Blue Bayou

Blue Bayou (2021) - recenzja i opinia o filmie  [Netflix]. Amerykański sen nie jest dla każdego

Łukasz Musialik | 20.02, 21:00

„Blue Bayou” uderza w samo serce. Nie jest to łatwa historia, ale taka, która zostaje z widzem na długo po seansie. To opowieść o Antonio, adoptowanym Koreańczyku wychowanym w Stanach Zjednoczonych, który staje w obliczu deportacji do kraju, którego tak naprawdę nie zna.

Chon snuje tę opowieść powoli, z pietyzmem i dbałością o detale. Nie epatuje tanimi emocjami, ale pozwala im stopniowo narastać, aż do finałowego wybuchu. Reżyser znakomicie buduje napięcie, wykorzystując do tego zarówno subtelne gesty i mimikę aktorów, jak i piękne zdjęcia Luizjany.

Dalsza część tekstu pod wideo

W filmie poruszono wiele istotnych tematów, jakim jest choćby rasizm czy polityka antyimigracyjna Stanów Zjednoczonych. Najważniejsze są jednak wartości moralne, jakie niesie za sobą obraz Justina Chona. Czy więc „Blue Bayou” jest pozycją dla Ciebie? Zapraszam do recenzji.

Blue Bayou (2021) - recenzja filmu [Netflix]. Nie ma ideałów

Blue Bayou

„Blue Bayou” to dramat w reżyserii i scenariuszu Justina Chona, który gra także główną rolę Antonio LeBlanca, koreańskiego imigranta adoptowanego przez białą rodzinę w USA, gdy miał trzy lata. Antonio jest tatuażystą, mężem Alicii (Alicia Vikander) i ojczymem Jessie (Sydney Kowalske). Jego spokojne życie zostaje wywrócone do góry nogami, gdy okazuje się, że jego rodzice adopcyjni nie dopełnili formalności związanych z jego obywatelstwem, a on sam staje się celem deportacji do Korei Południowej, kraju, z którym nie ma nic wspólnego.

Film porusza ważny i aktualny temat niesprawiedliwości systemu imigracyjnego w Stanach Zjednoczonych, który naraża na ryzyko utraty domu, rodziny i tożsamości tysiące ludzi, którzy urodzili się poza granicami tego kraju, ale wychowali się i żyją w nim od dzieciństwa. Chon opowiada swoją historię z perspektywy osób bezpośrednio dotkniętych tym problemem, co nadaje filmowi autentyczności i emocjonalnej siły. Nie jest to jednak tylko film o polityce, ale także o ludzkich relacjach, o poszukiwaniu swojego miejsca na świecie, o walce o swoje prawa i marzenia.

„Blue Bayou” to film z wieloma zaletami, ale nie można też pominąć wad. Zaczynając od tych drugich, trzeba przyznać, że film nie zawsze unika melodramatycznych i schematycznych rozwiązań. Niektóre postaci są zbyt jednowymiarowe i stereotypowe, jak na przykład rasistowski i brutalny policjant Denny (Emory Cohen) czy zimny i biurokratyczny radca prawny (Vondie Curtis-Hall). Wydawać by się mogło, że odgrywający tu swoją rolę Mark O'Brien (Ace) pokaże nieco ze swojego kunsztu aktorskiego, ale nie ma co liczyć na jakieś dobre i wzniosłe sceny z udziałem tego aktora. Gra patrolowego krawężnika i w zasadzie jest dupkiem wraz ze swoim nie do końca „rozgarniętym umysłowo” partnerem, ciągle szykującym pretekstów do zaczepki naszego głównego bohatera. Szkoda też, że niektóre wątki pozostają niedociągnięte do końca. Niektóre dialogi, co może wydawać się dziwne, są aż nazbyt „wyjaśniające” i moralizatorskie. Film czasami traci swój realizm i subtelność na rzecz efektowności i patosu.

Blue Bayou (2021) - recenzja filmu [Netflix]. Głębszy sens smutnej historii 

Blue Bayou

Jednak te „skromne” wady nie przesłaniają zasług filmu, który potrafi wzruszyć, zaintrygować i zainspirować widza. Zwłaszcza końcówka, która sprawia, że oprócz popcornu warto mieć przy sobie pudełko chusteczek — poruszy największych twardzieli. To, co w tym filmie najlepsze to gra aktorska, zwłaszcza Justina Chona, który stworzył postać Antonio z wielką wrażliwością i wiarygodnością. Chon pokazuje Antonio jako człowieka skromnego, pracowitego i kochającego, który mimo swojej trudnej przeszłości i niepewnej przyszłości nie traci nadziei i ducha walki. Alicia Vikander jako Kathy również zagrała bardzo dobrze, tworząc z Chonem wiarygodną i wzruszającą parę, choć to w gruncie rzeczy on skradł całe „show” pozostałym aktorom. Niemniej ich wspólna scena, w której Kathy śpiewa na scenie piosenkę „Blue Bayou” podczas karaoke jest jedną z najpiękniejszych i najbardziej symbolicznych w filmie. Sydney Kowalske jako Jessie również zrobiła dobre wrażenie, grając córkę Kathy, pasierbicę Antonio, dziecka będącego świadkiem ich wspólnego dramatu. Jessie jest postacią, która łączy w sobie niewinność i mądrość, a jej relacja z Antonio jest jednym z najcieplejszych i najbardziej wzruszających elementów filmu.

Innym atutem filmu jest reżyseria i zdjęcia, które tworzą niepowtarzalny klimat Nowego Orleanu, miasta pełnego muzyki, kolorów i życia. Chon umiejętnie wykorzystuje lokalizacje, dźwięki i światło, aby stworzyć kontrast między pięknem i radością, a smutkiem i cierpieniem. Film ma kilka bardzo mocnych i zapadających w pamięć scen. „Blue Bayou” ma również kilka ciekawych i nieoczywistych motywów, jak na przykład tatuaże, które symbolizują zarówno sztukę, jak i stygmat, albo Parker (Linh-Dan Pham), wietnamska imigrantka, która pomaga Antonio i Kathy, ale ma również własną historię do opowiedzenia.

Blue Bayou (2021) - recenzja filmu [Netflix]. Nieocenione wartości

Podsumowując, „Blue Bayou” być może nie jest najnowszym filmem, ale porusza ważne i aktualne sprawy, robiąc to w sposób ludzki i emocjonalny, nie zapominając o sztuce i pięknie. Wady nie przekreślają jego wartości. To film, który może pozwolić sobie na odrobinę niedoskonałości, bo dzięki temu pozostaje szczery i prawdziwy. A końcowe sceny po prostu rozwalają system. „Blue Bayou” to piękna, lecz smutna opowieść o sile i nadziei. To autentyczna historia wielu ludzi, którym odebrano jedno i drugie.

Atuty

  • Autentyczna i poruszająca historia,
  • Znakomita gra Justina Chona i Alicii Vikander,
  • Piękne zdjęcia Luizjany,
  • Porusza ważne i aktualne tematy.

Wady

  • Niedokończone wątki,
  • Nierówne tempo akcji.

Jeśli lubisz kino pełne wzruszeń i inspiracji, ale także takie, które będzie wymagać od Ciebie zaangażowania, to sądzę, że „Blue Bayou” trafi w Twoje gusta idealnie.

7,5
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper