Samsung Galaxy S25 Ultra - test smartfona. Przyglądamy się flagowcowi Samsunga wiele miesięcy po premierze

Samsung Galaxy S25 Ultra - test smartfona. Przyglądamy się flagowcowi Samsunga wiele miesięcy po premierze

Maciej Zabłocki | Dzisiaj, 21:00

Minęło kilka miesięcy od premiery, emocje zostały stonowane, a ceny Galaxy S25 Ultra wyraźnie spadły. Wreszcie można na chłodno odpowiedzieć na pytanie, czy warto. Z perspektywy czasu widać, że S25 Ultra nie jest rewolucją, tylko kulminacją pewnego etapu - doprowadzeniem klasycznego „szklanego monolitu” do granic możliwości. Mamy ekran, który zjada konkurencję na śniadanie, zestaw aparatów oferujący najbardziej uniwersalny zoom w branży, wydajność klasy desktopowej i pakiet Galaxy AI, który potrafi zaskoczyć błyskotliwością… ale i zirytować chimerycznością. Najważniejsze jednak, że dziś – gdy wersje 12/256 i 12/512 potaniały o setki złotych, a na horyzoncie widać już Galaxy S26 Ultra - S25 Ultra stał się realnie bardziej opłacalnym wyborem dla posiadaczy S21 Ultra i S22 Ultra, a nawet części użytkowników S23 Ultra. To już nie pytanie „czy to najlepszy Samsung?”, lecz „czy to najlepszy Samsung dla mnie – i w tej cenie”.

Seria Ultra to dziś synonim statusu i smartfon absolutnie kompletny. To właśnie te modele - drogie, ale naszpikowane wszystkim, co Samsung ma najlepszego - budują wizerunek marki i wyznaczają kierunek całej linii Galaxy. Dla wielu użytkowników to jedyny telefon, który może zastąpić laptop, aparat i tablet w jednym, a jego sprzedaż potwierdza tę tezę - kolejne generacje Ultra należą do najlepiej sprzedających się flagowców na świecie. Samsung umiejętnie wykorzystuje ten prestiż, tworząc wokół Ultra ekosystem „pro” z S Penem, DeX-em, najwyższą jasnością ekranów i aparatem, który bez kompleksów konkuruje z każdym urządzeniem na rynku. To właśnie Ultra dla wielu odbiorców pokazuje, w jakim punkcie znajduje się mobilna technologia - i dokąd zmierza. Są na świecie telefony wydajniejsze, z lepszymi aparatami czy ekranami z wyższą rozdzielczością, ale to Samsung czy Apple wyznaczają pewne trendy. 

Dalsza część tekstu pod wideo

A co dalej? W 2026 roku nadciąga Galaxy S26 Ultra, który ma przynieść kolejną falę udoskonaleń. Z przecieków wynika, że Samsung szykuje Privacy Display - ekran ograniczający widoczność treści z boku, bazujący na technologii Flex Magic Pixel. Do tego dojdzie nowy panel OLED M14 zapewniający jeszcze wyższą jasność, lepsze kolory i mniejsze odbicia światła. Wśród nowości znajdzie się także technologia COE, eliminująca polaryzator i poprawiająca kontrast, a także ładowanie 60W - wciąż daleko od rekordów chińskich rywali, ale krok w dobrym kierunku. Samsung planuje też wideo w jakości pro, z kodekiem APV i trybem LOG z obsługą LUT-ów, co uczyni z S26 Ultra narzędzie dla profesjonalistów. Wreszcie - nadchodzące One UI 9.0 na Androidzie 17 wzmocni wątki prywatności i personalizacji oraz jeszcze głębiej zintegruje sztuczną inteligencję.

Samsung Galaxy S25 Ultra - specyfikacja techniczna

  • Procesor: ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 8 Elite for Galaxy (1 x Cortex-X4 + 5 x Cortex-A7xx + 2 x Cortex-A5xx, 3 nm)
  • GPU: Adreno 830
  • Pamięć: 12 GB RAM LPDDR5X oraz 256/512 GB lub 1 TB UFS 4.0 na dane użytkownika (brak gniazda microSD)
  • System operacyjny: One UI 7 oparty na Androidzie 15 (7 lat dużych aktualizacji i poprawek bezpieczeństwa)
  • Wyświetlacz: Dynamic LTPO AMOLED 2X 6,9″, 3120x1440 px (QHD+), 1-120 Hz adaptacyjne, HDR10+, powłoka antyodblaskowa, jasność szczytowa ok. 2600 nitów
  • Aparaty tylne: 200 MP (OIS, Dual Pixel AF) + 50 MP ultra-wide (OIS/AF w zależności od trybu, makro) + 10 MP tele 3x (OIS) + 50 MP tele 5x (OIS; 10x przez crop z sensora)
  • Aparat przedni: 12 MP (AF)
  • Wideo: do 8K/30 FPS (główna), 4K/60 FPS na wszystkich aparatach, Pro Video z LOG, HDR10+; narzędzia Audio Eraser
  • Łączność: 5G SA/NSA (dual SIM: nanoSIM + eSIM), Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4, NFC, UWB, GPS/GLONASS/Galileo/BDS/QZSS, USB-C
  • Funkcje: S Pen w obudowie, czytnik linii papilarnych w ekranie (ultradźwiękowy), głośniki stereo, Samsung DeX (przewodowo/bezprzewodowo), Circle to Search, Now Bar/Now Brief, Wireless PowerShare
  • Bateria i ładowanie: 5000 mAh, 45W przewodowe (USB-C PD), 15W bezprzewodowe (Qi2 kompatybilne), ładowanie zwrotne
  • Odporność i materiały: IP68, ramka z tytanu, szkło Gorilla Armor 2 z przodu i z tyłu
  • Wymiary i waga: 162,8 x 77,6 x 8,2 mm, 218 g

W porównaniu z najnowszymi flagowcami z 2025 roku, S25 Ultra wciąż trzyma równy kurs - jego połączenie mocy, ekranu i aparatu stawia go w gronie najbardziej kompletnych smartfonów. Choć konkurenci dorzucają ekstremalne ładowanie i agresywnie promują AI, żaden z nich nie oferuje równie kompleksowego pakietu wsparcia na długie lata, jak Galaxy AI czy 7-letnie aktualizacje Samsunga. Dla użytkownika, który chce mieć „telefon na wiele sezonów”, S25 Ultra w 2025 roku nadal wygląda jak inwestycja rozsądna i trwała, nie jak przestarzały kompromis.

Wygląd i wykonanie - Samsung nadal podąża obraną ścieżką 

Galaxy S25 Ultra_5
resize icon

Po kilku miesiącach z Galaxy S25 Ultra mogę śmiało powiedzieć, że Samsung doprowadził formę „szklanego monolitu” niemal do perfekcji. Bryła telefonu została odchudzona i uproszczona - zamiast zaokrąglonych boków mamy płaskie krawędzie, cieńsze ramki i wyraźnie lżejsze szkło. Smartfon, mimo ogromnego 6,9-calowego ekranu, leży w dłoni pewniej niż poprzednik i nie sprawia wrażenia ciężkiego kloca (chociaż na początku dokładnie tak myślałem). To konstrukcja, którą po prostu chce się brać do ręki - elegancka, ergonomiczna i przy tym solidna. Po kilku tygodniach użytkowania czuć, że Samsung odrobił lekcję w zakresie wyważenia i komfortu, a telefon nie wyślizguje się, płaskie boki ułatwiają chwyt, a to dobrze współgra także przy pracy jedną ręką.

Sam ekran to jedna z największych zalet S25 Ultra - ale też element, który wymaga krótkiego przyzwyczajenia. Dynamic AMOLED 2X z adaptacyjnym odświeżaniem do 120 Hz i nową powłoką antyrefleksyjną faktycznie robi wrażenie. Jasność, kontrast, odwzorowanie barw i HDR są na poziomie, którego nie przebija dziś żaden inny smartfon. W plenerze widać więcej niż kiedykolwiek - odbicia niemal znikają, a czytelność w pełnym słońcu to nowy standard. Trzeba jednak zaznaczyć, że ta powłoka ma swój charakter: obraz wydaje się lekko „matowy”, jakby schowany pod cienką warstwą satynowego szkła. Nie każdemu przypadnie to od razu do gustu - na początku może brakować typowego „błysku” znanego z błyszczących AMOLED-ów. Ale po kilku dniach docenia się ten efekt – ekran mniej męczy oczy, a całość wygląda bardziej naturalnie i profesjonalnie, zwłaszcza w jasnym otoczeniu.

Dopełnieniem całości jest tytanowa rama i szkło ochronne nowej generacji – telefon wygląda ekskluzywnie, ale też wytrzymuje codzienność lepiej niż poprzednicy. Certyfikat IP68 i solidna konstrukcja budzą zaufanie, choć warto dodać, że po kilku miesiącach mogą pojawić się drobne mikrorysy na szkle - to nie dramat, ale lepiej nie rezygnować z folii ochronnej. W codziennym użytkowaniu S25 Ultra broni się świetnie, bowiem nie nagrzewa się nadmiernie, nie ślizga w dłoni i nie sprawia wrażenia kruchego. S Pen wciąż ma swoje miejsce w dolnej krawędzi. Rysik pozwala zrobić szybkie notatki, szkice, czy dokonać precyzyjnej edycji zdjęcia bez zbędnych bajerów. W tej formie jest praktyczny, lekki i zawsze gotowy do działania.

Ekran i wykonanie S25 Ultra to po miesiącach nadal klasa premium - z nowoczesnym, matowym wykończeniem, które wymaga chwili adaptacji, ale później trudno już wrócić do starych, błyszczących paneli. Samsung odchudził, uprościł i dopracował bryłę - a to procentuje w codzienności. W takiej wygodzie, pewności chwytu i poczuciu, że to sprzęt nie tylko luksusowy, ale też dobrze przemyślany.

Jak wypada używanie Galaxy S25 Ultra po wielu miesiącach od premiery? 

Po ponad pół roku od premiery Galaxy S25 Ultra przestał być nowością, ale nadal pozostaje punktem odniesienia. Rynek w międzyczasie mocno przyspieszył - pojawiły się iPhone 17 Pro, Pixel 10 Pro XL, OnePlus 13, a w Chinach coraz odważniej wchodzą konstrukcje pokroju Xiaomi 17 Pro Max czy Honor Magic 8 Pro. Każdy z tych modeli w czymś błyszczy - Apple kusi nowym układem A19 Pro i odświeżonym modelem iPhone 17, Google AI stawia na spójność z ekosystemem, a chińscy producenci biją rekordy ładowania i eksperymentują z sensorami 1-calowymi. A jednak S25 Ultra, mimo upływu miesięcy, wciąż utrzymuje pozycję telefonu kompletnego, zrównoważonego i przemyślanego - takiego, który bardziej dojrzewa niż się starzeje.

Po kilku dużych aktualizacjach One UI 8 stał się jeszcze lepszym systemem. To dziś dla mnie nadal najbardziej intuicyjna i uporządkowana nakładka na Androidzie. Estetyka, animacje i logika interfejsu pozostają wzorem dla konkurencji, a przy tym Samsung wyraźnie przesunął akcent z "efektu wow" na realną użyteczność. Skromny pasek "teraz” na ekranie blokady nie jest już gadżetem, tylko sprytnym podglądem tego, co faktycznie dzieje się w danym momencie - od wyników meczów po czas dojazdu z Map Google. Now Brief to natomiast rozwijający się z czasem asystent dnia: rano podsuwa pogodę i plan dnia, wieczorem przypomina o zdrowiu czy aktywności z zegarka Galaxy Watch. To akurat element bez którego mógłbym żyć, ale mimochodem zerkałem na te jego podsumowania codziennie. Chciałbym, żeby to było jeszcze bardziej rozbudowane, żeby telefon wręcz do mnie mówił, co mogę poprawić w swoim śnie, co powinienem dzisiaj zjeść, jak się ubrać. Więcej takich istotnych wskazówek. 

Największy postęp widać jednak w Galaxy AI. To nie asystent do pokazów, ale codzienny pomocnik, który coraz rzadziej się myli i coraz częściej faktycznie ułatwia życie. Automatyczne tłumaczenia rozmów głosowych z rozdzieleniem kanałów, szybkie streszczenia długich stron, inteligentne retusze zdjęć, generatywne wypełnienia tła czy rozpoznawanie muzyki z wideo - to funkcje, które działają lokalnie i bez opóźnień, a w razie potrzeby sięgają do chmury. Gdy zestawimy to z nowym Gemini 2.0 od Google i Bixby na poziomie systemu, otrzymujemy środowisko AI, które jest bardziej dyskretne, ale spójne i szybkie. Kluczowe pozostaje też 7 lat aktualizacji Androida i poprawek bezpieczeństwa. Co prawda wszystkie firmy wydłużają swoje wsparcie, ale Samsung najbardziej imponuje z jego długowiecznością. Ciekaw jestem, jak będzie działać taki S25 Ultra za te kilka lat. 

S25 Ultra nie wprowadza rewolucji w dźwięku, ale słychać poprawę - scena stereo jest szersza, dialogi czystsze, a maksymalna głośność nie zniekształca odtwarzanych treści. Rozmowy telefoniczne pozostają wzorcowe, a mikrofony skutecznie filtrują hałas tła. W kwestii łączności to wciąż pełen komplet: 5G z obsługą eSIM i nanoSIM (dual), Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4, UWB, NFC, a do tego szybki USB-C z pełnym transferem danych. Zestaw akcesoriów rozszerza system etui z magnesami, które pozwalają korzystać z ładowarek i uchwytów w stylu MagSafe, choć brak natywnego Qi2 to mały niedosyt. Czytnik linii papilarnych pod ekranem działa błyskawicznie, a rozpoznawanie twarzy – poprawnie, choć dalekie od biometrii Apple. 

Pojemność ogniwa 5000 mAh w połączeniu z procesorem Snapdragon 8 Elite for Galaxy i ekranem LTPO daje w praktyce do dwóch dni pracy w umiarkowanym użytkowaniu. W moim scenariuszu (LTE/Wi-Fi, social media, Spotify, godzina zdjęć, nawigacja, trochę gier) telefon kończył dzień z 30-35% zapasem, a w weekend potrafił przeskoczyć na poranek dnia drugiego. Samsung bardzo dobrze zarządza energią, obniżając odświeżanie i jasność w tle bez utraty płynności. Wadą pozostaje jednak tempo ładowania - 45W przewodowo i 15W bezprzewodowo to standard, który w 2025 roku wygląda skromnie przy 120W w Xiaomi 15 Ultra czy 80W w OnePlus 13. Samsung trzyma się filozofii „wolniej, ale bezpieczniej i dłużej”, co faktycznie przekłada się na lepszą kondycję ogniwa po miesiącach, ale nie każdemu przypadnie do gustu. Pełne ładowanie trwa około godziny, a 50% uzyskamy w 25 minut. 

S25 Ultra_4
resize icon

Na co dzień Galaxy S25 Ultra imponuje nie tylko mocą i ekranem, ale też zestawem praktycznych narzędzi, które w cichym trybie robią ogromną różnicę w użytkowaniu. Jednym z nich jest Samsung Pass, czyli zintegrowany menedżer haseł i uwierzytelniania biometrycznego. Po kilku miesiącach korzystania trudno wyobrazić sobie powrót do ręcznego wpisywania loginów – Pass automatycznie rozpoznaje aplikacje i strony, loguje Cię odciskiem palca lub skanem twarzy i synchronizuje dane między urządzeniami Galaxy. W połączeniu z wbudowanym Bezpiecznym Folderem (Secure Folder) dostajesz coś na kształt osobnej, zaszyfrowanej „piwnicy” na prywatne pliki, zdjęcia czy aplikacje - świetne, gdy chcesz oddzielić dane służbowe od prywatnych lub ukryć wrażliwe informacje. Podobne rozwiązanie funkcjonuje w iPhone'ach od lat, więc to nic nowego, ale jeśli ktoś korzystał wcześniej ze sprzętów Apple, to na Samsungu dostanie podobne rozwiązanie.

Warto wspomnieć też o Samsung Wallet, który w najnowszej wersji łączy płatności z przechowywaniem kart lojalnościowych, biletów czy kluczy cyfrowych do hoteli i samochodów. To realna konkurencja dla Apple Wallet - działa płynnie, a dzięki UWB i eSIM potrafi automatycznie łączyć się z kompatybilnymi akcesoriami. Na dokładkę dostajemy SmartThings Find, pozwalający namierzyć telefon, zegarek czy słuchawki z dokładnością do kilku metrów, nawet offline. W tandemie z ekosystemem Galaxy (Watch, Buds, Tagi) telefon staje się centrum sterowania całym zestawem urządzeń. Fajnie działa też ogólnie SmartThings, jako forma sterowania urządzeniami w domu (w tym telewizorem czy soundbarem). Tyle, że aplikację możemy zainstalować też na innych sprzętach, więc to nie jest wyróżnik jedynie serii Galaxy od Samsunga. Niemniej, wszystko złączone w jedną całość funkcjonuje znakomicie.

S25 Ultra ma też Tryb Prywatny, w którym można oddać smartfon do serwisu bez obaw – system ukrywa wszystkie prywatne dane, konta i zdjęcia. Dla osób dbających o porządek i kontrolę energii przydaje się Panel zarządzania wydajnością z adaptacyjnym ograniczaniem mocy i analizą baterii, a także funkcje Routines+, pozwalające automatyzować czynności – np. uruchamiać tryb cichy po północy, zmieniać jasność po podłączeniu słuchawek czy włączać Always-On Display tylko w pracy. Znowu - to nic nowego, są różne tryby w pozostałych smartfonach, ale wspominam o tym, bo to nie są rzeczy oczywiste, a przydają się w codziennym użytkowaniu. 

Wydajność i gaming - Galaxy S25 Ultra to nadal "potwór", chociaż na rynek wchodzą wydajniejsze procesory 

W wrześniu 2025 roku rynek mobilnych układów SoC przypomina prawdziwe pole bitwy - i trudno o lepszy dowód niż nowy iPhone 17 Pro z procesorem A19 Pro. To 3-nanometrowy chip o 6-rdzeniowym CPU i 6-rdzeniowym GPU, który łączy wysoką efektywność z potężną mocą obliczeniową. Apple poprawiło chłodzenie dzięki nowej komorze parowej, co pozwala utrzymać stabilne taktowanie nawet przy dłuższym obciążeniu. W testach syntetycznych A19 Pro wyraźnie wyprzedza poprzednika - w wynikach single-core przewaga nad A18 Pro wynosi około 11–12%, natomiast w testach wielordzeniowych różnice są mniejsze, ale wciąż zauważalne. Apple wciąż więc stawia na najwyższą responsywność i krótkie czasy reakcji, co szczególnie widać w aplikacjach i grach nieoptymalizowanych pod wiele wątków.

Na tle tej rywalizacji Galaxy S25 Ultra ze Snapdragonem 8 Elite wciąż broni honoru Androida z godną podziwu klasą. Chip Qualcomma z GPU Adreno 830 zapewnia świetne osiągi w grach i zadaniach graficznych - w testach AnTuTu i 3DMark Wild Life Extreme urządzenie plasuje się w ścisłej czołówce, często tuż za A19 Pro, a przed wieloma nowymi flagowcami z układami Snapdragon 8s Gen 4. W codziennym użytkowaniu i grach S25 Ultra nie wykazuje oznak zadyszki – tytuły pokroju Genshin Impact, Call of Duty Warzone Mobile czy PUBG działają w stabilnych 60-90 klatkach, a wsparcie dla sprzętowego ray-tracingu sprawia, że telefon jest gotowy na przyszłość (chociaż RT na urządzeniach mobilnych to jeszcze długo będzie wyłącznie ciekawostka). To wciąż sprzęt z zapasem mocy na kolejne sezony - zarówno dla graczy, jak i dla zaawansowanych użytkowników, którzy edytują zdjęcia, wideo czy pracują z dużymi plikami.

Trzeba jednak patrzeć w przyszłość. Już za rogiem czeka Snapdragon 8 Elite Gen 5, który ma przynieść zupełnie nowe rdzenie Oryon, wyższe taktowania GPU i jeszcze bardziej zaawansowaną integrację sprzętowego AI. Nadchodzące flagowce z tym układem – m.in. od Xiaomi, OnePlusa i ASUS-a – mogą wyznaczyć nowy punkt odniesienia dla wydajności w Androidzie. Dlatego choć S25 Ultra nadal pozostaje potężnym i kompletnym „wydajnościowym potworem”, jego dominacja w benchmarkach wkrótce zostanie podważona. Mimo to, w realnym użytkowaniu – od gamingu po edycję multimediów – to wciąż jeden z najbardziej niezawodnych i zbalansowanych telefonów roku. Komu zależy na cyferkach w benchmarkach? Liczy się wyłącznie działanie w codziennym użytkowaniu, a tutaj Galaxy S25 Ultra wciąż spisuje się fantastycznie i trudno mu cokolwiek zarzucić. 

Czy po kilku miesiącach coś nie zagrało? Czy Samsung mógł zrobić coś lepiej? 

Po kilku miesiącach z Galaxy S25 Ultra wyraźnie widać, gdzie Samsung trafił w punkt, a gdzie zabrakło „kropki nad i”. Najwięcej kontrowersji budzi pakiet Galaxy AI - rozwiązanie, które miało być przełomem, a okazało się raczej solidnym zestawem narzędzi niż rewolucją. Kiedy działa, potrafi realnie usprawnić codzienność. Błyskawicznie streszcza teksty, tłumaczy rozmowy na żywo, czyści nagrania z hałasu czy łączy dane między aplikacjami. Problem w tym, że nie zawsze działa przewidywalnie. Czasem gubi kontekst, przeciąga odpowiedzi lub nie domyka zadań między aplikacjami. Widać, że Samsung stawia na model „lokalnie + chmura” i z każdą aktualizacją poprawia stabilność, ale część funkcji wciąż bywa bardziej pokazem możliwości niż niezawodnym elementem codziennej pracy. Efekt „wow” z premiery ustąpił miejsca trzeźwej ocenie - to nie magia, tylko narzędzia, które dopiero dojrzewają, chociaż gdy już działają, to świetnie się sprawdzają. Niemniej, jak robiłem transkrypcję dłuższego wywiadu (powyżej 30 minut) to telefon mimo domknięcia zadania do końca, wypluwał jakieś drobne fragmenty tekstu i nie potrafił sobie poradzić z obróbką tak długiego pliku. Trzeba w trakcie ciąć wywiady na kawałki i będzie lepiej. 

Galaxy S25 Ultra_2
resize icon

Sprzętowo S25 Ultra wciąż zachwyca, lecz i tu nie obyło się bez kompromisów. Brak Bluetooth w S Penie uprościł konstrukcję i poprawił czas pracy, ale zabrał zdalne funkcje, które część użytkowników naprawdę ceniła - jak pilot migawki czy sterowanie prezentacją. Podobnie konserwatywnie potraktowano ładowanie (o którym wyżej już wspominałem). 45W przewodowo i 15W bezprzewodowo to dziś wartości przyzwoite, lecz nie porywające w świecie, gdzie konkurencja potrafi zaoferować pełne naładowanie w kwadrans. Samsung pozostał wierny filozofii „wolniej znaczy zdrowiej” i postawił na trwałość ogniwa kosztem spektakularnych liczb. Nawet wprowadzenie standardu Qi2 wypadło połowicznie - telefon nie ma natywnych magnesów, więc pełnię możliwości daje dopiero z etui-adapterem, co w 2025 roku wygląda już archaicznie.

Zestaw aparatów to wciąż klasa premium, ale bez rewolucji. Nowy, 50-megapikselowy obiektyw ultraszerokokątny faktycznie poprawia zdjęcia makro i ujęcia w słabym świetle, a zbliżenia optyczne (do 10-krotnego) nadal wypadają znakomicie. Mimo to charakterystyka obrazu pozostała typowo „Samsungowa” - czyli ma mocno nasycone kolory, agresywne wyostrzanie i czasem przesadne kontrasty. W nocy widać postęp, szczególnie w trybie log i stabilizacji, lecz nadal zdarzają się szumy i problemy z autofocusem. Wideo jest bardzo dobre, ale nie zawsze wyprzedza rywali, a taki iPhone 17 Pro (ten szczególnie, mistrz wideo) czy niektóre flagowce z Chin potrafią w pewnych scenach zaoferować równie dobrą, a momentami nawet bardziej naturalną jakość. To nadal ścisła czołówka mobilnej fotografii, ale konkurencja nie tyle nie odjechała, co często oferuje nawet lepsze fotki. 

Jak wypada aparat? To mimo wszystko dalej absolutny TOP

Galaxy S25 Ultra_3
resize icon

Aparat w Galaxy S25 Ultra to nadal pokaz siły Samsunga - technologicznie dopracowany, stabilny w codzienności i nadal jeden z najbardziej wszechstronnych zestawów foto w świecie Androida. Główny sensor 200 MP (ISOCELL HP2SX) z optyczną stabilizacją i zaawansowanym HDR-em dostarcza zdjęcia o kapitalnej szczegółowości i szerokiej rozpiętości tonalnej. Kolory są żywe, choć mniej nasycone niż w poprzednich generacjach. Samsung w końcu postawił na bardziej naturalne tony skóry i subtelniejszy kontrast. W świetle dziennym fotografie wyglądają fenomenalnie, detale są ostre nawet w cieniu, a niebo zachowuje głębię bez przepaleń. Tryb adaptacyjny 12 MP bazujący na łączeniu pikseli robi wrażenie - łączy dynamikę z niskim szumem i świetnie sprawdza się w automacie. W nocy główny aparat radzi sobie pewnie, a Night Mode skutecznie kontroluje ekspozycję i balans bieli. Szumy są wyraźnie mniejsze niż w S24 Ultra. Jednocześnie obraz zachowuje naturalną teksturę, a nie gładką „plastelinę”. Efekty możecie zobaczyć w poniższej galerii. 

Świetnie wypadają również teleobiektywy – 50 MP z 5-krotnym zbliżeniem i 10 MP z 3-krotnym zoomem. Pięciokrotny zoom jest w praktyce najmocniejszym punktem całego zestawu. Oferuje fotografie o dużej ostrości, czystych konturach i prawdziwie flagowej jakości, także po zmroku. Dziesięciokrotny wciąż robi wrażenie, zwłaszcza przy fotografii architektury i detali z dużego dystansu – Samsung nadal jest mistrzem długiego zasięgu i oferuje zoom hybrydowy nawet do 100-krotnego, który w realnych warunkach zachowuje zaskakująco dobrą czytelność. Kapitalne są też portrety, które dokładnie wycinają sylwetkę, mają piękne, miękkie rozmycie tła i realistyczne odcienie skóry. W porównaniu z iPhonem 17 Pro widać różnicę w stylu – Apple stawia na bardziej kinowy balans i cieplejsze tony, Samsung daje więcej detalu i kontrastu, co lepiej wygląda przy kadrach z miasta i natury. Z kolei nowy 50 MP ultra-szeroki kąt to duży krok naprzód względem S24 Ultra – szersze pole widzenia, większa szczegółowość w narożnikach i lepsze radzenie sobie w półmroku, choć brak autofocusa nadal ogranicza jego wszechstronność w makro.

Wideo to obszar, w którym S25 Ultra utrzymuje klasę – 4K60 FPS na wszystkich obiektywach, stabilizacja optyczno-cyfrowa działa świetnie, a nowy tryb HDR10+ i zapis LOG z obsługą LUT-ów docenią twórcy i vlogerzy. Kolory są nasycone, obraz bardzo stabilny, a przejścia między obiektywami płynne. W nocy jakość jest bardzo dobra, choć miejscami iPhone 17 Pro i Vivo X200 Ultra lepiej kontrolują światła i utrzymują bardziej filmowy charakter obrazu. Dźwięk nagrywany jest w wysokiej jakości stereo, z bardzo skutecznym filtrowaniem wiatru i hałasów tła.

W ogólnym rozrachunku to nadal absolutny top w mobilnej fotografii. Samsung oferuje najbardziej wszechstronny zestaw: kapitalny zoom, przewidywalny automat, świetną jakość wideo i rozbudowany tryb Pro z pełnym zapisem RAW. Owszem, konkurencja nie śpi – iPhone 17 Pro lepiej radzi sobie z filmami w nocy i reprodukcją kolorów w naturalnym świetle, Xiaomi 15 Ultra ma jaśniejszy obiektyw i bardziej miękkie tony w RAW-ach, a Vivo X200 Ultra imponuje przetwarzaniem HDR i portretami. Ale jeśli chcesz aparatu, który sprawdzi się w każdym scenariuszu – od zdjęć jedzenia, przez pejzaże, po księżyc i vlogi – S25 Ultra to kompletne narzędzie. Nie perfekcyjne, ale nadal jedno z najbardziej uniwersalnych w swojej klasie.

Czy warto kupić Galaxy S25 Ultra w październiku 2025 roku? 

Jeśli chcesz dzisiaj kupić Samsunga Galaxy S25 Ultra, to nadal ma sporo sensu, choć z pewnymi zastrzeżeniami. Telefon wciąż oferuje jeden z najlepszych ekranów w klasie, komplet aparatów (ze świetnym zoomem), bardzo dobrą baterię i długie wsparcie aktualizacji - parametry, których wielu przeciwników może nie dorównać. Jeśli trafisz go w dobrej promocji i zależy Ci na telefonie „na lata”, to nadal jedna z najlepszych opcji. Ale jeśli zależy Ci przede wszystkim na najszybszym ładowaniu, najwyższej wydajności lub chcesz już eksperymentować z nowymi procesorami, wówczas warto rozważyć konkurencję i przetestować, czy futurystyczne nowinki lepiej sprawdzą się w codzienności. 

Atuty

  • Ekran absolutnie referencyjny – 6,9-calowy AMOLED QHD+ z jasnością ponad 2600 nitów, perfekcyjną płynnością 120 Hz i powłoką antyrefleksyjną to najlepszy wyświetlacz na rynku, który deklasuje konkurencję w codziennym użytkowaniu. Chociaż wiem, że są osoby, które wolą błyszczącą powłokę. Do tej w S25 Ultra trzeba się przyzwyczaić.
  • Snapdragon 8 Elite for Galaxy zapewnia potężną moc obliczeniową i GPU zdolne do obsługi gier z ray-tracingiem. Telefon nie zwalnia nawet przy wielozadaniowości i edycji wideo w 4K. Trudno narzekać na wydajność.
  • Aparaty o wszechstronnym zastosowaniu – cztery tylne sensory (200 MP, 50 MP ultra-wide, 10 MP 3x, 50 MP 5x) oferują jeden z najlepszych zoomów w świecie Androida, świetną szczegółowość i bardzo dobrą stabilizację wideo, a nowy ultra-szeroki 50 MP radzi sobie znakomicie w nocy i w makro.
  • Świetna bateria - ogniwo 5000 mAh w połączeniu z nowym chłodzeniem zapewnia realnie 1,5–2 dni pracy, co przy tej mocy i ekranie jest znakomitym wynikiem.
  • Najdłuższe wsparcie aktualizacjami w świecie Androida. Aż 7 lat dużych aktualizacji i poprawek bezpieczeństwa to gwarancja długowieczności i stabilności.
  • Galaxy AI i Gemini – zintegrowane funkcje tłumaczeń, transkrypcji, inteligentnych notatek i edycji zdjęć to zapowiedź nowej ery smartfonów, a gdy działają poprawnie – faktycznie ułatwiają życie.
  • S Pen wciąż na pokładzie – mimo braku funkcji Bluetooth, nadal to świetne narzędzie do notatek, rysowania i precyzyjnej obsługi interfejsu.
  • Tytanowa ramka, płaski ekran i lepszy chwyt poprawiają ergonomię względem S24 Ultra.

Wady

  • Cenowo nadal wypada drogo, chociaż od kilku tygodni wjechały już solidne obniżki, a niekiedy telefon można kupić za nieco ponad 4200 zł.
  • Galaxy AI bywa nierówne – część funkcji jest błyskotliwa (Live Translate, generatywna edycja zdjęć), inne są nieprecyzyjne lub zbyt eksperymentalne, a w niektórych przypadkach AI nie radzi sobie najlepiej. Ale to nadal najlepsze AI w telefonach, jakie znajdziecie.
  • Brak wyraźnego przeskoku względem S24 Ultra - ewolucja zamiast rewolucji; dla posiadaczy poprzednika to zmiany kosmetyczne, niekoniecznie uzasadniające przesiadkę.
  • Ładowanie o mocy 45W to wciąż za mało – gdy konkurencja ładuje 100% baterii w 30 minut, Samsung wciąż potrzebuje blisko godziny.
  • Utrata Bluetooth w S Penie – brak zdalnych gestów i spustu migawki, które mogłyby przydać się twórcom.
  • Nadal duży i śliski – choć lżejszy, to jednak masywny kawał sprzętu, który wymaga solidnego etui.

Galaxy S25 Ultra to smartfon z najwyższej półki, który udowadnia, że klasyczna forma „szklanego monolitu” nadal ma sens. Ma najlepszy ekran w branży, potężny układ Snapdragon 8 Elite, świetne aparaty z mistrzowskim zoomem i doskonałą baterię, a do tego oferuje pełen pakiet Galaxy AI oraz wsparcie przez 7 lat. To telefon kompletny, dopracowany i niezwykle wszechstronny, ale też drogie urządzenie, które nie wnosi rewolucji względem poprzednika. Jeśli szukasz najlepszego Androida, który nie składa się na pół, S25 Ultra będzie wyborem niemal bezkompromisowym – choć nie tanim i nie dla każdego.

9,0
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper