The Crown (2023) – recenzja i opinia o 1. części 6. sezonu [Netflix]. Duch Diany

The Crown (2023) – recenzja i opinia o 1. części 6. sezonu [Netflix]. Duch Diany

Iza Łęcka | 18.11.2023, 00:59

Noc 31 sierpnia 1997 roku była jednym z momentów, kiedy wielu ludzi śledzących wydarzenia na dworze w pałacu wstrzymało oddech. Oto Diana, księżna Walii i pierwsza żona księcia Karola, uciekając przed reporterami w Paryżu, uległa tragicznemu wypadkowi. Choć po przewiezieniu jej do szpitala lekarze przez kilka godzin walczyli o jej życie, królowa ludzkich serc zmarła. Peter Morgan, tworząc jedne z ostatnich odcinków „The Crown” nieudolnie próbuje odpowiedzieć na pytanie, co tak naprawdę się wydarzyło i przede wszystkim wskazać wszelkie okoliczności zdarzenia. Zapraszam do recenzji pierwszej części ostatniego sezonu serialu Netflixa.

Finałowy sezon jednej z najbardziej docenianych produkcji Netflixa rozpoczyna się w kulminacyjnym momencie, do którego powoli prowadzą nas wydarzenia sprzed ośmiu tygodni. Od rozwodu Diany i Karola minęło już kilkanaście miesięcy, następca tronu prowadzi intensywną kampanię na rzecz akceptacji Camilli Parker Bowles, nie tylko przez poddanych, ale przede wszystkim w oczach królowej, a księżna Walii układa sobie życie na nowo. Nie jest to łatwe, bowiem na każdym kroku czyhają wścibscy reporterzy, którzy zwęszyli łatwy zysk i szybko odkryli, że każde ujęcie Diany może być na wagę złota (i wpłynie na ogromną popularność autora). Pewnego rodzaju wybawieniem okazuje się zaproszenie jej znajomego – Mohameda Al-Fayeda – na jacht, gdzie będzie mogła spędzić czas z synami. Tam jednak po raz kolejny spotyka Dodiego, syna potentata, z którym nawiązuje bliższą relację, jaka za sprawą kultowych już zdjęć nie schodzi z pierwszych stron gazet.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Crown (2023) – recenzja 1. części 6. sezonu [Netflix]. Syndrom królowej Wiktorii

The Crown (2023) – recenzja i opinia o 1. części 6. sezonu [Netflix]. Karol z Camillą

„The Crown” dociera do kluczowej chwili, która rodziła szereg pytań o sposób, w jaki twórcy będą chcieli przedstawić śmierć Diany, tymczasem śledzimy jej losy na kilka tygodni przed tragedią. Obserwujemy, jak nawiązuje kontakt z synem Al-Fayeda, obiecuje sobie, że ogarnie swoje życie, wprowadzając w nie rutynę, i koncentruje się na działalności charytatywnej – działania dyplomatyczne oraz kwestie polityczne, które tak mocno wybrzmiewały we wcześniejszych sezonach recenzowanego serialu, znalazły się jednak na znacznie dalszym planie niż zazwyczaj, przez co obraz nie wydaje się już tak pełny i konsekwentnie zrealizowany. Podczas seansu nie pada zbyt wiele odpowiedzi na rodzące się pytania, a mamy okazję przyjrzeć się nieco innej wizji wydarzeń, niż pierwotne źródła to potwierdzały.

Zgodnie z prezentowanym scenariuszem Diana nawiązała kontakt z Dodim dzięki usilnym staraniom seniora rodu, który chciał się zaskarbić sobie łaski rodziny królewskiej. Ich relacja jednak nie wydaje się płomiennym romansem, a pewnego rodzaju przyjaźnią dwóch zagubionych osób – ona dźwiga na barkach ciężką przeszłość, naznaczoną byciem problematyczną członkinią brytyjskiej monarchii i mierzy się z ogromną popularnością, która tylko pogłębia jej trudności, on ze wszystkich sił pragnie przypodobać się ojcu. Z oczywistych przyczyn związanych z obecną sytuacją na tronie Wielkiej Brytanii, Morgan darzy pewną przychylnością księcia Karola i to jemu oraz jego byłej żonie poświęca niemal całą uwagę w 6. sezonie „The Crown”. Królowa, książę Filip i część rodziny królewskiej pozostają niemal zastygli (a po śmierci Diany okryci żałobą) w murach zamku Baltimore, podczas kiedy księżna Walii nie zwalnia, a jej były mąż prowadzi intensywne działania w kraju. Elżbieta II, grana dostojnie przez Imeldę Staunton, wydaje się zmęczona, zatwardziała w swoich przekonaniach, a chwilami bardzo wzburzona. „Albo jesteś w rodzinie królewskiej, albo nie” zdaje się wielokrotnie jej mottem – a posługa, której poświęciła naprawdę wiele, pod koniec XX wieku, kiedy współczesność zagląda w zimne zamkowe mury, daje się jej we znaki. Dopiero w finalnych minutach recenzowanej części sezonu przekonujemy się o tym, jak pewne decyzje wiele ją kosztują.

Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć Diany? Peter Morgan, showrunner recenzowanego serialu Netflixa, nie odpowiada bezpośrednio na to pytanie, chociaż próbuje nakreślić wiele powodów tragedii, która swego czasu wstrząsnęła niemal całym światem. Mimo że pojawiają się już głosy na temat zakłamywania rzeczywistości i tuż po premierze nowych odcinków wybrzmiewał mocny sprzeciw wśród osób reprezentujących niegdyś rodzinę Al-Fayed, wydaje mi się, że nie jest to jedyny element, który mógłby wywołać spory sprzeciw wśród entuzjastów monarchii brytyjskiej. Takie wątki jak obecność księżniczki Małgorzaty na przyjęciu organizowanym przez Karola, stosunek Williama i Harry'ego do Dodiego, czy postawa królowej już po śmierci Diany pozostawiają pewne wątpliwości – nie możemy jednak pomijać faktu, że serial stanowi swego rodzaju wizję twórczą jego autorów, dlatego pewne przekłamania i modyfikacje, których nie brakowało już we wcześniejszych seriach, a które są interpretowane jako „inspiracja twórcza”, stały się swego rodzaju wyznacznikiem „The Crown”.

The Crown (2023) – recenzja 1. części 6. sezonu [Netflix]. Gra aktorska na miarę królowej ludzkich serc

The Crown (2023) – recenzja i opinia o 1. części 6. sezonu [Netflix]. Diana z synami

Wcześniejszy sezon „The Crown” obrazował swego rodzaju przemianę pokoleniową, jaka zaszła w rodzinie królewskiej – choć Elżbieta II nadal pozostaje „centrum wszechświata”, zdaje się być swego rodzaju cichą obserwatorką, zatwardziałym fundamentem monarchii, a uwaga poddanych jest skoncentrowana już nie tak bardzo na niej. W końcu już na początku lat 90. XX wieku o królowej mówiło się, że doskwiera jej syndrom królowej Wiktorii, której kontakt z obywatelami pozostaje całkowicie zaburzony. Dalszym spięciom ulega także relacja z następcą tronu, a Camilla jest obwiniana o zniszczenie rodzin i zaburzenie znanych zasad. Nowy związek Karola nie jest jednak przedstawiany w złym świetle, a z całkowitym zrozumieniem i podkreśleniem pozytywnego wpływu ukochanej na przyszłego króla.

Choć Netflix bardzo stara się, by to Dominic West i jego książę Karol był postacią grającą pierwsze skrzypce, scena przede wszystkim należy do wcielającej się w Dianę Elizabeth Debicki – jej mowa ciała, postawa i spojrzenie znakomicie oddają sposób, w jaki prezentowała się księżna Walii. Aktorka już we wcześniejszym sezonie wspięła się na wyżyny swoich umiejętności, jednakże kulminacyjnym momentem były ostatnie odcinki z jej udziałem: jej delikatność i zrozumienie zarówno podczas scen z grającym Dodiego Al Fayeda Khalidem Abdallą, troska w trakcie ujęć z serialowymi synami, czy ogromna bezsilność i zakłopotanie w reakcji na całkowite osaczenie ze strony dziennikarzy,  budzą szereg emocji. Diana była niczym zwierzyna wystawiona na pastwę losu – twórcy podkreślają na każdym kroku, że zależało jej na byciu z dziećmi, ale była wykorzystywana do różnych prywatnych celów. Stała się ofiarą nie tylko twardych, królewskich zasad, ale przede wszystkim zachłannych mediów.

The Crown (2023) – recenzja 1. części 6. sezonu [Netflix]. Czy warto czekać na więcej?

„The Crown” w 6 sezonie nadal pozostaje bardzo dokładnie i z ogromną pieczołowitością wykreowaną historią, która odznacza się pewną powściągliwością. Nie będę ukrywać, że efekty zastosowane przez głównego twórcę nieco mnie rozczarowały – Peter Morgan już podczas prac nad „Królową” udowodnił, że posiada pewien koncept na przedstawienie jednego z najważniejszych momentów w historii brytyjskiej rodziny królewskiej sprzed końca XX wieku. I nie chodziło o to, by czerpać garściami z obrazu z Helen Mirren, jednakże wszelkie fikołki fabularne i „spotkania” pokazane podczas recenzowanych odcinków chyba nie oddają do końca powagi wydarzeń oraz wątpliwości, z jakimi musieli mierzyć się główni reprezentanci Anglii. Choć historia królowej Elżbiety i jej bliskich intryguje mnie od kilkunastu lat, produkcja Netflixa w nowej odsłonie niekoniecznie satysfakcjonuje – nie mogę jednak powiedzieć, by miała za mało atutów.

Z pewną ograniczoną dozą ciekawości czekam na kolejne odcinki i wielkie pożegnanie z lubianymi bohaterami. Morgan ma jeszcze szansę, by się zrehabilitować, bo jego serial odstaje od poziomu, jaki prezentował w pierwszych sezonach. Zadanie nie będzie jednak należało do najłatwiejszych.

Atuty

  • Kapitalna kreacja Elizabeth Debicki,
  • Karol grany przez Dominica Westa również budzi sporą sympatię,
  • Wyczucie, z jakim przedstawiono kulminacyjne momenty sezonu,
  • Wątek Al-Fayedów budzi sporą ciekawość.

Wady

  • W gruncie rzeczy fabuła najnowszego sezonu jest mocno ograniczona i nie daje pełnego obrazu funkcjonowania rodziny królewskiej,
  • Królowa zdecydowanie zeszła na dalszy plan,
  • Nieco niespójna i mniej angażująca historia.

Peter Morgan niekoniecznie sprostał oczekiwaniom, a pierwsza część 6. sezonu „The Crown” nieco pozostawia do życzenia, bo nie oddaje tak kapitalnego klimatu wcześniejszych sezonów. Pozostaje mieć nadzieję, że showrunner nie da plamy i w miarę solidnie zakończy cały serial - choć jego jakość zmierza po równi pochyłej...

6,0
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper