Ukryta sieć (2023)

Ukryta sieć (2023) – recenzja, opinia o filmie [Monolith]. O mrocznych zakamarkach ludzkiej natury

Piotrek Kamiński | 30.08.2023, 21:00

Magda Koleśnik wciela się w reporterkę, która przygląda się zagadkowej śmierci sławnego prezentera telewizyjnego. Jej śledztwo nie podoba się jednak pewnym ludziom bez twarzy, którzy zrobią wszystko, byle tylko ją zniechęcić. Ponieważ kiedy prawda wyjdzie na jaw, nic już nie będzie takie samo.

Już od dobrych paru lat polskie kino gatunkowe stoi przede wszystkim thrillerami. Zupełnie nie potrafimy w horrory, za musicale się nie bierzemy, a w temacie komedii upuściliśmy piłkę już dawno temu i coś nie możemy jej znaleźć. Tak więc w polskich kinach królują albo ciężkie jak czarna dziura dramaty albo właśnie sensacyjniaki, obowiązkowo nakręcone na podstawie któregoś z co bardziej poczytnych autorów, z Remigiuszem Mrozem na czele. Dzisiejsza „Ukryta sieć” napisana została przez Jakuba Szamałka, autora „Czytania z kości”, którego gracze mogą kojarzyć jako współtwórcę scenariuszy do trzeciego „Wiedźmina” i „Cyberpunka”. Z takim zapleczem, można sobie było po „Ukrytej sieci” sporo obiecywać. A jak wyszło?

Dalsza część tekstu pod wideo

Ukryta sieć (2023) – recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Wiesz dokąd zmierza film, ale i tak chcesz oglądać dalej

Prawda w oczy kole

Mówiąc krótko: nieźle. Jestem przekonany, że książka jest lepsza, ponieważ fabuła rozłożona jest tam na blisko 450 stronach, a nie upchnięta w 100 minutach filmu. Taki to już urok adaptacji filmowych literatury. Tak więc regularnie oglądamy za krótkie sceny, którym przydałoby się więcej miejsca na oddech, aby mogły porządnie wybrzmieć, dialogi są poszarpane, akcja gna do przodu. Nie miałem problemu z nadążaniem za opowieścią, ale regularnie towarzyszyło mi uczucie, że filmowi brakuje dialogów, brakuje mocniejszego zazębienia poszczególnych scen. Podejrzewam, że gdyby wybrać się na 5 minut do toalety, po powrocie trzeba by się sporo namęczyć, aby zrozumieć co się właściwie dzieje.

To powiedziawszy, wypada napisać, że fabuła „Ukrytej sieci” nie jest jakoś specjalnie skomplikowana. Zwroty akcji (w szczególności ten największy) są cholernie przewidywalne, a finałowi brakuje mocniejszego tąpnięcia. Tak naprawdę film po prostu się kończy – nic się nie wyjaśniło, prawie nic się nie zmieniło, jeśli chcesz wiedzieć co dalej, przeczytaj sobie książkę albo czekaj na kontynuację... O ile ją nakręcą!

Cała fabuła kręci się wokół wspomnianego już śledztwa dziennikarki Julity (Magdalena Koleśnik) w sprawie zagadkowego samobójstwa Gustawa Millera (Mariusz Czajka), znanego prezentera telewizyjnego, prowadzącego programy dla dzieci i ogólnie pozytywnego człowieka. Kiedy Julita sugeruje, że to mogło nie być samobójstwo, zaczynają dziać się wokół niej dziwne rzeczy – do sieci wycieka jej prywatne nagranie, dostaje smsy z pogróżkami, ktoś usiłuje ją porwać. Jedynym oparciem pozostaje dla niej rodzina, w szczególności ojciec, Henryk (Andrzej Seweryn), który jednak zmaga się obecnie z problemami zdrowotnymi, więc Julita przez większość czasu zdana jest na siebie.

Ukryta sieć (2023) – recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Bardzo dobrze zrealizowany technicznie

Julita po kryjomu

Trzeba przyznać, że film nagrany jest z werwą. Sceny nocne – a więc większość filmu – mają mocny klimat, dodatkowo podbijany niepokojącą muzyką autorstwa Karoliny Rec-Jarmulskiej i Huberta Zemlera. Ujęcia często skupiają się na twarzach bohaterów, w szczególności główna bohaterka często pokazywana jest na mocnych zbliżeniach, sugerujących jej samotność i przy okazji pozwalających Koleśnik grać twarzą. A ma tu co grać – od krótkich przebłysków radości, przez strach i niepewność, na czystej wściekłości kończąc.

Magda jak zawsze wypada świetnie, bez problemu dotrzymując kroku nawet panu Sewerynowi. Prócz niej mamy jeszcze debiutującego Błażeja Dąbrowskiego w roli Janka, hakera z własną tajemnicą, który pomaga Julicie zniknąć z internetu (całkiem solidna rola) i Piotra Trojana jako Emila i albo coś jest ze mną nie tak albo jest to zupełnie nieudana rola. Nie chodzi nawet o to jak Trojan go gra, ale o zestaw klisz i „ostrych” tekstów, z których składa się jego postać. Nie jest to zresztą problem samego Trojana. Cała masa postaci została zrealizowana po łebkach, na zasadzie, że być musi, więc jest. Na przykład szefowa Julity, pani Mackowicz (Sonia Roszczuk) – okropnie hienowata, skupiona na zyskach, nawet kosztem ludzkiego życia redaktorka naczelna, która od niedawna jest również mamą. Często widzimy ją w scenach z dzieckiem przewieszonym przez ramię albo odciągającą mleko na później. Jaki ma to wpływ na szerszą fabułę filmu? No... żaden. Taki tam kawałek kolorytu, który jednak do niczego nie zmierza. Wypada też nadmienić, że scenariusz od początku do końca pełen jest naiwnych jak diabli sytuacji i zwrotów akcji, które regularnie unoszą się w oparach absurdu. Trzeba albo pogodzić się z faktem, że to tylko film i mu je wybaczyć albo darować sobie seans, jeśli ktoś ceni sobie swoje zdrowie psychiczne.

„Ukryta sieć” to z jednej strony dobrze nakręcony kryminał z solidną obsadą, który potrafi zbudować i utrzymać napięcie, lecz ostatecznie niczego z tym napięciem nie robi – balonik pompowany jest przez większość filmu, po czym zamiast eksplodować, powietrze ulatuje z niego smętnie i... tyle. Można iść do domu. Z jednej strony rozumiem, że to tylko wstęp do rozpisanej na trzy części historii, z drugiej idąc na film oczekuję, że będzie on stał na własnych nogach i zaoferuje samodzielną, zajmującą historię, która jednocześnie będzie częścią większej całości. Tutaj tego nie dostałem. Solidny dreszczowiec z raczej takim sobie finałem. Ale życzę mu powodzenia, ponieważ ciekawi mnie, jak ta historia potoczy się dalej. Panie Piotrze, szybkie wakacje i wracamy na plan kręcić dwójkę, dobrze?!

Atuty

  • Jak zawsze mocna Magdalena Koleśnik;
  • Nie boi się mówić wprost o bardzo trudnych sprawach;
  • Potrafi zbudować napięcie;
  • Solidne zdjęcia i muzyka;
  • Bardzo żwawe tempo...

Wady

  • ...a w niektórych momentach aż zbyt żwawe, przez co część scen robi się chaotyczna, kiepsko ze sobą połączona;
  • Przewidywalne zwroty akcji i nijakie zakończenie;
  • Część postaci do przesady przerysowana.

„Ukryta sieć” jest całkiem solidnym thrillerem, traktującym o bardzo ważnych, niestety ciągle aktualnych sprawach. Zakończenie historii może zawodzić, ale mocna obsada i sprawna reżyseria sprawiają, że seans zlatuje szybko i przyjemnie.

6,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper