Na chwilę, na zawsze (2022)

Na chwilę, na zawsze (2022) - recenzja, opinia o filmie [Kino Świat]. O miłości, alkoholizmie i muzyce  

Piotrek Kamiński | 19.07.2022, 21:00

Uciekając przed odpowiedzialnością, młoda piosenkarka zapisuje się na terapię odwykową, gdzie ma pograć trochę w kapeli rockowej z innymi mieszkańcami ośrodka i może sobie iść. Z początku niezainteresowana i skupiona wyłącznie na ratowaniu kariery, Pola zaczyna w końcu przekonywać się do zespołu i samej idei bycia trzeźwą za sprawą osoby terapeuty prowadzącego zespół, dawnego muzyka, Borysa.

Paweł Domagała rozegrał sytuację jak istny David Hasselhoff naszego podwórka. Scenariusz dzisiejszego filmu to kolaboracja jego, Magdaleny Wiśniewolskiej i odpowiedzialnej (częściowo) za obie odsłony "W lesie dziś nie zaśnie nikt" Mirelli Zaradkiewicz. Do kompletu zagrał jedną z głównych ról, wspomnianego wyżej Borysa, który prócz bycia po prostu fajnym gościem z bagażem, jest również obiektem westchnień żeńskiej części obsady, z młodziutką główną bohaterką na czele. Dla takiego podejścia nie mam nic prócz szacunku! To oczywiście tylko głupi żart z mojej strony, nie mam nawet pojęcia jak dużą część scenariusza wymyślił Paweł, ale trudno było mi się nie zaśmiać pod nosem, kiedy zobaczyłem jego nazwisko obok etykiety "scenariusz", zwłaszcza po scenie w deszczu – będzie wiadomo, o którą mi chodzi, obiecuję.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na chwilę, na zawsze (2022) - recenzja filmu [Kino Świat]. Postacie albo bez wyrazu, albo do przesady przerysowane 

Borys i jego cover band

Widziałem opinię, że nowy film odpowiedzialnego między innymi za nagradzanego "Edi" Piotra Trzaskalskiego to taka nasza wariacja na temat "Narodzin gwiazdy" i tak jak ciężko pewnych punków wspólnych nie zauważyć, tak w tej naszej wersji istotą całego filmu jest uwalnianie się od wpływu szkodliwych dla nas osób i substancji - temat panu Trzaskalskiemu dobrze znany, często wykorzystywany.

Prócz Borysa, Pola (Martyna Byczkowska) poznaje w ośrodku jeszcze innych uzależnionych. W bębny wali znany z "the Office pl" Mikołaj Matczak, na klawiszach gra Damian Sosnowski, basistką jest Justyna Janowska, struny gitary szarpie Aleksander Talkowski, a przed mikrofonami stoją Marta Burdynowicz i Olga Rayska jako Candy. Z imienia wymieniłem tylko tę ostatnią, ponieważ właściwie tylko ona ma jakąkolwiek możliwą do opisania rolę. Reszta jest w zasadzie jedynie ruchomym tłem, tak żeby Pola i Borys nie stali w pustych pomieszczeniach i większość z nich można opisać pojedynczymi przymiotnikami.

Istotną rolę w filmie gra Ireneusz Czop jako ojciec Poli. Facet jest skrajną interpretacją rodzica zajmującego się karierą swojego dziecka. Skrajną w tym sensie, że facet nie ma choćby jednej pozytywnej cechy. Nie wątpię, że tego typu ludzie naprawdę istnieją, ale żeby nie mieć absolutnie żadnych rodzicielskich uczuć, żeby myśleć dosłownie tylko o sobie? W moich oczach facet jest karykaturą, do przesady przerysowanym stereotypem, przez co sceny, które powinny być straszne, trudne do uwierzenia, są po prostu śmieszne. I nie jest to jedyny problem scenariusza.

Na chwilę, na zawsze (2022) - recenzja filmu [Kino Świat]. Kulawy scenariusz, za to piękne zdjęcia 

Pola i Borys

Zarówno Domagała, jak i Byczkowska ładnie śpiewają i zdają się czuć do siebie jakąś tam sympatię (choć Martyna nie zawsze przekonywała mnie swoją grą aktorską, miejscami wypadając raczej sztucznie), ale ich znajomość rozpisana jest tak niewprawnie, że mimo najszczerszych chęci nie potrafiłem się w nią wczuć. Rzeczy po prostu dzieją się, ale nie czuć aby bohaterowie zaliczali naturalny progres, nie ma w tych wydarzeniach organiczności. Rodzące się między głównymi bohaterami uczucie jest raczej niezbyt etyczne (nie wiem jak to tam wygląda legalnie), ale temat ten nigdy nie zostaje w żaden sposób poruszony. W pewnym momencie dochodzi również do tragedii i tak jak jest to moment smutny sam w sobie, tak postać w centrum wydarzeń nie dała się poznać na tyle dobrze, aby ruszyć jakoś mocniej za serce. W podobnym tonie można wypowiedzieć się o praktycznie każdym innym wątku.

Przez dobre dwie trzecie filmu głównym motorem napędowym historii jest walka Poli z uzależnieniem. Regularnie widzimy jak dziewczyna wypija duszkiem kolejne małpki, muli się, zachowuje nieodpowiedzialnie i tak dalej. Później jednak następuje przełom, zmiana biegu i... Biały szum. Fabuła kompletnie wytraca prędkość i tylko brodzi w miejscu, od sceny do sceny, aż do zupełnie letniego, pozbawionego mocy zakończenia. Kiedy w jednej z ostatnich scen bohaterowie filmu żegnają się czule, trudno jest traktować ich poważnie, bo reżyser nie zaprezentował należycie łączącej ich przyjaźni, a jedynie mówi nam, że owszem, ta przyjaźń istnieje, proszę cię, poczuj coś!

Można było przewidzieć, że w kwestii muzyki będzie przynajmniej dobrze. Zarówno oryginalna muzyka Łukasza Borowieckiego, jak i piosenki Domagały i Byczkowskiej wpadają w ucho, budują klimat i wzbogacają cały film. Nie sądziłem natomiast, że dostaniemy do kompletu również całkiem sympatyczne zdjęcia autorstwa Witolda Płóciennika. Okolica, w której mieści się ośrodek, w którym mieszka tymczasowo Pola, jest bardzo malownicza, pełna łąk i drzew, a nieopodal płynie nawet niewielka rzeczka, którą lubi pływać sobie w wolnym czasie Borys - zwłaszcza przy zachodzie słońca, co skutkuje pięknymi ujęciami o bardzo wakacyjnym, nostalgicznym zabarwieniu. Intrygująco wypadają również sceny, w których Pola wierci się z miejsca w miejsce na rauszu. Kamera zamocowana jest wtedy bezpośrednio do jej ciała (zakładam), skierowana na nią od przodu i porusza się i drży równo z nią, tworząc ciekawy, wyizolowany od reszty kadru efekt.

"Na chwilę, na zawsze" to film koncepcyjnie bardzo interesujący, położony jednak już na poziomie scenariusza i dalej reżyserii. Historia jest umiarkowanie angażująca i prowadzona raczej chaotycznie, aktorsko również miejscami jest lepiej, a kiedy indziej gorzej. Sytuację ratują trochę walory techniczne, bo i zdjęcia i praca kamery, do spółki z muzyką tworzą bardzo sympatyczny nastrój. W bardziej wprawnych rękach mógł z tego wyjść kawał mocnego kina. Szkoda więc, że finalnie dostaliśmy nijakie love story z alkoholizmem w tle.

Atuty

  • Ładnie brzmi i wygląda;
  • Paweł Domagała i Martyna Byczkowska wypadają razem całkiem pozytywnie;
  • Konceptualnie intrygujący.

Wady

  • Scenariuszowi brakuje subtelności i bardziej spójnego tempa;
  • Byczkowska czasami gra trochę płasko;
  • Pozostali członkowie zespołu raczej bez wyrazu;
  • Zabrakło czegoś w finale.

"Na chwilę, na zawsze" próbuje być ważnym głosem w dyskusji na temat uzależnień i przy okazji angażującą historią o miłości, lecz ostatecznie nie starcza mu sił aby w pełni rozwinąć choćby jeden z tych wątków. Miły dla oczu i uszu film, ale raczej nie polecam.

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper