Homecoming, sezon 2 – recenzja serialu. Take me home

Homecoming, sezon 2 – recenzja serialu. Take me home

Jędrzej Dudkiewicz | 23.05.2020, 21:00

Gdy słyszy się tytuł Homecoming prawdopodobnie pierwszym skojarzeniem wielu osób będzie, że tak nazywał się pierwszy solowy film o Spider-Manie po tym, jak bohater ten wrócił do Marvela. Tymczasem rok później w serwisie Amazon Prime Video pojawił się całkiem ciekawy serial o tym samym tytule. Teraz dostępny jest już drugi sezon.

Drugi sezon nie jest typową kontynuacją wydarzeń z pierwszych dziesięciu odcinków. Rzecz wciąż oczywiście dotyczy programu Homecoming, który miał pomagać wracającym z wojny amerykańskim żołnierzom. Jednak tym razem główną bohaterką jest Jackie, którą poznajemy, gdy budzi się w łódce na środku jeziora…

Dalsza część tekstu pod wideo

Homecoming, sezon 2 – recenzja serialu. Take me home

Homecoming – wciąż wciągająca opowieść

Tak, jak napisałem – nie jest to typowa kontynuacja, co jednak nie znaczy, że to, co się tu dzieje nie ma nic wspólnego z wcześniejszymi wydarzeniami. Wręcz przeciwnie, im dalej, tym odniesień do pierwszego sezonu więcej. Ot, po prostu widz nie dowie się, co się stało z graną przez Julię Roberts Heidi. I prawdę mówiąc jest to coś, co trochę ciąży, bo była to ciekawa bohaterka, więc bardzo chętnie poznałbym jej dalsze losy. Tym bardziej, że zakończenie pierwszego sezonu było mocno otwarte i pozostawiało nadzieję, że Heidi (i nie tylko jej) wszystko się jeszcze ułoży. Cóż, twórcy zdecydowali inaczej (a może to Roberts nie chciała wrócić do roli).

W drugim sezonie zmieniła się też trochę tematyka, na której skupiają się twórcy. Poprzednio koncentrowali się oni głównie na pokazaniu, z jakimi trudnościami muszą mierzyć się wracający z konfliktów zbrojnych żołnierze oraz że powrót do domu wcale nie musi oznaczać spokoju i że ktoś im rzeczywiście chce pomóc zacząć normalne życie w cywilu. Drugi sezon kontynuuje przede wszystkim wątek chciwości wielkich korporacji, które do swoich celów są gotowe wykorzystać wszystkich, nawet tych, którzy najbardziej potrzebują wsparcia i jednocześnie zasługują na najwyższy szacunek. Sporo jest tu więc o niepohamowanych ambicjach, spiskach i podstępach, które mają na celu polepszyć pozycję w firmie danej osoby. Co ciekawe pojawia się też motyw tego, że nie wszyscy właściciele korporacji są złymi ludźmi. Drugi sezon Homecoming to także dość smutna opowieść o tym, że niekiedy najlepsze chęci nie wystarczą, by zrobić coś dobrego dla innych, bo zwykle znajdzie się ktoś, kto wymyśli inne zastosowanie dla danego wynalazku. Jest w sumie jeszcze jeden temat, który łączy oba sezony Homecoming, a mianowicie pamięć – gdy zostajemy jej pozbawieni, tracimy w zasadzie nasze człowieczeństwo. To dlatego każdy, komu się to przytrafi w serialu tak bardzo próbuje dowiedzieć się czegoś o sobie, by móc od nowa zbudować tożsamość i poczucie jakiegokolwiek sensu.

Wszystko to udało się zmieścić tym razem w siedmiu odcinkach, przez co na ekranie dzieje się całkiem sporo (mimo to akcja nie pędzi do przodu na złamanie karku). Kolejne wydarzenia i zwroty fabularne są zaplanowane w sposób przemyślany i ciekawy. W zasadzie trudno byłoby się doszukać tu jakichś wielkich dziur logicznych czy absurdów, dzięki czemu całość ogląda się z nieustającą uwagą.

Homecoming – za mało pozytywnych bohaterów

Jeśli mam jakiś problem z drugim sezonem Homecoming, to jest nim to, że zdecydowaną większość czasu spędzamy z osobami, które trudno polubić. Owszem, grany przez Chrisa Coopera Leonard Geist dość zaskakująco (co wynika z tego, jakie role zwykł grywać Cooper) okazuje się całkiem sympatycznym, zdroworozsądkowym bohaterem, od pewnego momentu można by wręcz powiedzieć, że tragicznym. Pojawia się tu też znany z pierwszego sezonu Walter Cruz. Główny nacisk położony jest jednak na Jackie, której początkowo można współczuć i kibicować, ale z czasem okazuje się, że to dość paskudna postać. Nie znaczy to, że wcielająca się w nią Janelle Monae robi to słabo, wręcz przeciwnie. Trudno jest jednak trzymać kciuki, by wszystko jej się udało. Podobnie jest w przypadku również obecnej w poprzednich odcinkach Audrey Temple, co nie zmienia faktu, że jej transformacja z zahukanej recepcjonistki, którą większość innych pracowników pomiata lub wykorzystuje w pewną siebie i często dość okrutną osobę jest całkiem intrygująca.

Powstaje oczywiście pytanie, co dalej. Zakończenie drugiego sezonu jest bowiem znacznie mniej otwarte niż pierwszego i na dobrą sprawę, jeśli twórcy z dowolnego powodu, by się na to zdecydowali, w taki sposób mogłaby się skończyć cała produkcja. Z drugiej strony naprawdę fajnie byłoby jeszcze kiedyś wrócić do Heidi, więc osobiście będę kibicować, by Homecoming doczekało się trzeciego sezonu.

Atuty

  • Wciągająca, dobrze skonstruowana i przemyślana historia;
  • Znów porusza sporo ciekawych wątków;
  • Dobre aktorstwo

Wady

  • Brak kontynuacji wątku jednej z postaci z pierwszego sezonu;
  • Trudno jest lubić główne postacie i im kibicować

Drugi sezon Homecoming to – mimo kilku mankamentów – wciąż produkcja, której warto poświęcić kilka godzin.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper