Anatomia skandalu (2022)

Anatomia skandalu (2022) - recenzja, opinie o serialu [Netflix]. Czy bogatym wolno więcej?

Piotrek Kamiński | 16.04.2022, 21:11

Wpływowy polityk zostaje oskarżony o gwałt przez swoją kochankę, która jednocześnie jest jego pracownicą. On twierdzi, że tego nie zrobił, lecz czy taka właśnie jest prawda? Czy ma to w ogóle jakiekolwiek znaczenie, biorąc pod uwagę jego status społeczny i koneksje?

Kolejna adaptacja książki od Netflixa? Do tego od autorki z dużym doświadczeniem w dziennikarstwie, ale z raczej niewielką ilością opublikowanych powieści? Brzmi jak recepta na katastrofę, prawda? Lecz nie! "Anatomia skandalu", mówiąc krótko i prosto, po prostu wciąga. Sześć odcinków po około 45 minut za każdym jednym razem dostarcza na koniec intrygujący zwrot akcji zmieniający trajektorię całego serialu, ale reżyserka projektu, S. J. Clarkson, która stała za kamerą również przy takich hitach jak "Sukcesja", "Dexter", czy "Doktor House", nie polega wyłącznie na wyciąganiu metaforycznego dywanu spod nóg widza. Już sama koncepcja serialu jest bardzo interesująca, intrygując widza właściwie od samego początku. I do tego jeszcze świetna obsada?! Jesteśmy pewni, że to produkcja Netflixa?

Dalsza część tekstu pod wideo

Anatomia skandalu (2022) - recenzja serialu [Netflix]. Mały błąd, duże konsekwencje

Trzecia osoba w związku

James Whitehouse (Rupert Friend) jest politykiem, przyjacielem premiera, przykładnym mężem i dobrym ojcem. Tak przynajmniej myślała o nim do tej pory żona, Sophie (Sienna Miller). Niestety, cały ten jej obraz męża jako przykładnego obywatela obracasię w pył w jednej chwili, kiedy James wraca pewnego dnia do domu i mówi żonie, że "popełnił błąd". Błędem tym było penetrowanie pochwy swojej pracownicy, Olivii (Naomi Scott). Sophie w pierwszej chwili jest bardzo wyrozumiała i stara się pomóc - każdemu zdarza się przecież pomylić. Nie oznacza to jednak, że przez jeden błąd ma odejść od męża z którym dzieli łóżko od 12 lat i wychowuje dwójkę dzieci. Gorzej że "błąd" Jamesa trwał dobre pół roku zanim sprawa się wydała, a jakby tego było mało, Olivia twierdzi, że ich ostatni seks był dziełem gwałtu. Sprawa nie wygląda zbyt ciekawie...

Niemalże cały serial opiera się na procesie Jamesa, okazjonalnie przeciętym retrospekcjami pokazujące jego młodość, czasami pośrednio, a czasami bezpośrednio związaną z tym, co dzieje się obecnie. Niektóre elementy fabuły są lekko trudne do przełknięcia, ale to w końcu fikcja, fantazja pisarki, Sarah Vaughan, a nie dokument, więc pewne zbiegi okoliczności, jak niezwykłe by nie były, są okej, dopóki odpowiednio wiarygodnie się je umotywuje. A musisz wiedzieć, że scenariusz Melissy Gibson i Davida Kelly'ego jest naprawdę dobry. Kolejne elementy zaskoczenia serwowane są regularnie, postacie rozpisano mocno, mają swoje unikalne charaktery, rozumiemy je, nawet jeśli nie szanujemy ich decyzji. Na szczęście autorzy zdecydowali się na formę mini serialu, więc cała historia zamyka się w zaledwie sześciu zgrabnych odcinkach. Niektóre sceny wciąż mogłyby być odrobinę krótsze, bardziej zwięzłe, lecz ostatecznie i tak konstrukcja serialu jest raczej dynamiczna i precyzyjna.

Anatomia skandalu (2022) - recenzja serialu [Netflix]. Świetna gra aktorska i równie dobry scenariusz

Olivia - podwładna, kochanka, ofiara?

Pisanie o gwałcie, o byciu wykorzystywanym przez przełożonych w dobie #metoo może jawić się jako tania zagrywka, lecz historia proponowana przez Vaughan bardzo zręcznie omija wszystkie pułapki czyhające na biorących się za ten temat. Unika łatwych, tanich zagrań, oferując historię niebanalną, a mimo to relatywnie wiarygodną, zaskakującą. Rupert Friend jest doskonały jako przystojny polityk, któremu zawsze wszystko się udaje. Z ręką na sercu zaprzecza wszelkim oskarżeniom i aż bije od niego czysta szczerość, a jednocześnie jest w nim coś zawadiackiego, imprezowego, co sprawia, że ziarno niepewności spokojnie dojrzewa sobie z tyłu głowy i czeka na swój moment. Ciekawą kreację tworzy też partnerująca mu Sienna Miller. Bardzo praktyczna żona, rozumiejąca, że w obecnym położeniu musi pokazywać, że wspiera męża nawet jeśli bierze ją obrzydzenie na samą myśl o tym co jej mąż robił, kiedy twierdził, że jest w pracy. Robi jej się fizycznie słabo kiedy rozpoznaje w opisanych przez kochankę męża zachowaniach te same czynności, które zna z własnego, małżeńskiego łoża. Naomi Scott również wypada intrygująco. Czuć jej ból, kiedy musi ze szczegółami opisywać, co dokładnie robił z nią James, kiedy obrona podważa jej słowa i nie uznaje jej cierpienia. Widz czuje się wręcz niezręcznie kiedy słucha wszystkich tych dokładnych opisów i widzi pełną salę sądową, przysłuchującą się pilnie każdemu słowu. W zasadzie wszyscy aktorzy w serialu spisują się naprawdę bardzo dobrze, lecz o pozostałych postaciach lepiej się nie rozpisywać. Niespodzianki niech pozostaną niespodziankami.

Sceny rozgrywające się w przeszłości zazwyczaj wyglądają bardzo solidnie. Młodsze wersje aktorów dobrano raczej dobrze, ale drażni trochę, że kiedy ktoś próbuje sobie przypomnieć moment w którym był nietrzeźwy, cała akcja kręcona jest na "rybim oku", z winietą i raczej niespokojną kamerą. Rozumiem zamysł twórców, ale rozpraszało mnie to trochę i niepotrzebnie dekoncentrowało, zwłaszcza, że nie były to wcale krótkie ujęcia, ale całe długie sceny i sekwencje.

"Anatomia skandalu" jest bardzo pozytywną niespodzianką od Netflixa, zwłaszcza po wczorajszym, mizernym horrorze. Mocny scenariusz, łączy się ze świetnym aktorstwem i choć część scen można było pewnie trochę skrócić, albo w ogóle wyciąć (jak chociażby cały wątek z rosyjską opiekunką Krystyną), serial S. J. Clarkson jest zdecydowanie jedną z ciekawszych propozycji streamingowego giganta w ostatnich miesiącach. Obejrzałem całość na jednym posiedzeniu, a ostatnio właściwie mi się to nie zdarza. Chcę chyba przez to powiedzieć, że... na świąteczny wieczór będzie jak znalazł!

Atuty

  • Mocny, dobrze skonstruowany scenariusz;
  • Świetnie zagrany;
  • Wreszcie produkcja z satysfakcjonującym finałem!

Wady

  • Kilka mniejszych scen można było spokojnie wyciąć;
  • Sceny "po pijaku" trochę męczą stylem.

"Anatomia skandalu" proponuje jedną z bardziej wciągających netflixowych historii ostatnich miesięcy. Bardzo dobre rolę Frienda i Miller, solidny scenariusz i jedynie sześć odcinków. Nie ma co się zastanawiać, trzeba oglądać.

8,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper