Blasted: Kumple kontra Obcy (2022)

Blasted: Kumple kontra Obcy (2022) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Mało oryginalna, sympatycznie prosta

Piotrek Kamiński | 04.07.2022, 21:00

Dwóch dawnych przyjaciół spotyka się po latach na wieczorze kawalerskim jednego z nich. Atmosfera jest raczej mało sympatyczna, ale wszystko ulega zmianie, kiedy podczas gry w paintball zostają zaatakowani przez przejmujących kontrolę nad ludzkimi ciałami kosmitów. Obaj panowie muszą przypomnieć sobie dlaczego byli kiedyś królami laser taga i nauczyć się raz jeszcze sobie ufać, jeśli chcą powstrzymać inwazję.

Był dziewięć lat temu taki mało znany, angielski film od gościa, który miał kręcić "Ant-mana", ale go wywalili. Edgar jakiś tam. Jego film, "To już jest koniec", opowiadał o grupie przyjaciół, którzy dawno temu byli dobrzy w jednej rzeczy - chlaniu piwa. Nigdy jednak nie udało im się dokończyć wyzwania polegającego na obejściu wszystkich pubów w miasteczku w jeden wieczór. Lata później spotykają się aby dokończyć to, co zaczęli, ponieważ jeden z nich nigdy nie ruszył dalej ze swoim życiem. Ich plan komplikuje się jednak odrobinę ze względu na zaczynającą się właśnie inwazję obcych, zastępujących ludzi ich syntetycznymi duplikatami. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ nowa propozycja Norwegów to w znacznym stopniu ich wariacja na temat tej samej historii.

Dalsza część tekstu pod wideo

Blasted: Kumple kontra Obcy (2022) - recenzja filmu [Netflix]. Kiedy kończy się inspiracja, a zaczyna plagiat?

Nieustraszona policja i ich miecz świetlny

Sebastian pracuje w wielkiej korporacji. Dostał właśnie szansę na zrobienie wrażenia na ważnym kliencie i wybicie się ponad przeciętność, w której tkwi. Problem w tym, że Sebek jest cichym, neurotycznym kurdupelkiem bez jednej przebojowej kostki w całym swoim ciele. Prezentacja idzie miernie, ale jakimś trudnym do zrozumienia cudem udaje mu się zaprosić klienta, Kaspera, na swój wieczór kawalerski. Nietrudno domyślić się, że imprezka jest równie ciekawa, co wcześniejsza prezentacja i ratuje ją tylko obecność dawnego przyjaciela Sebastiana, Mikkela.

Tak naprawdę jednak wszystko to nie ma większego znaczenia, ponieważ niedługo później film zapracowuje na swój tytuł. Chłopaki stają naprzeciwko kosmitom, do których walą z pistoletów od laser taga, a gdzie indziej policja radzi sobie całkiem nieźle z pomocą... Miecza świetlnego. Tak jakby. Jest absurdalnie, miejscami zabawnie i nawet, w pewnym sensie, widowiskowo. Widać, że reżyser, Martin Sofiedal, lubi filmy Edgara Wrighra, bo nie dość, że pożyczył od niego ogólny pomysł na film, to jeszcze w paru miejscach emuluje jego styl - szybkie cięcia prezentujące kolejne etapy wykonywania jakiejś czynności, specyficzne ujęcia kamery, na przykład od góry, z okiem kamery śledzącym odjeżdżające auto. Kopiowanie czyjegoś stylu to jednak nie wszystko.

Blasted: Kumple kontra Obcy (2022) - recenzja filmu [Netflix]. Parę niezłych gagów i budżetowe efekty wizualne

Laser tag na weselu? Czemu nie.

Gagi w filmie wypadają raz lepiej, raz gorzej. Skłamałbym mówiąc, że nie śmiałem się w miarę regularnie, ale równie często moją twarz wykrzywiało niedowierzanie, że ktoś część z tych żartów w ogóle zaakceptował. Poziom Wrighta i jego drobiazgowego przywiązania do szczegółów to zdecydowanie nie jest. W kwestii technicznej nie jest za dobrze, choć biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z małą produkcją z Norwegii, a sam film jest po prostu lekką komedią, można mu pewną umowność wybaczyć. Większość kosmitów wygląda jak ludzie, z tym że świecą się im oczy. Tak naprawdę dopiero na koniec przyjdzie nam zobaczyć obcego z prawdziwego zdarzenia i... Cóż. Twórcy całkiem sprytnie nie pokazują go w pełnym słońcu, że tak powiem. Sam projekt jest natomiast raczej sympatyczny, a akcja z nim związana pozwala kilka razy się zaśmiać. W końcu nie ważne jest ile zapłaciło się za zabawki, tylko to, co się z nimi zrobi. 

Trudno mi jest oceniać talent aktorów, jeśli nie mam bladego pojęcia, co mówią, ale na moje niewprawne oko wypadają raczej poprawnie. Sebastian to typowy introwertyk, bojący się nowości dzikus, podczas gdy Mikkel mentalnie zatrzymał się w okolicach szesnastego roku życia. Klasyczny pairing w filmach komediowych. Scenarzystom udaje się wyciągnąć z ich napiętej relacji parę uroczych, nawet jeśli oczywistych dla widza momentów. Nie podszedł mi natomiast Kasper. Nie kupuję gościa jako bogatego egocentryka. Może to kwestia scenariusza, a może wcielający się w niego Andre Sorum po prostu nie podołał wyzwaniu, ciężko powiedzieć, ale film nie robi z tą postacią niczego ciekawego, a finał nakręcono w taki sposób jakby twórcy zupełnie o nim zapomnieli i dopiero po fakcie dokręcili scenę z jego udziałem, żeby pokazać co się z nim dzieje. Cały finał w ogóle sprawia wrażenie robionego na szybko i trochę urwanego.

"Blasted: Kumple kontra Obcy" nie próbuje niczego udawać - od samego tytułu informuje widza z czym będzie miał do czynienia. To prosta komedia wzorowana na dokonaniach Edgara Wrighta, że szczególnym uwzględnieniem "To już jest koniec". Co prawda jest też nieskończenie słabsza od dzieł Brytyjczyka, ale na głupkowaty wieczór filmowy - najlepiej z grupą znajomych - będzie... Akceptowalny. Po prostu nie nastawiaj się na zbyt wiele. Czasami durny, kumpelki film o kosmitach, to wszystko czego nam w życiu trzeba. No i może laser tag. 

Atuty

  • Niezły timing komediowy;
  • Pomysłowo rozwiązani kosmici;
  • Kilka elementów poprawnie zerżniętych z Edgara Wrighta.

Wady

  • Niektóre żarty boleśnie nieśmieszne;
  • Kasper i większość kolegów głównego bohatera są raczej bezbarwni;
  • Byle jaki finał;
  • Sprawna, czy nie, to wciąż w znacznym stopniu po prostu kopia Wrighta.

„Blasted: Kumple kontra Obcy” jest mało oryginalnym, raczej prostym filmem. Ale jest przy tym całkiem zabawny i poza kopiowaniem stylu Edgara Wrighta oferuje również kilka własnych, całkiem niezłych patentów. Można spędzić z nim udane dwie godziny, ale trzeba mieć świadomość, że ogląda się mało ambitne kino.

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper