![Glina: Nowy rozdział (2025) – recenzja serialu [SkyShowtime]. Nowe zagadki kryminalne Warszawy](https://pliki.ppe.pl/storage/f7396ef47cc6c6bd8237/f7396ef47cc6c6bd8237.jpg)
Glina: Nowy rozdział (2025) – recenzja, opinia o serialu [SkyShowtime]. Nowe zagadki kryminalne Warszawy
Postrzelony został policjant. Kto strzelał i dlaczego, tego nie wiemy, ale na przestrzeni kolejnych odcinków będą starali się dowiedzieć tego znani i lubiani oficerowie Jóźwiak i Banaś, wspierani przez nową koleżankę, Tamarę. SkyShowtime, w koprodukcji z Apple TV i TVP zapraszają widzów na sześć zupełnie nowych odcinków kultowego „Gliny”, raz jeszcze pod batutą Władysława Pasikowskiego i według scenariusza Macieja Maciejewskiego.
Przyznam, że po pierwszym odcinku nowego „Gliny” nie spodziewałem się przesadnie dobrego serialu. Całość zaczyna się dosyć specyficznie, bo od Gajewskiego (Jerzy Radziwiłowicz) na stole operacyjnym, ale uważaj! To nie jest bezpośrednia kontynuacja wydarzeń ostatniego odcinka drugiego sezonu serialu. To zupełnie nowa strzelanina, w której pan nadkomisarz po prostu znowu został poszkodowany?! A co wydarzyło się tych siedemnaście lat temu? Nic. Odratowali go i tyle. Na co drążyć temat...
Później natomiast trafiamy w wir wydarzeń, ludzie umierają na lewo i prawo, tu ktoś się stawia, tam kto inny rzuca wyświechtanym frazesem. Jest twardo i w stylu oryginału, ale brakuje w tym wszystkim wiarygodności. Aktorzy podają dialogi bez emocji – że niby tacy twardziele – lecz nawet taki brak emocji trzeba umieć zagrać żeby wyszedł efektownie. Myślałem, że pan Pasikowski czuje ten klimat, że każdy jeden fałszywie brzmiący dialog wyłapie i każe powtarzać do skutku. Tymczasem już w tej pierwszej scenie znany z oryginału Siennicki (Mariusz Bonaszewski) widzi kto leży na jego stole, więc jak gdyby nigdy nic wychodzi z sali, do pokoju obserwacyjnego. Podchodzi do niego Seifert (Agnieszka Pilaszewska), rzuca dwoma suchymi jak wiór tekstami, po czym pan doktor wraca na salę i bierze się za robotę. Cała scena trwa może z minutę i jest zwyczajnie dziwna. Czyli co? Wyszedł gniot?




Glina: Nowy rozdział (2025) – recenzja, opinia o serialu [SkyShowtime]. Psy na tropie

No właśnie nie! Z każdym kolejnym odcinkiem akcja nabiera coraz większych rumieńców, nasi bohaterowie prowadzą przesłuchania, dyskutują między sobą na temat śledztwa, znajdują odpowiedzi na pytania w jednym miejscu, w kolejnym trafiając na jeszcze więcej pytań. Fabuła poprowadzona została naprawdę bardzo zajmująco. Cały sezon to jedynie sześć odcinków, więc zbyt wielu spraw nie dało się tu upchnąć, ale dwie najważniejsze przygotowane zostały z głową, praktycznie do końca wodząc widza za nos i ostatecznie prowadząc do satysfakcjonujących finałów. No – o ile sam koniec serialu można uznać za jakikolwiek finał. Historia, typowo już dla tej serii, po prostu urywa się, a że twórcy serialu postarali się już tutaj zanęcić wątki na ciąg dalszy, to pozostaje mieć nadzieję, że SkyShowtime połknie haczyk i da nam kolejny sezon.
Filarem serialu są, naturalnie, Jóźwiak i Banaś. Jacek Braciak i Maciej Stuhr wracają do swoich ról kompletnie bezwysiłkowo i naturalnie. Chłopaki mają niesamowitą chemię, wygłupiają się, współpracują, nierzadko dosłownie porozumiewają się bez słów. To już nie ci narwani młodzianie sprzed blisko dwóch dekad, a zaprawieni w boju profesjonaliści, spokojniejsi, bardziej opanowani. Aby nie było jednak zbyt nudno, dołącza do nich świeżo upieczona aspirantka, Tamara Rudnik (Nela Maciejewska), dziewczyna o tajemniczej, mrocznej przeszłości, która jednak wykazuje talent i dobry zmysł detektywistyczny. Tutaj to ona rwie się do łapania bandytów, pragnąc szybkich efektów. Nie jest ona jednak po prostu kopią Stuhra z początku serialu. Ma coś, czym może faktycznie wspomóc swoich starszych kolegów – obycie z internetem i technologią w ogóle. Maciejewskiemu udało się wyciągnąć z tej sytuacji kilka całkiem zabawnych, choć odpowiednio stonowanych gagów, przełamując zwykle bardzo poważny ton produkcji.
Glina: Nowy rozdział (2025) – recenzja, opinia o serialu [SkyShowtime]. Nowy rozdział starej opowieści

Wszędzie tam, gdzie się to liczy, nowy „Glina” to wciąż ta sama produkcja, co dawniej. Wyraziste postacie kręcą się po nierzadko ciemnej i mokrej Warszawie, zaglądając do starych kamienic, na schowane przed oczami tłumów uliczki, muzyka Michała Lorenca nadaje wydarzeniom słodko-gorzki, bardzo noirowy charakter, bandyci knują, piękne kobiety pojawiają się i znikają i tylko sceny pościgów wyszły jakoś tak inaczej. Czytaj: lepiej, ponieważ raz, że jest ich więcej, a dwa że mają teraz tempo, budowane zarówno prędkością samych aktorów, jak i dynamiczną reżyserią i widowiskowym doborem kadrów. To dla mnie naprawdę niesamowite, jak ostro zmieniłem zdanie z pierwszych wrażeń do ostatecznego werdyktu. Dowodzi to tylko znanej od dawna prawdy, że nie można oceniać całości po samym wstępie.
Żeby jednak nie było, że „Nowy rozdział” jest produkcją idealną, wypada wymienić kilka jego problemów. O pierwszym, czyli słabo podanej części dialogów, już wspominałem. Jest to problem o tyle istotny, że rzuca się w ucho praktycznie przy każdym wystąpieniu. Z tej bardziej głównej obsady, powiedziałbym, że największy problem z wiarygodnym sprzedaniem swoich kwestii ma pani Agnieszka Pilaszewska – niby twarda i nie mająca czasu na głupoty, a częściej brzmiąca jakby była lekko zdezorientowana i poirytowana tym faktem. Drugim problemem, przynajmniej w mojej ocenie, jest zakończenie sezonu, czy raczej jego brak. Ponownie jak w 2008 roku, akcja urywa się po bardzo istotnym, sporo zmieniającym wydarzeniu tak, jakby czekał na nas jeszcze jeden, domykający opowieść odcinek. Rzecz w tym, że odcinek ten nie istnieje. Bardzo nie lubię, kiedy seriale kończą się w taki sposób – z rozgrzebanymi wątkami, bez poczucia spełnienia, że obejrzało się kompletną historię.
„Glina: Nowy rozdział” to produkcja zaskakująco udana, jak na powrót do marki po tak wielu latach. Prowadzone przez naszych bohaterów śledztwa wciągają i po końcu każdego odcinka natychmiast chce się wiedzieć, co dalej, stara gwardia dobrze miesza się ze świeżą krwią, a relatywnie niewielka ilość odcinków sprawia, że po nudzie i przestojach nie ma nawet śladu. Jasne, nie wszystko zagrało idealnie, ale i tak mam nadzieję, że prace nad kolejnym sezonem już trwają.
Premiera: 16.10.
Atuty
- Klimat kryminalnej strony Warszawy;
- Muzyka Michała Lorenca;
- Bardzo dobrzy Stuhr i Braciak;
- Nie ustępująca im kroku Nela Maciejewska;
- Wciągające zagadki kryminalne;
- Zajmująco prowadzone śledztwo.
Wady
- Miejscami zbyt banalne, kiepsko podane dialogi;
- Kolejne zakończenie bez zakończenia;
- Naiwność jednego wątku przekracza skalę;
- Niezrealizowany potencjał części postaci.
„Glina: Nowy rozdział” godnie kontynuuje oryginał sprzed blisko dwóch dekad. Pasikowski i Maciejewski zapraszają na blisko pięć godzin noir w polskim stylu. Czasami jest trochę zbyt sztampowo, ale historia jest na tyle zajmująca, że szybko przestaje się zwracać na to uwagę.
Przeczytaj również






Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych