Resident Evil - czy filmowy reboot to szansa na mocną adaptację?

Resident Evil - czy filmowy reboot to szansa na mocną adaptację?

Krzysztof Grabarczyk | 15.11.2020, 18:00

W 2002 roku na ekrany kin wskoczyła filmowa adaptacja kultowej serii od Capcom. Zasadniczo owa premiera stała się pierwszym wysokobudżetowym obrazem o zombie od ponad 10 lat. Do dzisiaj większość fanów marki jest zdania, że to właśnie Resident Evil: Genesis (tak brzmi pełna nazwa filmu) to najlepiej poprowadzony srebrnoekranowy rozdział. 

Cykl według wizji Paula Andersona nieco rozbiegł się z tym czego oczekiwano. W 2017 roku ukazał się "Ostatni Rozdział", który dość niezdarnie zamknął ten łańcuch wpadek scenariusza. Obecnie natomiast stoimy przed czymś nowym i bardzo pożądanym przez miłośników marki od wielu lat. Wytwórnia Constantin już jakiś czas temu pokazała zielone światło dla realizacji zupełnie od podstaw nowego filmowego cyklu. Znacznie bardziej skoncentrowanego na korzeniach niż kiedykolwiek wcześniej. Czy sam ten fakt daje nadzieję na godny, pełnometrażowy film Resident Evil?

Dalsza część tekstu pod wideo

1998, przeżyjmy to jeszcze raz...

Wbrew pozorom, filmowy reset nie jest w żadnym stopniu związany z powstającym RE: Infinite Darkness z ramienia platformy streamingowej Netflix. Odcina się całkowicie od "sagi Andersona" i wedle napisanego scenariusza, wraca praktycznie do samego początku wszystkich okropieństw z jakimi spotykaliśmy się w grach. Akcja bowiem dzieje się w pamiętnym 1998 roku, w samym legendarnym Raccoon City. Jakby tego było mało, już potwierdzono i obsadzono role dla tak kultowych postaci jak Albert Wesker (Tom Hopper), Chris Redfield (Robbie Amel), Jill Valentine (Hannah John-Kamen), Leon Kennedy (Avan Logia) oraz William Birkin (Neal McDonough) czy nawet szef Departamentu Policji Raccoon, Brian Irons (Donal Logue).

Na papierze cały zestaw brzmi niezwykle obiecująco. W zasadzie chyba wszyscy od dawna czekali na filmową interpretację ikonicznych odsłon w takim stylu. Dorobek brytyjskiego reżysera wskazuje na zamiłowanie do gatunku horrorów. W dotychczasowej historii Resident Evil nie jest to pierwsza próba wiernego naśladownictwa kanonicznych części gier. Już po premierze Resident Evil 2 (1998), zmarły George Romero miał w planach nakręcenie pełnometrażowego filmu opartego na niezapomnianej historii Leona i Claire. Niestety, nigdy do tego nie doszło. Mimo wszystko udało się zrealizować słynny spot reklamowy przed ukazaniem się gry na rynku.

Dzisiaj patrzy się na owy klip z dużą dawką nostalgii, lecz trzeba uczciwie przyznać, że zarówno charakteryzacja jak i scenografia nadawałyby się na dłuższy materiał. Wpisany swoim stylem narracji w standardy końca lat 90. Czy reboot podąży krok w krok za wydarzeniami przedstawionymi kolejno w pierwszej i drugiej odsłonie? Pytanie czy tego byśmy chcieli? Remake Resident Evil 2 pokazuje jak wdrażać zupełnie nowe wątki do tła podstawowej historii. Skoro ten zabieg osiągnął zadowalający efekt w grze to czemu podobna sztuka miałaby nie udać się filmowcom? Wiele zależy tutaj od przyjętej wizji reżysera. Patrząc jednak na obrany przez Johannesa Robertsa materiał źródłowy, jestem dobrej myśli.

Can you survive the horror?

To pytanie można znaleźć z tyłu okładki Resident Evil 2 na PlayStation (i nie tylko). Wspomnienia jakie pozostawiły po sobie Resident Evil (1996) i jego kontynuator do dziś są bezcenną pamiątka w umyśle niejednego gracza wywodzącego się ze złotej ery survival-horrorów. Podjęcie ukazania filmowego obrazu według podań tych dwóch klasyków to spore wyzwanie. Dlaczego? To bardzo proste. Po pierwsze, takie założenie można bardzo łatwo zepsuć. Tematyka jest tak naprawdę pochodną kina grozy klasy B. i od zawsze tak stawiano fabularny kontekst Resident Evil, zwłaszcza oryginalnej trylogii. Może z tego wyjść zombie-slasher z żywymi odpowiednikami wirtualnych gwiazd marki. Czego oczywiście nie życzę filmowej ekipie. Po drugie, zombie już od dawna przestały straszyć widzów. No właśnie, widzów. W 2019 roku udało się coś zmienić w tej dziedzinie. Owa zmiana dotyczy wprawdzie graczy lecz w końcu to oni stanowią najważniejszy elektorat w obliczu adaptacji.

Współczesna wersja Resident Evil 2 funduje odbiorcy niezapomniany, cyfrowy koszmar lat 90. Czasy kiedy kilka włóczących się bezwładnie trupów powodowały lekki stresik i perspektywę słynnego "You Died". Osobiście nie pamiętam kiedy w tak namacalnym stopniu obawiałem się raptem dwóch, trzech (nie)martwych funkcjonariuszy. Wszystko w ciemnych, wąskich korytarzach dawnego muzeum, przekształconego w komisariat. Jeśli Roberts postanowi utrzymać taki kameralny klimat, bez zbędnego intensyfikowania akcji na rzeź z hordamj nieumarłych, to mamy szansę pierwszy raz od dawna przestraszyć się zombie. Dzięki takiemu podejściu, można dopracować do maksimum charakteryzację, postawić na fabułę i relację między postaciami. Ukazać próbę przetrwania i całokształt koszmarnych wydarzeń. To może się udać. Twórcy pominęli Resident Evil 3 jako źródło inspiracji. Sądzę, że właśnie przez bardziej kameralne, przyziemne podejście do tematu. Bez akcji na szerszą skalę. Co bardzo mnie cieszy, ponieważ część trzecia choć świetna, nie straszyła tak jak poprzednicy.

Kamera, akcja!

Resident Evil - czy filmowy reboot to szansa na mocną adaptację?

Do tej pory udostępniono kilka ciekawych ujęć z filmowego planu. W tle można zauważyć oblężoną przez zarażonych bramę R.P.D. oraz kilka ujęć na wjazd do miasta. Moją uwagę najbardziej przykuł materiał prezentujący filmowanie nadjeżdżającej ciężarówki, która swoim wyglądem jest wyjęta prosto z Resident Evil 2. Cieszy takie przywiązanie do klasycznych motywów. Za wcześnie jednak na nazwanie filmu sukcesem. Wciąż czekamy na zdjęcia choćby zombie aby ocenić poziom charakteryzacji. W myśl rocznika '98 raczej nie pasowałoby tutaj wzorowanie się na czymś w rodzaju the Walking Dead. Jedna z odgrywających rolę maszkar aktorek zatwitterowała, iż zagra samą Lisę Trevor. W remake pierwszej części stanowiła ona postać tragiczną, przerażającą i śmiertelnie niebezpieczną. Jeśli jakimś cudem jej nie poznaliście, zachęcam.

Rok 2021 będzie niezwykle istotny z punktu widzenia wydawcy i producenta serii, czyli Capcom. Marka będzie obchodzić 25-lecie istnienia na rynku. To idealna pora aby dostarczyć różne ciekawe doświadczenie dla fanów. Premiera filmu także jest planowana na przyszły rok. Na chwilę obecną nie słychać żadnych doniesień o wstrzymaniu zdjęć z wiadomych przyczyn. Bardzo kibicuję powstawaniu tego obrazu, ponieważ istnieje szansa, że wreszcie doczekamy się uznanej adaptacji jednej z najlepszych serii gier w historii. Czego sobie i Wam życzę. Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w sekcji komentarzy. Czy wierne trzymanie się kanonu wystarczy aby Was przekonać?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper