Atelier Ryza 3 Alchemist of the End & the Secret Key

Atelier Ryza 3 - recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, Switch, PC]. Klucz do zrozumienia alchemii

Patryk Dzięglewicz | 23.03.2023, 12:03

Wakacje to czas wypoczynku, ale jak widać nie jest on dany młodym alchemiczkom. Dorastająca właśnie Ryza Stout zamiast leniwie opalać się na plaży, w towarzystwie przyjaciół, znów będzie zmuszona chwycić za swój kostur, by po raz trzeci poznawać tajemnice swojego rzemiosła. Gust trzymając się zasady przynajmniej jednego Ateliera w roku przygotowało nam smakowity kąsek, wieńczący przygody bohaterki, czyli Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key. Dziewczyna swoim ręku trzyma klucze do potężnych alchemicznych mocy, a jak je wykorzystała, o tym w tej recenzji.

Nowe przygody naszej alchemiczki to zwieńczenie trylogii Secret (Himitsu), wchodzącej w skład większego cyklu jakim jest Atelier. W przyszłości może być różnie, ale na chwilę obecną losy Ryzy Stout po kilku latach wreszcie dobiegają do wielkiego finału. Akcja Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key, tocząca się rok po poprzedniczce, wreszcie odpowie na wszystkie nasze pytania na temat alchemii w wykreowanym świecie, ale czy na pewno?

Dalsza część tekstu pod wideo

Wyspy przyprawiające o ból głowy

Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key - recenzja - główna bohaterka

Wydarzenia w części drugiej nie do końca potoczyły się po myśli dziewczyny, która przytłoczona pewną stratą i wyzuta z entuzjazmu wraca w rodzinne strony - na Kurken Island. Tam, mimo wszystko, pomaga lokalnej społeczności stając się całkiem ważną personą. Wolnym czasem nie nacieszy się jednak zbyt długo, ponieważ w okolicy Kurken Island wyłania się archipelag małych wysepek, co wywołuje trzęsienie ziemi i szał wśród miejscowych potworków, a także utrudnia żeglugę oraz handel. Ryza dobrze wie, że za całą sytuacją stoi tajemnicza, alchemiczna siła, więc sprawę należy zbadać. W tym celu zbiera paczkę starych przyjaciół i rusza w kierunku archipelagu. Dziewczynę jednak często nawiedzają nagłe bóle głowy i głosy, a w jej ręce trafia tajemniczy klucz. Jaki jest jego związek z rodzinną wyspą bohaterki i nowymi wysepkami wyłonionymi z odmętów oceanu?

Największym plusem fabuły jest ponowne spotkanie kilkorga starych znajomych, oczywiście dojdą też nowi, ale z uwagi na ostatni odcinek serii nie zdążymy się z nimi zżyć tak jakbyśmy chcieli. Sam scenariusz chociaż całkiem przyjemny i obracający się wokół poszukiwań pierwotnych korzeni rzemiosła alchemicznego, do rozbudowanych i oryginalnych nie należy. Jego zaletą są właśnie głębokie, czasem dość skomplikowane, relacje pomiędzy bohaterami, retrospekcje z ich przeszłości, ale też liczne scenki rodzajowe, z których dowiemy się o nich czegoś nowego. 

Tam gdzie nogi poniosą w Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key

Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key - recenzja - ekipa

Wracając do sprawy scenariusza, twórcy chcieli wprowadzić tu nieco świeżości i całą opowieść podzielono na cztery autonomiczne, przeplatające się ze sobą historie dla czterech rozległych regionów świata, które odwiedzimy. Nie ma nic złego w tym posunięciu, zwłaszcza że nasze poczynania będą miały pewien wpływ na zakończenie, lecz w moim odczuciu wprowadzona koncepcja nadal jest zbyt zachowawcza. Dokonane wybory nie odmienią losów protagonistki w takim stopniu jakby mogły i widać, że scenarzyści wciąż chcą trzymać fabułę w ryzach, bojąc się oddać graczowi decydujący wpływ na nią. Mimo wszystko to krok w dobrym kierunku, więc oczekuje rozwoju w tym temacie w przyszłych tytułach z serii Atelier. Przy okazji uprzedzam, iż do pełnego zrozumienia wydarzeń w grze potrzebna będzie znajomość dwóch poprzednich odsłon. Wprawdzie dołączono skrót wcześniejszych perypetii protagonistki, lecz nawet on nie zastąpi uroku samodzielnego ich poznania.

Chcąc rozruszać nieco skostniałe już koncepcje w recenzowanym właśnie Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key wprowadzono gigantyczny pół-otwarty świat gry. Wprawdzie nie jest to zupełna nowość, bo podobne rozwiązanie zastosowano już wydanym w 2016 roku Atelier Firis, ale teraz pomysł ma wreszcie ręce i nogi. Ponadto każdy z regionów da się przemierzyć „z buta” ani razu nie napotykając ekranu ładowania (za wyjątkiem budynków i większych przeszkód wodnych). Każdy taki region składa się z kilku mniejszych obszarów, a te podzielono jeszcze na mniejsze miejscówki wypełnione różnego rodzaju atrakcjami, skrzynkami ze skarbami, ukrytymi lochami i przedmiotami. Konstrukcja świata przywodzi mi lekko na myśl taki tytuł jak Biomutant, co oczywiście jest plusem. 

Przemierzać tak olbrzymie krainy tylko na własnych nogach byłoby męczące, więc nasza bohaterka musi odwiedzać miejsca unikalne (landmarki) dla danej okolicy. Dzięki temu tworzy się rozległa sieć pozwalająca na szybką i bezproblemową podróż po mapach świata. Tu i ówdzie porozrzucane są też inne struktury jak chociażby pochylnie czy zjazdy na linie, pozwalające skrócić czas dotarcia w co bardziej niedostępne miejsca. Interesującym rozwiązaniem jest możliwość schwytania delfina i pływanie po morzu, ale i ląd również można przemierzać na oswojonym wierzchowcu. 

Pracownie alchemiczne oplatające świat

Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key - recenzja - eksploracja

Nie należy zapominać, że Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key oferuje nam skromne opcje budowlane. To nie żart, ponieważ Ryza i jej przyjaciele mogą po całym świecie stawiać pracownie alchemiczne. Ich stylów jest kilka i każdy oferuje różne możliwości, więc nieco strategicznego zacięcia też się znajdzie. Oczywiście podczas podróży podejmiemy się się wielu zadań pobocznych, z których część generowana jest losowo. Innym ciekawym elementem są posiłki przy ognisku na modłę tych z Tales of Arise, zwiększające na pewien czas statystyki drużyny. Niestety bardzo mocne nastawienie tytułu na eksplorację ma swoją cenę w w kwestiach technicznych, ale o tym w dalszej części recenzji. 

Odwiedzane obszary rzecz jasna wypełniają tony materiałów do zbierania, tak jak poprzednio często zależne od tego czy grzebiemy przy nich gołymi rękoma czy używamy odpowiednich narzędzi. Zbieractwo, na szczęście, idzie tym razem szybciej, ponieważ zlikwidowano jego animację. Nie brakuje jak zwykle hord potworów, tym razem agresywniejszych, atakujacych gdy tylko ujrzą nas z daleka, przez co dość trudno się od nich opędzić. Nie ma więc wyjścia trzeba walczyć. Do boju staje pięcioro bohaterów z jedenastu dostępnych – trójka na pierwszej linii, dwójka na tyłach. 

Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key – dzika przyroda jest naprawdę dzika

Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key - recenzja - walka

Zasadniczo niewiele się zmieniło od części drugiej. W trybie fazowym, śledząc „pasek” ATB gracz kontroluje dowolną postać z pierwszej linii, pomiędzy którymi szybko się przełącza w razie potrzeby. Normalnymi atakami i przedmiotami ofensywnymi, posiadanymi na podorędziu, gromadzimy Punkty Akcji, przeznaczając je na zdolności bojowe. Mogą one zostać połączone w combo z tymi posiadanymi przez pozostałych wojaków, a gdy jest to postać z tyłów jesteśmy w stanie wyprowadzić dodatkowy potężny atak. Szkoda że starcia wciąż bywają chaotyczne, ale da radę się przyzwyczaić. Pozostałą dwójką steruje AI i, jeśli chcemy, decydujemy czy nasi towarzysze będą walczyć zachowawczo, czy walić z grubej rury ze wszystkiego czym są w stanie (narażając się na większe obrażenia). 

Drobną nowość wnosi system Action Order. Bohaterowie mogą poprosić nas o wykonanie takiej czy innej akcji, w nagrodę wspierając nas indywidualnymi atakami specjalnymi. To nie wszystko, ponieważ „prośby” się kumulują, pozwalając na odpalenie widowiskowego finiszera – Order Drive. Największą jednak innowacją, wprowadzoną do Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key są tytułowe klucze, które znajdujemy, dostajemy bądź tworzymy w trakcie zabawy. Dzięki nim można pobierać moc od przeciwników, by wykorzystać ją w walce do własnych celów, ale nie tylko. 

Bez klucza nie ma prawdziwej alchemii

Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key - recenzja - starcie

Przydają się one do wielu rzeczy również w trakcie eksploracji m.in. pozwalając dostać się na niedostępnie normalnie obszary. Pozwalają także w nie ingerować, w zamian za różnego rodzaju bonusy jak choćby większa dostępność wybranych materiałów do craftingu, obecność takich czy innych potworów, poziom ich agresywności i tym podobne. Wspomożemy się nimi również w trakcie syntezy tworząc przedmioty o nieosiągalnych normalnie właściwościach. W każdym razie obecność podczas rozrywki wspomnianych kluczy to strzał w dziesiątkę, co na pewno spodoba się fanom serii Atelier.

System alchemii w recenzowanej produkcji również wzięto z poprzednich przygód Ryzy. Każdy z przepisów; nieważne czy to narzędzia, broń, bomby, akcesoria bądź przedmioty użytku codziennego; posiada swoje drzewko syntezy, wedle którego dodajemy zebrane przez bohaterkę składniki. Jedne są obowiązkowe, żeby w ogóle żądany przedmiot otrzymać, inne natomiast zwiększają jego jakość bądź nadają mu dodatkowe efekty. Ponadto o spełnieniu pewnych warunków dany materiał może przekształcić się w coś innego. Ogólnie do wyboru do koloru i wciąż synteza pozwala otrzymywać dziesiątki wariacji danego przedmiotu. W każdym razie alchemia wciąż działa świetnie zapewnia masę radości przy czym została lekko, ale mądrze usprawniona. 

O kluczach już pisałem, a ponadto alchemia podrzuca na też inny rodzaj składników – Core Ingredients, którymi posłużymy się, gdy mocno będzie nam doskwierać brak jakiejś obowiązkowej ingrediencji. Core Ingredients dają też dostęp do tzw. super-właściwości (super traits) normalnie niedostępnych podczas zwykłej syntezy. Cóż jak widać wielbiciele craftingu na nudę narzekać nie będą. Jak przystało na alchemicznego jRPG-a za każdą syntezę Ryza otrzymuje specjalne punkty, za które wykupimy sobie nowe umiejętności oraz przepisy z dostępnego w trakcie zabawy drzewka.

Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key w generacyjnym rozkroku

Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key - recenzja - zespół

Rozpoczynając zabawę z Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key na PlayStation 5 pierwsze co zwróciło moją to bardzo miła dla oka oprawa wizualna. Widać to zarówno po poprawionych modelach postaci w wysokiej rozdzielczości oraz zróżnicowanym graficzne środowisku gry. Zwiedzimy bujne lasy, rozległe plenery, nadmorskie okolice oraz całkiem sporej wielkości miasta i to wszystko z minimalną ilością ekranów ładowania. W porównaniu do Atelier Ryza 2 wprawdzie nie są to gigantyczne poprawki, ale ważne że są. Postacie w trakcie przerywników fabularnych są ładnie animowane, a efekty pogodowe tylko dodają uroku oprawie. 

Niestety nie ma róży bez kolców, o czym sygnalizowałem już na początku recenzji. Z uwagi na wielkość świata gry w celu utrzymania płynnej animacji zastosowano gęsty filtr zmiękczający/rozmywający obraz w oddali. Owszem bywał już i poprzednio, ale w tej odsłonie strasznie rzuca się w oczy, co jak w przypadku Star Ocean 6, przy niekorzystnym ułożeniu kamery sprawia nieprzyjemne wrażenie. Wiem iż na poniższych zdjęciach tego nie widać, ale na ekranie TV już jak najbardziej.

Widać iż tytuł korzeniami tkwi jeszcze w poprzedniej generacji i na Ateliera na miarę obecnej musimy jeszcze poczekać. Z drugiej strony scenkom przerywnikowym czy starciom z wrogami nie można nic pod tym względem zarzucić, a sami graficy wykonali swoją pracę bardzo dobrze. Ścieżka dźwiękowa kopiując raczej znane fanom utwory mimo wszystko świetnie buduje podróżniczy klimat, a japońscy aktorzy głosowi wciąż znakomicie podkładają swoje głosy pod poszczególne postacie. 

To już jest koniec...

Dwa dni przed premierą Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key ukazał się wywiad, gdzie szef studia Gust – Junzo Hosoi potwierdził, że to definitywnie ostatnia odsłona przygód naszej ulubienicy Ryzy. Wakacje dobiegły końca więc żegnamy się z mocnym przytupem z bohaterką, dziękując jej za wszystkie miłe chwile jakie zafundowała nam w przeciągu tych kilku lat. Zwieńczenie opowieści, pomimo kilku zgrzytów, to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli cyklu, a przy tym zachęta dla nowych fanów by poznali ją od początku. Nie zawiodą się. 

Ocena - recenzja gry Atelier Ryza 3: Alchemist of the End & the Secret Key

Atuty

  • Olbrzymi niemal otwarty świat gry,
  • Obsada znanych bohaterów,
  • System kluczy,
  • Wciąż prosta ale dająca wiele możliwości alchemia,
  • Garść drobnych zmian w kilku aspektach rozgrywki.

Wady

  • Wizualnie potrafi być różnie,
  • Twórcy nadal boją się oddać graczowi więcej wolności,
  • Nowi bohaterowie nie zapadają w pamięć
  • W sumie szkoda, że to już koniec...

Świetne zakończenie kolejnej alchemicznej serii. Przygody Ryzy Stout wreszcie dochodzą do wielkiego finału. Szkoda tylko, że grze nie udało się wyrwać z okowów poprzedniej generacji, ale mimo wszystko należy patrzeć z optymizmem na przyszłość cyklu Atelier.
Graliśmy na: PS5

Patryk Dzięglewicz Strona autora
Były recenzent na PS Site, obecnie pisze dla PPE.pl. Uwielbia japońskie gry RPG, japońską animację, strategie i książkową fantastykę. Interesuje się historią, geopolityką oraz kolekcjonuje figurki i anime. Z wykształcenia technik ochrony środowiska oraz laborant. Tworzy teksty o grach od ponad 15 lat z dorobkiem ponad setki recenzji.
cropper