
Fast Fusion - recenzja i opinia o grze [NS2]. Esencja futurystycznej prędkości i spadkobierca serii Wipeout
Gdy włączasz Fast Fusion, masz wrażenie, że ktoś wycisnął esencję z dwóch dekad futurystycznych wyścigów i podał ją w najbardziej czystej formie. Gra nie sili się na rewolucję mechaniczną – ona celuje w perfekcyjnie wyważoną destylację tego, co w antygrawitacyjnym ściganiu najlepsze.
Podczas zabawy doceniam centralny motyw wymuszonej, błyskawicznej zmiany faz między czerwienią, a błękitem, który znów testuje nasz refleks. Kluczową nowością okazuje się przycisk skoku, który buduje zupełnie nowy, pionowy wymiar tras. Wszystko to podlane zostało systemem kredytów i fuzji statków, dzięki któremu każdy fan modyfikacji pojazdów poczuje się jak projektant w hangarze Red Bulla ery XXII wieku.
Sama mechanika skoku wydaje się drobnostką, dopóki nie znajdziemy się na krawędzi kanionu, gdzie jednoczesne przełączenie fazy i precyzyjne wybicie decydują o tym, czy lądujemy na skrócie prowadzącym do podium, czy na jakimś banerze albo w ogóle poza trasą. To właśnie w takich momentach Fast Fusion odsłania swój projektowy pazur. Każda trasa to nie tylko tor do przejechania, lecz trójwymiarowa, niewielka łamigłówka, w której nagroda za ryzyko przekłada się na cenne kredyty. Te z kolei inwestujemy w fuzje – alchemiczną zabawę statystykami, która pozwala łączyć osiągi niczym LEGO dla dorosłych kierowców. Dzięki temu typowa pętla „kolejny wyścig → nowe części → jeszcze szybszy bolid” nie traci zbyt szybko świeżości, bo limit ustanawia nasza kreatywność (i odwaga, by rozmontować prawie idealną konstrukcję w poszukiwaniu tej absolutnie idealnej).




Fast Fusion kosztuje 60 zł i za taką kwotę warto się nim zainteresować

Za tym futurystycznym laboratorium prędkości stoi niemieckie studio Shin’en Multimedia – mikro-zespół z Monachium, który od czasów Iridion 3D na Game Boyu Advance buduje reputację „czarodziejów kodu” Nintendo. Po debiucie serii w 2011 r. (Fast Racing League na WiiWare) każda kolejna odsłona – Fast Racing Neo na Wii U i Fast RMX będące grą startową dla Switcha – przesuwała granicę tego, co „indyk” potrafi wyczarować z mocy sprzętu "Wielkiego N". Fast Fusion kontynuuje tę historię, sięgając po rozdzielczość 4K i stabilne 60 FPS, a jednocześnie pozostając wiernym filozofii „więcej za mniej” dzięki budżetowej cenie 60 zł. Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak to możliwe, że garstka deweloperów przebija wizualnie tuzy z wielomilionowymi budżetami – odpal pierwszy zakręt na pustynnej trasie z przelatującymi nad głową wielorybami i przekonaj się sam.
Sama rozgrywka nie jest specjalnie skomplikowana (chociaż domyślne ułożenie przycisków jest mało wygodne, bo pod A mamy przyspieszenie, a pod X zmianę koloru - trochę się trzeba nagimnastykować, by było to wygodne). Samo "latanie bokiem" za sprawą spustów przydaje się głównie w sytuacjach, gdy chcemy uniknąć spadku w przepaść albo poza trasę, a ktoś nas właśnie wypycha z którejś strony. Możemy na przeciwników naskoczyć (wówczas ich rozbijamy i dostajemy dużo kredytów) albo uderzyć od tyłu na przyspieszeniu, co też daje nam niezbędną kasę, a wroga okręca wokół własnej osi i spowalnia. Trasy nie mają wielu rozwidleń, ale są zróżnicowane. Możemy trafić na latające wieloryby, ogromne tornada (na które trzeba uważać) albo inne przeszkody, jak pnie drzew latające na linach, na które lepiej nie wpadać.
Fast Fusion na Switcha 2








Kolejne mistrzostwa kupujemy za kredyty - tutaj wszystko kręci się wokół kasy. Lepsze pojazdy również odblokowujemy za pieniądze i musimy uważać, żeby sobie ich bez sensu nie przepalić. W przeciwnym wypadku zablokujemy opcję wykupienia kolejnych mistrzostw i zostaniemy zmuszeni do ponownego przejechania tych, co już jechaliśmy - czyli do grindu. On i tak będzie nieunikniony, gdy zechcemy odblokować wszystko, co gra ma do zaoferowania. Są trzy ligi, a przejście do tej wyższej możliwe jest dopiero, gdy ukończymy poprzednią na średnio co najmniej 3 miejscu (te ostatnie mistrzostwa są zwykle bardzo drogie). Dobrze, że im wyższa liga, tym szybsze pojazdy i wyższy poziom trudności, bo potem robi się już faktycznie dużo ciekawiej. Trasy są powtarzalne, ale Fast Fusion to gra na kilka szybkich rundek.
Multiplayer sprowadza się do kanapowego split-screena (do czterech osób) i funkcji GameShare, która pozwala przesyłać obraz na drugiego Switcha 2 bez konieczności kupowania drugiej kopii gry. Doceniam też działanie samego systemu. Drugi gracz dołącza z poziomu menu pauzy, wyścig startuje w mniej niż 15 sekund. Niestety, twórcy nie pomyśleli o jakiejkolwiek rozgrywce online. Irytuje też całkowicie zerowa progresja (bo w trybie online nie zarabiasz kredytów ani nie odblokowujesz statków), więc po kilku wieczorach lokalnej rywalizacji motywacja wyraźnie spada. Uważam, że to bez sensu, a Fast Fusion jest wręcz stworzone do zabawy sieciowej. Może kiedyś twórcy dodadzą taką opcję (ponoć pracują też nad trybem graficznym działającym w 120 klatkach).
Graficznie to pokazówka możliwości Switcha 2, szczególnie w docku

W trybie zadokowanym gra oferuje cztery predefiniowane profile: Ultra Quality (2160p/30 FPS i tekstury 4K/8K), Quality (2160p/60 FPS z dynamicznym skalowaniem), Balanced (1440p/60 FPS) oraz Performance (1080p/60 FPS). W trybie przenośnym zostają dwa: Quality (1080p/30 FPS) i Performance (1080p/60 FPS). Nie odczułem absolutnie żadnych spadków płynności czy mikroprzycięć w każdym wariancie 60 FPS. Dropów brak nawet przy czterech graczach na podzielonym ekranie. Niestety, występują drobne artefakty skalera przy 60 klatkach – przy wyższych prędkościach linie toru potrafią „drgać”. Nie wiem też, dlaczego nie zastosowano wygładzania krawędzi (szczególnie w trybie 60 FPS przenośnie), co niestety razi po oczach. No i czasem są problemy z pop-upem, jeśli już miałbym się czepiać.
Fast Fusion na zdjęciach z trybu wydajności w trybie przenośnym








Ogólnie przyznam, że gra jest pokazówką możliwości Switcha 2. Prezentuje się znakomicie, szczególnie na dużym ekranie. Fast Fusion wspiera HDR10, wolumetryczną mgłę i gęsty system cząstek, ale trzeba uczciwie powiedzieć - nie ma tu ray-tracingu, ani zaawansowanego GI – odbicia to klasyczne SSR. Silnik nadrabia płynnością i agresywnym cieniowaniem, lecz w trybach wysokiej rozdzielczości tekstury otoczenia w zdecydowanej większości pozostają na tych samych, średnich ustawieniach. To akurat mnie zaskoczyło. Ścieżka dźwiękowa liczy 18 utworów oscylujących między techno, a housem. Master brzmi czysto, bas schodzi nisko (około 40 Hz), choć po kilku godzinach pętla tracklisty staje się przewidywalna i nużąca. Niestety, zauważyłem też brak obsługi dźwięku przestrzennego (tylko stereo/LPCM 5.1), chociaż to raczej drobnostka.
Fast Fusion to fajna gra na dwa, może trzy wyścigi w przerwie od "poważnego" grania
Za 60 zł w eShopie dostajemy 12 tras (w obu kierunkach, co realnie daje 24 warianty), 14 statków + system fuzji, lokalny split-screen i GameShare, ale brak rozgrywki online i rankingów czasowych. Technicznie to wciąż pokaz mocy Switcha 2 – szybkie loadingi (2-3 s z karty SSD) i stabilna ilość klatek na sekundę (w trybie wydajności) – jednak budżet przekłada się niestety na ograniczoną różnorodnością środowisk i powtarzalną muzykę. Jeżeli szukasz pięknych graficznie wyścigów za grosze, a dodatkowo masz sentyment do serii Wipeout, trudno o lepszy wybór. Jeśli natomiast liczysz na długie, sieciowe zmagania to musisz przejść do kolejnej pozycji w sklepie.
Ocena - recenzja gry FAST Fusion
Atuty
- Świetnie wyważone połączenie fazowych dopalaczy, nowego skoku i systemu fuzji statków, które razem tworzą atrakcyjną pętlę rozgrywki.
- Imponująca oprawa graficzna z wyborem trybów (4K/30 FPS lub 60 FPS w trochę niższych rozdzielczościach) oraz stabilną płynnością nawet przy czterech graczach na jednym ekranie.
- Bogate, różnorodne trasy pełne interaktywnych zagrożeń i skrótów, które nagradzają ryzyko i wprawę kierowcy.
- Cena 60 zł w Nintendo eShop, która czyni z gry najlepszy stosunek jakości do kosztu w katalogu premierowych pozycji Switcha 2.
Wady
- Brak pełnoprawnego trybu online z matchmakingiem ogranicza długofalową rywalizację poza kanapą.
- Model progresji oparty na tej samej walucie dla lig, pojazdów i fuzji bywa sztucznie wydłużony, wymuszając powtórki już zaliczonych pucharów.
- Choć skomplikowane trasy kuszą eksperymentami, po kilkunastu godzinach pętla „ligowa” może znużyć, gdy odkryje się większość sekretów i idealne linie przejazdu.
- Muzyka, która składa się z 18 utworów, po pewnym czasie staje się monotonna
Fast Fusion to najlepsza odsłona serii. Głębsza, ładniejsza, bardziej elastyczna. Brak klasycznego matchmakingu online i momentami powtarzalny grind monet nie pozwalają mu wskoczyć na podium gatunku, ale w tej cenie trudno znaleźć szybszy zastrzyk adrenaliny. Jeśli Switch 2 ma być „domem futurystycznych ścigałek”, to właśnie od tego tytułu warto zacząć.
Przeczytaj również






Komentarze (27)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych