Endling - recenzja gry

Endling: Extinction Forever - recenzja gry. Wytrzymać i przetrwać

Krzysztof Grabarczyk | 23.07.2022, 14:00

Człowiek stanowi niszczycielską siłę wobec matki natury. Degradacja środowiska postępuje ze znaczącym skutkiem dla naszej planety. W obliczu zanieczyszczeń, wytępiania miejscowej fauny i flory o przetrwanie walczą liczne gatunki zwierząt. Hiszpański deweloper, Handygames podejmuje ten trudny temat w swoim najnowszym dziele, Endling: Extinction is Forever. Czy lisica, ostatnia w swoim rodzaju, przetrwa trudy zimowej aury i ocali swoje młode? Zapraszamy do recenzji. 

Endling: Extinction is Forver - lisia nora

Dalsza część tekstu pod wideo

Endling - recenzja gry. Lokacje

Recenzowaną historię otwiera moment desperackiej walki o przeżycie, gdy brzemienna lisica w akcie ucieczki przed pożerającym okoliczne lasy ogniem szuka schronienia. Przejmujemy kontrolę nad rozgrywką, tym samym twórcy dają nam coś w rodzaju szybkiego tutoriala. Sterowanie lisicą jest bardzo intuicyjne, zadbano o responsywność. Jednocześnie Endling: Extinction is Forever oferuje dwie możliwości obrazu: wydajności oraz rozdzielczości. Polecamy zdecydowanie pierwszą z opcji graficznych. Styl graficzny prezentowany w grze to wymieszanie cel-shadingu, trójwymiarowej grafiki oraz ujęcia rozgrywki na miarę 2,5D. Warstwa artystyczna Endling: Extinction is Forever budzi miłe emocje, czyniąc z historii metaforyczną opowieść o trudach związanych z wykorzystaniem jedynie pierwotnych instynktów, lisiej sprawności przy jednoczesnej trosce o życie malutkich futrzaków - w świecie niemal pozbawionym naturalnego pożywienia. 

W Endling: Extinction is Forever najgorszym wrogiem jest głód, jak w życiu, w dodatku nie stanowi jedynego zagrożenia dla lisiej nory. Po wydaniu na świat czworo potomstwa, lisica zmuszona jest wyruszyć na zewnątrz by znaleźć pożywienie. Użyjemy zmysłów by zdobyć pokarm dla maleństw, które po upływie kilku nocy, będą w stanie wybierać się poza schronienie pod eskortą matki. Tutaj rozpoczyna się właściwa część recenzowanej, niezależnej produkcji studia Handygames. Fabryczne zanieczyszczenia, grasujący kłusownicy, zbieracze, łowcy futer, polujące nad uszami drapieżne ptactwo - to jedynie część niebezpieczeństw czyhających na lisią watahę. Jedynym sojusznikiem w trakcie wyprawy staje się noc. Endling: Extinction is Forever bazuje przede wszystkim na presji czasu. Ten skrawek świata przedstawionego w grze możemy na bieżąco podglądać dzięki zaimplementowanej mapie regionu. Część interesujących ścieżek oznaczono ikonkami kłódki lecz w miarę dalszej eksploracji znikają. Warto wyrabiać się w czasie nim upłynie noc. 

Dzień sprzyja tutaj wyłącznie niebezpieczeństwom. Na ścieżkach pojawiają się zdeformowani ludzie, nierzadko w maskach gazowych lub maseczkach jakie znamy bardzo dobrze od prawie trzech lat. W obliczu konfrontacji, gra ogranicza się do możliwości rychłej ucieczki w postaci mini-sekwencji QTE. W Endling: Extinction is Forever walka jest wyłącznie ostatecznością. To projekt markujący trudy przetrwania w sile zimy, gdy środowisko naturalne wymiera przez (nie)ludzką degradację.  Kluczem do przetrwania kilkunastu nocy jest zapamiętywanie drogi, ponieważ nierzadko wraca tam zwierzyna, którą jesteśmy w stanie upolować. Młode jedzą wszystko co przyniesie mama. Mięso (ryby, myszy, zające) czy owoce, czasem trzeba buszować na małych wysypiskach śmieci by odnaleźć resztki. Stamina maluchów sukcesywnie się kurczy, więc gra nie wybacza nam zwłoki. Stąd warto zapamiętywać szlaki by ponownie trafić na pokarm. Żywy lub martwy. 

Endling: Extinction is Forever - w pogoni za zgubą

Endling - recenzja gry. Eksploracja

Recenzowany tytuł rdzennie opiera się na przetrwaniu, lecz historia tworzy dodatkową narrację. Jedno z młodych (gra pozwala wybrać które) wpada w pułapkę. Naszym zadaniem będzie odnalezienie małej zguby. Od czas do czasu gra podsuwa nam fabularne aktywności, podczas których tropimy zagubione lisiątko odkrywając, że łowcy zabrali je gdzieś na teren fabryki. W całej tej walce o przetrwanie zimy, Endling: Extinction is Forever tworzy cel uratowania maleństwa oraz utrzymania przy życiu pozostałej trójki futrzaków. Jak młode liski poradzą sobie w tym świecie? Wszystko zależy od nas. Największym wyzwaniem jest ukończenie przygody z całą czwórką. W trakcie rozgrywki istnieje ryzyko, że któreś maleństwo padnie z głodu, jeśli nie wykarmimy lisiątek na czas. Stąd eskapady nie powinny trwać za długo, jeśli stamina zwierzątek zbliża się do połowy, a do lisiej nory jest kawałek drogi, musimy polegać na szczęściu i instynkcie. Młode uczą się nowych umiejętności jak skakanie, kopanie w ziemi. Często ich nabywane sztuczki pozwolą nam przetrwać. Endling: Extinction is Forever uczy gracza troski, trudów przetrwania w mrozie, daje świadomość zgubnego wpływu degradacji na środowisko naturalne. To my ludzie zapewniliśmy zagładę planecie. 

Endling to interaktywna nauka świadomości. Polowania również. Inaczej podejdziemy do szybkiej myszy, inaczej do zająca, nim ten zdąży uciec do norki. Młode na szczęscie szybko adaptują się do naszych zachowań. Twórców należy pochwalić za konstrukcję AI maluchów. Podążają żwawo, skradają się w tej samej chwili co mama, reagują na wezwania. Gdy doświadczą traumy, warto okazać im chwilę rozrywki zwyczajnie się z nimi bawiąc. Endling: Extinction is Forever jest bardzo interesującym doświadczeniem, pouczającym również. Takich produkcji jest na rynku dość niewiele. Bardziej życiowe niż dawniej Tamagochi, które imitowało opiekę nad cyfowym pupilem. W tej opowieści jest więcej morału niż w niejednej superprodukcji. Choć świat wydaje się pokłosiem post-apo, tworzy autentyczność dzięki konieczności przetrwania, polowania, karmienia i nauki. Nie każdy się tutaj odnajdzie, ponieważ trzeba uzbroić się w cierpliwości przy jednoczesnej presji czasu, które dyktuje tutaj warunki. Z głodem jeszcze nikt nie zwyciężył. Absolutna rekomendacja. 

Ocena - recenzja gry Endling - Extinction is Forever

Atuty

  • Oprawa
  • Rozgrywka
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Prosta lecz trudna historia
  • AI lisiątek

Wady

  • Krótka (w dwa wieczory)
  • Mały świat

Endling: Extinction is Forever uczy troski, podkreśla trudy bycia jedynym światełkiem w mrocznym tunelu dla potomstwa. To historia prawdziwa i fikcyjna zarazem. Brawo.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper