Locke & Key (2020)

Locke & Key (2020) – recenzja, opinia o 3 sezonie serialu [Netflix]. Ostatnia porcja nowych przygód i kluczy

Piotrek Kamiński | 18.08.2022, 21:00

Przedstawiony w poprzednim sezonie Frederick Gideon może wolno chodzić po naszym świecie. Zamieszkujący obecnie jego ciało demon ma wielkie plany wobec kluczy należących do Locke'ów. Szykuje się ostateczne starcie, w którym stawką jest los całego świata i nawet dawni wrogowie mogą okazać się być wartościowymi sojusznikami.

Joe Hill, autor tegorocznego „Czarnego telefonu”, a prywatnie syn Stephena Kinga, rozpoczął w 2008 pisanie komiksów o nastoletnim rodzeństwie mieszkającym w starym, pełnym tajemnic domostwie, kryjącym w sobie nie tylko przysłowiowe trupy z szafy, ale przede wszystkim klucze o dziwnych kształtach, potrafiące otwierać znacznie więcej niż tylko drzwi, czy skrzynie ze skarbami. Jeden z nich pozwala wejść do czyjejś głowy, inny zamienić się w dowolnie wymyśloną przez siebie postać, a jeszcze kolejny faktycznie wsadza się do drzwi, ale znajdziemy za nimi wtedy nie sąsiednie pomieszczenie, a dowolne znane nam miejsce, o którym pomyślimy i w którym znajdują się drzwi. Ilustracje dla Hilla stworzył Garbiel Rodriguez, a ich kolaboracja bardzo szybko przysporzyła im obu sławy i nagród. Na ekranizację swojej pracy musieli jednak czekać dziesięć długich lat, aż w końcu kupujący wszystko na potęgę Netflix postanowił przerobić ich komiks na serial. Pierwszy sezon składał się z dziesięciu odcinków i był całkiem niezłym wstępem do historii rodziny Locke'ów. Drugi sezon trzymał formę pierwszego, a z każdym kolejnym odcinkiem stawało się coraz bardziej jasne, że serial zmierza do własnego finału, tylko z grubsza opierając się na fabułach Hilla. Recenzowana dzisiaj porcja ośmiu odcinków ostatecznie kończy historię Tylera, Kinsey i Bodego. Czy robi to jednak z klasą, czy może widzowie będą cieszyć się, że to już koniec?

Dalsza część tekstu pod wideo

Locke & Key (2020) – recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. Kilka niespodziewanych zwrotów akcji

Frederick Gideon

Ostatnia porcja odcinków wydaje mi się być mocno skupiona na zamknięciu historii kluczy, co z jednej strony jest bardzo dobrą nowiną, z drugiej zaś odbywa się to przy poświęceniu pobocznych wątków i postaci. Ekipa filmowa dzieciaków, „the Savinis” zostaje praktycznie zapomniana, powracając jedynie na sekundę na samym końcu ostatniego odcinka, bo dobrze byłoby przypomnieć o istnieniu tej jednej postaci, która do tej pory była całkiem istotnym elementem życia jednego z naszych głównych bohaterów.

Na szczęście to nie tak, że scenarzyści zapomnieli o kimkolwiek poza głównym rodzeństwem i antagonistą. Na chwilę pojawia się wujek Duncan (Shawn Ashmore), a i kilka naprawdę niespodziewanych postaci wraca aby po raz ostatni pokazać na co je stać. Wiążą się z nimi również całkiem sympatyczne, nawet jeśli mało wyszukane zwroty akcji, więc akurat jeśli chodzi o prowadzenie fabuły oraz ilość niespodzianek rozsianych po odcinkach, fani serialu nie muszą się specjalnie martwić.

Frederick Gideon (Kevin Durand) jest całkiem niezłym czarnym charakterem pod względem prezencji. Jego wybałuszone oczy, olbrzymia sylwetka i specyficzna, pełna niedoskonałości cera sprawiają, że człowiek natychmiast mu nie ufa, kiedy tylko go zobaczy. Ostatecznie jednak nie czułem aby był tak niebezpieczny jak w poprzednich sezonach Dodge. Ona działała w cieniu, manipulowała i rozgrywała Locke'ów na poziomie emocjonalnym, intymnym wręcz, podczas gdy Gideon jest po prostu wielkim, obdarzonym dużą mocą złolem, którego trzeba się bać, bardziej posągowym. Taki bezpośredni terror robi na mnie znacznie mniejsze wrażenie. Jego pomagierzy z przeszłości też byli właściwie jedynie po prostu ruchomymi manekinami na posyłki, pozbawionymi intrygujących cech, charakterów i tak dalej.

Locke & Key (2020) – recenzja 3 sezonu serialu [Netflix]. Nowy sezon, ale wciąż te same problemy

Rodzina Locke prawie w komplecie

To niesamowite, że po przeszło dwóch latach produkcji, trzech sezonach i łącznie 28 odcinkach w kwestii efektów specjalnych i gry aktorskiej nie zmieniło się praktycznie nic. Kinsey i Tyler są nie są grani źle, choć ciężko mówić żeby ich postacie zaliczały w tym sezonie jakiś progres, ale taki Jackson Robert Scott jako Bode, mimo solidnego już doświadczenia przy graniu swojej postaci, wciąż wypada zazwyczaj raczej nienaturalnie. Choć może nie aż tak nienaturalnie jak wygląda jego duchowa wersja, kiedy przy użyciu odpowiedniego klucza opuszcza swoje ciało.

Trzeci sezon „Locke & Key” przedstawia kilka nowych kluczy, z których pierwszy odrobinę mnie zaniepokoił. Podróże w czasie są często tanim zabiegiem mającym na celu ożywienie danej marki, kiedy twórcom zaczynają kończyć się pomysły. Zazwyczaj więcej z nich problemów niż pożytku, bo prowokują pytania w stylu „czemu nie cofnąć się do tamtego momentu żeby coś zmienić”. Na szczęście „Locke & Key” idzie w trochę innym kierunku, robiąc z podróży w czasie coś na wzór bardzo immersyjnego oglądania starych filmów. Z jednej strony pozwala to spojrzeć raz jeszcze na znane wydarzenia z nowej perspektywy, z drugiej, skoro nic się nie zmienia, to po co? No i pozostaje pytanie co dalej z wydarzeniami, w które ingerowali nasi bohaterowie? Zostaną zresetowane? Powstanie nowa oś czasu? Nikt nie jest zainteresowany odpowiedzią na te pytania, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że należało sobie te podróże w czasie odpuścić.

Ostatecznie „Lock & Key” kończy się utrzymując mniej więcej ten sam poziom, od którego się zaczął. Rzadko kiedy zdarza się obejrzeć tak równy pod względem wykonania serial. Historia zaproponowana przez twórców była kręta i choć nie brakowało w niej ciekawych zwrotów akcji, ostatecznie nie jest niczym, co koniecznie polecałbym znajomym, albo do czego chciałbym jeszcze kiedyś wrócić. To absolutnie poprawny serial dla młodzieży, względnie krótki i kompetentnie przygotowany. Jeśli podobały Ci się poprzednie sezony, to i ten na pewno spełni Twoje oczekiwania. Jeśli natomiast do tej pory o serialu nie słyszałeś, to proponuję sprawdzić ze dwa odcinki i przekonać się, czy perypetie nastolatków podszyte magią są czymś dla ciebie. Komiks lepszy.

Atuty

  • Raczej definitywnie zamyka historię demonicznych kluczy;
  • Gideon ma solidną prezencję jako antagonista;
  • Kilka ciekawych zwrotów akcji i "powrotów po latach".

Wady

  • Pomocnicy antagonisty zupełnie bez wyrazu;
  • Zapomina o wielu pobocznych wątkach;
  • Niektóre decyzje scenariuszowe zalatują taniochą;
  • Wciąż drewniane aktorstwo u części obsady;
  • Wciąż raczej biedne CGI.

„Locke & Key” kończy swoją historię całkiem solidnym trzecim sezonem, choć właściwie wszystkie problemy, które towarzyszyły serialowi od pierwszego sezonu wciąż są tu obecne. Tak, czy inaczej, jest to całkiem solidna propozycja dla nastoletnich widzów, a i część dorosłych znajdzie tu coś dla siebie.

7,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper