzać z lubością kolejne akty zbrodni Dennisa Radera, owego wzorowego obywatela, przykładnego męża i ojca, lidera lokalnej wspólnoty kościelnej, a jednocześnie sadystycznego mordercy, który przez trzy dekady terroryzował Wichita w Kansas, oddaje ten głos jego córce, Kerri Rawson. I to był strzał w dziesiątkę, decyzja, która wynosi ten dokument na zupełnie inny poziom. Oglądamy idylliczne obrazki z rodzinnych archiwów, jak uśmiechnięty ojciec uczy małą Kerri łowić ryby, prowadzi ją do ołtarza, pozuje do zdjęć na tle nienagannie przystrzyżonego trawnika. Amerykański sen w pastelowych barwach.
Tyle że każda z tych scen przesiąknięta jest teraz lodowatym chłodem wiedzy, którą posiadamy my, widzowie, i którą w 2005 roku posiadła sama bohaterka. Ten sam człowiek, który wiązał jej buty, wiązał, torturował i zabił (stąd przydomek BTK - Bind, Torture, Kill) dziesięć niewinnych osób. Film mistrzowsko buduje napięcie na tym pęknięciu, na nieznośnym dualizmie. Nie jest to jednak zabieg czysto formalny. To precyzyjne oddanie stanu psychicznego Kerri, dla której całe jej życie czy wszystkie wspomnienia, okazały się zbudowane na potwornym kłamstwie i do pewnego czasu niewiedzy. Jej ojciec nie miał dwóch twarzy - on był integralną całością, w której dobro i niewyobrażalne zło nie tylko koegzystowały, ale wzajemnie się karmiły. Z tym, że normalność była dla niego najlepszym kamuflażem.

Mój ojciec - Zabójca BTK (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Portret ocalałej, nie mordercy
Tym, co odróżnia „Mój ojciec - Zabójca BTK” od setek podobnych produkcji, jest radykalne przesunięcie akcentu. To nie Dennis Rader, z jego narcystyczną potrzebą uwagi, jest tu gwiazdą. Jego obecność jest zarysowana przez opowieść i wspomnienia córki, archiwalne nagrania z sali sądowej i fragmenty listów. Prawdziwą bohaterką jest Kerri, a film staje się kroniką jej osobistej apokalipsy i żmudnej drogi ku odzyskaniu siebie. Z niezwykłą odwagą i szczerością prowadzi nas przez kolejne kręgi piekła - od pierwszego telefonu od agenta FBI, przez szok, wyparcie, gniew, aż po głęboką traumę i zespół stresu pourazowego.
Kamera nie boi się jej łez, nie ucieka od jej bólu, ale pokazuje to z ogromnym szacunkiem, bez cienia eksploatacji. Widzimy kobietę, która musi na nowo zdefiniować każdy aspekt swojego życia. Czy miłość do ojca była prawdziwa? Czy on kochał ją, czy tylko odgrywał rolę? Kim ona jest, skoro jej DNA naznaczone jest przez taką potworność? Dokument staje się uniwersalną opowieścią o dziedzictwie traumy i o tym, że zbrodnia nigdy nie ma jednej ofiary. Jej ofiarami są także ci, którzy zostają - żona, syn, córka, zmuszeni do życia w cieniu niewyobrażalnej zbrodni, nosząc nazwisko, które stało się synonimem zła. Droga Kerri Rawson od ofiary do aktywistki, pomagającej innym, którzy przeżyli traumę, jest najbardziej pokrzepiającym i fundamentalnym przesłaniem tego filmu.

Mój ojciec - Zabójca BTK (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Anatomia zła w cieniu etyki
W dobie, gdy platformy streamingowe prześcigają się w produkcji treści, które często w sposób nieetyczny żerują na ludzkich tragediach, gloryfikując sprawców i zapominając o ofiarach, dzieło Netflixa jawi się jako chlubny wyjątek. Twórcy wykazali się niezwykłą wrażliwością, tworząc dokument, który jest bardziej esejem psychologicznym niż reportażem kryminalnym. Unikają pułapki fascynacji złem, nie pozwalają, aby Rader (nawet zza grobu narracji) skradł show.
Jego motywacje, jego psychopatyczna natura są analizowane, ale zawsze przez pryzmat druzgocącego wpływu, jaki miały na jego najbliższych. Film nie daje prostych odpowiedzi. Nie tłumaczy zła, nie próbuje go racjonalizować. Zamiast tego pokazuje jego banalność, jego zdolność do ukrycia się na widoku, w sercu amerykańskiego przedmieścia, za drzwiami domu, który z zewnątrz niczym nie różni się od innych. To właśnie ta zwyczajność jest najbardziej przerażająca. Dokument stawia nas w niewygodnej pozycji, zmuszając do refleksji nad tym, jak mało wiemy o ludziach, z którymi dzielimy życie i jak kruche są fundamenty naszej percepcji.
Mój ojciec - Zabójca BTK (2025) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Podsumowanie
„Mój ojciec - Zabójca BTK” to dokument wybitny, dojrzały i wstrząsający do głębi. To obowiązkowa pozycja nie tylko dla miłośników gatunku true crime, ale dla każdego, kogo interesuje ludzka psychika, siła przetrwania i skomplikowana natura więzów rodzinnych. Film pozostawia widza z uczuciem głębokiego smutku, ale i ogromnego podziwu dla siły Kerri Rawson.
To ona jest prawdziwym zwycięzcą w tej historii, bo nie pozwoliła, aby mrok ojca pochłonął jej życie. Zamiast tego, przekuła swoje cierpienie, aby pomóc innym. To nie jest kolejny film o seryjnym mordercy. To potężny, poruszający i niezwykle potrzebny głos w dyskusji o traumie, dziedzictwie i odkupieniu, który zostaje z nami na długo po napisach końcowych. To bez wątpienia jeden z najlepszych dokumentów w swojej kategorii.
Atuty
- Zamiast epatować zbrodnią, film koncentruje się na jego córce, co jest odświeżające i niezwykle potrzebne w gatunku true crime
- To portret osoby próbującej poskładać swoje życie na nowo, unikając przy tym taniej sensacji na rzecz autentycznych emocji
- Stanowi wzór dla innych dokumentów, unikając gloryfikacji sprawcy i stawiając w centrum uwagi ofiary
- Umiejętne operowanie materiałami archiwalnymi i budowanie napięcia na kontraście między sielankowym życiem rodzinnym a potworną prawdą to reżyserski majstersztyk
Wady
- Widzowie oczekujący szczegółowej, proceduralnej analizy śledztwa i zbrodni BTK mogą czuć się zawiedzeni
- Film jest niezwykle intensywny i przygnębiający
- Osoby chcące dogłębnie zbadać psychikę mordercy nie znajdą tu wielu nowych informacji
Nie jest to łatwy w odbiorze film, ale być może właśnie dlatego warto go obejrzeć, bo przypomina, że za każdą zbrodnią kryją się nie tylko ofiary, ale i ci, którzy muszą żyć z piętnem cudzych czynów.
Przeczytaj również






Komentarze (0)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych