recenzja Kung Fu Panda 4

Kung Fu Panda 4 (2024) - recenzja i opinia i filmie [UIP]. Smoczy Wojownik znów spuszcza bęcki

Roger Żochowski | 06.03, 21:00

Minęło 8 lat od ostatniej, pełnometrażowej odsłony „Kung Fu Pandy”. Recenzowana „czwórka” w żadnym wypadku nie była nam niezbędna, bo seria trochę wyczerpała już swoją formułę, ale wciąż dostarcza sporo zabawy w towarzystwie przesympatycznej paczki bohaterów.

Smoczy Wojownik po latach walk z coraz groźniejszymi rywalami stał się w Dolinie Spokoju nie lada gwiazdą. Rozdaje autografy, robi sobie zdjęcia z fanami, pożera kolejne ciasteczka, a nawet otwiera lokalną restaurację. Taki obrót spraw nie jest na rękę mistrzowi Shifu, który pragnie, by Po skończył z życiem nakreślonym kolejnymi bijatyka, znalazł swojego następcę, a sam stał się duchowym przywódcą doliny.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pandzie nie w smak jednak, by kończyć z życiem awanturnika. Nie chce stabilizacji, nie chce wyznaczać nikogo na swoje miejsce. I jak z nieba spada mu lisia złodziejka Zhen, która próbuje okraść okoliczną świątynię wdając się w pojedynek z Po właśnie.

Kung Fu Panda 4 (2024) - recenzja i opinia i filmie [UIP]. Niespokojna Dolina Spokoju 

recenzja Kung Fu Panda 4

Okazuje się, że zwinna i gibka lisica to tylko „mniejsze łzo", bo prawdziwe zagrożenie czai się poza granicami Doliny Spokoju. Potężna czarodziejka Kameleona pociągająca za wszystkie sznurki kryminalnego świata i potrafiąca przybierać wygląd każdej postaci, szykuje prawdziwe piekło na Ziemi. Pyskaty Po trafi oczywiście w samo epicentrum tych wydarzeń, a starcie z Kameleoną będzie ostatecznym celem Smoczego Wojownika. Panda dogaduje się więc ze złodziejką Zhen, która jakimś cudem wie gdzie znaleźć nowego arcywroga. Za uwolnienie z więzienia, do którego trafiła po próbie obrabowania wspomnianej świątyni, skłonna jest służyć za osobistego przewodnika.

Początek przygody jest naprawdę wciągający, to jakby nie było otwarcie nowego rozdziału w życiu Po i kolejna przygoda ze śmiertelnie niebezpiecznym wrogiem na horyzoncie. To co działa to przede wszystkich humor - przekomarzania Po z mistrzem Shifu jak i sama lisica nie pozwalają nam się nudzić, a dalej dochodzą takie postacie jak zabójczo urocze króliki czy knurza właścicielka pewnej osobliwej tawerny. Uśmiechną się zarówno dzieciaki jak i dorośli, a bawią nie tylko dialogi, ale również humor sytuacyjny. Przez pierwszą połowę seansu klimat wielkiej przygody napędzanej kolejnymi, dynamicznymi walkami, ślicznymi i bogatymi w szczegóły lokacjami oraz przepięknymi plenerami, jest mocno odczuwalny. Jednak im bliżej finału tym czar trochę zaczyna pryskać, film zaczyna zatracać swój scenariuszowy impet zmierzając do miejsca, w którym wszystko staje się do bólu przewidywalne. Nawet dla dzieci.

Kung Fu Panda 4 (2024) - recenzja i opinia i filmie [UIP]. Oto ona, Kamelona 

recenzja Kung Fu Panda 4

Myślę, że największym problemem jest tutaj główny wróg, czyli Kameleona. Jej motywacje są bardzo stereotypowe i mimo próby wzbudzenia strachu u widza jest to raczej jeden z najmniej ciekawych przeciwników z jakimi miał do czynienia Po w całej serii. Co więcej, promowany powrót starych znajomych i wrogów, czyli postaci, które fani zdążyli już polubić, ograniczony został naprawdę do minimum. Z jednej strony dobrze, że twórcy nie poszli na łatwiznę i wprowadzili nowe postacie, z drugiej wyraźnie odczuwa się pewne braki  w wypełnieniu tego kolorowego świata charyzmatycznymi bohaterami. DreamWorks dostarczył tym samym bardzo przyjemną w odbiorze animację, ale nie miał chyba do końca pomysłu jak w ciekawy sposób zamknąć wątek Kameleony, wprowadzić do narracji starych znajomych i zmieszać to w bardziej oryginalny sposób.

Polski dubbing wypada przy tym naprawdę dobrze i ciężko do czegoś się przyczepić, poza jedną czy dwoma humorystycznymi scenami, które zapewne zostały źle przełożone na nasz język i przez to nie śmieszyły. Należy jednak pamiętać, że w anglojęzycznej wersji głosem Po przemawia Jack Black, a w rolę mistrza Shifu wcielił się sam Dustin Hoffman, więc oglądanie filmu w oryginalnym dubbingiem może mieć dla starszego widza większą wartość. Za ścieżkę dźwiękową odpowiada ponownie legendarny kompozytor - Hans Zimmer - i jego aranżacje to klasa sama w sobie, więc nie trzeba ich reklamować.  

Osobiście czwartą część „Kung Fu Pandy” stawiam ciut przed trójką, ale zdecydowanie za dwoma pierwszymi osłonami. Jeśli lubicie to uniwersum - warto wybrać się na seans z dzieciakami mając jednak świadomość, że to po prostu poprawna animacja, która nie wyrwie Was z kapci, ale pozwoli miło spędzić czas w kinie. A osoby, które serii nie znają również powinny bawić się dobrze, bo czwarta część jest na swój sposób autonomiczna.

Atuty

  • Niepozwalający na nudę humor
  • Dynamiczne sceny walk i montaż
  • Nowi bohaterowie z Zhen na czele
  • Piękne, malownicze scenerie

Wady

  • Motywacja głównego przeciwnika
  • Brak wielu starych znajomych
  • Im bliżej końca tym scenariusz traci na jakości

Kolejna odsłona "Kung Fu Pandy" to miła, pełna humoru opowieść, która choć oryginalną i wyszukaną historią nie grzeszy, to na rodzinny wypad do kina będzie jak znalazł.

7,0
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper