Call of Duty: Black Ops III Descent - recenzja dodatku

Call of Duty: Black Ops III Descent - recenzja dodatku

Wojciech Gruszczyk | 29.07.2016, 12:06

Od czasu do czasu lubię powrócić na serwery Call of Duty: Black Ops III, a ostatnie rozszerzenie potwierdziło mnie w przekonaniu, że Treyarch ma pomysł na swoją wielką serię. Descent może i nie rewolucjonizuje zabawy, ale zapewnia sporo przyjemnego strzelania. 

Treyarch to mistrzowie zombiaków i najnowszy dodatek do Call of Duty: Black Ops III potwierdza tę tezę. Studio wiele lat temu zaryzykowało wprowadzając do rozgrywki biegające truposze, ale ten wariant zabawy odniósł ogromny sukces i dzięki temu autorzy mogą bawić się formą. Descent było w zasadzie reklamowane kolejnym rozdziałem z biegającym ścierwem, ponieważ Gorod Krovi wprowadza graczy do wyjątkowo odjechanego Stalingradu. Miasto Krwi zostało umiejscowione w alternatywnej linii czasu, a dokładniej w latach 40 ubiegłego wieku, gdzie po lokacji latają przerażające smoki, które między innymi wykorzystujemy do transportu. Podczas rozgrywki eliminujemy nazi-zombiaki, czy też nawet robo-nazi-zombiaki, a miłą nowością w przypadku projektowania areny są wielopoziomowe budynki – koniec z bieganiem po jednej płaszczyźnie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Akcji tutaj nie brakuje i będąc szczerym od dawna nie grałem w ten wariant zabawy z taką przyjemnością. Twórcy w ciekawy sposób urozmaicili zmagania i fani trybu będą zachwyceni. Do lokacji powróciła możliwość zakładania elektrycznych pułapek, a ponadto do naszej dyspozycji studio oddało sporo mocnego orężu – serdecznie polecam zapoznać się na dłużej z GKZ-45 Mk3… Jest moc! Miłym akcentem jest również wprowadzenie do opowieści młodszych wersji znanych bohaterów – Dempsey, Beliński, Masaki i Richtofen jednoczą się w tych trudnych okolicznościach. Pod względem rozgrywki nie możecie oczekiwać jakiejkolwiek rewolucji, bo ponownie powtarzamy znany schemat, ale akurat tym razem otoczka wynagradza wiele.

Jestem przekonany, że nie wszystkim spodoba się takie podejście do tematu, ale ile razy możemy kolejny raz biegać po niemal identycznych miejscach i walczyć z podobnymi wrogami? Tutaj przynajmniej trudno o nudę, ale trzeba traktować Gorod Krovi wyłącznie jako przyjemną odskocznię od standardowej rozgrywki..

Oczywiście nie samymi trupami człowiek żyje, ale akurat w mapach Descent nie zaskakuje Deweloperzy już w przypadku wcześniejszych dodatków pokazali, że chcą zadowolić dosłownie każde grono odbiorców i tym razem nie jest inaczej. W konsekwencji lokacje są bardzo różnorodne i bardzo nierówne. Największe wrażenie zrobił na mnie tym razem Berserk – lokacja została umiejscowiona w wiosce Wikingów, która od wielu długich lat jest obsypana gęstym śniegiem. Twórcy naprawdę się postarali, by całość wyglądała bardzo spójnie, a futurystyczny charakter żołnierzy i ich gnatów w ciekawy sposób kontrastuje z budynkami. Mapa nie jest duża, ale autorom i tak udało się upchnąć kilka większych przestrzeni i sama rozgrywka sprowadza się tutaj do dobrego okiełznania kilku rogów. Nie jest łatwo, nie jest za trudno, ale za to bardzo przyjemnie. Na uwagę w tym miejscu na pewno zasługują liczne elementy krajobrazu pozostawione przez Wikingów.

Z drugiej strony totalnie nie potrafię odnaleźć się na Rumble. Tutaj wpadamy na futurystyczny stadion, na którym do niedawna odbywały się walki robotów, ale deweloperzy poskąpili otwartych przestrzeni na rzecz coraz to liczniejszych korytarzy. Nie zrozumcie mnie źle, jestem wielkim fanem małych, labiryntowych miejscówek, ale tutaj jest tego po prostu za dużo. Na plus można na pewno zaliczyć oprawę lokacji – kolorowa arena przepełniona licznymi elementami stadionu wygląda nawet nieźle. Szkoda jednak niewykorzystanego potencjału, bo liczyłem na większe zaakcentowanie mechów.

Na szczęście Treyarch ponownie odwołuje się do naszych wspomnień i tym razem wpadamy do odpicowanej wersji Raidu z Call of Duty: Black Ops II. Mapa została odrestaurowana przez niezwykle bogatego miliardera, który postanowił na każdym kroku pokazać swój dobytek i taka wersja obiektu może się podobać. Empire to przepych pełną gębą, bo miejscówka przypomina wille bogatego Rzymianina, który przez lata zabijał niewinnych, a po zgromadzeniu dobytku postanowił osiąść na spokojnych, wprost bajecznych terenach. Akurat tym razem autorom udało się zachować balans pomiędzy wolną przestrzenią, a zamkniętymi okolicami i z przyjemnością biegam po takiej wizji Raidu. Świetnie prezentują się wszystkie włoskie akcenty i dobrze, że projektanci nie poszaleli z ewolucją za daleko i w trakcie rozgrywki nie trudno odnaleźć charakterystyczne elementy znanej lokacji z drugiego Black Opsa.

Na deser zostawiłem sobie futurystyczne więzienie przepełnione uśpionymi w kriogenicznych pojemnikach przestępcami. Wygląda to naprawdę nieźle i już przy pierwszym spotkaniu pojawiło się u mnie pytanie – czy tak to będzie wyglądać w niedalekiej przyszłości? Miejsce jest przepełnione tubami z zatrzymanymi, a lokacja została w dodatku przygotowana z głową. Nie brakuje tutaj wąskich przejść oraz długich korytarzy, w których odnajdą się fani dynamicznej rozgrywki i biegania po ścianach. Jednocześnie autorzy nie zapominają o snajperach i można znaleźć w Cryogen kilka miejsc dla fanów długiej broni. Trzeba w tym miejscu uważać, bo z łatwością przez nieuwagę można wyskoczyć z mapy… Choć z drugiej strony te problematyczne etapy da się wykorzystać i sprytny gracz zapewni sobie sporą przewagę.

Descent to spora przyjemność z zombiakami w roli głównej i dość nierówne miejscówki w trybie sieciowym. W tym drugim wariancie zabawy autorzy niestety nie ryzykują i ponownie chcą zadowolić wszystkich. Nie trudno zrozumieć tę decyzję, ale mimo wszystko akurat po Treyarch możemy oczekiwać więcej. 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Call of Duty: Black Ops III Descent

Atuty

  • Dobrze przemyślany tryb z zombiakami
  • Wikingowie nie zawodzą
  • Futurystyczne więzienie pobudza zmysły

Wady

  • Stadion zawodzi w najważniejszym miejscu
  • Brak oczekiwanej rewolucji

Kolejne tylko poprawne mapy w trybie sieciowym i świetne biegające truposze. Treyarch udowodniło, że są mistrzami w kreowaniu zmagań z nieżyjącym ścierwem.
Graliśmy na: PS4

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper