Naughty Dog - gry stworzone przez twórców Uncharted, o których nie mieliście pojęcia

Naughty Dog - gry stworzone przez twórców Uncharted, o których nie mieliście pojęcia

Kajetan Węsierski | 09.05.2020, 20:00

Naughty Dog to studio, za którym stoi długa i niezwykle udana historia. Od premiery serii o popularnym Jamraju jest o nich bardzo głośno, ale nie był to bynajmniej początek historii studia. 

Naughty Dog to studio, które nie cieszy się ostatnio dobrą prasą. Kontrowersje płacowe, niesławny wyciek ważnego elementu fabuły i ciągłe przesuwanie premiery owego tytułu wpływają na obraz firmy w oczach odbiorców. Oczywiście wszystko to ma ogromny wpływ na jej stan, ale wystarczy jedna mocna karta, która będzie mogła odwrócić wszystko o 180 stopni. Potrzeba tylko (albo aż), by kontynuacja przygód Ellie miała poziom porównywalny przynajmniej do pierwszej odsłony.

Dalsza część tekstu pod wideo

I pisząc o jakimkolwiek innym studiu, miałbym ogromne wątpliwości, czy można raz jeszcze wspiąć się na podobny szczyt. W tym przypadku wydaje mi się, że szanse powodzenia są spore. Twórcy od dekad zasypują nas niezwykle mocnymi premierami, pośród których zdecydowanie trudniej znaleźć projekty nieudane, niż te zachwycające fanów. Ich historia w branży jest bardzo ciekawa.

Właśnie, historia! Od tego powinienem chyba zacząć. Naughty Dog założone zostało w 1984 roku, w Kalifornii, przez dwóch zapaleńców: Jasona Rubina oraz Andy’ego Gavina. Co warto zaznaczyć, obaj chłopcy (bo jeszcze nie Panowie) mieli wtedy zaledwie 14 lat! Przez pierwsze pół dekady istnienia tworzyli pod nazwą „JAM Software” (od "Jason and Andy Magic Software), aby w 1989 zmienić ją na tę, która jest dziś tak rozpoznawalna w branży. 

Jak i Daxter, Ellie i Joel, Nathan i Sully, Crash oraz Tawna... To tylko osiem postaci z całego zbioru, które wypuściła spod swoich skrzydeł amerykańska ekipa. Wiele osób trzyma się przekonania, że premierowe dla firmy były projekty o szalonym Jamraju- nic bardziej mylnego! Przed Crash Bandicoot pojawiło się jeszcze sześć innych pozycji, które warto wziąć na tapet i zobaczyć, jak rzutowały na późniejsze poczynania załogi! 

Math Jam

Pierwszy projekt deweloperów i jednocześnie jeden z trzech, które wypuszczono pod banderą „JAM Software”. Dziewiczy tytuł Rubina oraz Gavina wydany został na komputery Apple II i zaliczał się do gatunku gier edukacyjnych. Skupiał się on bowiem na nauczaniu matematyki, choć w bardzo niestandardowy sposób. 

Panowie przyznali, że nie pamiętają genezy swojego dzieła, ale podejrzewają, że mógł się on zrodzić z chęci unowocześnienia systemu edukacji w placówkach państwowych i dostosowania go pod niepełnosprawnych uczniów. Chłopcy planowani udostępnić grę do użytku w ich szkole, ale liczne wymagania biurokratyczne skutecznie zraziły ich do tego pomysłu. 

math jam

Ski Crazed

Zaledwie rok po edukacyjnym Math Jam przyszedł czas na coś nowego- tym razem z gatunku gier sportowych! Tytuł ów ponownie wydany został na komputery z serii Apple II i raz jeszcze stworzony wyłącznie przez parę założycieli. Zamysł być dość prosty, albowiem gracz miał za zadanie sterować narciarzem, który podczas jazdy z górki, zabierał ze sobą piękne panie, aby następnie skończyć z nimi w gorącej wannie.

Co ciekawe, projekt ten okazał się sukcesem (jak na tamtą skalę). Chłopy znaleźli wydawcę, który zaproponował nazwę, z której gra znana jest do dziś (początkowo było to Ski Stud). Pozycja rozeszła się w liczbie 1500 sztuk, a jej twórcy dostali okrągłe dwa dolary od każdej sprzedanej. Całość przeznaczono na kolejną grę.

Warto dodać, że dla upamiętnienia tytułu, Naughty Dog nazwało takim samym tytułem jeden z poziomów w późniejszym Crash Bandicoot 3: Warped. Pamiętacie go? 

Ski Crazed

Dream Zone

Kolejny duży krok w historii studia i jednocześnie ostatni projekt stworzony pod banderą „JAM Software”. Jakby tego było mało, twórcy ponownie postanowili skierować swoje działania w nieco inną stronę i stworzyli grę przygodową! W „Dream Zone” wskakujemy do, jak sama nazwa wskazuje, krainy snów. 

Gracz wciela się w postać uwięzioną we własnym śnie, która zmuszona jest wydostać się z pokręconego świata pełnego wymyślnych kreatur, koszmarów i niecodziennych elementów. Projekt wydany został przez Baudville i sprzedał się w liczbie 10000 kopii, co przyniosło studiu „aż” 15 tysięcy dolarów przychodu. Choć gra początkowo ukazała się wyłącznie na Aplle IIGS, to później trafiła także między innymi na Amigę oraz Atari ST.

Dream Zone

Keef the Thief

Fani projektów od pary twórców musieli poczekać na najnowszy całe dwa lata. W międzyczasie „JAM Software” przemianowane zostało na znane dziś „Naughty Dog”, a twórcy ponownie poszli w nieco innym kierunku. Ich gra z 1989 roku była komediowym RPG-iem, pełnym zabawnych gagów i szalonej akcji. 

Co ciekawe, przy okazji prac nad projektem, udało się podpisać współpracę z całkiem dużym już w tamtym okresie studiem EA. Zespół stał się tym samym najmłodszą ekipą spośród wszystkich, które współpracowały z kanadyjskim hegemonami. Projekt ukazał się na komputery Apple IIGS i MS-DOS oraz na Amigę

Keef the Thief

Rings of Power

Poprzedni tytuł okazał się tak dużym sukcesem, a sama współpraca z EA była na tyle dobra, że w 1991 roku na rynku ukazał się kolejny twór RPG stworzony przez studio i wydany z ramienia Electronic Arts. Gra opowiadała o młodym czarowniku, którego zadaniem było zebrać magiczne pierścienie, aby stawić czoła groźnemu, złemu bóstwu.

Projekt zachwycał swoją obszernością i otwartością. Świat był niezwykle bujny, a gracze nie mogli nadziwić się temu, jak dużą pulę postaci stworzono na potrzeby historii. Co ciekawe, całość była początkowo robiona pod DOS oraz Amigę, ale EA zadecydowało, że dużo korzystniej wypadnie wydanie jej na Segę Genesis. Tak też zrobiono, a „Rings of Power” został pierwszym konsolowym tytułem Naughty Dog.

Rings of Power

Way of the Warrior

Prace nad kolejną grą rozpoczęto ponownie dwa lata po skończeniu poprzedniego. Ten jednak był największy, spośród wcześniej wydanych- jego tworzenie zajęło ponad 12 miesięcy, a budżet oscylował w granicach 100 tysięcy dolarów (co ciekawe, 4/5 kwoty płynęło z prywatnych kieszeni Naughty Dog). 

Tym razem postawiono na bijatykę, która miała zrewolucjonizować gatunek. Celem gry było rozprawienie z najsilniejszymi przeciwnikami na świecie i zapisanie się w „Księdze Wojowników”, aby otoczyć się wieczną chwałą. Projekt wydany został wyłącznie na konsolę 3DO, co spotkało się z niemałym zaskoczeniem. Mimo wszystko sprzedaż, nawet jak na tak niszowy sprzęt, wypadała zadowalająco

Co ciekawe, wydawcą  było Universal Interactive Studios, którego ówczesny prezes zachwycił się tym, co przedstawili twórcy. Człowiek ten widział w nich ogromny potencjał i podpisał kontrakt na trzy dodatkowe gry. Coś Wam świta? Cóż, nazywał się Mark Cerny, a resztę historii już chyba znacie… :)

Way of the Warrior

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper