Recenzja książki „Nadgryzione jabłko”. Steve Jobs jakiego nie znacie

Recenzja książki „Nadgryzione jabłko”. Steve Jobs jakiego nie znacie

Roger Żochowski | 26.06.2019, 21:30

W rodzinie Jobsów wydawanie książek opisujących życie współzałożyciela Apple to niemalże tradycja. Można na to patrzeć pod kątem łatwego zarobku, ale bez wątpienia jest to również ciekawa lektura pokazująca legendę rynku komputerowego z nieco innej, nieznanej szerzej strony.

„Nadgryzione jabłko” napisała Chrisann Brennan, wieloletnia partnerka Steve'a, z którą miał dziecko  w czasach, gdy próbował rozkręcić Apple. I to właśnie do tego dziecka przez długi czas nie chciał się przyznać kłamiąc, że jest bezpłodny. Pomogły dopiero testy genetyczne. Jednocześnie projektowany przez niego komputer osobisty z graficznym interfejsem został nazwany Lisa. Choć w oficjalnych dokumentach skrót ten tłumaczono na Local Integrated Software Architecture (Lokalnie Zintegrowana Architektura Oprogramowania), fakt, że nazywał się dokładnie tak samo jak niechciana córka pokazuje, że Steve był pełen sprzeczności. Nikt nie odmawia mu geniuszu, ale jedna z najbardziej charyzmatycznych osób związanych z szeroko pojętym rozwojem technologii miała wiele wad. I o tym po części jest ta książka.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ciężko jest ją jednak ocenić w skali zerojedynkowej. Jeśli interesowaliście się karierą Jobsa możliwość zajrzenia za kulisy jego życia, początków, problemów związanych z adopcją, związków czy kolejnych przemian będzie z pewnością ciekawą lekturą. Dowiecie się z niej jak układały się relacje Steve’a z przybranymi rodzicami, o narkotycznych odjazdach, podróżach, pirackiej działalności na początku kariery, o zamiłowaniu do twórczości Boba Dylana, życiu studenckim czy w końcu genezie samej nazwy Apple. W historii przewijają się też inne osoby jak chociażby Steve Woźniak, współzałożyciel Apple, przedstawiany nie zawsze w dobrym świetle, ale w porównaniu do Jobsa - nieobdartym z człowieczeństwa mimo ogromnego sukcesu. Oczywiście to tylko i aż subiektywna i bardzo emocjonalna ocena Brennan, z którą fani mogą się zgodzić lub nie. 

„Nadgryzione jabłko” nie jest oczywiście wybitną książką -  to lekka lektura napisana prostym językiem, która rzadko kiedy się nudzi i można ją łyknąć spokojnie czytając wieczorami do poduszki. Tyle tylko, że sama autorka sprawia wrażenie osoby chwiejnej emocjonalnie. Cała historia jest  niekonsekwentna - szczerze powiedziawszy nie do końca wiadomo czego tak naprawdę chciała Chrisann. Jobs jest przedstawiany często jako kłamca, manipulator i osoba zapatrzona w siebie i ma się wręcz nieodparte wrażenie, że cała opowieść jest wyrazem frustracji na to, iż autorka ostatecznie nie została nigdy żoną Jobsa. Steve związał się bowiem  z inną kobietą, z którą miał potem trójkę dzieci, a o której Chrisann również wspomina. Raz dobrze raz źle. 

Recenzja książki Nadgryzione jabłko

Autorka często stara się analizować psychikę tak Steve'a jak i jego bliskich. Raz wszystko ją fascynuje, raz przygnębia. Gdy wydaje się, że jej związek ze Stevem chyli się ku końcowi, nagle następuje zwrot akcji, powrót płomiennego uczucia ciągnący ją do osoby, do której przed chwilą nic już nie czuła. Jak dla mnie są to celowe zabiegi podtrzymujące zainteresowanie czytelnika, jednak momentami dość nieudolnie poprowadzone, przez co strasznie irytujące. Jest w tej książce jednak również coś co stanowi wartość dodaną - dość barwne opisy życia w latach 70. i 80. Czasami nawet zbyt barwne ocierające się o duchowość i mistycyzm. Choć autorka kilka razy niepotrzebnie się powtarza (do znudzenia wypomina choćby to, że młodzież nie ufała dorosłym), to nawiązania do eksperymentowania z LSD, gloryfikowania podróży do Indii, medytacji czy szukania swojego miejsca na świecie połączone z wzmiankami o motoryzacji, raczkującej technologii, muzyce, filmach czy książkach popularnych w tamtych szalonych czasach działają na wyobraźnię tworząc w niej spójny obraz. 

Warto jednak pamiętać, że choć na okładce książki pojawił się Steve Jobs a jego osoba jest motorem napędowym całej historii, jest to bardziej opowieść o samej Brennan, jej pokręconym związku, niespełnionych ambicjach, kompleksach, ciężkim dzieciństwie i trudach związanych z wychowaniem dziecka w cieniu odnoszącego sukcesy ojca. Nie znajdziecie tu dokładnych opisów kolejnych wynalazków Jobsa czy bogatej autobiografii. Jest to subiektywne spojrzenie na człowieka, który fascynował miliony ludzi na całym świecie oczami osoby, która znała go od młodzieńczych lat, gdy marzył o karierze muzyka i handlował blue boksami. A czy zawierzycie opowiadaniom Pani Chrisann to już zupełnie inna sprawa. 

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper