The Highwaymen – recenzja filmu. Odbrązowienie Bonnie i Clyde’a

The Highwaymen – recenzja filmu. Odbrązowienie Bonnie i Clyde’a

Jędrzej Dudkiewicz | 31.03.2019, 07:00

Kino gangsterskie nie cieszyło się w ostatnich latach specjalnym zainteresowaniem. Być może coś się zaczyna zmieniać. Niedawno był Gotti, który jednak przeszedł bez wielkiego echa (ponoć to film bardzo słaby), wkrótce pojawią się The Irishman Martina Scorsese, planowany jest też film stanowiący prequel Rodziny Soprano. Póki co w serwisie Netflix można obejrzeć The Highwaymen w reżyserii Johna Lee Hancocka.

Lata 30. XX wieku. W Stanach Zjednoczonych działa jeden z najsłynniejszych bandyckich duetów, czyli Bonnie Parker i Clyde Barrow. Gazety donoszą o kolejnych napadach na banki, strzelaninach i pościgach, z których przestępcy wychodzą cało, drwiąc sobie ze stróżów prawa. Postawiona pod ścianą gubernator Teksasu Ma Ferguson zwraca się do dwóch byłych Strażników Teksasu, Franka Hammera i Maneya Gaulta, by rozwiązali problem.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Highwaymen – rewers Bonnie i Clyde’a

Trochę trudno jest nie porównać The Highwaymen do słynnego filmu Arthura Penna z 1967 roku, Bonnie i Clyde. Produkcja ta unieśmiertelniła dwójkę bohaterów, która na to zdecydowanie nie zasługiwała. Pokazywani byli oni jako zakochana para, buntująca się przeciwko systemowi, okradająca banki, co w tamtych czasach zyskiwało szeroki aplauz opinii publicznej. W rzeczywistości jednak była to para brutalnych i bezwzględnych przestępców, którzy bez mrugnięcia okiem byli w stanie strzelać do policjantów. Hancock jasno to w swoim filmie podkreśla, a przy okazji zwraca też uwagę na w zasadzie celebrycki status ściganych bandytów. Nie gloryfikuje jednak tego, wręcz przeciwnie, Frank i Maney są mocno zirytowani tym faktem, narzekając na to, w jakim kierunku podąża ich kraj. The Highwymen nie jest jednak opowieścią o Bonnie i Clydzie (chociaż wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby postaci te dostały trochę czasu ekranowego). To historia dwóch przyjaciół, którzy najlepsze lata mają już za sobą. Obaj są starzy, obaj mają problemy z celnym strzelaniem, czy szybkim bieganiem. Są przedstawicielami przeszłości, bo chociaż instytucja Strażników Teksasu – w zmienionej nieco postaci – funkcjonuje do dziś, to jednak zdecydowanie nie jest to podstawowa jednostka stróżów prawa. Już tutaj dochodzi do konfliktów z agentami FBI; to właśnie czasy, gdy instytucja ta szybko się rozwijała pod czujnym okiem J. Edgara Hoovera. W tle jest też pokazany kraj, który bardzo ucierpiał przez Wielki Kryzys, Frank i Maney mijają kolejne miejsca pełne biedy i beznadziei. Wszystko to buduje ciekawą i klimatyczną historię.

The Highwaymen – ciekawi bohaterowie

Jest to też efekt tego, że w filmie Hancocka są ciekawi bohaterowie. Frank i Maney w wielu aspektach są do siebie podobni, ale też sporo ich różni. Ot, chociażby motywacje. Wydaje się, że Frank jest trochę znudzony emeryturą, potrzebuje adrenaliny, a do tego – co można zrozumieć dzięki rozmowie, którą przeprowadza z ojcem Clyde’a – ma w sobie wielką potrzebę czynienia sprawiedliwości. Przy czym jest to podejście nie zostawiające miejsce na odcienie szarości. Inaczej do sprawy podchodzi Maney, któremu po nocach śnią się zastrzeleni w przeszłości przestępcy. Niezbyt podoba mu się pomysł, by otwierać ogień bez ostrzeżenia, specjalnie jednak też nie protestuje. On z kolei rusza w pościg chyba dlatego, by udowodnić samemu sobie, że jeszcze się do czegoś nadaje. Zarówno Frank, jak i Maney nie bardzo bowiem umieją robić cokolwiek innego, chcą też wyrwać się z domów, w których zależą od kobiet: Maney jest utrzymywany przez córkę, Frank ożenił się z bardzo bogatą kobietą. Obaj bohaterowie są bardzo porządnie zagrani przez Kevina Costnera i Woody’ego Harrelsona.

Jedyne, do czego bym się przyczepił, to fakt, że trochę za mało jest tu interakcji między dwójką głównych bohaterów. Przydałoby się więcej rozmów, sprzeczek, podkreślenia podobieństw i różnic, by trochę ożywić ich relację. Nie zmienia to jednak faktu, że The Highwaymen to film, który Netflixowi – dla odmiany się udał.

Atuty

  • Ciekawa, wciągająca historia z kilkoma dobrymi wątkami rozgrywającymi się w tle;
  • Interesujący i dobrze zagrani bohaterowie;
  • Klimat;
  • Muzyka

Wady

  • Trochę za mało interakcji między dwójką głównych postaci;
  • Przydałoby się trochę czasu ekranowego dla Bonnie i Clyde’a

Netflix produkuje mnóstwo filmów, zwykle dość rozczarowujących. The Highwaymen na pewno należy do tych lepszych produkcji, które można uznać za udane.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper