Ostre przedmioty, sezon 1 – recenzja serialu. Dobra ekranizacja słabej książki

Ostre przedmioty, sezon 1 – recenzja serialu. Dobra ekranizacja słabej książki

Jędrzej Dudkiewicz | 28.08.2018, 09:13

Czy na podstawie książki, która mi się nie podobała może powstać serial, który mnie zachwyci? Pytanie to zadawałem sobie rozpoczynając przygodę z nowym serialem HBO Ostre przedmioty. Wbrew obawom, okazało się, że jest to jak najbardziej możliwe, gdyż produkcja ta jest po prostu rewelacyjna. I chyba nawet wiem, z czego to wynika.

Camille musiała wyjechać ze swojego rodzinnego miasteczka. Przeżyła tam zbyt wiele traumatycznych wydarzeń, na czele ze śmiercią ukochanej młodszej siostry, by móc dalej mieszkać w tym miejscu. Obecnie jest dziennikarką w gazecie. Naczelny, chociaż wie, z czym to się może wiązać, wysyła swoją pracownicę do „domu”, żeby opisała sprawę morderstwa dziewczynki. Już podczas jej pobytu, ginie kolejna nastolatka.

Dalsza część tekstu pod wideo

Ostre przedmioty nie do końca są więc kryminałem. To raczej opowieść o radzeniu sobie z dramatyczną przeszłością, z wątkiem kryminalnym w tle. Na pierwszym planie jest zatem Camille i jej przeżycia. Rodzinne miasteczko jest bowiem małe, mieszka w nim koło dwóch tysięcy osób, każdy zna zatem każdego. Niemal nic nie uchodzi uwadze ogółu, wszystko co się robi, natychmiast jest komentowane i wpływa też na odbiór bliskich ludzi. Nawet gdyby Camille nie miała za sobą tak traumatycznych doświadczeń, jak wspomniana śmierć siostry, fakt, że jest ofiarą zbiorowego wykorzystania seksualnego oraz toksyczna relacja z okrutną matką, łatwo można by zrozumieć jej chęć wyjazdu i tym samym niechęć do powrotu. Dla kogoś, kto liczył, że serial ten dostarczy mu sporo akcji i elementów związanych z intrygą kryminalną, będzie to pewnie rozczarowanie. Oczywiście, śledztwo jest tu jak najbardziej obecne, jednak nie ono jest tu najważniejsze. Podobnie zresztą było w innej produkcji HBO, czyli wybitnych Wielkich kłamstewkach. 

Oba dzieła łączy osoba Jeana-Marca Vallee’a, który był ich reżyserem. Co istotne, stał za kamerą wszystkich ośmiu odcinków, co wydaje mi się bardzo dobrym pomysłem, bo dzięki temu znacznie mocniej niż zwykle czuć jego autorskie piętno na produkcji. To dobrze, że reżyser ma większą niż zwykle kontrolę nad swoim dziełem. To właśnie dzięki niemu udało się tu wykreować niesamowitą, przeszywającą atmosferę, w której zatopienie się jest doświadczeniem zarówno intrygującym, jak i dość strasznym. Ostre przedmioty perfekcyjnie pokazują duchotę małego miasteczka, które rządzi się swoimi prawami (dość powiedzieć, że w jednym odcinku organizuje się tu wielką imprezę historyczną na cześć konfederatów) i chociaż bardzo chciałoby uchodzić za normalne i przyjazne miejsce do życia, to jednak wystarczy przyjrzeć się nieco dokładniej, by zobaczyć skrywane tu i ówdzie demony i ludzkie namiętności.

W takim środowisku musi działać Camille i nic dziwnego, że nie jest tym specjalnie zachwycona. To bardzo dobrze napisana postać. Odgrywająca ją Amy Adams jest – w sumie jak zwykle – fenomenalna i spokojnie może już szykować przemowę dziękczynną na przyszłoroczne Złote Globy. Bezbłędnie pokazuje, jak wielki wpływ wywarły na jej bohaterkę wydarzenia z przeszłości. Można jej współczuć, można ją zrozumieć. Jednocześnie wiele razy można się zastanowić, czy to, że zachowuje się w określony sposób nie jest też powodowane tym, że chce zdobyć jak najciekawszy materiał do artykułu. Zwłaszcza, że obecnie potrafi się już bronić przed różnymi rzeczami, chociaż wciąż ma bardzo toksyczną relację z matką. W tę wciela się równie fantastyczna Patricia Clarkson. Adora to kobieta niezwykle zimna, chociaż starająca się pokazywać, że otacza innych, zwłaszcza córki dużą troską. Bardzo jej też zależy na tym, by dobrze wyglądać w oczach innych, bo jest jedną z najważniejszych osób w mieście (jest swoistą patronką okolicy, bo duża część ludzi pracuje w jej gospodarstwie). 

Potrafi być do tego okrutna, wyrafinowana i manipulatorska, zwłaszcza gdy udaje jej się skłonić kogoś innego do wykonania brudnej roboty, na której jej zależy. Objawieniem Ostrych przedmiotów jest za to Eliza Scanlen, która gra przyrodnią siostrę Camille, Ammę. To pierwsza rola tej młodej aktorki, a już nie da się o niej zapomnieć. Z pozoru to nastolatka jak każda inna, jednak jest w niej coś i szalenie niepokojącego i wyniosłego. A z drugiej strony nie da się jej całkowicie nienawidzić. Skoro już przy młodych wykonawcach jesteśmy, to warto wspomnieć, że w retrospekcjach, jako młoda Camille, pojawia się Sophia Lillis. Jest ona tak podobna to Amy Adams, że aż dziw bierze, że to właśnie nie Adams, tylko Jessica Chastain została wybrana do zagrania dorosłej Beverly Marsh w drugiej części To.

Czemu zatem serial podobał mi się bardziej niż książka? Właśnie dlatego, że wszystko to, co nie grało mi podczas lektury, spodobało mi się w trakcie oglądania. Zarówno historia Camille, jak i intryga kryminalna zostały poprowadzone znacznie ciekawiej. O wiele lepsze jest wykreowanie atmosfery małego miasteczka, do tego postacie – dzięki wykonawcom – są znacznie bardziej wyraziste i interesujące. Niektórzy mogą zarzucać Ostrym przedmiotom, że w wielu momentach nic się tu nie dzieje, tempo akcji jest bardzo niskie. Proponuję jednak, by samemu rozpocząć przygodę z produkcją HBO i przekonać się, że w tym przypadku to z pewnością jest zaleta, a nie wada.

Atuty

  • Świetnie wykreowana atmosfera
  • Dobrze napisane i fantastycznie zagrane postacie
  • Ciekawa opowieść o przełamywaniu traumy

Wady

  • Niektórzy mogą narzekać, że za mało tu elementów związanych z intrygą kryminalną
  • Innym z kolei nie spodoba się zbyt wolne tempo akcji

Ostre przedmioty okazały się dziełem znacznie lepszym niż książka, której są ekranizacją.

9,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper