Kim, do licha, jest Carmen Sandiego? - recenzja książki. Pierwsze kroki Czarnej Owcy

Kim, do licha, jest Carmen Sandiego? - recenzja książki. Pierwsze kroki Czarnej Owcy

Kajetan Węsierski | 04.11.2019, 16:14

Złodziejka w charakterystycznym, czerwonym stroju, podbija serca fanów kreskówek. Najnowsza wersja jej przygód zbiera świetne opinie. Jest jednak jedno pytanie, które trapi wielu... Kim, do licha, jest Carmen Sandiego? Tego dowiecie się, sięgając po książkę! 

Muszę przyznać, że gdy dowiedziałem się o premierze tej książki w Polsce, byłem bardzo zaskoczony- w pozytywnym znaczeniu. Wydawnictwo Insignis nie pierwszy raz porywa się na wystawianie na nasz rodzimy rynek literatury opartej na dziełach przeznaczonych dla młodszych odbiorców (gier, kreskówek, popularnych seriali). I z całym przekonaniem oddaję im, że droga, którą kroczą, trafia do mnie idealnie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Podobnie jest z recenzowaną przeze mnie pozycją. Choć początkowo obawiałem się, że będzie to ledwie powtórka z rozrywki, to przyjemnie się zaskoczyłem. Dzieło nie tylko stanowi doskonałe przypomnienie początków głównej złodziejki, ale rozwija je i dodaje mnóstwo ciekawych elementów. Świetna gratka dla wielbicieli Czarnej Owcy, ale... Z czym właściwie mamy do czynienia!?

„Kim, do licha, jest Carmen Sandiego”

Książka to, najprościej opisując, adaptacja premierowego sezonu serialu, który zadebiutował na platformie Netflix z początkiem bieżącego roku. Sam zarys fabularny pokrywa się z pierwszymi odcinkami, choć niekiedy rozwija też elementy, które mogliśmy oglądać na ekranie. Dla fanów będzie to niezwykle ciekawe doświadczenie. Pozycja, napisana przez Rebeccę Tinker, pozwala nam bliżej poznać bohaterów oraz samą Akademię VILE.

Tak, zgadza się, te elementy były pokazane w wersji serialowej. Nigdy jednak tak dokładnie. Pozostając przy samej placówce, która jest miejscem akcji przez większość fabuły zawartej na ponad 200 stronach książki- pierwszy raz możemy „zajrzeć” w jej najciemniejsze zakamarki. Wystarczy odrobina wyobraźni, aby nakreślić sobie w głowie rozkład i ciekawe pomieszczenia, o którym nie wspomniano w animowanym pierwowzorze.

Przedmowa

Innym aspektem, o który wzbogacono książkę, jest przedmowa Giny Rodriquez. Amerykańska aktorka użyczyła głosu głównej bohaterce i na kilku stronach streściła, jak ogromne miało to dla niej znaczenie i jak wielkie jest to wyróżnienie. Sama była w dzieciństwie ogromną fanką oryginalnej wersji.

Słowa kierowane są raczej do tej piękniejszej płci odbiorczyń. Muszę jednak przyznać, że choć nie jestem kobietą, to wypowiedź „głosu Carmen” bardzo do mnie trafiła. Wydała się ona niezwykle pokrzepiająca. Jednocześnie świetnie wprowadziła w klimat opowieści, w której główną bohaterką jest niezależna i silna dziewczyna. Wciąż mało mamy takich dzieł, a jak pokazuje właśnie to- można zrobić coś świetnego.

Gina Rodriguez jako Carmen

Wizualne piękno

Rzeczą, o której muszę napisać, jest to, jak genialnie tytuł został wydany. Czytam bardzo dużo książek, włączając w to beletrystykę wszelkiej maści, ale dawno nie widziałem tak pięknie dopracowanej książki. Projekt okładki, pierwsze strony, a także samo wnętrze- wszystko tu zagrało i zostało dopięte na ostatni guzik.

Jestem pewien, że skoro na mnie wywarło to tak ogromne wrażenie, w przypadku grupy docelowej (od której starszy jestem, bez wątpienia, o przynajmniej dekadę) musi być jeszcze lepiej. Książka wizualnie utrzymana jest w klimacie serialu oraz samej fabuły. Dobre wrażenie robi wszechobecny czerwony kolor, który jest znakiem rozpoznawczym głównej bohaterki, Carmen.

Reasumując

Żyjemy w cudownych czasach, serio. Dzięki rozkwitowi wszystkich gałęzi popkultury, nasze ulubione marki możemy chłonąć jak tylko chcemy. Nie lubisz oglądać? Nie ma problemu! Wydawcy serwują książki! Nie masz ochoty czytać? Spoko, żaden kłopot, zawsze znajdzie się audiobook. To też zbyt wiele czasu? Sięgnij więc po komiks. Tak to dziś wygląda.

Czy to źle? Bynajmniej, albowiem pozwala na zapoznanie z konkretną rzeczą na wiele różnych sposobów- tudzież jeden, o którym sami zdecydujemy. Tym właśnie jest recenzowana książka. Odnajdą się w niej jednakowo osoby, które dopiero zetkną się z tym światem oraz te, które są po seansie serialu. Jeśli nie macie dostępu do Netflixa, to jestem przekonany, że Wasze dziecko, tudzież młodsze rodzeństwo, będzie wniebowzięte, przeżywając przygody Czarnej Owcy. Wy podobnie, bez względu na wiek. W końcu każdy chce się dowiedzieć, kim, do licha, jest Carmen Sandiego!

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper