The Sims 4: Ranczo

The Sims 4: Ranczo - recenzja i opinia o grze [PS4, XOne, PC]. W siodle przez świat

Kajetan Węsierski | 30.07.2023, 13:00

Jeśli sądziliście, że przy okazji potwierdzenia prac nad kolejną częścią serii The Sims i udostępnieniu podstawki za darmo, Maxis oraz Electronic Arts zwolnią swoje działania i w pozostawią The Sims 4 z i tak licznymi dotychczasowymi dodatkami, to nic bardziej mylnego. Najpopularniejszy symulator życia cały czas się rozrasta i świetnym tego dowodem jest wydane niedawno DLC The Sims 4: Ranczo, które z przyjemnością dla Was zrecenzuję. 

Przed premierą dodatku dużo osób twierdziło, że konie w The Sims 4 nie mają żadnego sensu, gdyż świat nie jest tak otwarty, jak miało to miejsce na przykład w The Sims 3. Cóż, to niekoniecznie prawda! Miasto Kasztanowy Grzbiet z recenzowanego The Sims 4: Ranczo jest tak stworzone, że nadaje się idealnie do swobodnej jazdy, oferując dużo otwartej przestrzeni. Jasne, nie możemy tu śmigać konno między parcelami, ale… Jak często jeździcie tak do pracy lub na siłownię? 

Dalsza część tekstu pod wideo

I choć oczywiście to właśnie te zwierzaki stanowią podstawę rozgrywki, to oferuje ona znacznie więcej zabawy i otoczki. Konie są tu spoiwem dużo większej liczby nowości, ale pozwólcie, że przejdziemy do nich po kolei, aby niczego nie pominąć. Tak więc - raz jeszcze zapraszam do recenzji najnowszego DLC do The Sims 4, które nosi podtytuł „Ranczo”. Świat z perspektywy siodła jest naprawdę interesujący!

Tryb CAS w The Sims 4: Ranczo

The Sims 4: Ranczo - Miasto

Zacznijmy może od tego, co stanowi pierwszy element po odpaleniu jakiejkolwiek rozgrywki w The Sims 4, a więc trybu CAS (Create A Sim). W tym przypadku, jak się pewnie możecie domyślać, ubrania są dość mocno ukierunkowane na klimaty westernu. Raczej próżno szukać tu uniwersalnych stylizacji, które będą pasowały do absolutnie każdej rozgrywki. Nie ma jednak tego złego, albowiem dzięki temu jest bardzo klimatycznie. 

Największym plusem jest natomiast kapitalny i bardzo dopracowany system tworzenia koni (CAH? :)), który oferuje multum umaszczeń do wyboru, przeróżne rasy i oczywiście znaki szczególne, czy pojedyncze elementy jak wianki i kokardy na ogon lub grzywę. Pod tym względem naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić. Wszystko przypomina trochę dodatek „Psy i Koty”, ale ze znacznie większym rozmachem. 

Warto tu napomknąć także o źrebakach, które można odratować, kupić, stworzyć poprzez doprowadzenie dojrzałych koni do starania się o potomstwo, albo oczywiście wykreować w CAS. Opcje customizacji są ograniczone względem większych wersji, ale wciąż dają sporo frajdy. No i wychowywanie takiego malucha jest na swój sposób satysfakcjonujące! 

Nie obyło się jednak bez kilku zawodów. Jeśli chodzi o naszych Simów, to na pewno dało się wycisnąć więcej z fryzur - tych jest po prostu mało i nie zachwycają skalą detali. Podobnież brakiem, który mocno rozczarowuje, jest brak jednorożców. Jakkolwiek zabrzmi to dla osób niezaznajomionych z serią - mają one duże znaczenie i dodają takiego wyjątkowego powiewu fantasy. Nakrycie głowy dla konia w kształcie rogu bynajmniej tego nie zastąpiło. 

Wyprawa na Kasztanowy Grzbiet

The Sims 4: Ranczo -  Konie

Jeśli chodzi o nowe otoczenie, to wypada ono naprawdę fajnie. I raz jeszcze użyję kluczowego słowa z poprzedniej części tekstu - jest klimatycznie. Całość została podzielona na trzy okolice: Kanion Jeźdźców, Nową Appaloosę oraz Galopujący Wąwóz. Na całym terenie mamy aż cztery puste domy mieszkalne (w tym dwa startowe), cztery zamieszkane, trzy parcele publiczne, jeden dom wakacyjny i jedną pustą działeczkę. 

Same parcele są nieźle przygotowane, choć w większości są po prostu małe (za wyjątkiem dwóch, których wymiary to kolejno 64x64 oraz 50x50). Także tę wadę udało się jednak przekuć w zaletę, albowiem dzięki bardzo dużym odległościom pomiędzy konkretnymi miejscami, można odnieść wrażenie, że sama mapa jest przeogromna. I rzeczywiście mamy bardzo dużo wolnego miejsca na jazdę konno, a więc podstawę rozgrywki. 

Co ciekawe, w okolicy naszych działek porozstawiane są beczki, poprzeczki treningowe i różne podobne elementy, które sprawiają, że nasz prywatny teren wydaje się większy, niż w rzeczywistości. Da się odnieść wrażenie, że kosztem kilku charakterystycznych motywów dla serii, udostępniono nam po prostu rozległe połacie terenu, dzięki którym to właśnie rdzeń DLC wysuwa się na pierwsze miejsce. 

Rozgrywka w The Sims 4: Ranczo

The Sims 4: Ranczo - Konik

Czym byłby pełnoprawny dodatek, gdyby skończyło się na zewnętrznych kwestiach? Ano właśnie - rzeczone DLC kryje w sobie naprawdę masę dopracowanych smaczków. Wspomnieć wypada choćby o dwóch nowych aspiracjach - „Mistrzu Jeździectwa” oraz „Ekspercie od Przyrządzania Nektaru”. I choć mają zaledwie jeden poziom (zamiast standardowych czterech), to mała liczba zadań nie wpływa na trudność ich wypełnienia. Można się napocić! 

Prócz tego mamy całe multum nowych umiejętności! Dwie dla Simów (Jazda Konno oraz Przyrządzanie Nektaru), a także aż cztery dla koni (Wytrzymałość, Temperament, Skoki oraz Zwinność). Nie muszę chyba zdradzać, że ich rozwijanie okazuje się bardzo przydatne, gdy celujemy w mistrzostwa i zamierzamy przywozić z licznych zawodów puchary, prawda? I jest to coś, co w recenzowanym The Sims 4: Ranczo mocno wciąga

DLC oferuje nam także Centrum Jeździeckie, które działa analogicznie jak to z The Sims 3, lecz nie jest niestety osobną parcelą, a jedynie króliczą norą ustawioną na terenie Nowej Appaloosy. Można tam uczestniczyć w różnych konkursach związanych z jazdą, a każdy rozgrywany jest na czterech różnych poziomach - od Początkującego po Mistrza. Za zdobywanie trofeów możemy otrzymywać nagrody pieniężne.

Co jeszcze w The Sims 4: Ranczo?

The Sims 4: Ranczo - Nektar

Mniejszymi dodatkami w recenzowanym The Sims 4: Ranczo są zwierzaki, które pojawiają się prócz koni. A są to kozy oraz owce! W praktyce stanowią niewielki dodatek do samej rozgrywki, bo przypominają kury z „Wiejskiej Sielanki”, ale pod kątem i animacji zostały dopracowane niemal do perfekcji. Szkoda, że nie dodano im większej liczby funkcji i możliwości, ale… Cóż, nie można mieć wszystkiego.

Wspomnieć wypada także o nektarach, albowiem wspomniałem o nich przy okazji ambicji i umiejętności. Przyrządzenie ich jest jedną z tych zdolności, których mocno brakowało mi w The Sims 4. Można go bowiem wyrabiać z przeróżnych owoców, przechowywać na stojakach, zwiększać jego wartość leżakując w piwniczce i sprzedawać za niebotyczne sumy. Co ciekawe, picie go może wpływać na naszego Sima i oddziaływać na przeróżne statystyki. Spróbujcie sami, choć odradzam przesadzać! 

Podsumowując

Świetna robota! Uważam, że recenzowane The Sims 4: Ranczo to dodatek niejako kompletny - taki, który nie wymaga nabywania innych (choć Wiejska Sielanka świetnie wszystko rozbuduje), by całkowicie wczuć się w rozgrywkę i spędzić przy nim długie godziny. Na pewno skierowany jest do osób, które cenią sobie przyziemną rozgrywkę, realistyczne podejście do symulowania życia oraz takie sielskie klimaty, które pozwalają odetchnąć nie tylko naszym Simom, ale także nam samym. 

I muszę przyznać, że bardzo cieszy mnie, że deweloperzy zdecydowali się na dodanie koni w formie pełnoprawnego dodatku, a nie pakietu rozgrywki. Dzięki temu, prócz nowych zwierząt, mamy do czynienia z dopracowaniem całej otoczki, jak mapa, zawody, aspiracje i wiele innych pochodnych elementów, które po zsumowaniu sprawiają, że możemy mówić tu o naprawdę dobrze zrealizowanej pozycji. Polecam!

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Sims 4.

Ocena - recenzja gry The Sims 4

Atuty

  • Realistyczny wygląd koni
  • Odwzorowanie zachowania zwierząt
  • Przestrzenna okolica do jazdy konno
  • Ciekawy obiekty w Trybie Kupowania
  • Dużo małych i pozytywnych dodatków

Wady

  • Brak jednorożców
  • Bardzo mały wybór fryzur
  • Mało uniwersalne ubrania
  • Źrebaki nie są połączeniem rodziców

The Sims 4: Ranczo to kolejny dodatek nastawiony na sielankę i odpoczynek od miejskiego zgiełku. I jednocześnie kolejny, który pod tym względem wypada naprawdę świetnie i niewątpliwie trafi do fanów takich klimatów. I wcale nie trzeba znać się na koniach, aby polubić wirtualne jeździectwo!
Graliśmy na: PC

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper