Władcy przestworzy

Władcy przestworzy (2024) - recenzja i opinia o serialu [Apple TV+]. Wojna w przestworzach, wojna w duszy

Łukasz Musialik | 15.03, 21:00

Kiedy Steven Spielberg i Tom Hanks łączą siły, możemy oczekiwać dzieła przełomowego. “Władcy przestworzy” to serial, który z pewnością przyciągnie uwagę miłośników historii, a zwłaszcza tych, którzy pasjonują się II Wojną Światową. 

Serial, będący adaptacją książki Donalda L. Millera, zabiera nas w podróż do serca 100. Grupy Bombowej, ukazując bardzo osobiste przeżycia i historię lotników załogi bombowców 8. Armii Powietrznej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Może to być ostatnia wieczerza, tak wielka wspólna produkcja Hanksa i Spielberga opowiadająca o życiu i losach (nie)zwykłych żołnierzy. Ale obym się mylił. Pora jednak zadać jedno, ale bardzo ważne pytanie: Czy „Władcy przestworzy” oferują ten sam wysoki poziom produkcji i realizacji co jego „dwaj bracia”, zwłaszcza po zmianie platformy? Spróbuje na to odpowiedzieć. 

Władcy przestworzy (2024) - recenzja serialu [Apple TV+]. Ostatnia wieczerza 

Władcy przestworzy

Wcześniej, dzięki współpracy wspomnianych na początku panów, mogliśmy obejrzeć „Kompania Braci” i równie dobry, i wcale nie gorszy „Pacyfik”. Seriale te zdobyły wiele nominacji i nagród, podbijając serca nawet tych, którzy za historią, a zwłaszcza II Wojną Światową nie przepadają. I nie trzeba kierować się oceną na IMDB, aby wiedzieć, że mamy do czynienia z tytułami wybitnymi, na lata wpisującymi się do kanonu najlepiej opowiedzianych historii w gatunku wojennym. Wystarczy obejrzeć pierwszy odcinek każdego z nich, aby wsiąknąć przed ekranem bez reszty. Pamiętam jak dziś swój pierwszy maraton, kiedy to oglądałem odcinek po odcinku, zatracając się na cały dzień, przeżywając równie mocno radość, upadek i straty żołnierzy.

To, co wyróżnia wszystkie trzy seriale to nie tylko znane nazwiska ich producentów, a osobiste przeżycia ludzi, którzy bezpośrednio uczestniczyli w wojnie, zatracając się w tym całym szaleństwie i zmieniając się nie do poznania. Najpierw w Europie, później na Pacyfiku, a skończywszy w przestworzach granicy brytyjsko-niemieckiej. W obliczu faktów każdy z tych seriali nie miał tylko jednego bohatera. Był nim równocześnie każdy i żaden. To nie był teatr bezimiennych statystów. Każdy miał swoją rolę do odegrania. Głęboką i poruszają, jak to tylko możliwe. Tak wiele twarzy, odznaczeń, bohaterów, ale i zabitych. Wojna zmienia. To nie przygoda. I nawet jeśli ich historie zostały „nieco podkręcone” na potrzeby Hollywood, to i tak oddanie im hołdu w postaci tak udanych produkcji zasługuje na najwyższe uznanie i szacunek, jakim powinniśmy darzyć ludzi, którzy ocalili nasz wolny świat, w którym dziś żyjemy.

Władcy przestworzy (2024) - recenzja serialu [Apple TV+]. Gdybym miał postawić…

Władcy przestworzy

W zasadzie serial rozpoczyna się sceną, która po chwili wrzuca nas w wir wydarzeń. Po małym drinku przy barze i tańcem z kobietą obserwujemy przybycie 100. Grupy Bombowej do Anglii i ich pierwszą misję. Wkrótce staje się jasne, że „Władcy przestworzy” to nie tylko opowieść o wojnie, ale przede wszystkim o ludziach — ich odwadze, strachu, stratach i zwycięstwie.

Serial wyróżnia się na tle innych wojennych produkcji — realizmem i dbałością o każdy szczegół, także (a może przede wszystkim) pod względem narracyjnym. Kostiumy, scenografia, a także efekty specjalne są na najwyższym poziomie (choć co prawda czasem miałem wrażenie, że przesadzono z CGI), co pozwala widzowi poczuć się, jakby przeniósł się w czasie. Widać ile wysiłku włożono w odtworzenie i przedstawienie bombowców, ich wizualizację, wnętrze, jak na ziemi, tak i w przestworzach. Z kolei obsada, z Austinem Butlerem i Callumem Turnerem na czele, wciela się w swoje role z niesamowitą precyzją i emocjonalnym zaangażowaniem. Zachwyca również i muzyka, która oddaje klimat scenom, np. w bazie przy wspólnym posiłku, czy też podczas widowiskowej akcji w przestworzach, aż po napisy końcowe. Zwłaszcza na końcu każdego odcinka mamy wrażenie, że obcujemy z czymś doniosłym, wielkim, ale i bardzo moralnym, o ile można tak napisać, wiedząc, jakie są realia wojny i ilu ludzi zginęło po obu stronach konfliktu.

Walki są naprawdę emocjonujące, a sceny dynamiczne. Jest krew, ale nie zabawa. Nie brak tu dramatu. To przecież walka o życie, o przetrwanie — ich, tamtych, lepszych i gorszych. Bo nie zapominajmy, że to przedstawienie prawdziwych realiów wojny, gdzie każde życie miało znaczenie — nawet wroga. Powstają dylematy, jednak nie tak wyraźnie nakreślone, jak miało to miejsce… i znów odwołałbym się do poprzednich produkcji. Czułem, że nie położono tu, aż tak dużego nacisku na krzywdę wojenną, z jaką mierzyli się dawni bohaterowie. Mogło być lepiej, ale i tak nie narzekam, bo to, co widzimy w przestworzach, różni się znacznie od tego, co jawi się na ziemi, gdzie kontakt ze śmiercią jest „nieco bliższy”.

Władcy przestworzy (2024) - recenzja serialu [Apple TV+]. Kawa i sok z grejpfruta

Władcy przestworzy

Ale żeby nie było aż tak słodko, pora wymienić i wady zaznaczając, że produkcja duetu Hanks-Spielberg i tak nie ma ich wiele. Niektóre wątki wydają się rozwijać zbyt wolno, co w zasadzie powinno zaletą, ponieważ dzięki temu poznajemy postacie z bliżej perspektywy, bardziej od ludzkiej strony, gdzie każdy ma jakiś list do napisania, kawał do opowiedzenia, a nawet małą walkę do stoczenia — potocznie określaną mianem „solówki”. Ale moje zastrzeżenia są proste — brakuje mi tu podobnego zżycia się postaci, jakie mogłem nie tyle obserwować, ile poczuć w dwóch poprzednich produkcjach Hanksa i Spielberga. Bo oprócz ckliwych pogadanek, krótkich historii opowiadanych w barze z kuflem piwa w ręku, wojskowych koncertach, a nawet grze w kości, to rozmowy toczące się w trakcie przemierzających niebo bombowców nie uderzyły mnie tak mocno, jak to, co usłyszałem np. na Pacyfiku. Obserwowałem tam zdecydowanie głębszą przemianę prostych ludzi z wioski, których życie było nadrzędną wartością, więc i ochrona „braci” u boku była bardziej widoczna. Mam wrażenie, że tu jest więcej „zabawy” niż walki. 

I gdyby nie ten „głos w oddali”, który streszczał nam historię, życie, wiek „poborowych”, to niewiele moglibyśmy dowiedzieć się ze słów samych żołnierzy, będących głównie — jak to jeden z nich trafnie określił — narratorami własnej śmierci. Nie zrozumcie mnie źle, chłopaki naprawdę sporo o sobie mówią, ale to zupełnie inny poziom i może wcale nie gorszy od tego z Kompanii Braci i Pacyfiku. Po prostu jest inaczej. Więc choć serial skupia się na relacjach międzyludzkich, niektóre z nich mogłyby być lepiej rozwinięte. Poza tym przejścia między scenami są czasem zbyt gwałtowne, co może nieco dezorientować. Ale to naprawdę niewielki prztyczek w nos, po tym, co nam ogólnie zaserwowano. 

Władcy przestworzy (2024) - recenzja serialu [Apple TV+]. I tak wszyscy nosimy mundury

„Władcy przestworzy” to serial, który z pewnością zostanie zapamiętany jako ważny głos w dyskusji o wojnie i jej wpływie na ludzi. Spielberg i Hanks ponownie udowodnili, że potrafią opowiedzieć historię w sposób, który nie tylko angażuje, ale i porusza widza. Mimo drobnych niedociągnięć, bo nie ma ideałów, jest to produkcja warta uwagi i jeśli oglądaliście poprzednie seriale — Kompanie Braci i Pacyfik — to możecie się już domyślić, z czym mniej więcej będziecie mieć do czynienia. 

Ale nie jest to poziom poprzednich produkcji. Nie ustawiłbym tego serialu wyżej — ponad to, co Tom Hanks i Steven Spielberg stworzyli wcześniej. Ale żeby lepiej zrozumieć wartość i jego przesłanie, zachęcam Was do osobistego doświadczenia tej epickiej opowieści o odwadze, braterstwie i poświęceniu. Czegoś, czego w dzisiejszych czasach wyraźnie brakuje. 

Atuty

  • Zdjęcia i montaż — imponujące sceny lotów bojowych, realistyczne zdjęcia lotnicze i batalistyczne,
  • Pompatyczna muzyka — pełna emocji i nagłych zwrotów akcji,
  • Aktorzy — stworzyli wiarygodne postacie z krwi i kości,
  • Motywy — mocny akcent na siłę przyjaźni,
  • Historia — głęboka i poruszająca opowieść o ludzkiej psychice i cenie wojny.

Wady

  • Tempo akcji — miejscami zbyt wolne, a później aż nadto dynamiczne,
  • Schematyczne wątki — przewidywalność,
  • Za dużo CGI — czasem kiepskiej jakości.

Niektórzy napiszą, że to kiepska replika. Byłbym z tym ostrożny, ale z pewnością nie dorównuje wielkością poprzednim produkcjom duetu Hanks-Spielberg. Mimo wszystko warto dać mu szansę

7,5
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper