Zabójcza (2015)

Zabójcza (2015) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Profesjonalna zabójczyni próbuje przeżyć liceum

Piotrek Kamiński | 08.07.2022, 21:00

Sam Jackson prowadzi tajną agencję, w której kobiety od najmłodszych lat szkolone są na super skutecznych szpiegów. Jedna z nich, Numer 83, zainspirowana filmami o dorastaniu i szkole, postanawia skorzystać z nadarzającej się okazji, sfingować swoją śmierć podczas misji i pożyć trochę jak zwykła nastolatka. Nie wie jeszcze, że nawet waterboarding jest lepszy od bycia tą nową w liceum...

Dzisiaj postanowiłem spróbować czegoś innego niż zwykle. Robiąc research do pewnego tekstu o bohaterach "Jackassa" dowiedziałem się o istnieniu dzisiejszego filmu. Ponoć mało znany, a całkiem zabawny i do tego pozwalający Steve-O po raz pierwszy wcielić się przed kamerą w postać, taką z dialogami i wszystkim, a nie tylko siebie samego robiącego sobie krzywdę ku radości gawiedzi. Zaintrygowany sprawdziłem czy da się to u nas gdzieś po ludzku obejrzeć (na cineman.pl za 7pln) i tak oto jesteśmy, gdzie jesteśmy. Czy warto wydać taką furę pieniędzy na jeden film? Hmmm, drugi raz raczej czekałbym aż pojawi się w jakimś Netflixie, czy czymś, ale nie mogę powiedzieć żebym się źle bawił.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zabójcza (2015) - recenzja filmu [Monolith]. Życie jak z filmu

Hardman i jego podopieczne

Dla przeszkolonego szpiega, takiego jak Numer 83 (Hailee Steinfeld) sfabrykowanie sobie nowej tożsamości to żaden problem. Pod imieniem Megan zapisuje się do szkoły w pewnej niewielkiej miejscowości, wkleja się do lokalnej rodziny jako uczennica z wymiany i rozpoczyna zupełnie nową przygodę w swoim szesnastoletnim życiu. A skąd odseparowana od społeczeństwa dziewczyna-terminator będzie wiedziała jak zachować się w szkole średniej? Z filmów młodzieżowych, takich jak na przykład „Wredne dziewczyny”, oczywiście. Stereotypy z dawnych lat niekoniecznie będą pokrywały się z dzisiejszą rzeczywistością, co prowadzi oczywiście do wielu niezręcznych sytuacji, choć część z nich wciąż jest aktualna – prawdopodobnie ze względu na to, że wychowana przez filmy Megan sama je prowokuje. 

Nowa rodzina Megan to mama (Rachel Harris), młodszy braciszek Parker (Jason Drucker) i siostra w tym samym wieku, Liz (Dove Cameron). Cała trójka jest niesamowicie stereotypowa. Mama to ciepła, wyrozumiała dusza, oferująca zupełnie obcej przecież dla siebie Megan słowa wsparcia i ramię do płakania. Młodszy Parker lubi grzebać bez pytania w rzeczach nowej siostry, co i raz wygrzebując ciekawostki w stylu noktowizora, czy paralizatora. Mama oczywiście nie ma pojęcia skąd dzieciak ma takie gadżety i, co zabawne, absolutnie nic jej to nie obchodzi. Jedyną osobą, która nie akceptuje Megan już od pierwszej sekundy jest Liz. Oczywiście z biegiem czasu i ona polubi się w końcu ze swoją nową „siostrą”, ale wiadomo, że jakiś tam początkowy konflikt musi być, więc, mimo że nie ma żadnego konkretnego powodu by jej nie ufać, jest wobec niej mocno antagonistyczna.

W pozostałych rolach zobaczymy jeszcze między innymi robiącą sobie przerwę od „Gry o Tron”  Sophie Turner w roli Numeru 84 – rywalki naszej głównej bohaterki. Jessica Alba wciela się w niejaką Victorię Knox, niebezpieczną terrorystkę z tajemniczą przeszłością, Thomas Mann jest pierwszym przyjacielem Megan w nowej szkole i chodzącym stereotypem z młodzieżowych filmów o szkolnych życiu – w bardziej standardowym scenariuszu to pewnie on byłby głównym bohaterem. Z planu „Gry o Tron” rozpoznamy jeszcze Toby’ego Sebastiana w roli czadowego muzyka pop-rockowego, do którego prócz Megan wzdycha jeszcze kilka innych dziewczyn ze szkoły, a także… pan od biologii (Dan Fogler). Najlepiej wypada oczywiście Samuel L. Jackson jako dyrektor placówki, z której pochodzi Megan, lecz w całym filmie jest go kryminalnie mało.

Zabójcza (2015) - recenzja filmu [Monolith]. To już AVGN ma lepsze efekty specjalne!

Pierwsze zauroczenie

Cała konstrukcja fabularna filmu wygląda jakby żywcem wyciągnięto ją z lat dziewięćdziesiątych, ewentualnie samego początku dwudziestego pierwszego wieku. Z jednej strony film bije przez to po oczach kolosalną sztampą, z drugiej scenarzyści sami często śmieją się z proponowanych przez siebie stereotypów. Meta humor nie jest w dzisiejszych czasach niczym odkrywczym, ale moim zdaniem wciąż skutecznym. Megan ucieka przed sympatycznymi, chcącymi pomóc jej zaaklimatyzować się w nowym miejscu cheerleaderkami, ponieważ wie, że w filmach zazwyczaj nie wolno im ufać. Wyznaje chłopakowi swoje uczucia na szkolnym balu, bo tak przecież trzeba. I tak dalej i w ten deseń. W tych momentach film świeci najjaśniej i wielka szkoda, że odpowiedzialny za scenariusz John D’Arco nie oparł na tego typu sytuacjach i komentarzach całego filmu. Może pozwoliłoby to uniknąć, albo chociaż zatuszować kilka bijących po oczach dziwactw w fabule.

W pewnym momencie film zmienia bieg i z komedii o dorastaniu zmienia się ponownie w film akcji. I tu już nie da się o nim powiedzieć zbyt wielu dobrych rzeczy. Walka wręcz nakręcona została tak chaotycznie, na tak gigantycznej ilości cięć, że ciężko docenić pracę kaskaderów, przygotowaną choreografię, ujęcia kamery – cokolwiek właściwie. Jakby tego było mało, ktoś chyba przestrzelił swoje możliwości przy spinaniu budżetu na cały projekt, ponieważ widowiskowy początek i koniec obfitują w skandalicznie kiepskie efekty wizualne. Bohaterowie na tle green screena rzucają się w oczy tak bardzo, że niektórzy jutuberzy mają u siebie lepszą kompozycję. Helikopter odlatujący za horyzont w ostatniej scenie filmu wywołał u mnie wręcz salwę śmiechu. Niby dobrze, w końcu oglądałem komedię, ale to raczej nie z tego miałem się śmiać.

„Zabójcza” to film, który dla części widzów będzie kompletnym nieporozumieniem ze względu na to, że scenariusz jest przesadnie oklepany, pełen logicznych przepaści i wyrwany jakby z zupełnie innej dekady (nawet pamiętając o tym, że mówimy o siedmioletnim filmie). Patrząc szeroko, łatwo dojść do wniosku, że widzieliśmy ten film już milion razy. Lecz jeśli pamiętać w trakcie o tym, że reżyser, Kyle Newman, chciał zrobić coś w stylu półparodii, skomentować niedorzeczność klasycznych filmów o dojrzewaniu, to można ten scenariusz polubić. Efekty specjalne i montaż nie powalają, dziwaczny pan od biologii jest niczym ponad chodzący dowcip, ale jest w tej prostocie coś ujmującego. W dzisiejszych czasach nie robi się już tak sympatycznie niemądrych filmów. Wszystko musi mieć drugie dno, nawet durne komedie pchają jakieś polityczne przesłania. Dlatego, jeśli masz ochotę na niezobowiązujący, względnie zabawny film w starym stylu, proponuję dać szansę „Zabójczej” (w oryginale „Barely lethal” – znacznie zabawniejszy tytuł).

Atuty

  • Hailee Steinfeld;
  • Zabawnie komentuje typowe dla gatunku klisze;
  • Mało Sama Jacksona, ale kradnie całe show zawsze kiedy jest na ekranie.

Wady

  • Chaotycznie nakręcone walki;
  • Mizerne CGI;
  • Meta komentarz, meta komentarzem, ale to wciąż dosyć sztampowa historia.

„Zabójcza” to względnie stary film, który udaje jeszcze starszy film. Sympatyczna Hailee Steinfeld i jak zawsze bezbłędny Jackson bez problemu dźwigają obraz na swoich barkach, ale sam komentarz na temat absurdów kina licealnego również potrafi rozbawić. Można obejrzeć, choć może lepiej zaczekać aż będzie w którymś abonamencie.

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper