Konflikt: Capote kontra socjeta (2024)

Konflikt: Capote kontra socjeta (2024) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Jak palić mosty, to stylowo

Piotrek Kamiński | 17.04, 21:00

Truman Capote, jeden z najbardziej unikalnych, autodestrukcyjnych, utalentowanych, zapadających w pamięć amerykańskich autorów ostatnich stu lat, dostał już jeden film o swojej osobie - z doskonałym Philipem Seymourem Hoffmanem w roli głównej. Tym razem jednak FX oferuje nam historię skupioną na innym aspekcie życia autora "Z zimną krwią", w roli głównej obsadzając równie doskonałego Toma Hollandera. Ale czy serial pióra Jona Robina Baitza, jest równie dobry, jak film z 2005?

Truman Capote nawet po śmierci pozostaje jednym z bardziej nieoczywistych ludzi świata. Weźmy taki jego głos – to prawdopodobnie najbardziej łatwo rozpoznawalny, najbardziej "tylko jego" głos, jaki jestem sobie w stanie wyobrazić. W teorii powinien być więc niepodrabialny, zbyt precyzyjny, a tu dostajemy już drugiego aktora, który podrabia ten głos o wszystkie związane z nim manieryzmy w sposób praktycznie pozbawiony skaz. Jest w tym pewna ironia, ponieważ sam Capote posiadał niezliczoną ilość skaz, a o wielu z nich opowiada dzisiejszy serial.

Dalsza część tekstu pod wideo

Konflikt: Capote kontra socjeta (2024) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Nierówny konflikt 

Łabędzie

Zaczynamy od krótkiego wprowadzenia głównego bohatera w świat bywalców pierwszych stron gazet wszystkich dzienników i magazynów modowych nowego Jorku. Capote szybko zostaje najlepszym przyjacielem żony wpływowego biznesmena, Billa Paley'ego, Babe (Naomi Watts), przez którą poznaje resztę swoich "łabądków" - Slim Keith (Diane Lane) i C. Z. Guest (Chloe Sevigny) przede wszystkim. Sam proces jest jednak zupełnie nieistotny, bo już chwilę później Truman jest absolutnym ulubieńcem wyższych sfer. To też nie jest jednak wcale główny temat serialu i kolejną chwilę później zaczyna się drama.

Otóż Truman Capote miał parszywy zwyczaj czerpania inspiracji z prawdziwego życia i nie ukrywania tego faktu w odpowiedni sposób. Tak więc, kiedy jedna z jego przyjaciółek, Ann Woodward (Demi Moore) zastrzeliła przypadkiem swojego męża - poza kadrem i przed akcją serialu, spokojnie - autor postanowił wykorzystać ten fakt w swojej nadchodzącej powieści. I to właśnie ten moment, kiedy wszystkie jego przyjaciółki dowiedziały się, jak szybko i cynicznie może się od nich w każdej chwili odwrócić, jak potencjalnie groźne mogą być tajemnice, z których kiedyś mu się zwierzyły, jest faktycznym początkiem tytułowego konfliktu między Capote, a jego Łabędziami. Poza tym, fabuła serialu meandruje też po życiu autora, pokazując jego relację z Kate Harrington (Ella Beatty) I długo rozwodzi się nad jego problemem alkoholowym, jednak pokusiłbym się o stwierdzenie, że nie robi z tymi wątkami niczego ciekawego.

Konflikt: Capote kontra socjeta (2024) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Między snem, a jawą 

Babe Paley

Cieszy fakt, że twórcy serialu nie malują żadnej ze stron ani w przesadnie pozytywnym ani negatywnym świetle. Z tego co udało mi się dowiedzieć, Truman jest tu lekko wybielony, część winy za jego, że tak to lekko ujmę, niekoleżeńskie zachowanie spada na jego przemocowego partnera i managera, Johna O'Shae (Russell Tovey), ale nie zmienia to faktu, że decyzje autora i jego późniejsze próby radzenia sobie z ich konsekwencjami są nie do wybronienia, jak bardzo by ich w tej swojej zmulonej alkoholem i narkotykami głowie nie żałował. Hollander jest wybitny zarówno w tych momentach, kiedy jego bohaterowi absolutnie nie da się współczuć, jak i podczas prób wrócenia w łaski pań. Najmocniejszy jest jednak w scenach, w których nie musi przed nikim niczego udawać - kiedy siedzi sam we własnej głowie, ewentualnie w towarzystwie zmarłej matki (Jessica Lange), reprezentującej jego wypieraną wszystkimi siłami podświadomość. To właśnie w tych momentach serial błyszczy - kiedy dekonstruuje poczynania głównego bohatera, kiedy analizuje ich znaczenie i konfrontuje z broniącym się przed prawdą Trumanem.

Co ciekawe, nie tylko w przypadku głównego bohatera producenci serialu serwują widzom takie metafizyczne przeżycia. Oba, moim zdaniem, najlepsze odcinki serialu skupiają się na podobnych tematach, ale tylko jeden z nich kręci się wokół Trumana. Drugi poświęcony jest jednej z jego przyjaciółek, której nazwiska nie będę wymieniał, aby nie psuć niespodzianki - zwłaszcza, że z początku nie jest wcale jasne, że oglądamy wnętrze czyjejś głowy. Filmowcy bardzo sprawnie lawirują między jawa, a snem, między życiem, a majakami, co jeszcze bardziej podbija wrażenia, kiedy dociera do nas, co tak naprawdę jest czy też nie jest grane.

Uważam jednak, że obecny sezon "Konfliktu" jest trochę zbyt rozlazły. Samo sedno sytuacji jak najbardziej intryguje, dodatkowo podsycane niebagatelnie rozpisaną sylwetką głównego bohatera, ale kolejne przełomy następują tak rzadko, tak wiele czasu poświęca się na ludzi orbitujących wokół Capote, którzy być może i mają jakąś tam rolę do odegrania, ale ani nie są przesadnie ciekawi ani nie zmieniają na tyle, aby usprawiedliwić poświęcenie im tak obfitego kawałka tortu. Ponadto, jeśli trochę się nad tym zastanowić, to sam główny wątek też nie jest jakoś przesadnie przepastny. Próbuję przez to powiedzieć, że historia ta sprawdziłaby się prawdopodobnie lepiej, gdyby odchudzić ją o jakieś (przynajmniej) dwa odcinki albo w ogóle przerobić na film. To powiedziawszy, kiedy serial działa, to naprawdę działa wyśmienicie, malując z jednej strony odpychający, z drugiej smutny, błagający o współczucie obraz człowieka, który być może od najmłodszych lat skazany był na taki, a nie inny los. Warto dać szansę dla samego występu Hollandera, chociaż moim zdaniem film Millera jest ciekawszy, pełniejszy i bardziej skupiony.

Atuty

  • Tom Hollander jest świetnym Trumanem Capote;
  • Piękne kostiumy i charakteryzacja - istotne, biorąc pod uwagę temat;
  • Oferuję ciekawy wgląd w umysł Capote;
  • Miejscami potrafi ruszyć za serce.

Wady

  • Powierzchownie opisuje tytułowy konflikt;
  • Łabędzie, poza Babe Paley, raczej mało ciekawe;
  • Powolne tempo narracji;
  • Smutny, ale mało porywający finał.

"Konflikt: Capote kontra socjeta" pięknie opowiada o samym pisarzu, ale już tytułowy konflikt traktuje po macoszemu, nierzadko chodząc na skróty i nie oferując satysfakcjonującego rozwiązania. Warto sprawdzić dla świetnego Toma Hollandera, ale jeśli nie podejdzie po pierwszym odcinku, to nie ma się co męczyć.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper