Upiorne wakacje (2025) - recenzja filmu [Player] Mel Gibson wprowadza w świat horroru

Upiorne wakacje (2025) - recenzja filmu [Player] Mel Gibson wprowadza w świat horroru

Jan_Piekutowski | 03.06, 21:00

Marzący o karierze dziennikarskiej Noah rozpoczyna śledztwo w sprawie dziwnych wydarzeń, które zaczynają zatruwać życie mieszkańców wyspy. Niespodziewanym sojusznikiem chłopaka okazuje się emerytowany  ̶a̶k̶t̶o̶r̶  detektyw.

Wielu fanów horroru może zastanawiać się, jak zarazić swoje dzieci miłością do tego gatunku. Najbardziej bezkompromisowi mogą ten tekst wyłączyć, omawiany film nie spełni ich nadziei. Nieco mniej zdystansowani sięgną po coś w rodzaju “Stranger Things”, do którego produkcja Pastime Pictures otwarcie nawiązuje. Niemniej, tym najbardziej łagodnym polecam właśnie “Upiorne wakacje”. To naprawdę prosty, ale i przyjemny film. Historia, jako się rzekło, koncentruje się na postaci Noaha (Mason Thames), któremu towarzyszy dwójka przyjaciół - Eugene (Julian Lerner) oraz Sammy (Abby James Witherspoon). Noah to młody, aspirujący dziennikarz, a także zręczny bejsbolista. Marzy jednak o zrobieniu kariery w pierwszej profesji, w czym przeszkadza mu redaktor lokalnej gazety, który woli, aby chłopiec koncentrował się na przyziemnych tematach, zamiast węszyć spisek.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pewnego dnia Noah trafia jednak na trop sprawy, której nie może odpuścić. Okazuje się, że nad zamieszkałą przez niego wyspę nadciąga poważne niebezpieczeństwo i to wymierzone w jego rówieśników. Uczestnicy letniego obozu zostają spetryfikowani przez nieznaną, mroczną siłę. Noah, będąc przekonanym o nadnaturalności mocy, postanawia rozwikłać sprawę. W tym celu musi zawiązać sojusz, o jakim nawet nie śnił.

Marsz po tropach

Eugene Noah Sammy
resize icon

“Upiorne wakacje” garściami czerpią z rozwiązań, które horror zna od dekad. Film Davida Henriego - tak jest, tego Henriego z “Czarodziei z Wavery Place” - nie stara się wymyślić gatunku na nowo. Zamiast tego postanawia uszczknąć coś z bardzo pojemnego słowa, a następnie dopasować tak, aby zgrzyty były jak najmniejsze. To się Henriemu udaje.

Mamy więc Noaha uosabiającego klasyczny motyw dziecka widzącego więcej niż dorośli. W świecie przedstawionym większość pełnoletnich nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, nie biorą na poważnie sensacyjnych doniesień chłopca, który szybko pojmuje, że przyczyną kłopotów jest czarownica. Przeciwna Noahowi okazuje się nawet matka, zaś jedynym starszym sojusznikiem emerytowany detektyw, Gene (Mel Gibson). Gene nie daje się oczywiście przekonać na słowo, a wręcz wypiera rzeczywistość, starając się wszystko zracjonalizować. Dzięki takiemu postawieniu sytuacji Henrie nie tylko odwołuje się do części dzieł Stephena Kinga, ale przede wszystkim jasno adresuje “Upiorne wakacje” do młodszego widza. 

Ukłon w stronę tej grupy odbiorców jest pogłębiany z czasem. Drugi z filmów Henriego nie tylko koncentruje się na nastolatkach, ale też stanowi bardzo płynne wejście w świat horroru. Prześlizgnięcie między quasi kryminalnym wątkiem, a tym bardziej strasznym następuje płynnie i bezboleśnie. W “Upiornych wakacjach” próżno szukać przerażających scen, właściwie tylko jedna sekwencja może trzymać na krawędzi fotela. Pozostałe wytracają nieco swojej potencjalnej horrorowości, ale zważywszy na konsekwencje takich praktyk sądzę, że był to zabieg celowy.

Jednocześnie nie mogę odmówić, że wspomniana jedna scena zrobiła spore wrażenie. Pod koniec opowieści grupa dzieciaków wparowuje do domu głównego podejrzanego. Sammy jest uzbrojona w ręczną kamerę i to właśnie przez nią obserwujemy część pogrążonej w półmroku, kurzu i śmieciach posiadłości. Taka perspektywa, przywodząca na myśl “Blair Witch Project”, wypadła bardzo udanie, tym bardziej, że zwieńczona jest jedynym jumpscarem. Tyleż dobrze zrealizowanym, co dostosowanym do grupy docelowej “Upiornych wakacji”.

Dziecko ogląda, a rodzice?

Gibson i James
resize icon

Sama zagadka przedstawiona w filmie bywa grubymi nićmi szyta, natomiast Gene dochodzi do prawdy dłużej niż banda dzieciaków, chociaż to on jest głównym detektywem. Mimo tej poważnej niezręczności nie mogę stwierdzić, że “Upiorne wakacje” mnie znużyły, wymęczyły. Chociaż mówimy o produkcji skierowanej do młodszych nastolatków, to sam bawiłem się całkiem nieźle. Największa w tym rola intrygi, bo chociaż jest ona prosta, to skutecznie myli domysły widza i to nie raz, lecz dwa. 

Kolejna kwestia to udany występ Gibsona. Jeden z najlepszych aktorów kina akcji daje radę, tworzy charyzmatyczny duet z Masonem Thamesem. Nie jest to granie wybitne, ale skrojone pod film. Gibson nie udaje, że występuje w produkcji kina niezależnego, przyjmuje konwencję i jej nie olewa, nie trywializuje. W gruncie rzeczy tyczy się to całej obsady, może za wyjątkiem irytującej Abby James Witherspoon, która na ten moment nie daje podstaw, aby sądzić, że odziedziczyła talent po wybitnej ciotce.

“Upiorne wakacje” to przyjemne kino familijne z dreszczykiem. Dla starszych serwuje Mela Gibsona, Kevina Jamesa, a także nostalgiczne odwołania do podobnych produkcji z lat 90. Dla młodszych zaś całą resztę i nie ulega wątpliwości, że to ta grupa będzie bardziej ukontentowana. O ile zdoła wybaczyć słabiuteńkie efekty specjalne i kilka niepotrzebnych dłużyzn. Ja wybaczyłem.

Atuty

  • Pozytywnie nostalgiczny
  • Dający radę Mel Gibson
  • Udanie wprowadzający do świata horroru
  • Sekwencja przeszukiwania domu

Wady

  • Kuriozalny wygląd przemienionej wiedźmy
  • Ociupinkę za mało dreszczy
  • Kilka minut za długi
  • Momentami dziurawa intryga

W sieci nie znajdziecie zbyt wielu pozytywnych recenzji “Upiornych wakacji”. Nie rozumiem tej perspektywy. Trudno wyobrazić mi sobie znacznie lepsze otwarcie drzwi do świata horroru dla młodszych nastolatków.

6,5
Jan_Piekutowski Strona autora
cropper