![Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi (2025) - recenzja filmu [WB]. Oto Śmierć, a imię jej Rube Goldberg](https://pliki.ppe.pl/storage/2c1157e09fc9c41850c7/2c1157e09fc9c41850c7.jpg)
Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi (2025) - recenzja, opinia o filmie [WB] Oto Śmierć, a imię jej Rube Goldberg
Paul zabiera swoją dziewczynę, Iris, na otwarcie nowej restauracji, mieszczącej się w spodku na szczycie długiej, smukłej wieży (coś jak Spacer Needle), gdzie zamierza się oświadczyć. Jego plany krzyżuje jednak, jak często ma to miejsce w tej serii, sama Śmierć. Od tamtego dnia minęło już przeszło 60 lat...
Czytałem gdzieś, że oryginalne "Oszukać przeznaczenie" zaczęło żywot jako scenariusz odcinka "Z archiwum X". Wielka katastrofa, ktoś przeżył, bo miał wizję, Mulder i Skully próbują zrozumieć całą sytuację - mógł z tego być niezły epizod. Ostatecznie jednak ktoś stwierdził, że koncepcja jest na tyle mocna, że warto byłoby zrobić z niej pełen metraż. Powstał więc film. Czym różnił się od wszystkich swoich następców? Na pewno mniejszym budżetem, ale przede wszystkim również podejściem do tematu. Pierwsze "Oszukać przeznaczenie" jest poważnym horrorem. Strasznym takim. Na szczęście bardzo szybko producenci zauważyli, że marka ma w sobie komediowy potencjał. Zabarwiony na czarno, ale jednak!
Od części drugiej, seria zaczęła znacznie wyraźniej bawić się konwencją. Widzowie wiedzą, że Evan za chwilę umrze. Nie rozumieją jeszcze tylko w pełni jak! Czy porazi go prąd? Dopadnie go młynek w zlewie? Może się spali? A może po prostu spadnie na ulicę uciekając przed pożarem i drabina spadnie mu na twarz? Reżyserzy zaczęli wodzić widzów za nos, podrzucając fałszywe tropy, tworząc co raz to dłuższe ciągi przyczynowo skutkowe. Jasne, śmierć zawsze była brutalna i ostateczna, ale było w niej coś makabrycznie zabawnego. W kolejnych odcinkach seria zaliczała wzloty i upadki, lecz na zawsze już pozostała świadoma swojego dziedzictwa. Mówiąc prosto - głupie są te filmy. I właśnie dlatego dobrze się je ogląda. A ten? Ten może być najgłupszy z nich wszystkich (czytaj: najlepszy).




Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi (2025) - recenzja, opinia o filmie [WB]. Powstrzymać Śmierć

Tym razem motywy śmierci są odrobinę inne, niż w przypadku pozostałych filmów, więc nie będę za bardzo wchodził w szczegóły, coby nikomu nie psuć zabawy. Starczy powiedzieć, że głównymi bohaterami jest rodzina Reyesów, a w szczególności Stefani (Kaitlyn Santa Juana), która dowiaduje się, że śmierć przyjdzie wkrótce po nią i jej bliskich.
Większość fabuły kręci się wokół prób zatrzymania Śmierci, wymieszanych z metodycznym wybijaniem przez nią kolejnych członków rodziny Stef. Nie jest to najbardziej ambitny czy nawet zaskakujący scenariusz świata, ale myślę, że akurat w przypadku tej serii, nikt niczego takiego nie wymaga. Grunt, że bohaterowie faktycznie próbują coś zrobić i nie siedzą w miejscu. Scenarzyści mieli dzięki temu szeroki wachlarz możliwości przy wyborze jak by tu kogo uśmiercić. I to właśnie pod tym względem film Zacha Lipovsky'ego i Adama Steina naprawdę błyszczy.
Podobnie jak główna bohaterka, widz również szybko dostrzega pierwsze znaki, wskazujące na to, że śmierć zaczyna działać. Ktoś stawia butelkę niepokojąco blisko krawędzi stołu, dzieci bawią się piłką, woda nie zostaje do końca zakręcona, w oddali słychać nadjeżdżający pociąg. Wyczuleni na te wczesne sygnały, zaczynamy bliżej przyglądać się wszystkiemu dookoła. Pojedyncza scena śmierci może trwać nawet siedem minut. Autorzy filmu bawią się z nami, podsuwając fałszywe tropy, z których ostatecznie nic nie wyniknie, w międzyczasie szykując grunt pod akcję, a kiedy wszystkie elementy znajdują się już na swoich miejscach, zaczyna się zabawa. Niemal jak w zwariowanych maszynach Rube'a Goldberga, małe przedmioty wprawiają w ruch większe, tworząc ciąg przyczynowo skutkowy efektem którego jest groteskowa śmierć którejś postaci.
Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi (2025) - recenzja, opinia o filmie [WB]. Flaki, bez oleju

Trzeba przyznać, że film nie szczypie się, jeśli chodzi o ukazywanie przemocy. Jasne, większość z tego co widzimy to po prostu CGI I czasami trochę rzuca się to w oko, ale znakomita większość scen gore robi dobre wrażenie, a to ze względu na ich pomysłowość i dokładne ukazanie. Zmiażdżona głowa na zbliżeniu? Czemu nie. Ciało przecięte w pół po długości? Bardzo proszę. Najciekawsza, moim zdaniem, jest scena w szpitalu, ale nie śmiem nawet sugerować, co tam się dokładnie wyprawia, bo jest to taki hardkor, że to absolutnie trzeba zobaczyć samemu.
Odrobinę problematyczna jest dla mnie obsada filmu. Albo nie mają za grosz charakteru, jak główna bohaterka albo za mało o nich wiemy, żeby dało się ich polubić, a więc również i przejmować się ich losem, jak kuzynka Julia (Anna Lore). Jedynym, chlubnym wyjątkiem jest kuzyn Eric (Richard Harmon), którego miłość do brata, Bobby'ego (Owen Patrick Joyner), upór i sarkastyczny charakter sprawiają, że natychmiast zaczynamy go lubić. Z drugiej strony, może to i lepiej, że pozostali bohaterowie są trochę nijacy? Przynajmniej nie jest ich nam szkoda, kiedy kończą tak, jak kończą. Nie czarujmy się, to nie dla skomplikowanych, wielkowymiarowych bohaterów oglądamy filmy z tej serii.
Koniec końców, można powiedzieć, że "Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi" nie jest dobrym filmem w klasycznym tego słowa znaczeniu. Fabuła jest prosta i naciągana, kreacje aktorskie w znakomitej większości nie zachwycają (chociaż ten końcowy monolog Tony'ego Todda w jego ostatniej roli przed śmiercią zwaliłby mnie zapewne z nóg, gdybym nie siedział). Z drugiej strony, jest to bardzo pomysłowe połączenie horroru i komedii, sceny śmierci są brutalne, a całość ogląda się szybko i przyjemnie. Czyli w sumie całkiem dobrze, jak na szósty odcinek serii jadącej nieustannie na tym samym schemacie.
Atuty
- Początkowa akcja w restauracji;
- Kreatywne sposoby uśmiercania kolejnych osób;
- Bezpardonowo brutalny;
- Czuć wisielcze poczucie humoru scenarzystów.
Wady
- Nijakie postacie i przeważnie drewniane aktorstwo;
- Pretekstowa fabuła;
- Pojedyncze dziwne decyzje scenariuszowe.
"Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi" to prosta i znajomo wyglądająca rozrywka, ale nie można odmówić jej pewnego uroku. Jeśli masz ochotę na niezobowiązujący festiwal krwi i flaków podany z przymrużeniem oka, to możesz śmiało wybierać się do kina.
Przeczytaj również






Komentarze (32)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych