recenzja Rojst milenium

Rojst Millenium (2024) - recenzja i opinia o 3 sezonie serialu [Netflix]. Najlepszy polski serial kryminalny?

Roger Żochowski | 23.02, 07:57

Początki serialu „Rojst” sięgają 2018 roku, kiedy to pierwszy sezon szturmem wbił się na Showmaxa. Mimo iż platforma zakończyła swoją działalność, doceniana przez widzów historia doczekała się kolejnego sezonu, którego produkcją zajął się Netflix.

Oba sezony opowiadały o nieco innych realiach i okresach transformacji w naszym kraju, ale jednocześnie bardzo zgrabnie tworzyły nowe wątki, kontynuując już rozpoczęte i wprowadzając przy tym nowych, bardzo dobrze wykreowanych bohaterów budujących kryminalne intrygi. Żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności - scenariusz i realizacja „Rojst Millenium” trzymają najwyższy poziom, a dla mnie osobiście tak dobre domknięcie historii sprawia, że jest to obecnie jeden z moich ulubionych polskich seriali ostatnich lat. Zaraz obok „Watahy" produkcji HBO.

Dalsza część tekstu pod wideo

Trzeci sezon „Rojsta” jest jednak trochę inny niż dwa poprzednie. Skok czasowy między pierwszym a drugim sezonem wynosił kilkanaście lat, podczas gdy w „Milenium" historia rusza do przodu o zaledwie 3 lata i jest praktycznie bezpośrednią kontynuacją historii bohaterów z „Rojst 97”. Początkowo nie czuć tu więc świeżości, którą cechowała zmiana lat 80. na późne 90. ubiegłego wieku. Nie poznajemy też na starcie zbyt wielu nowych postaci mających odegrać kluczowe role w narracji jakim w drugim sezonie bez wątpienia był policyjny duet Jass & Mika. Twórcy mieli tym samym nieco ułatwione zadanie, bo scenografia, która w serialu zawsze odgrywała bardzo ważną rolę doskonale oddając ducha danych czasów, nie zmieniła się już tak diametralnie.

Rojst Millenium (2024) - recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. 

Rojst Milenium recenzja

To napisawszy trzeba wyraźnie zaznaczyć, że serial wciąż funkcjonuje jako swoisty wehikuł czasu, tym razem przenosząc nas do czasów, gdy świat wstrzymywał oddech przed nadchodzącym rokiem 2000 obawiając się pluskwy milenijnej. Udało się ten obraz pięknie tu utrwalić - odpalony gdzieś w tle teleturniej, kojarząca się z przełomem wieków muzyka, wiadomości w radiu, ubiór, samochody, telefony komórkowe, kafejki internetowe, wystrój kolejnych planów zdjęciowych - tutaj ponownie włożono w to ogrom mrówczej pracy i chyba jedyną rysą na tym diamencie jest fakt, że przy okazji „Matrixa” wspomniano o Architekcie, który przecież pojawił się dopiero w drugiej odsłonie w 2003 roku. Ale może to celowy smaczek, bo scena nie jest jednoznaczna.

Wracając jednak do samej fabuły. Ta choć ponownie porusza wiele wątków łącząc przeszłość z teraźniejszością, jest bardzo dobrze przemyślana prowadzać do niezwykle satysfakcjonującego finału, w którym oczywiście nie zabrakło poruszających dramatów. Seria podobnie jak sezon drugi ma zaledwie 6 odcinków, ale autentycznie bardzo ciężko się od nich oderwać. Serial rozpoczyna się strzelaniną, w której postrzelona zostaje znana z poprzedniego sezonu Anna Jass (doskonała Magdalena Różczka), ale główna oś fabularna skupia się wokół odkrycia zwłok kobiety z naszyjnikiem w lasach w Grontach. Jednocześnie do zabójstwa dochodzi też w znanym z poprzednich sezonów hotelu Centrum, którym zarządza grany przez Piotra Fronczewskiego Kierownik, a jakby tego było mało w mieście dochodzi do zmian w kryminalnym półświatku, co wiąże się także z prostytucją, porwaniami i haraczami pobieranymi od okolicznych przedsiębiorców. Mało? To dodajmy, że poznajemy też dalsze, zawiłe losy Witolda Wanycza (Andrzej Seweryn) i jego partnerki Nadii (Agnieszka Żulewska), broniącego się przed policyjną emeryturą Adama Miki (wciąż doskonały Łukasz Simlat) czy Piotra Zarzyckiego (Dawid Ogrodnik) próbującego poukładać sobie życie z córką (Wanda Marzec) i nową partnerką po rodzinnej tragedii czy bardzo dobrze poprowadzony wątek młodego policjanta Dzidzi (Michał Pawlik).

Rojst Millenium (2024) - recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. 

recenzja Rojst Milenium

To zresztą nie wszystko, bo historia jest bardzo złożona, dlatego warto przed seansem obejrzeć jeszcze raz drugi sezon, by przypomnieć sobie wszelkie powiązania oraz docenić jak rozwijali się i zmieniali bohaterowie. „Rojst” znany jest też z tego, że prowadzi narrację na dwóch płaszczyznach czasowych i nie inaczej jest w tym sezonie. Seria często cofa się do lat 60. by pokazać początki kariery Kierownika hotelu Centrum, gdzie w jego młodszą wersję fantastycznie wcielił się Filip Pławiak. Lepszej wersji młodego Fronczewskiego nie potrafię sobie już wyobrazić. W wątku tym ważną rolę odgrywa również grający roma Jassijeja Tomasz Schuchardt, którego starszą wersję w czasach współczesnych sportretował sam Janusz Gajos. Trzeci sezon żongluje skokami czasowymi nawet lepiej niż miało to miejsce w sezonie drugim, a cały plan zdjęciowy osadzony w latach 60. i pokazujący jak wyglądał i działał wówczas hotel Centrum, zachwyca przywiązaniem do detali.

Rojst zachował przy tym mroczny, czasami wręcz depresyjny klimat, który pachnie czarnym kryminałem w naszych swojskich realiach. Często jest tu duszno i dosadnie, co zresztą jest także zasługą reżyserii, za którą odpowiadają Jan Holoubkek i Kasper Bajon, oraz odpowiednich filtrów kolorystycznych. Aktorzy nie gryzą się w język, dialogi są świetnie napisane, a część sucharów i złośliwości rzucanych przez bohaterów za jakiś czas może przejść do popkulturowego dziedzictwa. To co bowiem napędza ten serial to nie tylko mroczna, wielowątkowa fabuła, ale również umiejętnie dawkowane poczucie humoru i znakomita muzyka w tym szlagiery radiowe z ówczesnych lat. Między bohaterami czuć chemię, a relacje są wiarygodne, złożone i często wymykają się z czarno-białych klisz dostarczając zarówno wzruszeń jak i uśmiechów.

Gdybym miał coś zarzucić trzeciemu sezonowi, to byłyby to zbiegi okoliczności, które czasami wydają się trochę zbyt naciągane. Jeśli jednak chce się umiejętnie domknąć tak złożoną historię, w której udział ma tylu charyzmatycznych i zróżnicowanych bohaterów, można przymknąć oko na pewne uproszczenia prowadzące do kulminacyjnych scen. Z jednej więc strony cieszy mnie to jak twórcom udało się domknąć wszystkie wątki, z drugiej zaś trochę mi smutno, że to najprawdopodobniej ostatnie spotkanie z tymi bohaterami. Niemniej jednak zdecydowanie warte Waszego czasu.

Atuty

  • Wielowątkowa, dobrze poprowadzona fabuła
  • Dwie przestrzenie czasowe
  • Scenografia i atmosfera ówczesnych lat
  • Świetna realizacja
  • Dobrze napisane dialogi
  • Humor i chemia między postaciami
  • Momentami mroczny, bardzo duszny klimat

Wady

  • Czasami nieco naciągane zbiegi okoliczności
  • Nie ma już takiej świeżości jak przy przeskoku czasowym między poprzednimi sezonami

Jeden z najlepszych polskich seriali kryminalnych ostatnich lat dostaje godne zakończenie.

8,5
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper