Uśmiechnij się (2022)

Uśmiechnij się (2022) - recenzja, opinia o filmie [UIP]. O wyniszczających skutkach traumy

Piotrek Kamiński | 03.10.2022, 21:00

Dr Cotter pracuje jako psychiatra w szpitalu. Nie zarabia dużo, ale i tak kocha ten zawód - możliwość pomagania ludziom. Kiedy jedna z jej pacjentek opowiada o śledzącym ją wszędzie, uśmiechającym się złowrogo potworze, po czym odbiera sobie życie na jej oczach, pani doktor zaczyna sama mieć zwidy, które odciskają coraz większe piętno na jej codziennym życiu. A może to jednak nie zwidy?

Kawa na ławę. Myślałem, że ten film to będzie kompletne nieporozumienie, w ogóle niestraszny szajs pokroju "Prawda czy wyzwanie" z 2018 roku. I choć dzisiejszy film absolutnie nie jest materiałem na klasyka, do którego będzie się regularnie wracało co Halloween, to jednak jest to ciekawa, warta uwagi propozycja do obejrzenia na raz. W przypadku horrorów już sam ten fakt sprawia, że mamy do czynienia z interesującym dziełem. Niezły początek miesiąca strachów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Uśmiechnij się (2022) - recenzja filmu [UIP]. Teatr jednej aktorki 

Pacjent szpitala

Główną bohaterkę gra córka Kevina Bacona, Sosie Bacon i to głównie dzięki niej ten film w ogóle działa. Dziewczyna przechodzi przez całe spektrum emocji i zachowań, zmieniając się odwrotnie proporcjonalnie do widzów filmu. Najpierw wierzy, że żyje w normalnym świecie, podczas gdy my wiemy, że oglądamy horror. Później nie może uwierzyć w istnienie klątwy, czy złego ducha, który sprawia, że ostatecznie popełnia się samobójstwo, a my jesteśmy wręcz pewni, że tak właśnie jest. Natomiast kiedy jej sceptycyzm zaczyna ustępować, u widowni włącza się zwątpienie - może to wszystko dzieje się jednak tylko w jej głowie? Bacon gra idealnie, stopniowo popada w większe i większe szaleństwo, a robi to na tyle subtelnie, że nigdy nie wątpimy w jej stan psychiczny. Z kolei zaskakująco sprawna reżyseria debiutującego Parkera Finna powoduje, że cały czas podajemy w wątpliwość wszystko, co widzimy.

W pozostałych rolach zobaczymy między innymi znanego z "The Boys" Jesse'ego T. Ushera jako obecnego narzeczonego głównej bohaterki i Kyle'a Gallnera jako byłego. Scenariusz pod tym względem jest bardzo sztampowy, więc średnio rozgarnięty kinoman szybko odgadnie jak potoczy się ich znajomość. Zabawnie było zobaczyć A-Traina w bardziej pozytywnej roli. Szkoda więc, że Finn nie dał rady zostawić go w filmie na odrobinę dłużej. W pewnym momencie facet stwierdza po prostu, że ma dosyć i tyle go widzieliśmy. Zgrywa się to może tematycznie, ale jeśli chodzi o samą charakteryzację postaci mamy trochę niewykorzystany potencjał. Bardzo sympatycznie wypada za to Gallner jako były chłopak, wciąż robiący maślane oczy na widok swojej byłej. Wielka szkoda, że obaj panowie nigdy nie współdzielą ekranu.

Uśmiechnij się (2022) - recenzja filmu [UIP]. Proste, ale skuteczne straszaki

Pani psychiatra

Elementy straszące to w ogromnej większości jump scare'y, ale przyznać muszę, że przynajmniej parokrotnie wykorzystane bardzo skutecznie. Zwykle doskonale wiemy, że zbliża się głośny dźwięk i czyjaś ręka, albo twarz - muzyka cichnie, naszą uwagę zajmuje coś innego, być może wymagającego skupienia i nagle bum! Czasami jednak film przeciąga ten moment na tyle długo, że w końcu zaczynamy wątpić, że coś się w końcu stanie. I miejscami rzeczywiście nic się nie dzieje. Złapane niemalże idealnie równo w centrum kadru drzwi, za którymi widać tylko i wyłącznie mrok zdają się niemalże rzucać widzowi wyzwanie: "uda Ci się nie podskoczyć"? Po czym moment po prostu mija. Film cały czas bawi się z oczekiwaniami widzów, co łączy się oczywiście z tym, co przeżywa główna bohaterka w swojej głowie.

Ścieżka dźwiękowa reprezentuje popularny w tym sezonie zestaw pisków, jęków, oddechów i innych trudnych do określenia skowytów. Efekt jest jak najbardziej intrygujący. Prócz muzyki na pierwszy plan przebija się ogólna głośność całego filmu. Nie wiem, czy to tylko moje kino, czy twórcy bardzo mocno, wyraźnie i soczyście podkręcili wszystko, od głosu głównej bohaterki, przez dźwięki kroków, na szeleście liści kończąc. Czułem się w trakcie jakbym natknął się na jakiś dziwny filmik ASMR na YouTube.

"Uśmiechnij się" nie jest zbyt oryginalną produkcją, ani pod względem scenariusza, ani wyglądu, ani właściwie niczego, ale reżyser wszystkie te odtwórcze elementy bardzo sprawnie łączy w zgrabną i skuteczną całość. Niektóre jump scare'y sprawiały, że przewracałem oczami, kierunku fabuły idzie się domyślić zanim ta dojedzie do półmetka i wciąż nie mam pojęcia dlaczego od czasu do czasu panoramy kolejnych miejsc witały nas obrazem wywróconym do góry nogami (podejrzewam, że tylko po to aby widz czuł się niekomfortowo), ale to naprawdę solidny trochę dreszczowiec, trochę horror. Intryguje, trzyma w napięciu, sprawnie lawiruje między oczywistym, a nieprzewidzianym.

Atuty

  • Bardzo dobra rola Sosie Bacon;
  • W większości skuteczne momenty straszące;
  • Nastrojowa ścieżka dźwiękowa;
  • Ciekawa, kilkuwymiarowa koncepcja.

Wady

  • Niewykorzystana reszta obsady;
  • Ciut przewidywalny i złożony z raczej znajomych elementów;
  • Mógłby trochę przybastować z ilością jump scare'ów. 

Warto dać debiutowi reżyserskiemu Parkera Finna szansę. Nie jest to może film wybitny, ale pod pewnymi względami i tak może być to najlepszy filmowy Silent Hill jakiego dostaniemy. Mimo że niezwiązany z marką.

7,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper