![Życie Chucka (2025) - recenzja filmu [Monolith]. O sztuce czerpania radości](https://pliki.ppe.pl/storage/4eb6208c2fd2d380037c/4eb6208c2fd2d380037c.jpg)
Życie Chucka (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. O sztuce czerpania radości
Charles "Chuck" Krantz był najzwyklejszym człowiekiem na świecie - sympatycznym księgowym kochającym taniec. Wychował się z wujostwem, jako że jego rodzice i nienarodzona siostra zginęli w wypadku samochodowym. Sam też nie pożył długo - jedynie 39 lat. A jednak, kiedy zmarł, odczuł to cały świat. Kim był i co było w nim takiego specjalnego. O tym przekonamy się oglądając nowy film Mike'a Flanagana.
Nie raz i zapewne nawet i nie dziesięć razy podkreślałam w stosownych tekstach, że nie jestem fanem grozy w wykonaniu Stephena Kinga. Kompletnie nie trafia do mnie jego sposób budowania napięcia, prezentacja elementów straszących i bardzo ogólnikowe wpisanie ich nadprzyrodzonej natury w świat przedstawiony - bo w końcu bardziej boimy się tego, czego nie znamy. Czy coś.
Ale nie twierdzę przy tym, że w ogóle nie szanuję go jako autora. Kiedy pisze te swoje bardziej życiowe nowelki, w których jeśli motywy nadprzyrodzone w ogóle występują, to są po prostu narzędziem budowania fabuły, a nie straszakiem, zazwyczaj bardzo mi się podobają. Nie bez powodu ekranizacje takie, jak "Skazani na Shawshank" czy "Zielona Mila" regularnie pojawiają się blisko szczytu rankingów najlepszych filmów w historii. "Życie Chucka" nie jest może aż tak wybitne, ale to wciąż jedna z najlepszych adaptacji Kinga ostatnich trzydziestu lat.




Życie Chucka (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Koniec na początku

Podobnie jak w oryginalnym opowiadaniu, historię Chucka poznajemy od końca. Trzy segmenty, na które podzielona została fabuła, skupiają się najpierw na wizji świata bez Chucka, później krótkiej, ale jakże bijącej energią scenie spontanicznego tańca, na niecały rok przed śmiercią i w końcu na młodości chłopca, na tych wydarzeniach, które ukształtowały go jako osobę - od zainteresowań, przez przekonania, na życiu uczuciowym kończąc - z zakończeniem idealnie podsumowującym główny temat filmu, pozostawiającym widza z paradoksalnym uczuciem pustki i spełnienia jednocześnie. Rzadko kiedy zostaję w sali na napisy końcowe. W przypadku "Życia Chucka" musiałem chwilę ochłonąć, dojść do siebie przed wstaniem z fotela.
Przyznam jednak, że początek filmu wcale nie zrobił na mnie pozytywnego wrażenia. Tu jakaś apokalipsa, tajemnicze zjawiska, gwiazdy znikają z nieba - czemu towarzyszył kompletnie przeczący prawom fizyki, przytłumiony dźwięk. Stwierdziłem, że to chyba jednak nie będzie film dla mnie. Późniejsze wydarzenia jednakże robią tak pozytywne wrażenie, w dodatku nadając kontekst i głębię tej pierwszej scenie, retroaktywnie robiąc z niej jeden z bardziej słodko-gorzkich momentów w całym filmie. Zarówno Kingowi w oryginale, jak i teraz Flanaganowi w adaptacji, udało się skonstruować ciekawą zagadkę, dotyczącą postaci tytułowego bohatera. Po scenie otwarcia zastanawiamy się kim takim był ten Chuck, co w nim takiego specjalnego. Bardzo stopniowo i naturalnie zaczynamy dostrzegać odpowiedź i choć jest ona raczej niezbyt "hollywoodzka", to właśnie w jej prostocie i idących za nią konsekwencjach kryje się największa siła i geniusz tej historii. Coś pięknego.
Życie Chucka (2025) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Zwyczajność kontrolowana

Niesamowicie natchnioną decyzją było obsadzenie niepodranialnego Nicka Offermana w roli narratora filmu. Jego charakterystyczny, spokojny, pozornie zwyczajny głos doskonale oddaje ton opowieści. Głównego bohatera na różnych etapach jego życia zagrało aż czterech różnych aktorów i choć to Tom Hiddleston widnieje na plakacie, to wcale nie z nim spędzamy najwięcej czasu. Nie będzie to też młodziutki Cody Flanagan ani młody dorosły Jacob Tremblay. Lwią część filmu spędzimy w towarzystwie Benjamina Pajaka, na oko 12 letniej wersji Chucka, która dopiero odkrywa w sobie miłość do tańca i, że serce bije mu mocniej na widok jednej koleżanki.
Oczywiście to wciąż postacie stworzone przez Kinga, więc należy spodziewać się, że dorośli będą się dziwnie zachowywać, dzieciaki będą mądre i spostrzegawcze ponad swój wiek, a łobuzy i grające w futbol amerykański mięśniaki to dosłownie chodzące stereotypy. I tak jak często mi to u niego przeszkadza, tak tutaj, biorąc pod uwagę nostalgiczny, skupiony na tworzeniu wspomnień charakter opowieści, pasują one jak ulał. Całkiem ciekawie wypada Mark Hamill jako wujek Albie - dobry, ale dręczony przez swoje osobiste demony opiekun Chucka. Jego żona (Mia Sara), w myśl zasady, że przeciwieństwa się przyciągają, w niczym nie przypomina męża, co z jednej strony trąci lekko banałem, z drugiej jest szalenie istotnym elementem życia Chucka, ponieważ zarówno wuj jak i ciotka mieli olbrzymi wpływ na kierunek, w jakim podążyło życie naszego bohatera. Reszta obsady nie jest jakoś przesadnie wyrazista - spełniają swoje role, ale to nie na nich koncentruje się fabuła.
Ostatecznie, "Życie Chucka" to tylko i aż piękna historia o dorastaniu, człowieczeństwie i celebracji życia. Raczej prosta, ale cholernie skuteczna w tym, co robi. Cała obsada ukierunkowana jest na nostalgię i przesłodzone ciepełko, lecz w tym konkretnym przypadku nie jest to wcale wada. Mike Flanagan nie silił się tu na nie wiadomo jakie fajerwerki. Stworzył kameralną historię o życiu - i właśnie dlatego jest ona tak dobra.
Monolith wprowadzi film do polskich kin już 01.08.2025.
Atuty
- Świetny Benjamin Pajak;
- Prosty, acz świetnie zrealizowany, żerujący na naszych emocjach scenariusz;
- Nostalgiczny klimat mógłby wydawać się przerysowany w innym filmie, ale tu pasuje idealnie;
- Sceny taneczne;
- Nieoczywista tajemnica z bardzo odpowiednim rozwiązaniem;
- Świetne, odpowiednie, pozostające z widzem zakończenie.
Wady
- Część postaci za mocno przerysowana - typowo dla Stephena Kinga;
- Jeśli nie dasz porwać się opowieści, to jej poszczególne elementy będą męczyły swoją banalnością;
- Dziwny wstęp do fabuły może zniechęcić mniej cierpliwego widza.
"Życie Chucka" to zaskakująco prosta, acz potężna w swoim wydźwięku opowieść o życiu jednego człowieka, którego ślady w swojej przeszłości znajdzie znakomita część widzów. Doskonały poprawiacz humoru na deszczowy dzień.
Przeczytaj również






Komentarze (1)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych