PS5 i nowe IP – strach przed nieznanym. Nieprędko dostaniemy nową markę od Sony

PS5 i nowe IP – strach przed nieznanym. Nieprędko dostaniemy nową markę od Sony

Kajetan Węsierski | 28.11.2020, 14:00

W jednym z niedawnych wywiadów, których udzielił CEO Sony, mogliśmy przeczytać o tym, z jak dużym ryzykiem wiąże się wydawanie zupełnie nowych marek pod postacią gier AAA. Zastanówmy się, jak wypowiedź może rzutować na przyszłość i rozpędzającą się generację.

W ubiegły weekend pojawił się bardzo ciekawy artykuł z wywiadu, którego udzielił Jim Ryan. Nazwisko doskonale znane wszystkim fanom branży technologicznej i osobom choćby częściowo z nią związanym – mowa bowiem o CEO Sony. Głównym tematem rozmowy było oczywiście PlayStation 5, które w minionych tygodniach zadebiutowało na całym świecie – poruszano tematy związane ze wsparciem konsoli, planami na przyszłość i tak dalej.

Dalsza część tekstu pod wideo

U mnie największe refleksje wywołał jednak element rozmowy, o którym napisałem tydzień temu. Szef gigantów technologicznych zdradził, że największe gry AAA kosztują dziś 100 milionów dolarów, więc wydawanie nowych IP to ogromne ryzyko. Z jednej strony to nic takiego – ot słowa, które właściwie potwierdzają to, co wszyscy doskonale wiemy i znamy od lat. Nie trzeba być bynajmniej członkiem zarządu.

Gry są drogie, sprzedaż kluczowa, a wyniki kwartalne to w takich firmach często kwestia być i nie być. Nie odkrywam w żaden sposób Ameryki i jestem pewien, że większość z nas doskonale o tym wie. Wymowny jest jednak fakt, że kwestia ta poruszona została w wywiadzie. Na takim szczeblu nic nie mówi się bez przyczyny, a każde zdanie musi być kilkukrotnie przemyślane. Jestem pewien, że nie było to wyłącznie potwierdzenie faktów, ale pewne zapowiedzenie przyszłości.

Ale to już było!

Jim Ryan stwierdził w tym samym wywiadzie, że właściwie na przestrzeni ery PlayStation 4 dostaliśmy zaledwie cztery nowe IP. Cóż, analizując premiery, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich kilku lat, można odnieść wrażenie, że było ich nieco więcej: Ghost of Tsushima, Horizon Zero Dawn, Marvel’s Spider-Man (ciężko stwierdzić, czy Jim uznaje to za „nową markę”),  Days Gone, Bloodborne, czy Death Stranding.

Nie ulega wątpliwości, że większość sprzedała się świetnie. Czy na tyle dobrze, aby się opłacić? Cóż – samurajska przygoda pobiła niedawno rekord, Horizon Zero Dawn dostanie sequel, obecnie wielu z nas zagrywa się w spin-off pająka, a kontynuacje Days Gone i Bloodborne zdają się tylko kwestią czasu. Można być zdecydowanie dobrej myśli, a średnie tempo jednej dużej gry AAA wydanej przez Sony rocznie może się podobać.

PS5 i nowe IP – strach przed nieznanym. Nieprędko dostaniemy nową markę od Sony

Oczywistością jest jednak wciąż to, że zdecydowanie bezpieczniej jest po prostu stawiać na kontynuacje, które mają już pewną bazę. Głośny sequel (tudzież remake), może nie tylko sprzedać się lepiej od poprzednika (lub pierwowzoru), ale także podbić jego wynik. Jestem przekonany, że przy premierze God of War: Ragnarok, słupki sprzedażowe gry o Kratosie i Atreusie z 2018 roku wyskoczą w górę.

Dość powiedzieć, że pośród pięciu tytułów, które notowały na PlayStation 4 rekordowy start (sprzedaż przez pierwsze 72 godziny), aż 3 stanowiły kontynuacje (God of War, Final Fantasy VII Remake i w końcu The Last of Us 2, które jest prawdziwym rekordzistą). Nasze odczucia mogą kłamać, opinie i recenzje też nie są obiektywne – liczby jednak ciężko zakrzywić.

Perspektywa przyszłości

Słowa Pana Ryana zdają się mieć potwierdzenie już teraz, zaledwie kilka dni po premierze nowej konsoli. Zaserwowano nam cztery gry na wyłączność, które możemy nazwać „tytułami startowymi PlayStation 5”. Były to:

  • Astro’s Playroom (kontynuacja gry z PSVR);
  • Demon’s Souls (remake kultowej gry z PS3);
  • Marvel’s Spider-Man: Miles Morales (sequel głośnego tytułu z PS4);
  • Sackboy: A Big Adventure (uniwersum doskonale znane wszystkim fanom PlayStation).

I czego by nie napisać (dostaliśmy bowiem, moim zdaniem, naprawdę mocną ofertę, jeśli chodzi o jakość tytułów) stanowi to niezwykle bezpieczną zagrywkę. Tu nie było miejsca na żadną wpadkę. Sony nie mogło sobie na taką pozwolić i wiele wskazuje na to, że przynajmniej w najbliższym czasie nie zamierzają ryzykować. Wystarczy w gruncie rzeczy rzucić okiem na to, co szykują dla nas w najbliższych miesiącach, jeśli chodzi o głośne gry.

PS5 - 10 tytułów startowych, o których marzymy

Już na ten moment wiemy o takich produkcjach, jak Gran Turismo 7 (cyferka w nazwie sama mówi, z czym mamy do czynienia), Horizon Forbidden West (sequel, o którym już wspomniałem), Ratchet & Clank: Rift Apart (kolejny sequel) oraz God of War: Ragnarok (znów sequel). Zdaje się, że jedynymi potwierdzonymi, nowymi markami od SIE będą Destruction AllStars i Returnal. Próżno jednak podciągać je pod AAA.

Czy Sony stać na odwagę?

Odpowiedź na postawione w nagłówku pytanie będzie najbardziej oczywista z możliwych – to zależy. Wpływ na to będzie miało bowiem wiele czynników. Jednym z nich na pewno jest podejście fanów, ale dopóki nie zagłosują portfelami, nie ma sensu liczyć na to, że będzie to aspekt, który wpłynie na ostateczne decyzje zarządu Sony Interactive Entertainment.

Dużo ważniejsza będzie więc na pewno skala sprzedaży kontynuacji. Po minionych generacjach zdążyli uzbierać taki wachlarz nowych, ciekawych tytułów, że mogą spokojnie przejść przez erę PlayStation 5, wydając wyłącznie odświeżenia, sequele, prequele i spin-offy. Nie ma w tym żadnego problemu, a dopóki będziemy po nie sięgać (a będziemy na pewno, bo kochamy powracać do lubianych uniwersów), nie mają się o co martwić.

PS5 i nowe IP – strach przed nieznanym. Nieprędko dostaniemy nową markę od Sony

Inną sprawą będzie oczywiście kwestia pomysłów studiów podlegających pod SIE. Jeśli przyjdzie im do głowy jakaś idea, która okaże się sensowna i będzie miała wysokie prawdopodobieństwo dobrego wyniku (co ocenią zawodowi analitycy z Sony), najpewniej będziemy mogli liczyć na jej wydanie. Tak będzie się to ciągnęło, aż do pierwszej finansowej wtopy, która sprawi, że kurek zostanie zakręcony, a Jim będzie mówił o jeszcze większej ostrożności.

Reasumując...

W najbliższych miesiącach nie liczyłbym na nowe IP od Sony – po prostu nie muszą ryzykować. My będziemy kupować znane marki, a dopóki Microsoft nie zacznie naciskać siłą swoich tytułów (w to nie wątpię, ale przyjdzie nam jeszcze poczekać), zarząd PlayStation nie ma się absolutnie czym przejmować. Mogą po prostu dalej robić swoje.

A my? Cóż, my będzie świetnie bawić się w Ghost of Tsushima 2, Bloodborne 2, Days (not yet) Gone, The Order 1867 i Uncharted 5: Thiefs Never End. I choć tytuły zapisałem w formie pół-żartu, to nie ma tu bynajmniej nic śmiesznego. Jestem pewien, że każda prawdziwa zapowiedź któregoś z powyższych projektów rozpali nas do czerwoności. Taka jest po prostu siła Sony.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper