Piła X (2023)

Piła X (2023) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Twórcy próbują czegoś nowego

Piotrek Kamiński | 30.09.2023, 20:00

John Kramer ma nieoperacyjnego raka mózgu. Znajduje działającą poza prawem lekarkę, która obiecuje mu pomóc. Nie będzie tanio, ale nie ma ceny, której nie warto zapłacić aby ratować życie - nikt nie wie tego tak dobrze, jak John. Całość okazuje się być jednak kompletnym oszustwem, fasadą, dzięki której żerujące na umierających potwory w ludzkiej skórze bogacą się i uchodzi im to na sucho. Nie wiedzą jeszcze, jakiego pecha mają, kiedy pod ich drzwi trafia akurat Kramer. Czas rozpocząć kolejną grę.

Seria "Piła" jest zwariowana, jak cholera. Jej główny czarny charakter zmarł w trzecim (i w czwartym w sumie też) filmie, nie jest demonem w stylu Freddy'ego Krugera, a mimo to, właśnie do kin wszedł dziesiąty film w serii i oto znowu Jigsaw hasa wesoło, montując ludziom na głowach piekarniki i inne ciekawe urządzenia. Scenarzyści szybko zdali sobie sprawę, że zabicie tak charakterystycznej postaci, którą można zasadniczo przecież doić bez końca, było błędem. Zaczęło się więc kombinowanie - a to jeden film dzieje się równolegle do drugiego, a to John zostawił miliard wcześniej przygotowanych nagrań, a to dowiemy się czegoś nowego o jego przeszłości, a to dostaniemy prequel całej serii. Dzisiejszy film, z tego co udało mi się ustalić, dzieje się pomiędzy pierwszą, a drugą częścią, więc oglądając je chronologicznie trzeba będzie dosyć mocno przymknąć oko na fakt, że John i Amanda w jedno lato w Meksyku wyglądali 20 lat starzej, niż normalnie. Podobno Meksyk działa tak na ludzi. Gdyby ktoś miał ochotę obejrzeć filmy w takiej kolejności, to podpowiadam: Piła: Dziedzictwo (2017), Piła (2004), Piła X (2023), Piła II (2005), Piła III i IV (2006 i 2007), Piła V (2008), Piła VI (2009), Piła 3D (2010) i Spirala: nowy rozdział serii "Piła" (2021). Powodzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Piła X (2023) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Ciekawy pomysł, ale przydałoby mu się jeszcze parę poprawek

John Kramer

Przyznam, że byłem całkiem zaskoczony tym, jak spokojnie zaczyna się nowa "Piła". Dobrych 40-50 minut obserwujemy po prostu Johna (Tobin Bell), chodzącego na kolejne tomografie i spotkania grup wsparcia, jak relaksuje się w kawiarniach i parkach, rysując szkice kolejnych narzędzi tortur. To bardzo osobisty wstęp, pozwalający poznać Kramera jako człowieka, jak nigdy dotąd. Aby spragniony krwi widz nie zasnął w kinowym fotelu, dostajemy już w tych pierwszych minutach filmu jedną grę, lecz od początku wiemy, że to tylko John oddaje się marzeniem podczas pobytu w szpitalu. Z jednej strony jest to całkiem ciekawa interpretacja postaci, którą dobrze znamy od blisko 20 lat, z drugiej taki rozciągnięty wstęp sprawia, że cały film trwa srogie dwie godziny, a to trochę za dużo na takie klasyczne torture porn.

Wstęp posiada jeszcze jeden, całkiem istotny problem. Cała ta szarada z leczeniem, z oszustwami ciągnie się przez jedną trzecią całego filmu, ale my - widzowie - od samego początku doskonale wiemy, że to wszystko kłamstwa, bo wiemy jak dalej potoczy się życie Kramera. Mało tego, już sam zwiastun mówi nam, co i jak! Jasne, pokazanie tej ludzkiej strony Johna i skontrastowane go z kompletnie amoralnym zachowaniem ludzi, którzy go wykorzystali nadaje wydarzeniom odpowiedni ton i pozwala osiągnąć coś, czego do tej pory w serii nie mieliśmy - robi z Johna głównego bohatera, sprawia, że kibicujemy mu i cieszymy się wręcz (zależy pewnie jak bardzo ktoś ma nawalone w głowie), kiedy kolejnym uczestnikom jego gry nie udaje się przeżyć. To zdecydowanie inny typ opowieści, niż to do czego jesteśmy przyzwyczajeni i potwierdza tylko to, co zawsze podejrzewałem - horror robiony z perspektywy prześladowcy może być naprawdę ciekawy!

Piła X (2023) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Ciężko nie odwracać oczu, ale to bardzo dobrze!

Nie trać głowy

Odpowiedzialni za scenariusz Josh Stolberg i Pete Goldfinger postanowili wrócić do korzeni nie tylko w temacie czasowego umiejscowienia wydarzeń, ale również projektując nowe wyzwania i pułapki. W pewnym momencie gigantyczne machiny i nowoczesne technologie wykorzystywane do zabijania ofiar zupełnie straciły jakąkolwiek wiarygodność - skąd te lasery, gigantyczne wahadła, jak to wszystko jest w ogóle połączone, zmontowane? "Piła X" to znowu prostsze konstrukcje, jak z czasów pierwszej i drugiej części - tu jakiś drut na pneumatycznym ramieniu, tam łańcuchy, wiertło do otwierania czaszki. Nie zrozum mnie źle - większość z tych "wyzwań" to i tak absolutny overkill i prawdziwy człowiek straciłby dawno przytomność zanim zdążyłby na żywca wykonać któreś z nich, ale ogląda się je dobrze. W ramach realizmu świata przedstawionego są one całkiem standardowe. Nie wszystkie jednak robią tak samo mocne wrażenie i praktycznie od razu widać które mają być możliwe do przetrwania, a które stanowią ledwie wymówkę dla pokazywania flaków na ekranie.

A trzeba przyznać, że gore w tej części robi mocne wrażenie. Niby taka piłka Gigliego to niewielki, jak najbardziej prawdziwy gadżet, a w filmie użyto jej tak skutecznie, że nie potrafiłem nie mrużyć oczu - i nie była to wcale jedyna sytuacja, kiedy ciężko było patrzeć na rozgrywający się na ekranie body horror. Obiektyw kamery nieustępliwie gapi się centralnie na rozcinaną skórę, pokazuje głębokie rany, łamane kości. Przemoc wygląda realistycznie (z pewnymi wyjątkami), a ktoś miał na tyle oleju w głowie, żeby nie przesadzać z latającą frenetycznie na lewo i prawo kamerą i setkami cięć na minutę - te wciąż są obecne, ale w znacznie bardziej akceptowalnym stężeniu.

Dziesiąta "Piła" robi sporo rzeczy dobrze. Pozwala zapoznać się z Johnem, rozbudowuje jego znajomość z Amandą, nadaje morderczej grze kontekst i nie przesadza z wymyślnością narzędzi tortur. Całość jest jednak mocno naciągana, od samej koncepcji, przez projekty gier, na absolutnie niezasługującym na ikoniczną muzykę, grającą zawsze pod koniec, rozwiązaniu połączonym z wielkim zwrotem akcji kończąc. No i mam wrażenie, że część elementów scenariusza znalazło się w nim tylko dlatego, że widzowie ich oczekują. Na przykład po co bawić się w nagrywanie taśm i ustawianie ich w dyktafonach, skoro John dosłownie jest na miejscu i obserwuje całą, rozgrywającą się w jednym pomieszczeniu grę? Czasami nawet odzywa się przez mikrofon do uczestników? Bardzo to wszystko grubymi nićmi szyte, a że nie potrafię wyłączyć swojego mózgu na takie niedociągnięcia, to wyżej z oceną nie podskoczę, mimo że i tak uważam, że to najlepsza "Piła" od lat.

Atuty

  • Rozwija postać Jigsawa i jego relację z Amandą;
  • Dużo dobrze zrealizowanego gore;
  • Nie spieszy się, nadaje wydarzeniom odpowiedni kontekst, czym pozwala widzowi poczuć jakieś, jakiekolwiek emocje;
  • Mniej chaotyczny, niż w reszcie serii montaż.

Wady

  • Słabe, przewidywalne rozwiązanie;
  • Część pułapek raczej mało ciekawa;
  • Wstęp powinien był być krótszy, zwłaszcza, że i tak wiemy doskonale do czego zmierza;
  • Sporadyczne dziury w logice;
  • Ustawienie gry w jednym miejscu, kiedy całość nie kręci się wokół zagadki, nie było najlepszym pomysłem.

"Piła X" próbuje czegoś innego i trzeba przyznać, że wychodzi jej to całkiem ciekawie. Po raz pierwszy od dawna faktycznie empatyzowałem z głównym bohaterem i trudno było mi patrzeć na ekranową przemoc. Niech jeszcze popracują trochę nad scenariuszem i w przyszłym roku chętnie pójdę na kolejną część!

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper