The watchers (2024)

The Watchers (2024) - recenzja, opinia o filmie [Warner Bros]. Kiedy "jak" jest ważniejsze, niż "dlaczego"

Piotrek Kamiński | 10.06, 21:00

Młoda kobieta z problemami psychicznymi gubi się w lesie. Natrafia na grupę ludzi, którzy informują ją, że jeśli nie pójdzie z nimi, umrze jeszcze tej samej nocy...

Nepotyzm i kolesiostwo absolutnie nie istnieją w Hollywood. Przecież wiadomo, że brat Jamesa Gunna, Seans, jest po prostu zawsze najlepszym wyborem na daną postać, Adam Sandler wcale nie kręci komedii w malowniczych okolicznościach przyrody, bo chce się wybrać z przyjaciółmi i rodziną na opłacane przez studio wczasy, a Will Smith wcale nie pchał swojego syna do wszystkich swoich projektów, byleby zrobić z niego gwiazdę, mimo że chłopak ma mniej charyzmy, niż akwarium mojego brata. Jednym z takich wspólnych projektów był "After Earth" w reżyserii M. Night Shyamalana.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pan Shyamalan zbudował swoją karierę na wyciąganiu metaforycznego dywanu spod nóg widza przez opieranie swoich scenariuszy na finałowym zwrocie akcji, który wywraca całą historię do góry nogami. Coś w stylu: przez cały film wydaje ci się, że oglądasz sympatyczny dramat o dobrodusznym, upośledzonym chłopcu, który bardzo lubi biegać, a na koniec okazuje się, że był on wczesną wersją androida, które z czasem mają zastąpić ludzi i to dlatego odstawał inteligencją od reszty, za to górował nad nimi fizycznie. Od czapy i totalnie zmienia postrzeganie reszty filmu, ale raczej się tego nie spodziewałeś, więc zanim zaczniesz zastanawiać się nad sensem i logiką sytuacji, czujesz dreszczyk ekscytacji, bo dałeś się zaskoczyć. Tak naprawdę każdy jeden film Shyamalana rozpada się, kiedy zacząć zastanawiać się nad logiką tego, co oglądamy, ale "tu i teraz" może się podobać. Po co o tym wszystkim rozmawiamy? Ponieważ dzisiejszy film jest produktem wyobraźni jego córki, Ishany Shyamalan, która postanowiła zaadaptować powieść pana A. M. Shine'a, dzieło z grubsza wpisujące się w tematykę poruszaną zwykle przez tatę. No i... Wyszło jak wyszło.

The Watchers (2024) - recenzja, opinia o filmie [Warner Bros]. Styl jak u Abramsa: nie pytaj dlaczego, po prostu oglądaj

Zawróć

Fabuła tego filmu, to jest jakieś nieporozumienie. Przedstawiają nam naszą bohaterkę, Minę (Dakota Fanning), jako osobę z problemami, udręczoną jakimiś przeszłymi wydarzeniami, lubiącą udawać kogoś, kim nie jest, żeby wyrwać sobie kogoś w przydrożnym barze. Zastanawiasz się jak te elementy zgrają się, aby zaskoczyć nas czymś w finale opowieści, po czym... Nie ma nic. Żaden z tych wspomnianych elementów nie jest w najmniejszym stopniu istotny dla reszty fabuły. Tak samo jak fakt, że Daniel (Oliver Finnegan) podobno leci na Ciarę (Georgina Campbell), a Madeline (Olwen Fouere) już całkiem długo siedzi w tym lesie. W jakim lesie?

Otóż samochód Miny psuje się w środku jakiegoś lasu. Chwilę później dziewczyna zostaje uratowana przez resztę ekipy i dowiaduje się, że codziennie po zmroku, grupa trudnych do opisania stworzeń przychodzi przed przeszklony bunkier, w którym siedzą nasi bohaterowie, aby... Obserwować ich zachowania. Tylko tyle. Istnieje szereg zasad, których należy przestrzegać, jeśli chce się przeżyć - nie wychodzić po zmroku, nie wychodzić za granicę bezpiecznej strefy, nie zabierać niczego do bunkra. Oczywiście, ponieważ scenariusz pisany był na kolanie, dobrze już przyzwyczajeni do tego stylu życia bohaterowie nie mają żadnego problemu, aby zachowywać się absolutnie idiotycznie, wbrew zasadom, które zapewniają im bezpieczeństwo. Nic to jednak w porównaniu z okrutnie kiepskim zakończeniem, którego nie będę tu, oczywiście, przywoływał. Starczy powiedzieć, że masz wrażenie, że historia właśnie się kończy, po czym przekonujesz się, że prze tobą jeszcze... Jakieś pół godziny filmu. Myślałem, że zniosę jajko.

The Watchers (2024) - recenzja, opinia o filmie [Warner Bros]. Nijaka zbieranina postaci

Twarzą w twarz

W kwestii kreacji aktorskich też nie ma o czym rozmawiać. Fanning gra grubo poniżej swoich możliwości, zasadniczo po prostu stojąc i reagując względnym zaniepokojeniem na to, co widzi, nie budując absolutnie żadnej więzi z żadną inną postacią. Daniel szybko zaczyna wyglądać i brzmieć jak kompletny świr, który najpewniej poderżnie ci gardło, kiedy tylko zaśniesz, po czym, tak jak w przypadku wszystkich innych, potencjalnych wątków, pani reżyser nic z nim nie robi. Campbell z początku gra całkiem sympatyczną, wydawać by się mogło, że życiową babkę, po czym dowiadujemy się o jej mężu i też cała dobra wola gdzieś wyparowuje, bo jak tu sympatyzować z taką głupotą?! Stawkę zamyka Fouere, która ostatnio pojawia się w niemal dosłownie co drugim horrorze - jako starsza wersja Sally Hardesty w ostatniej "Teksańskiej masakrze" czy specjalistka od kart w recenzowanym niedawno "Tarocie". Aktorka nadaje postaci jakiejś tam prezencji, bez problemu akceptujemy ją jako szefową grupy, ale to, co dzieje się z nią dalej trochę psuje jej oststeczny wydźwięk.

Trzeba jednak przyznać pani Shyamalan, że udało jej się nakręcić całkiem przyjemny wizualnie film. Zarówno las, jak i ujęcia z wykorzystaniem luster i innych tego typu powierzchni potrafią zaintrygować kompozycją. Jest minimalistycznie, ale z dobrym oświetleniem i paroma niezłymi kadrami. Tylko co z tego, skoro marnie pomyślana intryga i akcja skutecznie uniemożliwiają docenienie tych obrazów? Napiszę wprost: tu nie ma grozy, napięcia, zaszczucia. Każda jedna scena z "obserwatorami" jest boleśnie wręcz przewidywalna i sztampowa, a przez to również niestraszna.

"The Watchers" nie jest dobrym debiutem reżyserskim dla pani Shyamalan. Nijakie postacie, bardzo słaba, dziurawa bardziej, niż szwajcarski ser intryga i ogólna bylejakość całego projektu skutecznie przyciemniają tych kilka pozytywów, którymi film może się pochwalić. Nie polecam.

Atuty

  • Kilka ładnych obrazków;
  • Z początku zapowiada się nawet ciekawie.

Wady

  • Masa dziur w fabule;
  • Napoczęte i nigdy nie dokończone wątki;
  • Bohaterowie tak głupi, że aż ciężko im kibicować;
  • Kiepskie tempo;
  • Zero emocji;
  • Drewniane aktorstwo i brak chemii między postaciami.

Jeśli masz akurat wolny wieczór, to... Obejrzyj coś innego. Debiut reżyserski Ishany Shyamalan zawodzi jako horror i w ogóle jako angażująca historia. Szkoda czasu.

2,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper