Dobre matki (2023)

Dobre matki (2023) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Miejscami prawdziwa, głównie nudna historia

Piotrek Kamiński | 14.04.2023, 22:00

Trzy kobiety, których cechą wspólną jest bycie częścią kalabryjskiej mafii - czy to przez ślub, czy ze względu na bycie córką jednego z bossów. Od lat godzą się na życie na smyczy, krótko trzymanej przez ich bliskich. Każda z nich ma już dosyć takiego życia, co skrzętnie wykorzystuje ambitna prokurator, Anna Colace, zamierzając je odwrócić i jednym ruchem pozbyć się całej grupy przestępczej.

Dzisiejszy serial jest kolejnym przykładem produkcji opartej na faktach. Nie są to proste rzeczy do nakręcenia - w końcu widz zapewne zna już ostateczne rozwiązanie całej fabuły lub,jak w tym przypadku, opowiada mu o nim opis serialu na portalach typu IMDb czy Filmweb. Trzeba więc opowiedzieć historię w taki sposób aby już sama droga była ciekawa, żeby widz przejmował się tym, co dzieje się z minuty na minutę, nie przejmując się faktem, że wie gdzie znajduje się meta. Twórcy "Dobrych matek" (a może autorka książki, ciężko powiedzieć, nie czytałem) zdają się to rozumieć, ponieważ wprowadzają nawet fikcyjne postacie, byle tylko ubarwić trochę na co dzień raczej mało porywające życie bohaterek. W moim odczuciu to jednak zdecydowanie za mało...

Dalsza część tekstu pod wideo

Dobre matki (2023) - recenzja serialu [Disney]. Kobiety mafii

Szukanie tropów

Każda z trzech bohaterek ma swoją własną historię, a ich ścieżki przecinają się albo rzadko albo wręcz wcale. Denise przyjeżdża z matką do ojca, który zwabił je tam pod fałszywym pretekstem. Mama Denise była w programie ochrony świadków, lecz została z niego wyrzucona z kontrowersyjnych powodów. Tym samym rząd praktycznie skazał ją na śmierć. Kiedy kobieta rozpływa się bez śladu, jej córka natychmiast obwinia o wszystko ojcami. Giuseppina jest względnie wierna rodzinie - pomaga nawet przy interesach. Sprawia to jednak, że zostaje aresztowana. w celi poznaje wspomnianą już panią prokurator, która oferuje jej układ - opowie im dokładnie o działaniach rodziny, a oni wrzuca ją i jej dzieci do programu ochrony świadków. Z początku oporna Giuseppina zaczyna łamać się, kiedy dociera do niej, że może już nigdy nie zobaczyć swojej latorośli. Stawkę zamyka Maria Concetta, dziewczyna całe życie trzymana ciasno pod rodzinnym kloszem. Młodo zaszła w ciążę, więc szybko wydano ją za mąż. Urodziła jeszcze dwoje dzieci, ale bycie członkiem mafijnego systemu nigdy się jej nie podobało. Postanawia więc uciec i pójść na współpracę z władzami. Nie przewidziała jednak, że jej własne dzieci mogą zostać wykorzystane do przeciwko niej...

Czysto teoretycznie, na papierze, historie bohaterek serialu mogą wydawać się być ciekawe, lecz twórcy, nie chcąc popadać w banał i spłycać ich walkę, postanowili nie dodawać zbyt wielu ozdobników, nie epatować brutalnością i dodawać niedorzecznych scen pościgów, czy innych ożywiaczy, skutkiem czego serial jest baaaaaaardzo powolny. Oglądanie jak źle, miejscami wręcz nieludzko traktowane są kobiety w mafijnych rodzinach jest przerażające i skłania do refleksji, jasne, lecz samo w sobie nie jest materiałem na angażujący serial. Na przestrzeni tych sześciu około 60 minutowych odcinków dzieje się tyle, co nic. Tak naprawdę dopiero bliżej końca, kiedy na jaw wychodzą kolejne fakty związane z zaginięciem matki Denise, a pozostałe dwie bohaterki powoli uzmysławiają sobie wagę tego, w jakim położeniu się znajdują i co trzeba zrobić dalej, historia zaczyna składać się w coś na wzór spójnego obrazu. Prawda jest taka, że opowieść o dobrych matkach znacznie lepiej nadawałaby się na jeden, długi film, niż sześć godzin serialu, w którym nic się nie dzieje.

Dobre matki (2023) - recenzja serialu [Disney]. Ładne zdjęcia i nierówne aktorstwo 

Denise i jej mama

W kwestii reżyserii odpowiedzialni za serial Julian Jarrold i Elisa Amoruso idą w naturalizm. Minimalnie doświetlone sceny i spokojna praca kamery dają wrażenie jakbyśmy oglądali dokument albo dosłownie prawdziwe wydarzenia. Biorąc pod uwagę kontekst całej produkcji, jest to całkiem trafne zagranie z ich strony. Kameralny ton opowieści dobrze pasuje do przedstawionych wydarzeń, choć, paradoksalnie, uwypukla również zwyczajność i nijakość całej produkcji. Istną wisienką na torcie jest sam finał ostatniego odcinka, który nie pokazuje żadnego pokłosia wydarzeń, o których mówią opisy serialu, a jedynie dociera do sali sądowej, po czym zalewa widza kilkoma planszami z informacjami o tym, co działo się dalej.

Aktorsko zazwyczaj jest przynajmniej poprawnie, z kilkoma wyciskającymi łzy z oczu momentami, lecz zaskakująco często miałem również wrażenie, że emocjonalnie coś się nie zgrywa i nie jestem pewien, czy problemem są aktorzy, czy reżyseria. Kiedy w drugim odcinku jedna z postaci wypada na ulicę i zaczyna krzyczeć, a inna próbuje ją uspokoić, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ta pierwsza jest naćpana albo autystyczna, nieobecna, a nie smutna, spanikowana. Aktorka wcielająca się w Annę Colace zazwyczaj natomiast gra kompletny posąg, nie reagując w żaden widoczny na twarzy sposób na wydarzenia, jak bardzo grunt nie paliłby się jej pod nogami. Dostajemy również wątek romantyczny pomiędzy Denise, a jednym z ludzi jej ojca i tak jak jest to źródło chyba najciekawszych zwrotów akcji w całym serialu, tak całą ich miłość wypada jak w telenoweli albo tworze książkopodobnym autorstwa blanki Lipińskiej, skutecznie torpedując próby nadania historii jakiegoś tam tempa.

Nie rozumiem dlaczego "Dobre matki" zgarniają wszędzie tak wysokie noty. To znaczy może i rozumiem, ale odmawiam zaakceptowania tego wytłumaczenia. Sam fakt, że tematycznie mamy do czynienia z mocną, opartą na faktach historią nie oznacza od razu, że została ona dobrze, ciekawie zaprezentowana. W sporcie nie wręcza się nagród za dobre chęci. Moim zdaniem nowa propozycja Włochów nie jest wartą sześciu godzin produkcją. Lepiej przeczytać sobie kilka artykułów i opisów tych wydarzeń, jeśli ktoś ma potrzebę zaspokoić ciekawość. To nie jest stricte zły serial. Jest po prostu nudny i kiepsko rozplanowany, co dla mnie kompletnie dyskwalifikuje go jako rzecz warta polecenia.

Atuty

  • Ładne, naturalnie wyglądające zdjęcia;
  • Pod koniec nawet zaczyna robić się ciekawie;
  • Wiarygodnie pokazana przemoc - fizyczna i psychiczna.

Wady

  • Bardzo nierówne aktorstwo;
  • Nieistniejące tempo;
  • Nie czuć w ogóle stawki, adrenaliny, ani w ogóle niczego;
  • Niezbyt angażująco rozłożona historia.

"Dobre matki" wcale takie znowu dobre nie są. Prawdziwa historia, na podstawie której powstały książka i serial, są przerażające i całkiem interesujące, lecz twórcom nie udało się przekuć ich w zajmującą telewizję. Szkoda czasu.

4,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper