Fubar (2023)

FUBAR (2023) - recenzja, opinia o serialu [Netflix]. Pierwszy serial ze Schwarzeneggerem!

Piotrek Kamiński | 28.05.2023, 20:01

Luke Brunner zamierza przejść na emeryturę po przepracowaniu większej części swojego życia jako agent CIA. Zanim to nastąpi, musi udać się na jedną, ostatnią misję aby wydostać z gniazda węży zdekonspirowaną agentkę. Nie spodziewa się jednak, że ta agentka, to ktoś bardzo dobrze mu znany, kto nakłamał mu w żywe oczy, że zajmuje się na co dzień czymś zupełnie innym.

Arnie to już drugi po Stallonie gwiazdor kina który zdecydował się zanurzyć duży palec u nogi w świecie seriali. I podobnie jak w przypadku"Króla Tulsy", "FUBAR" jest produkcją pod wieloma względami imponującą i ciekawą, a pod innymi absolutnie irytującą. Ostatecznie jednak, wydaje mi się, że plusy przewyższają liczebnie i jakościowo minusy i warto dać serialowi szansę. Już tłumaczę o co mi chodzi.

Dalsza część tekstu pod wideo

FUBAR (2023) - recenzja serialu [Netflix]. Scenariuszowi przydałoby się jeszcze kilka minut w piekarniku 

Córeczka tatusia

Pierwsza sprawa to mocno nierówny ton całej opowieści. Z jednej strony mamy do czynienia z produkcją szpiegowską, w której czarny charakter nie boi się zastrzelić w środku imprezy swojego księgowego, ponieważ myślał że ten go okrada – solidna ilość krwi i bardziej treściwych kawałków mózgu wyląduje na twarzy jednego z muzyków, który miał akurat to nieszczęście, że stał tuż obok. I nie jest to odosobniony przypadek, "FUBAR" jest raczej brutalną produkcją, z postaciami rzucającymi na lewo i prawo mięsem (dosłownie i w przenośni). Z drugiej strony całość jest też przyjemnie komediowa (miejscami przepełniona "tatowym" humorem) i tak jak uwielbiam czarne komedie, tak tutaj miałem wrażenie, że te dwie różne tonacje się ze sobą gryzą. Poważne momenty są miejscami zbyt poważne, jak na kontrujący je humor. Finalnie jednak bawiłem się od początku do końca raczej dobrze.

Skoro jesteśmy już przy fabule, to wypada odnotować, że choć tematycznie zdecydowanie ma swoje momenty, to jednak intryga weń zawarta nie należy do najmocniejszych. Niedorzeczne zbiegi okoliczności i brak profesjonalizmu CIA można tłumaczyć potrzebą wstrzyknięcia w opowieść dawki humoru, więc tego się nie czepiam, ale już dziury w logice, zbędne, niebezpieczne zagrania i niewykorzystane okazje kłują w oczy i niepotrzebnie irytują. Rozumiem, że tytuł serialu to FUBAR (F-ed Up Beyond All Repair), więc sytuacja musi stopniowo stawać się coraz bardziej beznadziejna, ale z całą pewnością dało się to pokazać w bardziej wiarygodny sposób. Jakby tego było mało, rzecz kończy się w najbardziej znienawidzony przeze mnie sposób, zostawiając właściwie wszystkie wątki poza (poza jednym) na kolejny sezon. No nienawidzę, kiedy scenarzyści mi to robią!

FUBAR (2023) - recenzja serialu [Netflix]. Bawi, porusza... I eksploduje jak trzeba

I w akcji

Schwarzenegger i Barbaro są świetni jako ojciec i córka - to oni sprawiają, że cały serial warto obejrzeć, nadają mu ton i tempo. On jest świetny w tym, co robi i ona tak samo. Problem w tym, że ich wyobrażenie o tym drugim nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, tak więc tata jest oburzony zdradą i piekielnie martwi się o córkę, podczas gdy ona jest oburzona zdradą i... Wreszcie może przestać udawać, że nie gardzi ojcem bardziej, niż pluskwą, czy innym, nieistotnym robalem. Clu całego konfliktu polega na tym, że tak naprawdę oboje są dokładnie tą samą osobą, czego ani jedno, ani drugie kompletnie nie zauważa i nie chce zaakceptować. Miejscami ta ich ślepota trochę drażni, bo ile można, ale patrząc szerzej, jest to pojedynczy, najbardziej spójny i najsprawniej poprowadzony temat całego serialu.

Boczna obsada również robi dobre wrażenie. Gabriel Luna daje radę nadać swojemu czarnemu charakterowi odrobinę głębi, sprawiając, że widz gardzi nim jako człowiekiem, ale również współczuje mu ze względu na fakt, jak okrutnie obeszło się z nim życie. Szkoda, że scenariusz nie skręca mocniej w tę jego ludzką stronę, miejscami wręcz dosłownie bez grama wyczucia obchodząc się z jego postacią. Wujek Barry (Milan Carter) regularnie dostarcza widzom powodów do śmiechu, a i z raz uda mu się ich zaskoczyć i wzruszyć. Nie ma jednak nic do gadania przy duecie Roo i Aldon (Fortune Feimster i Travis Van Winkle). Jeśli duet głównych bohaterów jest sercem serialu, to ci tutaj są rdzeniem jego warstwy humorystycznej - zwłaszcza waląca prosto z mostu Roo, choć i pan agent przystojniak ma swoje momenty.

Co ciekawe, najgorzej w tym wszystkim wypadają sceny akcji. Arnie jest już stary i to niestety widać. Stoi po prostu jak ten kołek i udaje, że wymierza ciosy. Reżysersko momenty te są zwyczajnie monotonne. Trochę lepiej wypada Barbaro, ale generalnie sposób kręcenia akcji nie jest mocną stroną serialu. Jak na pierwszy strzał dla takiego dinozaura jak Arnie, "FUBAR" jest całkiem solidną produkcją. Sporo rzeczy nie zagrało, ale całość jest zaskakująco przyjemnym w odbiorze kawałkiem telewizji. Grunt, to nie podchodzić do niego zbyt poważnie.

Atuty

  • Ładny duet Schwarzenegger i Barbaro;
  • Potrafi szczerze rozbawić;
  • Postać Roo;
  • Luna stworzył solidną kreację, tylko...

Wady

  • ...Szkoda, że scenarzyści nie dali mu większego pola do popisu;
  • Niedociągnięcia scenariusza potrafią miejscami rzucać się w oczy i przeszkadzać;
  • Arnie do scen akcji już się nie nadaje.

Wojtek wymieniał się ostatnio Tweetami z Arniem, ale tego z linkiem do recenzji niech mu lepiej nie podsyła, bo tak jak "FUBAR" jest absolutnie solidną produkcją i można się dobrze przy niej bawić, tak o mega hicie, dla którego rzucamy wszystko inne absolutnie nie ma mowy. Warto sprawdzić... Przy okazji.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper