![Wojna (2025) - recenzja filmu [Amazon Prime] W oku bitewnego cyklonu](https://pliki.ppe.pl/storage/1b455a9937711ccad818/1b455a9937711ccad818.jpg)
W poprzedni weekend do polskiej dystrybucji trafił w końcu najnowszy film Alexa Garlanda “Wojna”. Brytyjski twórca, który ostatnio podzielił widownię różnie ocenianym “Civil War”, ponownie opowiada w nim o wielkim konflikcie zbrojnym, tym razem jednak korzystając przede wszystkim z doświadczenia swego kolegi, Raya Mendozy. Współtwórcy obrazu, a także jednego z bohaterów przedstawionych w nim wydarzeń.
Uczestnictwo w corocznych festiwalach filmów dokumentalnych, takich jak choćby DOCS Against Gravity, zwykle prowokuje do zadawania sobie pytań o to czy w obliczu ogromnych przemian, dokonujących się na całym świecie, o których twórcy tych produkcji potrafią opowiadać w często zaskakująco przystępny, ale również pogłębiony sposób, filmy fabularne mogą być jeszcze interesujące. Kwestia ta wybrzmiewa najmocniej właśnie w kontekście kina wojennego, zawieszonego pomiędzy potrzebą zabrania widza w miejsce realnego konfliktu i pokazania koszmaru konfliktu zbrojnego a kwestią czegoś co szumnie nazywamy wymową dzieła. Jak historia kinematografii długa zawsze budzącej kontrowersje. Wystarczy bowiem tylko przypomnieć sobie dyskusje wokół ostatniej wersji “Na Zachodzie bez zmian” Edwarda Bergera, które w obliczu wydarzeń w Ukrainie gdzieniegdzie było oskarżane o naiwny pacyfizm, kompletnie nieprzystający do dzisiejszej rzeczywistości.
W tym kontekście ciekawie prezentują się ostatnie dzieła Alexa Garlanda. Oryginalne “Civil War”, w krótkich zapowiedziach początkowo prezentowane jako wielowymiarowa dystopia z czasów nowej amerykańskiej “wojny domowej”, ostatecznie - w swych najlepszych momentach - okazało się całkiem wciągającym kinem drogi, próbujących pokazać doświadczenie życia w państwie znajdującym na skraju przepaści. Produkcja Brytyjczyka z zeszłego roku była jednak wielokrotnie atakowana za wyjątkowo wątłą podbudowę fabularną, niedostatecznie tłumaczącą przedziwny sojuszu Teksasu i Kalifornii, mocno anachroniczne podejście do statusu współczesnego reportera, a nawet naiwny symetryzm. Mimo tych słusznych zarzutów film i tak okazał się całkiem interesującym wglądem w to jako obecnie myśli się o rosnących podziałach pomiędzy różnymi politycznymi frakcjami, tym bardziej iż sam reżyser w jednym z wywiadów podkreślał, że jego akcja również dobrze mogłaby się toczyć w Wielkiej Brytanii czy innym państwie europejskim. W trakcie prac nad tą produkcją Garland zdołał również lepiej poznać kluczową postać dla swojego kolejnego projektu, czyli Raya Mendozę.




Na planie “Civil War” pełnił on funkcję koordynatora do spraw militarnych, samemu będąc byłym żołnierzem, uczestniczącym w amerykańskiej misji w Iraku. Tam przeżył wyjątkowo trudne chwile, gdy razem ze swym oddziałem, wraz z m.in. Elliottem Millerem, któremu zadedykowano film “Warfare”, znalazł się pod ostrym ostrzałem przez grupę uzbrojonych Irakijczyków. Miller miał mniej szczęścia niż sam Mendoza. Nie tylko bowiem stracił nogę i obecnie porusza się na wózku, ale także w wyniku ciężkiego wstrząśnienia mózgu stracił pamięć. Nieprzypadkowo zatem film Garlanda i Mendozy nie rozpoczyna tradycyjna informacja o oparciu jego fabuły na faktach, co raczej na wspomnieniach wszystkich, którzy brali udział w tej akcji i mogli coś o niej powiedzieć. Produkcję pomyślano bowiem przede wszystkim jako sposób na opowiedzenie tego co wtedy wydarzyło się w Iraku samemu Millerowi.

Wojna (2025) - recenzja, opinia o filmie [Amazon Prime] Fabuła oparta na wspomnieniach
Akcja “Warfare” toczy się w trakcie Bitwy o Ramadi w 2006 roku i koncentruje wokół wydarzeń tuż po zajęciu przez grupę Alpha One pobliskiego budynku. Choć sytuacja wygląda na opanowaną, a pełniący rolę snajpera Elliott Miller (Cosmo Jarvis), obserwujący ludzi gromadzących się po drugiej stronie ulicy, wydaje się kontrolować sytuację, od początku wiadomo że za chwilę może się tu rozpętać piekło. Gdy jeden z napastników wrzuca do budynku granat, raniąc trzech przebywających tam żołnierzy, obserwujemy działania mające na celu ewakuację członków grupy, prowadzonej w warunkach coraz mocniejszego ostrzału, znajdując się również pod presją czasu z uwagi na poważne urazy trzech żołnierzy należących do oddziału.
Obraz Garlanda i Mendozy mocno różni się od typowych przedstawicieli kina wojennego, nawet z ostatnich lat. Choć sam dynamiczny początek tego nie zapowiada, kolejne minuty upływają pod znakiem coraz mocniej tężejącej nudy, zdającej się idealnie oddawać to jak rzeczywiście wygląda zwyczajne życie żołnierza. W tym czasie jednak twórcy filmu wcale nie starają się mocniej zarysować charakter poszczególnych postaci, dzięki czemu zwykle pomiędzy widzem i bohaterami nawiązuje się niezbędna w przypadku tego typu produkcji więź, pozwalająca trzymać za nich kciuki. “Warfare” to bowiem produkcja, pomyślana przede wszystkim jako niezwykle sugestywne doświadczenie znalezienia się w oku wojennego cyklonu, z jednej strony będąc ostrzeliwanym przez wroga, a z drugiej starając się pomóc cierpiącym kompanom.

Wojna (2025) - recenzja, opinia o filmie [Amazon Prime] Niezwykle sugestywne doświadczenie
Doświadczeniu temu pomaga nie tylko mistrzowska praca kamery, znakomite zdjęcia Davida J. Thompsona, który współpracował z Garlandem już w trakcie realizacji “Civil War”, ale także kluczowe decyzje w kwestii oprawy audio. Obraz jest z jednej strony pozbawiony muzyki, a z drugiej umiejętnie operuje ciszą, zestawiając ją w wielu momentach z powoli pogłośnianymi dźwiękami dochodzącymi z pola bitwy, co pozwala jeszcze lepiej zrozumieć bohaterów dramatu. Kapitalnie dobrani aktorzy wcale nie tworzą tu wielkich kreacji, ale za to z całą pewnością uwiarygadniają sytuację w jakiej znaleźli się poszczególni członkowie grupy, co dotyczy zwłaszcza Willa Poultera, grającego tu dowodzącego akcją Erika, który w pewnym momencie musi oddać swą funkcję innemu oficerowi, a także Josepha Quinna, D'Pharaoh Woon-A-Taia i Charlesa Meltona.
“Wojnie” wyraźnie brakuje wielkich ambicji, które miały dwa poprzednie obrazy wyreżyserowane przez Alexa Garlanda, a wyjątkowo prosta struktura filmu nie wszystkim przypadnie do gustu. W prostocie jednak tkwi największa siła tej produkcji, oddziałującej na widza poprzez dynamikę prezentowanych sekwencji i wyraziste oddanie doświadczenia znalezienia się we wręcz beznadziejnej sytuacji. Część widowni pewnie odrzuci brak - wspomnianej już wcześniej - właściwej wymowy filmu, który łatwo można pomylić z gloryfikacją działań zbrojnych jako takich. W czasach silnej polaryzacji mediów wielu stron różnorakich konfliktów, sprzedających swoim wyznawcom (bo przecież nie widzom) spakietowany zestaw faktów, wraz z komentarzem na temat tego w jaki sposób mają oni owe fakty interpretować, odbiorcy potrzebują przede wszystkim bezstronnej relacji z wydarzeń, a w tym przypadku Garland i Mendoza spisali się na medal. Wypada tylko żałować, że tego dzieła nie dane nam było doświadczyć na ekranie kinowym, gdzie z całą pewnością robiłoby ono największe wrażenie.
Atuty
- znakomita oprawa audiowizualna
- bardzo dobrze dobrani aktorzy
- surowość i naturalizm, robiące duże wrażenie
- dbałość o szczegóły
Wady
- kto szuka typowego filmu wojennego, ten się rozczaruje
Filmowi Alexa Garlanda daleko do typowych produkcji wojennych. To raczej niezwykle sugestywnie wykreowane doświadczenie znalezienia się w samym centrum dramatycznych wydarzeń w Iraku.
Przeczytaj również






Komentarze (14)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych