Recenzja: Mass Effect 2: Arrival (PS3/DLC)

Recenzja: Mass Effect 2: Arrival (PS3/DLC)

Deshirey | 30.03.2011, 20:03

Wczoraj miała miejsce premiera ostatniego DLC do obsypanego nagrodami Mass Effect 2. Dodatek pod tytułem Arrival miał nas przygotować na nieuchronny powrót Żniwiarzy i stworzyć swoisty pomost między drugą, a trzecią częścią gwiezdnej sagi. Jako fan serii czekałem na ostatni dodatek z wypiekami na twarzy. Czy BioWare wywiązało się ze swojego zadania śpiewająco?

Śpiewająco może i nie, ale jest bardzo, bardzo dobrze. Komandor Shepard zostaje poproszony przez admirała Hacketta z Przymierza o uwolnienie jego przyjaciółki. Jest ona tajnym agentem, która działa w układzie zamieszkałym przez rasę Batarian, jednak podczas wykonywania jednego ze swoich zadań została porwana. Uwolnienie jej może przesądzić o losie całej galaktyki, gdyż w jednym z jej ostatnich raportów wyraźnie dała do zrozumienia, że jej grupie udało się odkryć artefakt, który... wskazał im planowany datę powrotu Żniwiarzy. Shepard zmuszony jest jednak działać w pojedynkę, gdyż wysłanie większego oddziału w celu odbicia zakładnika mogłoby wywołać wojnę z Batarianami.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dodatek pod względem rozrywki nie prezentuje niczego nowego względem poprzednich odsłon, poza dodanym nieco na wyrost elementem skradankowym. Mianowicie jedno z Trofeów obliguje nas do uwolnienia porwanej agentki bez zwrócenia na siebie uwagi strażników. Reszta pozostaje praktycznie bez zmian. Idziemy, chowamy się za osłonami, strzelamy, następnie prowadzimy mniej lub bardziej rozbudowane dialogi i zbieramy szczękę z podłogi, gdy dzieje się coś mniej lub bardziej spektakularnego. Podczas gry nie zabraknie także zwiedzania zróżnicowanych i miłych dla oka lokacji, do czego zdążyła nas już przyzwyczaić podstawowa wersja gry. To co jednak wyróżnia dodatek na plus to bardzo przewrotnie poprowadzona fabuła. Obfituje w solidne zwroty akcji, które zamieniają rutynową z pozoru misję ratunkową w walkę o przetrwanie, która wymusi na naszym bohaterze bardzo trudne decyzje, na które nie będzie miał większego wpływu. Po prostu będziemy zmuszeni do wyboru mniejszego zła, zapomnijcie o pokojowym rozwiązaniu tego, co Was czeka. Nie chcę Wam zdradzać fabuły całego dodatku, bo część z Was zapewne dopiero w niego zagra, jednak mogę Wam powiedzieć, że sam początek Mass Effect 3 będzie obfitował w jeden wyjątkowo trudny wątek, który może sporo namieszać przed ostatecznym powrotem prastarej rasy maszyn.

Nie zgodzę się z opiniami, że kupno tego dodatku to wyrzucenie pieniędzy w błoto. Arrival na pewno nie umywa się do rewelacyjnego Lair of The Shadow Broker, jednak zapewnia około półtorej godziny wyjątkowo angażującej zabawy i wyzwala w nas ochotę natychmiastowego sięgnięcia po pudełko z trzecią częścią trylogii. Zakończenie można określić mianem lekkiego cliffhangera, jednak trudno dziwić się Kanadyjczykom, że chcą odpowiednio podgrzać atmosferę przed finalnym epizodem przygód Sheparda. Jeśli spodobały się Wam poprzednie dodatki, ten również nie powinien Was zawieść, jednak zdecydowanie zaostrzy Wasz apetyt, który niestety będziecie zmuszeni trzymać na wodzy aż do tegorocznej gwiazdki. Całość kosztuje 28 PLN. Uważam, że to bardzo dobra cena jak za takiej jakości DLC.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Mass Effect 2

Atuty

  • Mocne zwroty akcji
  • Trudne choć wymuszone wybory
  • Po przejściu chcemy więcej
  • Więcej świetnego Mass Effecta 2!

Wady

  • Wszystko już było?

Całkiem przyjemne DLC w które fani Mass Effect 2 muszą zagrać.

Deshirey Strona autora

Stare gry 2D

Są brzydkie
83%
Nadal cieszą oko
83%
Nie gram w gry 2D
83%
Pokaż wyniki Głosów: 83
cropper