Hocus Pocus 2 (2022)

Hocus Pocus 2 (2022) – recenzja, opinia o filmie [Disney]. Pamiętasz siostry Sanderson?

Piotrek Kamiński | 29.09.2022, 21:00

Kiedy dwie przyjaciółki przez przypadek przywracają do życia trzy wiedźmy, które blisko trzydzieści lat wcześniej omal nie zawładnęły Salem, całe miasto – a może i świat – znajduje się w niebezpieczeństwie. Na szczęście siostry Sanderson są równie zagubione, co ostatnio, więc do pokonania ich powinna wystarczyć odrobina sprytu i zimnej krwi. Jak ostatnio.

Zjawisko związane z nazwą „member berries” nie jest niczym nowym, ale dopiero „South Park” w swoim dwudziestym sezonie nadał mu komiczne imię i zwrócił uwagę szerszej publiczności na to, jak często w dzisiejszych czasach scenarzyści żerują na nostalgicznych wspomnieniach widza. Same odniesienia do starszych produkcji nie są niczym złym, lecz coraz częściej mam wrażenie, że poza nimi dana produkcja nie oferuje już nic więcej – a przynajmniej nic więcej wartościowego. Oczywiście zdarzają się i chlubne wyjątki, jak ostatni „Top Gun”, który poza tym, że niemalże w całości składał się z odniesień do pierwszej części, był zwyczajnie przyjemną, sensownie złożoną historią z emocjonalnym rdzeniem. Mniej umiejętnie z member berries korzystała choćby ostatnia trylogia „Gwiezdnych wojen”, czy kinowy „Uncharted”. Tam twórcy tak bardzo chcieli żeby widz cały czas czuł to miłe, ciepłe łachotanie nostalgii na każdym kroku, że często zapominali, że mieli opowiedzieć spójną, logiczną historię. A jak ma się do tego wszystkiego nowy „Hocus Pocus”?

Dalsza część tekstu pod wideo

Hocus Pocus 2 (2022) – recenzja filmu [Disney]. Stara-nowa historia

Becca i Izzy bawią się w czary

Becca (Whitney Peak) i Izzy (Belissa Escobedo) od dawna interesują się mistycyzmem. W swoim ulubionym sklepie w mieście regularnie kupują różnego rodzaju świece, minerały, amulety i nie wiadomo, co jeszcze. W dniu szesnastych urodzin Beccy zapuszczają się do lasu aby odprawić pewien rytuał. Jest to swego rodzaju tradycja, w której do tej pory zawsze towarzyszyła im również Cassie (Lilia Buckingham), ale sprawy między nimi popsuły się odkąd ta ostatnia znalazła sobie chłopaka. Na skutek ich niewinnych zabaw, niegodziwe siostry Sanderson raz jeszcze wracają do życia. Wiedzą czego chcą, ale oleju w głowie mają równie mało, co zawsze.

Fabuła w kontynuacji powtarza z grubsza najbardziej charakterystyczne elementy oryginału. Siostry dają się więc wykiwać dzieciom udającym czarownice, latają na mocno niestandardowych miotłach, Winnie (Bette Midler) śpiewa mieszkańcom Salem, zombie Billy Butcherson (Doug Jones) straszy wyglądem, ale generalnie jest sympatycznym gościem, całe miasto zostaje zahipnotyzowane i tak dalej. Niemalże wszystko, co związane z siostrami, wygląda i brzmi znajomo. I choć wstęp mógłby sugerować, że będę miał z tym problem, to jednak muszę przyznać, że były to najprzyjemniejsze elementy całego obrazu. A to dlatego, że wszystkie nowe postacie i wątki były zwyczajnie okropne.

Dzisiejszy Disney jaki jest każdy dobrze wie. Od początku należało się spodziewać, że siostry Sanderson, jako kobiety, zostaną deczko wybielone, bo nie możemy mieć dzisiaj postaci po prostu złych i złośliwych - na pewno są po prostu niezrozumiane... Do kompletu dosłownie wszyscy faceci w filmie są albo nieziemsko głupi, albo źli, albo odrobina tego i tamtego. Chłopak Cassie ledwie kwalifikuje się jako homo sapiens, a jedyny sprawiający sympatyczne wrażenie facet niemalże natychmiast ujawnia się jako złol. Cała fabuła szyta jest niezwykle grubymi nićmi, bardzo wyraźnie komunikując dokąd zmierza, zwracając komicznie dużo uwagi na przedmioty i informacje, które okażą się być istotne później. Z początku trochę mnie to irytowało, bo miałem wrażenie, że twórcy nie szanują mojej inteligencji. Później przypomniałem sobie, że to przecież film dla dzieci, a to, że jestem na tyle stary aby pamiętać oryginał, nie oznacza, że kontynuacja była szyta pode mnie. Dla nas są member berries!

Hocus Pocus 2 (2022) – recenzja filmu [Disney]. Dziękujmy światu za Bette Midler

Poszukiwania kremu bogatego w dusze dzieci

W kwestii technicznej film Anne Fletcher jest absolutnie poprawny, nawet jeśli kilka planów zdjęciowych trochę mało przekonująco udaje otwartą przestrzeń. Oko księgi zaklęć wygląda równie sympatycznie, co zawsze, latające wiedźmy wyglądają tak samo, ekhem, wiarygodnie, jak tych 30 lat temu, a efekty zaklęć są proste, ale skuteczne. Amatorzy niecodziennych ujęć i wizualnych sztuczek nie mają tu jednak raczej czego szukać. To po prostu solidna, rzemieślnicza robota i nic więcej.

Największym problemem filmu jest to, jak zupełnie niesympatycznymi postaciami są główne bohaterki. Nie czuć ani łączącej ich przyjaźni, ani rozpaczy, kiedy znajdują się w potrzasku, ani właściwie niczego. Ciężko jest wczuć się w film, kiedy nawet postacie w nim nie specjalnie przejmują się tym, co się dzieje. Co innego siostry Sanderson. Sarah Jessica Parker i Kathy Najimy wciąż doskonale czują się w swoich prostych, stereotypowych rolach, grając bardzo skutecznie drugie i trzecie skrzypce przy swojej najstarszej siostrze.

Bette Midler jest czystym złotem i niemalże w pojedynkę ciągnie cały ten film! To jedna z tych ról, w których aktor nie musi mieć żadnych hamulców, a im bardziej zamaszyście gra, tym zabawniejszy efekt końcowy. Niedzisiejszy angielski, którym posługuje się cała trójka wciąż bawi tak samo, jak dawniej, podobnie jak ich nieobycie z dzisiejszymi czasami – technologią, zwyczajami i całym tym jazzem. Bliżej końca Midler dostaje jednak okazję aby pokazać swój prawdziwy aktorski pazur i robi to tak niesamowicie dobrze, że praktycznie przyćmiewa swoim blaskiem wszystkie do tej pory wymienione mankamenty. Nie spodziewałem się, że twórcy zaserwują nam aż tak emocjonalny finał i choć drażni mnie zmiana w charakteryzacji sióstr, to nie mogę powiedzieć na niego złego słowa.

„Hocus Pocus 2” to kolejny film, który działa głównie dlatego, że w znacznej mierze składa się z odniesień do oryginału, a wszystkie nowe pomysły są albo kiepskie, albo wręcz krzywdzące. Gdyby nie doskonałe siostry Sanderson, a w szczególności niepowtarzalna Bette Midler, ten film byłby kompletnym niewypałem, bezduszną kopią i tak przecież wcale nie wybitnego oryginału. Ocena końcowa dla każdego będzie zupełnie inna, w zależności od tego, jak ciepłe wspomnienia wiąże z pierwszą częścią. Osobiście jestem nim zawiedziony. Gdyby nie to zakończenie, w całym filmie nie byłoby jednego prawdziwie oryginalnego pomysłu. Filmowi brakuje duszy i widać, że powstał tylko po to, żeby w miarę lekko przynieść zysk, a nie ponieważ twórcy mieli ciekawy pomysł. Nie po to wskrzesza się znane marki żeby powielać tylko stare pomysły.

Atuty

  • Siostry Sanderson wciąż bawią;
  • Zaskakująco emocjonalne zakończenie;
  • Masa odwołań do oryginału (zdaję sobie sprawę, że dla niektórych będzie to minus).

Wady

  • Nijakie główne bohaterki;
  • Nieumiejętnie rozwija mitologię tego świata;
  • Pierwszy akt nie jest przesadnie angażujący;
  • Scenariusz pełen jest nielogicznych zachowań i decyzji.

„Hocus Pocus 2” to w znacznej mierze festiwal odwołań do klasycznego oryginału, ale pozbawiony jego ikry. Bohaterowie są mało ciekawi, czarne charaktery wybielone i właściwie tylko szalona charyzma i talent Bette Midler ciągnie jakoś widza do napisów końcowych. Polecam tylko stęsknionym fanom oryginału.

5,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper