X (2022)

X (2022) - recenzja, opinie o filmie [M2 Films]. Porno z klasą... i flakami

Piotrek Kamiński | 30.04.2022, 20:00

Młoda i pełna energii ekipa filmowa wynajmuje domek letniskowy od jednej starszej parki, gdzieś w Teksasie. Nie informują ich jednak, że mają zamiar kręcić na ich posesji film porno. Tak wielki szok może być dla wiekowych starców niebezpieczny. Ale nie tak bardzo jak dla samych filmowców...

Oglądając najnowszy film Tia Westa naszła mnie w pewnym momencie taka refleksja, że facet chyba nudził się któregoś wieczora, więc puścił sobie na Netflixie "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2". Dotarł do jednej z bardziej niekomfortowych scen w całym filmie, po czym stwierdził: "O. To jest kino. Tak to powinno się robić. Chcę coś takiego u siebie!", po czym usiadł i napisał dzisiejszy horror. Przyznam, że obszedłbym się bez tej jednej sceny. Myślę, że każdy będzie wiedział o którą mi chodzi, jak już do niej dotrze.

Dalsza część tekstu pod wideo

X (2022) - recenzja filmu [M2 Films]. Kręcimy pornola

Maxine, gwiazda filmu w filmie

RJ (Owen Campbell) jest młodym filmowcem z ambicjami. Chce być profesjonalistą, więc nawet kiedy przychodzi mu reżyserować film pornograficzny, aż pali się do roboty. Jego film będzie miał klasę, będzie kręcony tak, jak kręci się normalne filmy, z ustawianiem odpowiednich ujęć, pilnowaniem żeby światło dobrze doświetlało aktorów. Rusza więc wraz ze swoją dziewczyną, Lorraine (Jenna Ortega), producentem filmu, Wayne'em (Martin Henderson), jego dziewczyną i przy okazji jedną z gwiazd filmu, Maxine (Mia Goth) i jeszcze dwoma aktorami - Bobby-Lynne i Jacksonem (odpowiednio Brittany Snow oraz Kid Cudi) na teksańską farmę jednego starszego małżeństwa, gdzie ma powstać ich dzieło sztuki - "Córki farmera". Ekhem, kolega mówi że rzeczywiście taki film istnieje i nawet powstał mniej więcej w czasach, w których dzieje się dzisiejsza produkcja - pod koniec lat siedemdziesiątych. W zachwianiu właścicieli farmy, Howarda i Pearl, jest jednak coś dziwnego, niepokojącego i nieprzyjemnie... seksualnego. Co z tego wyniknie?

Trzeba przyznać Westowi - który poza reżyserią jest również producentem, scenarzystą i montażystą całego projektu, a jak musiał siedzieć dwa tygodnie na kwarantannie to napisał z nudów cały prequel, który nakręcił tuż po zakończeniu zdjęć do dzisiejszego filmu (premiera jeszcze w tym roku, a zwiastun można obejrzeć po napisach końcowych) - że udało mu się napisać szóstkę naprawdę sympatycznych bohaterów. Nie ma tu ani jednej postaci, która od początku do końca jedynie irytuje i czekamy, kiedy wreszcie ją zabiją. Jasne, żadne z nich nie jest doskonałe. Max uciekła z domu, RJ'owi nie przeszkadza pornografia, dopóki jego dziewczyna nie zaczyna kontemplować, czy nie wziąć udziału w jego filmie, a Jackson... Nie no. Jackson jest byłym żołnierzem z wielkim penisem, który zawsze chętnie wszystkim pomoże, nawet mimo zmęczenia i potencjalnego niebezpieczeństwa. Złoty człowiek. Nawet dziwaczni staruszkowie, mimo całej swej obrzydliwości, posiadają jakieś tam cechy pozytywne, przez które miejscami jest ich nam szkoda. Ale nie za często.

X (2022) - recenzja filmu [M2 Films]. "Ludziom oczy wyjdą z orbit, jak to zobaczą"

Babciu, odłóż te widły, to pogadamy

"X" jest trochę jak połączenie starego pornosa, "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", filmów z nurtu blacksploitation, typowego slashera i filmów z gatunku "obrzydliwe". To całkiem zabawne, że kiedyś filmy kręciło się w taki, a nie inny sposób, ponieważ taka była technologia i wrażliwość artystyczna twórców, a dzisiaj staramy się ten feeling celowo odtworzyć. I trzeba przyznać Westowi, że wyszło mu to bezbłędnie. Zarówno aktorzy, jak i plan zdjęciowy, wszystkie kostiumy, zastosowany obiektyw, to jak wszyscy mówią - wszystko w tym filmie aż krzyczy, że powstawało 50 lat temu. Sceny z kręconego przez bohaterów filmu w filmie mają starusieńki, kwadratowy format 1.37:1 i winietę dodającą ten vintage'owy wygląd. Z każdej sceny czuć miłość do kinematografii, każde ujęcie składa hołd klasykom kina, odnosi się do nich zarówno pośrednio, jak i bezpośrednio. "Fabuła filmu nie może się nagle zmienić w połowie", argumentuje mniej więcej w połowie filmu RJ. "A w 'Psychozie' jakoś mogła, a kochasz ten film", ripostuje jego dziewczyna. "To co innego. To nie jest horror...". Wkrótce po tym, przysłowiowy stolec uderza w przysłowiowy wiatrak. Twórca zdaje się mówić do nas, prosić żebyśmy bawili się tą formą razem z nim.

Na pewno nie każdemu podejdzie powolny, niespieszny sposób prowadzenia fabuły, który West tu zastosował. Od momentu dotarcia na farmę właściwie cały czas czuć narastające napięcie i towarzyszące mu uczucie niepewności, ale musi minąć naprawdę sporo czasu zanim poleje się pierwsza krew. Morderstwa nie są może przesadnie odkrywcze - chociaż wyciągnięte z oczodołu oko, leżące sobie spokojnie na sianie obok zwłok, było całkiem zabawne - ale potrafią być zarówno krwawe, obrzydliwe, niepokojące, jak i relatywnie stonowane i nagłe. Wszystko zależnie od sytuacji. Oczywiście reżyser nie mógł się powstrzymać żeby nie wrzucić do "X" kilku tanich jump scare'ów, jak na przykład kiedy Maxine biegnie przed siebie lekko zaniepokojona czymś, co niedawno jej się przytrafiło i wpada na swojego chłopaka. Towarzyszy temu nagły, wysoki dźwięk i można z wrażenia podskoczyć, ale czysto technicznie nie ma to żadnego sensu. Bohaterowie stoją w szczerym polu, a Max biegnie centralnie na Wayne'a. Jak jego obecność mogła ją zaskoczyć? A może nie zaskoczyła wcale i ta scena była tylko dla nas? Tak, czy siak, bez sensu.

Dosyć specyficznie wypada też makijaż Howarda i Pearl. To jasne, że West nie znalazł prawdziwych stulatków z zaskakująco dużą ilością energii, więc są to młodzi ludzie z masą siliconu na całym ciele i zazwyczaj wygląda to całkiem nieźle, ale w paru momentach zbyt wyraźnie widać, że patrzymy na młodą aktorkę udającą staruszkę. Ostatecznie jednak efekty specjalne wypada zaliczyć zdecydowanie na plus.

"X" nie jest specjalnie strasznym filmem. Klimatycznym, jasne, ale nie strasznym. "Dziwacznie obrzydliwym" znacznie lepiej pasuje jako jego opis. Sporo w nim też golizny, więc obrzydliwość zostaje zdrowo zbalansowana. Wizualnie i aktorsko mamy wyraźnie do czynienia z dziełem pasji i miłości do kina, a ścieżka dźwiękowa to po prostu majstersztyk złożony z samych świetnych kawałków - i nawet faktycznie pochodzących z epoki. Nie każdemu spodoba się powolne tempo rozwoju wypadków, ale fani tematu, zwłaszcza klasyki, na pewno będą zachwyceni. Jak dotąd mój ulubiony horror tego roku.

Atuty

  • Sympatyczna obsada;
  • Zgrabnie rozpisana, trzymająca się kupy fabuła;
  • Sporo gore i golasów;
  • Świetna ścieżka dźwiękowa;
  • Masa odniesień do klasyki gatunku.

Wady

  • Kostiumy staruszków czasami widocznie plastikowe;
  • Kilka tanich jump scare'ów;
  • Powolne tempo może nie podejść części widowni.

"X" na zwiastunie opisywany jest jako triumf horroru. Raczej nie w temacie samej grozy, ale zgodzę się, że jest to triumf kinematografii w ogóle. Dobrze zagrany, pomysłowo nakręcony, przemyślany. Dla fanów gatunku seans obowiązkowy.

8,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper