Nieczysta gra (2025) - recenzja filmu [Amazon Prime Video]. Rozrywka na wieczór, ale nie arcydzieło

Nieczysta gra (2025) - recenzja i opinia o filmie [Prime Video]. Rozrywka na wieczór, ale nie arcydzieło

Łukasz Musialik | Dzisiaj, 08:00

Gdy na streamingowej platformie, w morzu algorytmicznie skrojonych, bezdusznych „produktów filmo-podobnych”, pojawia się dzieło tak bezczelnie analogowe w swoim duchu jak „Nieczysta gra”, człowiek czuje się niemal zobligowany, aby spojrzeć na nie łaskawszym okiem. Shane Black, stary wyga Hollywood, który dialogiem potrafi ciąć jak brzytwą powraca, aby przypomnieć nam o kinie, w którym liczy się błyskotliwa riposta, absurdalny zbieg okoliczności i charyzma poharatanych przez życie bohaterów.

Jego najnowszy film, dostępny na Amazon Prime Video, to jazda bez trzymanki po wyboistej drodze gatunku heist movie, gdzie za każdym zakrętem czai się zdrada, a jedyną walutą jest cynizm. To kino, które nie sili się na głębię egzystencjalną, bo całą swoją energię wkłada w dostarczenie widzowi czystej, nieskrępowanej frajdy. I choć nie jest to dzieło bez skazy, to w dzisiejszych czasach taka dawka filmowej energii czasem jest na wagę złota.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nieczysta gra / Play Dirty / Amazon Prime Video
resize icon

Nieczysta gra (2025) - recenzja i opinia o filmie [Amazon Prime Video]. Parker w krzywym zwierciadle

Shane Black, adaptując prozę Donalda E. Westlake’a (piszącego pod pseudonimem Richard Stark), staje przed nie lada wyzwaniem. Literacki Parker to postać niemal mityczna. To zimny, amoralny profesjonalista, chodząca definicja drapieżnika w miejskiej dżungli. To człowiek-funkcja, pozbawiony sentymentów i zbędnych słów. Próba wpisania go w rozgadany, pełen ironi świat Blacka wydaje się karkołomny. 

I rzeczywiście, Mark Wahlberg nie jest Parkerem z kart powieści. Jego wersja antybohatera jest ocieplona, bardziej ludzka, a przez to paradoksalnie mniej interesująca dla purystów. Wahlberg, aktor o niezaprzeczalnej prezencji fizycznej, ale ograniczonym wachlarzu ekspresji, wnosi na ekran swój typowy wizerunek twardziela z sąsiedztwa. Brakuje mu tej lodowatej aury zagrożenia, którą roztaczali wokół siebie Lee Marvin w „Zbiegu z Alcatraz” czy nawet Mel Gibson w „Godzinie zemsty”. 

Black wydaje się tego świadomy i zamiast na siłę tworzyć mroczny kryminał, przesuwa akcenty w stronę komedii. Parker w jego ujęciu to wciąż skuteczny złodziej, ale otoczony jest galerią postaci tak barwnych i neurotycznych, że jego stoicyzm staje się raczej źródłem komizmu niż egzystencjalnej grozy. To ratuje film przed popadnięciem w nieznośny patos i pozwala reżyserowi robić to, co umie najlepiej - żonglować słowem.

Nieczysta gra / Play Dirty / Amazon Prime Video
resize icon

Nieczysta gra (2025) - recenzja i opinia o filmie [Amazon Prime Video]. Symfonia chaosu i dialogu

Tym, co zawsze stanowiło o sile kina Shane’a Blacka, jest scenariusz. To dialog napędza akcję, buduje postacie i definiuje rytm filmu. W „Nieczystej grze” wraca do szczytowej formy. Każdą scenę, nawet najbardziej prozaiczną, potrafi nasycić błyskotliwymi, piętrowymi wymianami zdań, które brzmią jak słowne pojedynki rewolwerowców. To właśnie w tych momentach film lśni najjaśniej. Relacja Parkera z Grofieldem, granym ze zblazowaną elegancją przez LaKeitha Stanfielda, to prawdziwy majstersztyk. Ich interakcje, pełne wzajemnych docinków i niechętnego szacunku, przypominają najlepsze duety z „Zabójczej broni” czy „Nice Guys. Równi goście”. 

To właśnie ta werbalna ekwilibrystyka sprawia, że śledzimy skomplikowaną, miejscami wręcz absurdalnie przekombinowaną intrygę z autentycznym zaangażowaniem. Black, niczym jazzowy muzyk, improwizuje na kanwie klasycznego schematu „jednego ostatniego skoku”, dodając do niego absurdalne zwroty akcji, ekscentrycznych pomocników i wrogów, a wszystko to spowija, rzecz jasna, w świąteczną atmosferę, która od lat jest jego reżyserskim podpisem. Miejscami można odnieść wrażenie, że fabuła jest jedynie pretekstem do serwowania kolejnych słownych perełek, ale jest to pretekst tak smakowity, że wybaczamy mu logiczne mielizny i pewną schematyczność.

Nieczysta gra / Play Dirty / Amazon Prime Video
resize icon

Nieczysta gra (2025) - recenzja i opinia o filmie [Amazon Prime Video]. Streamingowy bękart kina klasy B

„Nieczysta gra” to film, który idealnie odnajduje się w realiach domowego seansu. Nie ma ambicji, aby podbić wielki ekran, ale z drugiej strony, ma znacznie więcej charakteru niż większość produkcji tworzonych z myślą o platformach streamingowych. Widać w nim rękę autora, a nie chłodną kalkulację producenta. 

Sceny akcji, choć czasem naznaczone niedoskonałym CGI, mają w sobie energię i pomysłowość, której brakuje w wielu wysokobudżetowych blockbusterach. Black nie boi się brutalności, ale traktuje ją z przymrużeniem oka - przemoc jest tu bardziej komiksowa niż naturalistyczna. Film ma w sobie ducha kina klasy B z lat 90., więc jest nieco niechlujny, momentami przeszarżowany, ale szczery w swoich intencjach. 

To opowieść dla widza, który tęskni za czasami, gdy kino akcji potrafiło być jednocześnie inteligentne i autoironiczne. Jest to propozycja, która na dużym ekranie mogłaby zginąć, przytłoczona przez superbohaterskie franczyzy, ale w domowym zaciszu, z miską popcornu, staje się idealnym kompanem na wieczór. To list miłosny do kina gatunkowego, napisany przez człowieka, który to kino współtworzył i wciąż doskonale je rozumie.

Nieczysta gra (2025) - recenzja i opinia o filmie [Amazon Prime Video]. Podsumowanie

Podsumowując, „Nieczysta gra” nie jest filmem, który zapisze się w historii kinematografii. Nie jest to ani najlepsze dzieło Shane’a Blacka, ani najwierniejsza adaptacja prozy Westlake’a. Jest to jednak film z brawurowa duszą dostarczający rozrywkę, która stanowi przyjemną odtrutkę na jałowość współczesnego kina akcji. To dowód na to, że nawet w epoce algorytmów i badań fokusowych jest jeszcze miejsce na autorski głos, cięty dowcip i bezpretensjonalną radość z opowiadania historii. 

Atuty

  • Klimatyczna reżyseria Shane’a Blacka z charakterystycznym świątecznym znakiem rozpoznawczym
  • Błyskotliwe dialogi i momenty czarnego humoru
  • Świetne role drugoplanowe (LaKeith Stanfield, Rosa Salazar)
  • Kilka efektownych scen akcji (napad na tor, wykolejenie pociągu)
  • Muzyka nadaje filmowi noir’owy ton

Wady

  • Mark Wahlberg jako Parker pozbawiony charyzmy i magnetyzmu
  • Chaotyczna, przeładowana fabuła z nadmiarem twistów
  • Nierówne tempo narracji przez co film gubi napięcie
  • Słabe efekty CGI psują ogóne wrażenie

Jeśli szukacie filmu, który jest po prostu „fajny” w najlepszym tego słowa znaczeniu. Właśnie go znaleźliście, ale to tyko seans na jeden wieczór.

6,5
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper