![Elio (2025) - recenzja filmu [Disney]. O trudnej sztuce akceptacji](https://pliki.ppe.pl/storage/9f16cb767acb5039903f/9f16cb767acb5039903f.webp)
Elio (2025) - recenzja, opinia o filmie [Disney]. O trudnej sztuce akceptacji
Młoda sierota, Elio, mieszka ze swoją ciocią, ale nie czuje się z nią dobrze. Ona nie rozumie jego potrzeb, jego poczucia humoru. Nikt nie rozumie. Dlatego największym marzeniem chłopca jest... Zostać porwanym przez kosmitów. Lecz kiedy przyjdzie co do czego, czy rzeczywiście będzie wolał być z dala od swoich bliskich?
Drzewiej, każda jedna nowa premiera animacji Disneya i Pixara była dla mnie i niezliczonej ilości innych ludzi powodem do świętowania. Każdy film miał swój własny, unikalny styl, a wybitnie zrobione piosenki natychmiast stawały się klasykami. Dzisiaj wszystko stało się jakieś takie... Podobne. Podobny styl rysowania postaci (dlatego pomagają sobie robiąc filmy o potworach/emocjach/kosmitach, bo bez tego wszyscy wyglądaliby identycznie), podobne piosenki bez wyrazu, o których zapomina się zaraz po usłyszeniu i wreszcie podobne fabuły, bo w ostatnich latach zalani zostaliśmy wątpliwej jakości rimejkami live action największych klasyków studia, których twórcy byli na tyle butni, aby stwierdzić, że wiedzą jak je "poprawić". Dlaczego o tym wszystkim wspominam? Ponieważ przez pierwszą połowę "Elio" byłem pewien, że będzie to kolejny tego typu projekt - do szybkiego zapomnienia. Słowo klucz: połowę.
Pierwsza połowa filmu Adriana Moliny, Madeline Sharafian i Domee Shi jest zwyczajnie nieciekawa. Dostajemy głównego bohatera z problemami, które będzie musiał rozwiązać zanim na ekran wjadą napisy końcowe - wszędzie go pełno, regularnie ładuje swoją ciocię w tarapaty, nie potrafi dogadać się z rówieśnikami, opieka nad nim uniemożliwia cioci rozpoczęcie kursu dla astronautów. Ostatecznie, wszystkie te wątki znajdą całkiem satysfakcjonujące rozwiązanie (choć w paru miejscach robi się trochę absurdalnie), ale ich zawiązanie jest generyczne, pozbawione energii, a od samych postaci raczej nie bije sympatią - chociaż dziwaczne ruchy Elio, które w sumie można opisać jako "nie z tego świata" potrafią rozśmieszyć.




Elio (2025) - recenzja, opinia o filmie [Disney]. Każdy potrzebuje choć jednego przyjaciela

No dobra, wystarczy tego narzekania. Chwilę po tym, jak Elio w końcu zostaje "porwany", film nabiera zupełnie nowej energii. Kosmici są wizualnie ciekawi, zróżnicowani, wcale nie zawsze zbudowani na humanoidalnym szkielecie. Artyści Disneya mogli dać upust swojej wyobraźni i zdecydowanie stanęli na wysokości zadania. W końcu też fabuła zaczyna nabierać jakiegoś bardziej konkretnego kształtu, bo do tej pory zdawała się nie zmierzać w żadnym konkretnym kierunku. Na horyzoncie pojawia się antagonista, ale wzorem jednej innej produkcji tego samego studia, którą niedawno oglądaliśmy w kinach, nie jest to ktoś, kogo można pokonać siłą mięśni, co automatycznie sprawia, że starcie z nim staje się dużo ciekawsze.
Centralną relacją filmu jest ta łącząca Elio i Glordona, młodego kosmitę, który również czuje się niezrozumiany w swoim świecie. Ich przyjaźń będzie pierwszą prawdziwie dobrą i udaną interakcją w ich życiach z kimś spoza rodziny. Twórcy filmu w niezwykle czarujący sposób przedstawiają ich wspólną zabawę, zaufanie do siebie nawzajem i silną potrzebę chronienia tego drugiego - esencja dziecięcej przyjaźni skondensowana do jakichś 40 minut. Ktoś powie, że brakuje tu elementów takich jak trudne początki znajomości czy kłótnie, które trzeba by przepracować, ale nie ma ich tu po pierwsze dlatego, że obserwujemy dosłownie jeden dzień z ich życia i po drugie, ponieważ to nie o tym jest ten film, a wątki takie tylko by go zaśmieciły.
Elio (2025) - recenzja, opinia o filmie [Disney]. Pozytywnie zwariowana animacja

Styl animacji - przynajmniej jeśli chodzi o ludzi - raczej nie zachwyca. Ot, wszyscy wyglądają dokładnie tak jak wszystkie inne, dzisiejsze postacie Disneya, ale za to już to, co filmowcy potrafią za pomocą tej animacji przekazać to klasa sama w sobie. Animatorom udało się stworzyć tu bardzo udane połączenie niezręcznego, często całkiem odważnego jak na animację dla najmłodszych humoru oraz... Cóż... Hororru. Nie żeby "Elio" od razu był straszny i komuś miały się śnić po nim koszmary, ale niektóre z tutejszych obrazów, zwłaszcza w połączeniu z miejscami niepokojącą muzyką Roba Simonsena, potrafią wrzucić ciarki na plecy. Podoba mi się fakt, że film nie jest zero jedynkowy - taki albo taki. Czasami scena potrafi być zabawna, ale część tego, co sprawia, że się śmiejemy bierze się właśnie z niepokojących obrazów, serwowanych nam przez animatorów. Jak za starych, dobrych czasów, jest to film, na którym (na którego drugiej połowie) dobrze będą bawić się zarówno młodzi jak i dorośli.
Pozostaje pytanie - czy ta naprawdę dobra, świetna wręcz druga połowa w pełni wynagradza raczej męczącą pierwszą część filmu? Wydaje mi się, że tak. Wstęp do opowieści zdecydowanie dało się zrobić lepiej, bardziej angażująco, ale prawda jest taka, że wszystkie te elementy - problemy z ciocią, starsze chłopaki, z którymi się pokłócił, mający świra na punkcie kosmitów naukowiec, o wdzięcznym nazwisku Melmac (gimby nie znają) - to wszystko musiało zostać wprowadzone do filmu na tym etapie, aby finał mógł spiąć całość jedną klamrą, dając nam w większości satysfakcjonujące i urocze zakończenie. A to wyszło filmowcom tak szalenie dobrze, że w pewnym momencie zostawiają wręcz widza bez zdolności rozumienia języka używanego przez kosmitów, a mimo to doskonale rozumiemy wszystko, co się dzieje, słyszymy słowa w swoich głowach - tak potężne i uniwersalne są emocje, o których nam opowiadają. Jeśli to nie jest flex, to nie wiem, co nim jest.
Nie wiem jeszcze czy "Elio" przejdzie do mojej ukochanej klasyki, do której będę chciał wracać raz za razem, jak na przykład do "Coco" czy może będzie to jeden z tych filmów, które obejrzę dwa razy i zapomnę o nich na całe lata, jak całkiem przecież sympatyczny "Luca". Początek filmu nie zachwyca tempem, nastrojem ani w sumie niczym poza postacią tytułowego bohatera, ale kiedy już się w końcu rozkręca, "Elio" staje się piękną przygodą, opowieścią o przyjaźni, potrzebie akceptacji i nie znającej granic, rodzicielskiej miłości. Zdecydowanie warto wybrać się do kina - a z dziećmi to już wręcz obowiązkowo.
Atuty
- Świetne projekty kosmitów;
- Przyjaźń Elio i Glordona;
- Wątek miłości rodzica do dziecka;
- Solidna dawka humoru;
- Lekko horrorowe naleciałości;
- Interesująca sylwetka głównego bohatera, trochę uroczego, ale też wyraźnie trudnego dzieciaka.
Wady
- Pierwszej połowie brakuje energii i celu;
- Część wątków i szczegółów można było wyciąć, a scenariusz tylko by na tym zyskał.
Wyrusz na kosmiczną przygodę i odkryj siłę przyjaźni z "Elio", nowym filmem Pixara! Chwilę zajmuje mu aby się rozkręcić, ale warto być cierpliwym.
Przeczytaj również






Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych