Koronawirus to szansa dla gier - nasza branża radzi sobie z pandemią doskonale

Koronawirus to szansa dla gier - nasza branża radzi sobie z pandemią doskonale

Roger Żochowski | 30.03.2020, 22:03

Większość takich rozrywek jak kina, sport czy koncerty podczas pandemii przeżywają duży kryzys. Co innego gry wideo - poza widmem przesunięcia premier nowych konsol branża gier doskonale radzi sobie z życiem w izolacji. I mamy na to konkretne liczby. 

Po Sieci krążył niedawno mem, w którym pada pytanie: co ja będę robił podczas kwarantanny? Poniżej znalazło się zdjęcie osoby z padem w ręku z podpisem - gracze czekali na to całe życie. I coś w tym jest. Branża gier przeżywa istny boom jeśli chodzi o sprzedaż cyfrowych gier. A dla wydawców to woda na młyn. Rozmawiałem z kilkoma twórcami mniejszych polskich produkcji i są zachwyceni tym, jak wybiła sprzedaż ich tytułów w cyfrowych sklepach Sony, Microsoftu czy Nintendo. Nie inaczej jest w przypadku Steama, który bije rekordy popularności. 15 marca w usłudze zalogowanych było ponad 20,3 mln osób! To pierwszy taki wynik w historii platformy. Niektóre polskie firmy już liczą zyski - Vivid Games w lutych obliczyło, że w samych tylko Chinach liczba pobrań ich gier wskoczyła aż o 200%! Nie ma się jednak temu specjalnie co dziwić - wystarczy spojrzeć na zdjęcia wyludnionych stolic największych krajów. Ludzie siedzą w domu, a obok portali streamingowych to właśnie gry są teraz jedną z ulubionych rozrywek i pozwalają zapomnieć o szarej rzeczywistości za oknem. A pamiętajmy, że w USA, ogromnym rynku zbytu dla gier, epidemia koronawirusa dopiero się rozkręca i z pewnością dorzuci cegiełkę do wzrostów na naszym poletku. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Jest bardziej niż pewne, że takie gry jak Resident Evil 3 (2020) czy osiągną rewelacyjne wyniki sprzedaży. Echem odbiła się afera we Francji, gdzie sklepy chciały jeszcze przed zamknięciem placówek zarobić na spragnionych zabawy graczach i puściły w obieg pudełkowe wersji horroru Capcomu łamiąc embargo. Jest to jednak nie tylko łakomy kąsek ze względu na kult trzeciej części serii - zarówno nowy Resident jak i gra Naughty Dog opowiadają o wirusach, epidemiach, zarazach. Wpisują się idealnie w narrację jaka panuje obecnie na świecie, nawet jeśli bardzo mocno ją koloryzują. Obserwując świat z nakazami zostania w domu, widoki lekarzy w kombinezonach, ludzi chodzących do sklepu w maskach, znacznie łatwiej wyobrazić sobie i wczuć się w postapokaliptyczny scenariusz z owych gier. Nie bez powodu jednym z najczęściej oglądanych filmów na Netflixie jest obecnie odkopana przez widzów "Pandemia".  

Nadmiar dobrego

Koronawirus to szansa dla gier - nasza branża radzi sobie z pandemią doskonale

Ogromną popularność gier widać też po problemach w Sieci. Infrastruktura wspierająca usługi Xbox Live i Nintendo Online nie zawsze radzi sobie z zaspokojeniem ogromnego popytu. Problemy mają charakter globalny i w najbliższych tygodniach sytuacja może się powtórzyć, bo przeciążenia Sieci bywają naprawdę duże:

„Podziękowania dla wszystkich zespołów operacyjnych / informatycznych we wszystkich firmach, które ciężko pracują, aby wszystko działało sprawnie”

- pisał niedawno komentując problemy Phil Spencer z Microsoftu. Wydawałoby się, że kolejnym problemem będzie produkcja nowych gier, ale w przeciwieństwie do filmów czy seriali gry zazwyczaj nie potrzebują planów filmowych i pracy w terenie. Wiele firm już teraz zdecydowało się wysłać swoich pracowników do domu. Ba, są nawet tacy, którzy uważają, że przyniesienie pracy do domu zmieni już na zawsze branżę gier. Strauss Zelnick, dyrektor generalny Take-Two, nie obawia się, że rozprzestrzenianie koronawirusa zaszkodzi branży gier, ale uważa, że ​​zmusi to wiele firm do przemyślenia tematu home office.

„Pracownicy będą musieli znaleźć sposób, aby być równie produktywnym w domu. Wielu z nas, którzy byli sceptycznie nastawieni do pracy zdalnej, teraz może zmienić zdanie. Nie jestem wielkim zwolennikiem tej formy pracy, ale myślę, że mogę być mile zaskoczony.

- powiedział Zelnick. Dzisiejsza technologia pozwala bez problemu na tele-konferencje, chaty, błyskawiczne przesyłanie dużych paczek danych, więc jeśli sytuacja z koronawirusem przedłuży się na kolejne miesiące, wydaje się, że to właśnie branża gier może wyjść z tego obronną ręką. Nie bez znaczenia są też takie inicjatywy jak #ZostanWDomuRobGry!, która wystartowała w Polsce pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. A będzie tego więcej. 

Ogromna szansa dla esportu

Koronawirus to szansa dla gier - nasza branża radzi sobie z pandemią doskonale

Swoją drugą młodość przeżywają też zawody esportowe, ale o popularności takich gier jak CS:GO czy League of Legends pisać nie trzeba, bo to oczywistość. W czasach gdy widzowie zostali praktycznie pozbawieni emocji jakie towarzyszą tradycyjnym odmianom sportu, a największe ligi piłkarskie czy koszykarskie zostały zawieszone, to właśnie gry ruszyły z pomocą. Przykład? Fox Sports wyemitował niedawno eNASCAR Pro Invitational iRacing Series, wirtualne zawody w formule NASCAR, sportu tak kochanego przez Amerykanów. Efekt? Według firmy Nielsen Media Research obejrzało go 903 000 widzów! Jasne, oficjalne wyścigi NASCAR np. ostatni wyścig na Phoenix Raceway obejrzało 4,6 miliona osób, ale wciąż są to liczby niewidziane wcześniej. Na tyle kuszące, że Fox Sports uznał je za wystarczająco znaczące, aby zobowiązać się do transmisji wirtualnej serii wyścigów do końca sezonu, począwszy od 29 marca!

W Hiszpanii jedną z najlepszych lig piłki nożnej na świecie dokończono dla zabawy w grze FIFA 20. Najpierw w mini-turniejach wyłoniono zawodników, którzy będą reprezentować swoje kluby i zabrakło tak nieprawdę tylko przedstawicieli Barcelony i Mallorki, klubów związanych kontaktem z serią Pro Evo. Następnie rozegrano turniej transmitowany w Sieci. Zwyciężył go piłkarz Realu Madryt, Marco Asensio. Tym samy klub z Madrytu został mistrzem wirtualnych rozgrywek, które oglądały tysiące fanów. 

 

Ale podobne atrakcje mamy też u nas w Polsce. Ekstraklasa SA organizuje choćby turnieje e-sportowe pod hasłem  #ZostanWDomu z FIFA 20. Na oficjalnych profilach polskich klubów można też brać udział w streamach, gdzie znani z FIFY gracze rywalizują nie tylko na poziomie krajowym. Niedawno Miłosz 'milosz93' Bogdanowski zagrał jako Legia Warszawa z przedstawicielem portugalskiego Sportingu. Przegrał wprawdzie 4:3, ale wydarzenie było dość mocno promowane. Jako zupełną ciekawostkę dodam inny fakt wpływania koronawirusa na rynek gier, choć już niekoniecznie pozytywny - gdy świat obiegła wiadomość, że Daniele Rugani, obrońca Juventusu, jest zakażony koronawirusem, gracze z FIFA 20 zaczęli lawinowo kupować jego kartę, przez co jej cena drastycznie wzrosła. Dzieje się tak dlatego, że karty zawodników, którzy zginęli są często usuwane przez EA, a wówczas gracze, którzy zdążyli je kupić starają się opchnąć zdobycz z zyskiem na nielegalnych aukcjach internetowych. Daniele Rugani nie planuje póki co udawać się na tamten świat, ale to pokazuje tylko jak wirus wpływa na elektroniczną rozrywkę.

Można pisać o tym, że kolejne imprezy growe są odwoływane, że akcje niektórych firm spadają na giełdzie (jak zreszta wszystkim teraz), że problemy w chińskich fabrykach wpłyną na produkcję konsol (choć jak widać Chiny już wstają na nogi i za chwilę ruszą pełną parą), a jednak branża gier radzi sobie z koronawirusem naprawdę dobrze. Nawet takie gry jak Pokemon Go, które wymagały spacerowania po mieście zmieniły nieco zasady działania, by gracze siedzący w izolacji mogli czerpać z nich fun. Tak więc spokojnie - nowych gier na pewno nie zabraknie, imprezy takie jak E3 zastąpią przygotowane wcześniej materiały wideo, zapewne nie mniej emocjonujące niż słynne konferencje, a wydawcy już liczą zyski z ogromnych wzrostów w sieciowych sklepach. Co nie zmienia faktu, że wirus zmieni nas świat na wiele lat... 

 

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper