Wilkołak nocą (2022)

Wilkołak nocą (2022) - recenzja, opinia o filmie [Disney]. Potwory z horrorów debiutują w MCU

Piotrek Kamiński | 06.10.2022, 21:00

Marvel próbuje czegoś nowego. "Wilkołak nocą" nie jest klasycznym filmem MCU, nie jest też serialem. To odcinek specjalny, trwająca niecałą godzinę samowystarczalna opowieść otwierająca świat Kevina Feige'ego na szerszy świat potworów, które widzowie mogą kojarzyć z klasycznych horrorów Universal Studios - oczywiście z własnym twistem.

Nie jestem pewien, czy podoba mi się fakt, że MCU otwiera się na tego typu postacie. Jasne, to tylko bajki, w których ludzie mogą latać w kosmos w metalowych zbrojach, promieniowanie daje super siły, a nie zabija, a magia istnieje i najwyraźniej nie jest specjalnie trudna, skoro zwykły licealista jest w stanie otwierać płonące portale po minucie treningu na czuja. Ale cały czas z tyłu głowy siedzi mi, że z początku MCU próbowało być odrobinę bardziej zakorzenione w rzeczywistości. Nawet Thor był zasadniczo wytłumaczony jako kosmita pochodzący z tak zaawansowanej cywilizacji, że ludzie odbierali ich jak bogów (mało przekonujące, ale jednak). Z drugiej strony nie mogę się już doczekać Blade'a w wykonaniu Mahershali Alego i nie wiem czy to kwestia tego, że uwielbiałem serię ze Snipesem, więc gdzieś podświadomie daję mu fory, czy po prostu niepotrzebnie robię z igły widły i potwory zwyczajnie do MCU pasują. Dzisiejsza produkcja jest jednak tak zupełnie inna od reszty MCU, że ciężko mi nie czuć pewnych wątpliwości. Postaram się jednak nie myśleć o "Wilkołaku nocą" w szerszym kontekście i ocenić go jako samodzielny produkt. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Wilkołak nocą (2022) - recenzja filmu [Disney]. Prosta historia 

Jest klimat

Grupa łowców potworów spotyka się w rezydencji niedawno zmarłego właściciela pewnego potężnego artefaktu, Ulyssesa Bloodstone'a. Jedno z nich odziedziczy ów artefakt, jeśli uda im się upolować przebywającą gdzieś na terenie bestię. Uczestnicy łowów szybko orientują się, że im mniejsza konkurencja, tym większa szansa na wygraną. Prócz rozglądania się za tajemniczym potworem, muszą więc uważać aby nie zostać zamordowanymi przez swoich kolegów po fachu. I kto tu tak naprawdę jest potworem...

Jednym z uczestników polowania jest Jack Russell (Gabriel Garcia Bernal), tajemniczy mężczyzna o usposobieniu znacznie przyjemniejszym niż reszta myśliwych. Szybko zawiązuje umowę z polującą na bestię Elsą Bloodstone (Laura Donnelly), córką zmarłego pana domu. Ona pomoże mu zlokalizować potwora, a on postara się aby kamień trafił w jej ręce. Ich relacja jest całkiem sympatyczna, miejscami wręcz humorystyczna i zasadniczo napędza fabułę całego filmu.

I to właściwie tyle, jeśli chodzi o fabułę. Rzecz jest raczej krótka, więc i miejsca na nie wiadomo jak zawiłą historię było niewiele. Po szybkim wyjaśnieniu co i jak zaczyna się polowanie - każdy walczy z każdym, jest nawet brutalnie, choć w czerni i bieli, więc i kategorię wiekową udało się utrzymać względnie niską. W końcu pojawia się i potwór (pięknie odwzorowany design z komiksu), a bliżej końca nawet i tytułowy wilkołak. Scenariusz jest, że tak powiem, prosty jak budowa cepa. Może nawet trochę zbyt prosty, bo po obejrzeniu tych około pięćdziesięciu minut mam wrażenie, że materii było w nich tyle, co nic. Cała ta historia mogła być równie dobrze retrospekcją w innym filmie, albo wręcz po prostu szybką wymianą zdań, tłumaczącą co i jak. Widać, że twórcom chodziło przede wszystkim o spektakl. Więc jak wyszło?

Wilkołak nocą (2022) - recenzja filmu [Disney]. Nowy film w starym stylu

Panna Bloodstone zapoznaje się z wilkołakiem

Film zdecydowanie nosi znamiona starych horrorów Universala. Czarno-białe plany zdjęciowe i postacie elegancko kontrasują ze sobą nawzajem, zawsze wyraźnie odcinając jeden obiekt od drugiego, tworząc bardzo wyraźny., przejrzysty obraz. Same plany zdjęciowe również wyglądają bardzo zgodnie z epoką - czyli sztucznie jak diabli! Rozumiem, że taki był zapewne plan i ma to swój urok, ale w połączeniu z bardziej dzisiejszymi elementami, jak choćby czerwień bloodstone'a przebijająca do oczu widza spomiędzy czerni i bieli sprawiają, że te wyraźniej tanie dekoracje rzucają się w oczy.

Niemałe wrażenie robi scena transformacji w wilkołaka. Nie ze względu na jakość efektów specjalnych - tych jest w tym momencie akurat zaskakująco mało - ale na sposób w jaki cały proces został pokazany - pozostawiając większość przemiany wyobraźni widza. Kojarzy się z podobnymi scenami ze starych horrorów i wciąż robi raczej mocne wrażenie, choć rzuciło mi się trochę w oczy, że gra światła na twarzy postaci nie do końca zgrywa się z grą światła na ścianie za nią. Jak nic kręcono je na zasadzie realne światła na twarz aktora i pełne CGI w tle, co jednak wciąż nie usprawiedliwia takiego niedopatrzenia, zwłaszcza w tak istotnej scenie.

Widać, że "Wilkołak nocą" powstał z pasji reżysera Michaela Giacchino do klasyki horroru. To pierwszy film w jego reżyserii (jest za to uznanym kompozytorem), więc pewne rzeczy można mu wybaczyć. Jest to też jednak szalenie podstawowy film, zrobiony jakby dla czystej rozrywki. Fabuły jest tu tyle co nic, relacje między postaciami są raczej podstawowe, praktycznie cały nacisk położony został na wizualną stronę projektu. Tak więc można raz tego wilkołaka sprawdzić, ale nie jest to raczej produkcja, do której będzie się wracać. Tyle samo w niej zawartości, co w "Jestem Groot". Tylko trwa dziesięć razy dłużej. Ale na miesiąc Halloween będzie jak znalazł!

Premiera już jutro na Disney+. 

Atuty

  • Pięknie odwołuje się do klasyków horroru - tak wizualnie jak i dźwiękowo;
  • Sympatyczny duet głównych bohaterów;
  • Zaskakująco krwawy;
  • Ładnie wykonane potwory. 

Wady

  • Mało konkretnej zawartości. To film, który ogląda się właściwie wyłącznie dla walorów estetycznych. 

"Wilkołak nocą" to debiut reżyserski Michaela Giacchino i zasadniczo 50 minutowa laurka wystawiona klasycznym horrorom. Można raz obejrzeć dla estetyki, ale jako pełnowartościowy film jest trochę nijaki. Dla fanów klasyki i tak pozycja obowiązkowa.

6,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper