Turtle Beach Stealth Ultra

Turtle Beach Stealth Ultra - recenzja pada. Absolutnie unikatowy kontroler z wieloma możliwościami

Maciej Zabłocki | 30.12.2023, 08:00

Przez kilka ostatnich dni miałem przyjemność testować jeden z najlepszych kontrolerów, jakie w życiu widziałem. Model Turtle Beach Stealth Ultra od pierwszych minut zachwyca swoim kunsztem, prezentując niebanalny design, wysoką jakość zastosowanych materiałów oraz... w pełni konfigurowalny wyświetlacz bardzo wysokiej jakości. To jeden z tych padów obok którego trudno przejść obojętnie, a producent dorzuca w pudełku całkiem bogaty zestaw akcesoriów. Zapraszam na test. 

Turtle Beach to czołowy producent akcesoriów klasy premium. W sklepach od lat możemy znaleźć znakomite słuchawki i rozwiązania audio przeznaczone głównie dla konsol Xbox, a także komputerów gamingowych. Słuchawki Turtle Beach często są nagradzane przez krytyków i miłośników dobrego dźwięku, głębokiego basu i znakomitej redukcji szumów. Oczywiście, kto stoi w miejscu, ten się cofa, dlatego firma już od jakiegoś czasu projektuje także inne, ciekawe akcesoria. Jeden z takich produktów trafił do naszej redakcji i co ważne - to pierwszy w historii Turtle Beach kontroler dedykowany do konsol Xbox, certyfikowany przez Microsoft. Możemy mieć pewność, że wszystko będzie tu działać perfekcyjnie, dokładnie tak, jakbyśmy podłączyli oryginalny pad do Xboxa. Ale to nie koniec kapitalnych możliwości. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Turtle Beach Stealth Ultra wyposażono w szereg ciekawych dodatków, definiujących zresztą zarówno cenę, jak i klasę tego kontrolera. Użytkowników zainteresuje przede wszystkim atrakcyjny wyświetlacz OLED, służący nie tylko do wybierania podstawowych funkcjonalności urządzenia, ale także do śledzenia profili w mediach społecznościowych. Ponadto, Stealth Ultra ma kapitalne, konfigurowalne podświetlenie i cztery dodatkowe przyciski funkcyjne umieszczone na spodzie. Do szczegółowego omówienia wyglądu za chwilę zresztą przejdziemy. Pierwsze wrażenie po otwarciu pudełka było dla mnie bardzo pozytywne. Kontroler zapakowano w dedykowany, twardy pokrowiec zapinany na zamek. W środku znajdziemy jeszcze kabel USB-C w oplocie, wymienne nakładki na analogi, stację dokującą (służącą też do ładowania pada) oraz odbiornik radiowy, który musimy wpiąć do Xboxa lub PC. Pokrowiec ma ponadto specjalne miejsce na poprowadzenie kabla USB, by móc ładować pada bezpośrednio w środku, za każdym razem, gdy odłożymy go po skończonej rozgrywce. 

Turtle Beach Stealth Ultra to kontroler wyceniony na 899 zł, dedykowany przede wszystkim dla profesjonalistów 

Turtle Beach Stealth Ultra_1

Chociaż cena tego cacka jest według mnie jego największą wadą, to za taką jakość niestety trzeba zapłacić. To nadal sporo mniej, niż kosztuje przykładowo PlayStation DualSense Edge. Stealth Ultra wyposażono w kilka istotnych technologii. Jedną z nich jest specjalny system "Anty-Drift", zapobiegający dryfowaniu gałek analogowych. Ponadto, co może wielu graczy zaskoczyć, zarówno spusty analogowe, bumpery, D-Pad, jak i przyciski funkcyjne wyposażono w mikroprzełączniki. Nie wciskają się, jak w "zwykłym" padzie, a są naszpikowane elektroniką. Wszystko dlatego, by zredukować opóźnienia i znacznie zwiększyć trwałość. Przyciski mogą wytrzymać nawet do 5 mln kliknięć, a więc blisko pięciokrotnie więcej od takich klasycznych, ze standardowych kontrolerów. Do ich działania trzeba się przez moment przyzwyczaić, bo nie wydają z siebie charakterystycznego dźwięku "uderzenia", tylko bardziej lekkie kliknięcie, jakby przyciskiem myszki. 

Recenzowany Turtle Beach Stealth Ultra wyposażono w zaawansowane i w pełni regulowane wibracje. Cztery silniczki wibracyjne umieszczono po dwóch stronach kontrolera, a także w spustach analogowych. Wyraźnie odczujemy wszelkie wyboje czy ostre hamowanie w grach wyścigowych. To było już wcześniej w kontrolerze do Xboxa, ale Turtle Beach podeszło do tego w nieco inny sposób. Wibracje, nawet na najmocniejszym poziomie, są mocno wyczuwalne, ale dynamiczne i zauważalnie delikatniejsze niż w standardowym kontrolerze. W moim odczuciu wyraźnie przyjemniejsze i dokładniejsze. Największy problem miałem na początku z tym wklęsłym D-Padem. Jego konstrukcja jest dość dyskusyjna, bo łatwo jest wcisnąć wybrany kierunek, ale dużo trudniej połączyć go w skośny ruch (np. wciskając prawo i dół, by wykonać określony cios w dowolnej bijatyce). Spodziewam się, że to właśnie D-Pad, jeśli już, będzie dla niektórych odbiorców mało wygodny. Ja się do niego przyzwyczaiłem i po jakimś czasie przestał mi przeszkadzać. Producent zadbał również o technologię Pro-Aim, pozwalającą na precyzyjne ustawienie czułości.

Gałki analogowe działają sztywno, ale możliwa jest ich regulacja w ustawieniach. Są oczywiście wciskane, a w zestawie znajdziemy jeszcze specjalne nakładki, które mogą nam poprawić komfort użytkowania. No i przy tym zadbać o trwałość wykorzystanego materiału (ten jest absolutnie topowy, kontroler sprawia wrażenie premium od pierwszych sekund). Po bokach widzimy też atrakcyjne linie podświetlania RGB, które oplatają uchwyty dookoła, lecz od spodu oświetlenie jest wyraźnie wygaszone, co uważam za bardzo dobrą decyzję. Samo światło może oczywiście reagować na wydarzenia na ekranie. Możemy też skorzystać z jednego z wielu profili działania, w tym odpalić "oddychanie", tęcze, gradient czy jeden, wybrany wcześniej kolor. Mamy tu doprawdy ogromny wybór. 

Sam kontroler wyposażony jest, co oczywiste, we wszystkie przyciski, jakie znajdziecie w standardowym padzie do Xboxa. Ponadto, na dole zobaczymy jeszcze jeden przycisk z narysowanym plusem. Służy do wywołania menu na wyświetlaczu, celem choćby konfiguracji czy przestawienia niektórych funkcji. Ponadto, od spodu producent zamieścił cztery konfiguralne przyciski. Na tyle mamy prostą regulację stopnia nacisku spustów analogowych (dwuzakresową, wobec czego możemy ustawić, by spusty reagowały natychmiast, słabym odbiciem, lub pozostawić je w klasycznym położeniu, co przydaje się przy wyścigach). Na przodzie znajdziemy wejście mini-jack. Niczego więc nie brakuje. Uchwyty pokryto specjalnym tworzywem - ni to guma, ni plastik, ale coś antypoślizgowego. Sam kontroler jest przy tym bardzo lekki - ma oczywiście wbudowany akumulator, ale ciężar tego pada jest wyraźnie mniejszy (waży ok. 360g), niż klasycznego kontrolera do Xboxa z bateriami w środku. Dzięki temu mniej męczy nasze dłonie po wielu godzinach grania. 

Największe wrażenie zrobił na mnie wbudowany wyświetlacz OLED. Ma wysoką jakość i dużą czytelność. Służy przede wszystkim do konfiguracji podstawowych ustawień, mapowania przycisków, czulości wibracji czy spustów analogowych oraz ustawień podświetlenia. Za jego pomocą możemy też skalibrować przyciski, wybrać połączenie z wybranym urządzeniem lub aplikacją, a także... zobaczyć powiadomienia płynące z mediów społecznościowych, choćby z Instagrama. Nie brakuje też funkcji czytania wiadomości z WhatsAppa oraz natychmiastowej aktualizacji oprogramowania (jeśli jesteśmy podlączeni do aplikacji). Ekran pozwala też na ustawienia miksera dla headsetu ze złączem mini-jack, a nawet kalibrację martwej strefy dla spustów i gałek analogowych. Opcji wrzucono tu całe mnóstwo i przyznam, że spędziłem w tym menu dobre kilkadziesiat minut, zanim przejrzałem wszystkie dostępne możliwości. To nie tylko świetna zabawa, ale też fajny kompan w trakcie grania, chociaż do spoglądania na ten wyświetlacz trzeba się przyzwyczaić. W końcu w trakcie rozgrywki rzadko kiedy zerkamy na kontroler. Producent zadbał także o dedykowane profile - po zastosowaniu wybranych ustawień, kontroler je zapisze i udostępni niezależnie od tego, do jakiego sprzętu go podłączymy. 

Turtle Beach Stealth Ultra to kontroler, który może stanowić wzór dla konkurencji 

Grając na tym padzie, trudno znaleźć mi jakiekolwiek istotne wady. Obok wspomnianego wcześniej D-Pada, niektórych może odstraszyć dość wysoka cena. To kontroler, który może stanowić o sile marki Turtle Beach, ale przede wszystkim, który jasno pokazuje, że da się zaprojektować profesjonalnego pada "premium" wyraźnie tańszego od konkurencji. Właściwie w tym wszystkim brakuje tylko opcji wymiany gałek analogowych lub D-Pada, więc gdyby nam jednak nie podpasowały lub były zużyte, to niestety zbyt łatwo nie włożymy sobie drugich. Ma to jednak uzasadnienie w postaci elektroniki i mikroprzełączników. Co istotne, kontroler faktycznie trzyma na baterii aż 30h na jednym ładowaniu, a potem wystarczą ok. dwie godziny, by naładować go od zera do 100%. Jeżeli szukacie świetnego, sprawdzonego pada, który wytrzyma tysiące godzin grania, a przy tym korzystacie z Xboxa lub PC, to trudno o lepszą rekomendację. Turtle Beach Stealth Ultra to pad, który spełni nawet bardzo wygórowane oczekiwania. 

Atuty

  • Świetny wygląd i doskonała jakość wykonania
  • W pełni konfigurowalne podświetlanie RGB (16,8 mln kolorów)
  • Dodatkowe przyciski funkcyjne
  • Mnóstwo elektroniki, która między innymi redukuje do minimum jakiekolwiek opóźnienia
  • Bogata zawartość zestawu (pokrowiec, wymienne nakładki na analogi, stacja dokująca)
  • Duże opcje konfiguracyjne
  • Współpraca z Xboxem, PC, Androidem i telewizorami wyposażonymi w SmartTV
  • Wbudowany protokół Bluetooth, a także połączenie radiowe z minimalnymi opóźnieniami
  • Technologie zapobiegające między innymi dryfowaniu analogów

Wady

  • Mimo dużych możliwości cena wciąż jest wysoka
  • D-Pad, którego na początku trzeba wyczuć i się do niego przyzwyczaić

Turtle Beach wspięło się na wyżyny możliwości, dostarczając tak zaawansowany kontroler. Stealth Ultra jest absolutnie niepodrabialny i wielu użytkowników z pewnością doceni jego ogromne możliwości. Pad jest świetnie wykonany, dość lekki, ma ogrom ciekawej elektroniki i w pełni konfigurowalny wyświetlacz. Do tego w zestawie otrzymujemy pokrowiec i szereg ciekawych akcesoriów, jak wymienne gumki na analogi czy też stację dokującą, służącą jednocześnie za ładowarkę. Trudno narzekać także na czas pracy na baterii (faktycznie ok. 30 godzin) oraz możliwości konfiguracji. Ten kontroler ma wszystko, czego możemy oczekiwać od pada dla profesjonalistów, a jego największą wadą jest... cena.

9,5
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper