Black Clover: Quartet Knights - ciekawe połączenie Overwatcha i Dissidia: Final Fantasy

Black Clover: Quartet Knights - ciekawe połączenie Overwatcha i Dissidia: Final Fantasy

Igor Chrzanowski | 03.08.2018, 22:00

Bandai Namco stara się w ostatnim czasie podnieść jakość swoich gier opartych na licencji znanych anime, dlatego też każda ich kolejna produkcja ma znacznie przebić poziom jaki reprezentowały sobą poprzednicy. Jednakże czy nieco mniej znane Black Clover doczeka się godnej adaptacji?

Black Clover jak na standardy tego rynku jest bardzo świeżą serią, która to powstała dopiero w 16 lutego 2015 roku – wtedy na łamach Weekly Shonen Jump zadebiutował pierwszy rozdział mangi autorstwa Yuki Tabaty. Trzy i pół roku później jesteśmy już na takim etapie popularności sagi, że manga osiągnęła poziom sprzedaży 5,8 mln egzemplarzy, na nowy odcinek anime czeka każdy fan shonenów, a Bandai Namco szykuje się do wypuszczenia pierwszej growej adaptacji tej opowieści.

Dalsza część tekstu pod wideo

Trochę jak Overwatch

W założeniach rozgrywki Black Clover jest wieloosobową grą akcji, w której to dwie stające naprzeciwko siebie drużyny pojedynkują się o zwycięstwo w danej misji, gdzie o sukcesie dedycuje wyłącznie to, czy je wykonamy jako pierwsi, a nie to ile osób pokonamy. Udostępniona zamkniętemu gronu graczy beta tytułu oferowała trzy główne tryby zabawy; przejęcie strefy, poszukiwanie punktów do zdobycia, a także ochrona ładunku zmierzającego do bazy. Jeśli przypomina Wam to trochę formułę Overwatcha, nie jesteście w tym wrażeniu odosobnieni.

Do wyboru mamy tu 13 postaci podzielonych na cztery następujące klasy: Fighter, Healer, Shooter, Support – każda z nich ma unikalną rolę podczas starć i ograniczone do zaledwie czterech osób drużyny, powinny mieć przynajmniej po jednym przedstawicielu. Jeśli zatem będziecie grać z przyjaciółmi, dobrze będzie przed meczami rankingowymi trochę poćwiczyć i podzielić się zadaniami.

Bohaterowie gry są oczywiście zaciągnięci żywcem z mangi oraz anime, a ich projekty i wykonanie zasługuje na pochwałę. Każdego z nich możemy przed walką przebrać w różnokolorowe ciuszki, które pozwolą naszym kolegom z zespołu odróżnić nas od innych w ferworze walki oraz przy okazji popieścimy tym naszą wewnętrzną potrzebę personalizacji herosa.

Same mapki swoją konstrukcją również nawiązują do Overwatcha, albowiem nasz team ma jeden początkowo zamknięty punkt startowy, a do wyznaczonego na arenie celu może prowadzić wiele ścieżek. Projekty lokacji nie są jakoś powalająco ciekawe, ale nie są też złe – spełniają swoje funkcje i zmuszają do taktycznych zagrywek, lecz nie zapadną Wam w pamięć na lata.

Ale jednak jak Dissidia: Final Fantasy

Jeśli zaś chodzi system walki, ten na pierwszy rzut oka przypomina nieco jeden z ciekawszych hitów Square Enix, Dissidia: Final Fantasy – lecz nie wersje z PSP, a wypuszczoną ostatnio edycję NT.

Wspomniane już klasy postaci mają spory wpływ na możliwości bojowe danych wojowników, więc można powiedzieć, że odpowiedzialne za grę studio Ilinx sprawnie poradziło sobie z balansem rozgrywki. Fighterzy mają fajne umiejętności między innymi doskoku do przeciwników i ich ogłuszenia, shooterzy dysponują sporą liczbą magicznej amunicji, którą wystrzeliwują seriami bądź przy większym kalibrze z pewnym odstępem. Healerzy i Supporci muszą zaś trzymać się mocno z tyłu, ponieważ nie mają praktycznie szans nawet w walce 1 na 1, przy pojedynkach z klasami bojowymi.

Każdy bohater ma jednak przy tym swoje unikalne zdolności podstawowe i tak zwanego „ultimate’a”, co sprawia, że tytuł nie jest tylko bezmyślną nawalanką, a rzeczywiście stanowi ciekawe połączenie idei stojących za Dissidią i Overwatchem.

Reasumując, jeśli szukacie dobrej gry sieciowej do pogrania z kumplami, ale nudzą was wszechobecne dookoła strzelaniny, powinniście zainteresować się nadchodzącym Black Clover: Quartet Knights.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper