Chłopi (2023)

Chłopi (2023) – recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Pejzaż polskiej wsi, z wszystkimi jej zaletami i wadami

Piotrek Kamiński | 15.10.2023, 20:00

Każdy zna (albo chociaż powinien) tę historię. Jagna Paczesiówna mieszka we wsi Lipce. Jest młoda, ładna, z entuzjazmem patrzy w przyszłość. Życie jednak szybko pokazuje jej, że wiejska wspólnota wymaga dostosowania się i jej naturalna energia nie pasuje do ustalonego porządku rzeczy.

Kiedy twórcy filmu decydują się na tego typu wysoce stylizowaną warstwę wizualną, wypada zastanowić się jaki przyświeca im cel. „Twój Vincent” od tego samego duetu reżyserskiego to był niemalże po prostu pretekst aby wprawić w ruch klasyki Van Gogha. Z zupełnie innej beczki „Spider-man: Uniwersum” wykorzystał warstwę wizualną filmu aby przybliżyć się do komiksowego oryginału, lepiej zobrazować akcję, emocje bohaterów i wszelkie inne, podskórne detale, które windowały ten, niby prosty, film do miana dzieła sztuki. Zastanówmy się więc dlaczego i czy w ogóle „Chłopom” potrzebny był tak mocno wyrazisty styl. Czy nie jest trochę tak, że warstwa wizualna filmu zasłania jego fabułę? Nie jest lekkim przerostem formy, nad treścią?

Dalsza część tekstu pod wideo

Chłopi (2023) – recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Niebanalne wizualia z własnym przekazem

Ślub

W tym momencie fani twórczości pana Reymonta mogliby już zapewne zmieszać mnie z błotem i mieliby najpewniej rację, jako że żaden ze mnie znawca książkowego oryginału – w szkole średniej „jakoś' się przez niego prześlizgałem, nigdy później nie poświęcając czasu aby uczciwie się z nim zapoznać. Ale nawet takim czysto amatorskim okiem jestem w stanie dostrzec jak istotnym elementem „Chłopów” jest natura i pory roku. Autor opisywał je z dbałością o detale i należytą im uwagą, rozwodząc się nad mgłą unoszącą się z rana nad uprawami, kontemplując rodzącą się po zimie naturę i kontrastując ją z mieszkańcami wsi. Jego opisy pełne są porównań, symboliki, kwiecistego języka i to właśnie dlatego przedstawienie jego dzieła jako „żywego obrazu” było tak trafnym pomysłem. Wielokrotnie w trakcie filmu oglądamy obrazy dosłownie rodzące się na naszych oczach – krzewy i drzewa rozmywają się, by za chwilę stać się polami i strumykiem widzianymi od góry, z bocianami przelatujacymi majestatycznie przez sam środek tego nowopowstałego krajobrazu. Mgła buzuje, prawie niczym żywe stworzenie zakrada się do bohaterów, snując się nad zbożami. Jest w tych obrazach jakaś magia, ale i tak największe wrażenie robią sceny biesiad, tańców, wesel – w których najczęściej wyrwana ze swojego świata Jagna (niedorzecznie piękna Kamila Urzędowska) znajduje się w centrum uwagi, a animowana na kilkanaście klatek zabawa wokół niej jest tak trudna do ogarnięcia, że sprawia wrażenie jednego, wielkiego chaosu, idealnie korelując z uczuciami głównej bohaterki.

Jaguś została obsadzona bardzo dobrze, ze świetnym, kompletnie odsłoniętym emocjonalnie występem Kamili Urzędowskiej, która dosłownie w sekundę zdobywa sympatię widza. Była to bardzo ważna rzecz do osiągnięcia, ponieważ właściwie cały film trzyma się jej perspektywy, pokazując tę wiejską komitywę, uosabianą postaciami Wójtowej (Sonia Bohosiewicz), Organiściny (Małgorzata Korzuchowska), Wójta (Andrzej Konopka) i Kowala (Cezary Łukaszewicz) jej oczami, a więc prócz spraw oczywistych, jak praca w polu i dbanie o swoje interesy, również ich chorobliwą zazdrość, samolubność i przywiązanie do tradycji. Twórcy filmu wyraźnie pozycjonują Jagnę tak, abyśmy jej współczuli, abyśmy z nią sympatyzowali. Nie zmieniają jej względem książkowego oryginału, ale jednak przepuszczają jej historię przez pryzmat dzisiejszej wrażliwości,  tym samym spłycając odrobinę postaci mężczyzn z jej otoczenia.

Chłopi (2023) – recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Solidnie dobrana obsada i kilka rys na szkle

Fikołki w lesie

Mirosław Baka jest naszym skarbem narodowym, więc wiadomo było, że Maciej Boryna w jego wykonaniu będzie absolutnie tym, kim być powinien, ale brakuje w scenariuszu Welchamnów jakiejś szerszej prezentacji jego postaci. Czuć od niego tę władczość i zaradność, którą powinien się charakteryzować, ale giną gdzieś inne jego cechy. Robert Gulaczyk w roli jego syna, Antka, to również natchniona decyzja. Gulaczyk jest rosłym, dobrze zbudowanym facetem, ale ma w sobie też coś, że się tak wyrażę... chłopskiego. Aktor o aparycji Brada Pitta nie pasowałby do tej roli. Tu potrzebny był ktoś jednocześnie prosty i intrygujący, przystojny i nieskomplikowany, a Gulaczyk idealnie oddaje wszystkie te cechy. Nie do końca rozumiem po co, ponad star-power, reżyserzy kłopotali się z zatrudnieniem do filmu Julii Wieniawy i Maćka Musiała. Tak jak tego ostatniego jeszcze szanuję, ale po prostu rozpraszała mnie jego zbyt charakterystyczna facjata, tak Wieniawy zwyczajnie nie uważam za dobrą aktorkę i myślę, że jedynie odwraca uwagę od reszty filmu.

Wizualnie i muzycznie „Chłopi” to absolutny majstersztyk, z pięknie malowanymi, impresjonistycznymi tłami, grubo kładzioną farbą i rotoskopowanymi sylwetkami aktorów. Wiecznie ruchome tła malują polską wieś jako żywy organizm, a pociągnięte pędzlem twarze aktorów pozwalają twórcom do woli modyfikować, usprawniać ich drobne manieryzmy, detale mimiki. Jagna jest zwyczajnie zjawiskowa w każdej scenie, w której możemy ją oglądać – idealnie projektując obraz kobiety, jaką widzą ją mężczyźni ze wsi, czysto fizycznie, seksualnie. Miałem jednak parokrotnie wrażenie, że dialogi średnio zgrywają się z tym, co oglądam na ekranie, jakby dogrywano je później, czy coś. W paru momentach idzie również zauważyć, że kwestie były dogrywane już po fakcie, bo wymawiają je nieruchome usta bohaterów. Najgorzej jednak jest w tych momentach, kiedy trudny, przeszło stuletni dialog pogadawny jest niewprawnie przez obsadę. Zazwyczaj wszystko gra tak, jak powinno, ale regularnie zdarzają się kwestie wypowiedziane sztywno, bez uczucia, jakby aktorzy nie do końca rozumieli co właściwie mówią.

„Chłopi” to pięknie zrealizowana adaptacja z pomysłem na siebie, cierpiąca jednak przede wszystkim z powodu faktu, że duet reżyserski próbował przełożyć przeszło 700 stron oryginału na dwugodzinny film. W znakomitej większości im się ta sztuka udała, ale miejscami akcja robi zbyt wielkie kroki między scenami, nie pozwalając im odpowiednio wybrzmieć lub też w ogóle gubiąc gdzieś po drodze sens. Efektem jest film odrobinę chaotyczny w wymowie, ale czysto tematycznie piękny, okrutny i wciąż tak samo celny, jak książkowy oryginał tych sto lat temu. Jeśli nie chce ci się czytać lektury do szkoły, to warto zobaczyć tę wiejską tragedię na wielkim ekranie.

Atuty

  • Niesamowita Kamila Urzędowska;
  • Świetna obsada w ogóle;
  • Pięknie wykonana warstwa wizualna filmu;
  • Klimatyczna, ludowa muzyka;
  • Intrygująco adaptuje Reymonta na dzisiejsze czasy, pozozstając przy tym wiernym oryginałowi.

Wady

  • Odrobinę jednowymiarowi Borynowie i reszta wsi;
  • Miejscami sztywno podawane dialogi;
  • Nie zawsze skutecznie skraca materiał źródłowy.

„Chłopi” to brawurowo zrealizowana, choć przy tym zbyt pospieszna adaptacja klasyka Władysława Reymonta. Piękne zdjęcia i magnetyczna rola Kamili Urzędowskiej pozwalają jednak zapomnieć o skrótowości fabuły i po prostu cieszyć się wizualnym spektaklem i tą ostatecznie przykrą analizą polskiej wsi.

7,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper