Test na teściów (2024)

Test na teściów (2024) - recenzja, opinia o filmie [Kino świat]. Nielegalne testy DNA mają swoje konsekwencje

Piotrek Kamiński | 10.03, 20:00

Francois i Alice postanowili zrobić niespodziankę swoim rodzicom. Z okazji swoich zaręczyn, podarowali im badania DNA, które powiedzą im skąd dokładnie pochodzili ich przodkowie. Tata Alice zawsze powtarza jak dumny jest ze swojego drzewa genealogicznego. Problemy zaczną się kiedy przekonani o swoich korzeniach rodzice dowiedzą się prawdy o swoim pochodzeniu.

Wielokrotnie już wspominałem, że francuskie wyczucie komediowe jest dla mnie najlepszym z możliwych. Jasne, nie zawsze trafiają i, tak jak wszyscy, ostatnimi czasy wychodzi im rzadziej, niż częściej, ale jak już robią dobrą komedię, to jest naprawdę dobra. Przynajmniej w teorii, bo dzisiejszy film jest... No, zasadniczo solidny, ale na każdy udany żart należy spodziewać się jednego albo i dwóch absolutnych sucharów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Co ciekawe, konstrukcją film przypomina sztukę teatralną. Praktycznie cała akcja filmu dzieje się w jednym miejscu - w domu państwa Bouvier-Sauvage, rodziców przyszłej panny młodej. Jasne, później dostajemy kilka scen dziejących się krótko gdzie indziej, aby ostatecznie akcja powróciła do château, ale nie jest to nic, czego nie można by załatwić i na deskach teatru. Co w tym takiego ciekawego? Otóż scenariusz autorstwa Juliena Herve, który przy okazji zajmował również stołek reżysera, wcale nie jest adaptacją sztuki. Bez problemu jestem w stanie sobie jednak wyobrazić teatralną adaptację tego materiału, więc może autor ma zamiar przenieść swoją opowieść na deski teatru w późniejszym terminie? To mógłby być hit.

Test na teściów (2024) - recenzja, opinia o filmie [Kino świat]. Spotkanie dwóch światów

Rozmowy przy winie

Mamy tu do czynienia z komicznie przesadzonym, wyolbrzymionym konfliktem na tle narodowościowym - temat, który powinien rezonować również i z większością polskich widzów, którzy choć raz w życiu uczestniczyli w rodzinnym zgromadzeniu, na którym porusza się tematy wszelakie, od życia uczuciowego poszczególnych członków rodziny, przez politykę, na narzekaniu, że coraz więcej tych "Nie-Polaków" widać i słychać na ulicach, co oni, własnych ojczyzn nie mają?! Ponieważ tata Alice (Chloe Coulloud), spadkobierca rodziny Bouvier-Sauvage, Frederic (Christian Clavier) jest dokładnie tego typu człowiekiem. Na każdym kroku zaznacza czystość swojego pochodzenia, lubi podkreślać od jak dawna jego rodzina żyje w château, zapewne najchętniej wydałby córkę za jakiegoś kuzyna, aby nie zanieczyszczać niepotrzebnie swojej szlachetnej krwi. I tutaj dochodzimy do drugiego istotnego tematu filmu:

Francois (Julien Pestel) i jego rodzice, Nicole (Sylvie Testud) i Gerard (Didier Bourdon) są prostymi ludźmi, wywodzącymi się z klasy robotniczej. Mama jest gospodynią domową, a ojciec sprzedaje samochody - oczywiście również wyłącznie francuskie, najlepsze. Na co komu wielki, szybki Mercedes, kiedy i tak we Francji szybciej, niż 130 na godzinę się (legalnie) nie pojedzie? Tak więc, kiedy młodzi postanawiają poznać ze sobą rodziców, rezultat zdaje się być z góry skazany na porażkę. Różnice klasowe są jednak niczym w porównaniu z bombą, jaka wybuchnie, kiedy każdy po kolei zacznie otwierać koperty ze swoimi testami DNA, każdorazowo roztrzaskującymi ich wyobrażenie o sobie.

Test na teściów (2024) - recenzja, opinia o filmie [Kino świat]. Ze skrajności w skrajność 

Córka z ojcem

Herve operuje w swoim filmie przesadą, ekstremami. Tutaj nawet lekka domieszka innej niż francuska krwi jest powodem do ogromnej traumy i wyszydzania. Część z wynikających z tego żartów wypada szczerze zabawnie, jak kiedy żona Frederica, Catherine (Marianne Denicourt), dowiaduje się, że jej korzenie łączą ją z własną służbą, po czym kategorycznie odmawia, obraża się wręcz, kiedy mąż prosi ją o podanie mu czegokolwiek, bo za bardzo kojarzy jej się to z byciem służącą. Niestety, praktycznie na każdy udany żart, przypada przynajmniej jeden nieudany. Przeżywanie takich drobnostek, jak domieszka krwi z innego kraju - do tego w dzisiejszych czasach, gdzie po setkach lat migracji, wojen i innych podróży praktycznie każde z nas ma jakichś zagranicznych przodków - i w drugą stronę - śmianie się z tego powodu do rozpuku jest w większości przypadków dziwne, niezręczne wręcz. Rozumiem, że reżyser chciał w ten sposób pokazać jak niedorzeczne jest dzielenie się na różne rasy, kasty i tak dalej, ale no śmieszne to nie jest.

Nawet takie tuzy kina komediowego jak Clavier nie są w stanie uratować gagów w typie "bawi to tylko osobę opowiadającą żart i to też nie jakoś bardzo, ale prędzej umrze, niż się do tego przyzna". I mimo że nie ma co mówić tu o jakichś wielkich kreacjach aktorskich, czy imponującej chemii między aktorami, to jednak każde z rodziców błyszczy w filmie na swój własny sposób. Frederic jest zabawny, kiedy w końcu godzi się ze swoim pochodzeniem. Catherine wykonuje ćwiczenia z jogi na uspokojenie za każdym razem, kiedy coś wyprowadzi ją z równowagi. Gerard nie wie, czy powinien być Francuzem, czy... Kimś innym i zupełnie nie potrafi sobie z tym poradzić. Najlepsza natomiast jest Nicole i jej bardzo, bardzo, bardzo podstawowy język angielski. Blado na ich tle wypadają natomiast dzieci, które są w filmie chyba tylko po to, bo ktoś musi zapoczątkować cały ciąg wydarzeń.

"Test na teściów" to raczej specyficzna komedia. Z jednej strony daje radę poruszyć kilka ciekawych, istotnych tematów pozostając przy tym wesołym filmem, na którym regularnie jest się z czego pośmiać. Z drugiej, część tematycznie istotnych elementów scenariusza jest tak piekielnie nieśmieszna, że aż serce człowieka boli podczas seansu. Ostatecznie powiedziałbym jednak, że bawiłem się na tyle dobrze, że mogę polecić "Test na teściów" widzom spragnionym kinowej radości. Warto jedynie mieć na uwadze, że nie będzie to raczej niczyja komedia roku.

Atuty

  • Sporadyczny, ale zawsze zabawny humor sytuacyjny;
  • Potrafi rozśmieszyć, będąc jednocześnie krytyką podziałów społecznych i klasowych;
  • Każde z rodziców ma swój własny, arcyzabawny "odpał".

Wady

  • Niektóre żarty boleśnie wręcz nieśmieszne;
  • Nijakie postacie dzieci.

"Test na teściów" nie jest może doskonały, ale zdecydowanie jest to komedia godnie reprezentująca gatunek. Nie wszystkie żarty trafiają, choć te które sięgają celu, sprawiają, że człowiek śmieje się na głos, zapominając o kinowym savoir-vivre.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper