Zagubieni w kosmosie – recenzja serialu. Kosmiczna przygoda

Zagubieni w kosmosie – recenzja serialu. Kosmiczna przygoda

Jędrzej Dudkiewicz | 16.04.2018, 20:30

Nie ekscytowałem się specjalnie informacją, że Netflix nakręci nową wersję Zagubionych w kosmosie. Serialu z lat 60. ubiegłego wieku nie widziałem, z kolei film z 98 roku obejrzałem, jak byłem mały i nic z niego nie pamiętałem. Do produkcji tej podchodziłem więc trochę na świeżo, nie wiedząc w 100% czego mam się spodziewać. Okazało się, że to bardzo fajna familijna przygoda, która najbardziej spodoba się pewnie najmłodszym, ale i dorośli, jeśli tylko będą chcieli, znajdą tu coś dla siebie.

Przyszłość. Warunki do życia na Ziemi są coraz gorsze, więc ludzkość podróżuje do oddalonej o wiele lat świetlnych Alpha Centauri, gdzie znajduje się jej nowa kolonia. W trakcie jednego z lotów Śmiałka (tak nazywa się statek) dochodzi jednak do nieprzewidzianych zdarzeń, skutkiem czego rodzina Robinsonów, wraz z innymi ocalałymi, ląduje na nieznanej planecie. Rozpoczyna się walka o przetrwanie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zagubieni w kosmosie Netflix recenzja

Zagubieni w kosmosie Netflix recenzja

Zacznijmy od tego, na co wiele osób pewnie będzie narzekać: tak, Zagubieni w kosmosie mają w sobie sporo absurdów i nielogiczności. Da się je znaleźć w każdym odcinku. Związane są zarówno z różnymi kwestiami naukowymi, jak i zachowaniem bohaterów. Od was jednak zależy, czy będzie wam to przeszkadzać. Osobiście jestem w stanie zawiesić moją niewiarę (z wyjątkami), jeśli tylko dana produkcja jest dobrze zrobiona. A tak jest w tym przypadku. Chociaż początkowo się tego nie spodziewałem, im dalej, tym bardziej wciągałem się w tę historię. Jest ona szalenie angażująca, często bardzo emocjonująca, także dlatego, że we wszystkich epizodach postacie mierzą się z wieloma przeszkodami i konfliktami, jest też dużo akcji. I trochę walki, trochę uciekania, całkiem sporo fragmentów horrorowych, które w sumie nieźle trzymają w napięciu. I utrzymane jest to w bardzo dobrym tempie, ani razu nie zdarzyło mi się ziewać, na nudę po prostu nie ma tu miejsca. Prawie cały sezon obejrzałem więc za jednym posiedzeniem, z wypiekami na twarzy.

Nie byłoby to możliwe, gdyby nie dobrze skonstruowani i zagrani bohaterowie. Rodzinę Robinsonów bez trudu można polubić już od samego początku. Każdy jej członek jest inny, każdy ma jakąś wewnętrzną podróż, którą musi odbyć w związku z dramatycznymi wydarzeniami, które rozgrywają się dookoła nich. Za wszystkich trzymałem kciuki, nawet wtedy, gdy popełniali błędy lub wręcz zachowywali się idiotycznie. Świetny jest też drugi plan, ze szczególnym uwzględnieniem Dona Westa, typowego sarkastycznego cwaniaka o dobrym sercu, który mimo wielu obiekcji w końcu da się namówić do zrobienia tego, co właściwe. Jeśli chodzi o postacie mniej ważne, przyczepić można się też do niejakiej Angeli, która nie jest prawdziwą osobą, tylko scenariuszowym wytrychem do przeprowadzenia kilku dramatycznych akcji, po czym zostaje niemal całkowicie zapomniana. Mam też ogromny problem z tym, jak została wykreowana główna zła bohaterka. Po pierwsze, rysowana jest niesamowicie grubą kreską, mimo kilku prób jest to postać straszliwe jednowymiarowa i co chwila widzowi przypomina się, że powinien jej nie znosić. Po drugie, jest przez to fatalnie – według mnie – zagrana. To jest zresztą jeden z wyjątków związanych z zawieszaniem niewiary, o którym wspominałem. Strasznie mnie irytowało, że w tak prosty sposób udawało jej się manipulować wszystkimi dookoła. O ile jest to zrozumiałe w przypadku dzieciaków, zwłaszcza najmłodszego Willa, o tyle dorośli znacznie szybciej powinni dodać dwa do dwóch i zorientować się, z kim mają do czynienia. Nawet mimo tego, że co chwila zajęci są kolejnymi problemami. Z drugiej strony może wszystkie te negatywne emocje względem czarnego charakteru świadczą o tym, że tym bardziej zależało mi na tym, by Robinsonom wszystko się udało?

Robinsonowie, jak łatwo się domyślić, są sercem Zagubionych w kosmosie. To głównie ich losy śledzimy, ale nie chodzi tu tylko o to, by przetrwali. Kiedy lądują na nieznanej planecie widać, że ciągnie się za nimi wiele nieprzepracowanych spraw z przeszłości (którą zresztą co jakiś czas oglądamy w retrospekcjach). Stopniowo zaczynają sobie jednak coraz bardziej ufać i polegać na sobie, aż ich współpraca zaczyna przynosić coraz lepsze efekty. Motyw odradzającej się więzi rodzinnej w związku z dramatycznymi wydarzeniami nie jest niczym nowym, ale jest to dobrze i konsekwentnie napisane, przez co stanowi dodatkowy atut produkcji. Tym bardziej, że to nie jedyna ciekawa sprawa, którą umieszczono w scenariuszu. Inną jest chociażby lęk przed tym, co nieznane, czego symbolem jest tajemniczy robot, którego w pierwszym odcinku ratuje Will i który od tej pory go chroni. Jedyne czego żałuję w tym przypadku, to tego, że twórcy trochę dłużej nie pograli niepewnością, czy aby na pewno można mu ufać. Zagubieni w kosmosie mówią też sporo o kondycji ludzkości i zauważają – chociaż jest to nieco w tle – że nowa kolonia w kosmosie wcale nie będzie idyllą i utopią, bo każdy, nawet najlepszy człowiek ma problemy, które zabierze ze sobą z Ziemi. Jest tu trochę niezłych obserwacji związanych z tym, jak w stresujących sytuacjach zachowują się ludzie. Na drugim planie migają jeszcze kwestie klasowe, które pokazują, że Alpha Centauri wcale nie jest przeznaczona dla wszystkich, tylko dla tych, którzy mogą sobie na to pozwolić chociażby finansowo. Fajnie, że w tej bądź co bądź przygodowej produkcji znalazło się miejsce na sporo istotnych i wartych przemyślenia kwestii.

Zagubieni w kosmosie Netflix recenzja

Tak więc to, czy Zagubieni w kosmosie wam się spodobają, zależeć będzie głównie od tego, jak podejdziecie do tego serialu. Jeśli zależy wam na tym, by wszystko miało sens, a logika zawsze triumfowała, zapewne zrezygnujecie po kilku odcinkach. Jeśli jednak umiecie bawić się mimo różnych niedociągnięć i przymknąć oko na różnorakie absurdy, czeka was bardzo sympatyczna, wciągająca kosmiczna przygoda. Polecam bramkę numer dwa.

Atuty

  • Wciągająca historia z dużą dawką emocji;
  • Fabuła, poza elementami przygody, porusza sporo ważnych kwestii;
  • Dobrze skonstruowana większość bohaterów;
  • Bardzo dobre tempo

Wady

  • Bardzo źle wykreowany czarny charakter;
  • Niekiedy scenografia i efekty specjalne są sztuczne i tandetne

Zagubieni w kosmosie to dziesięć odcinków wypełnionych wspaniałą, emocjonującą i sympatyczną przygodą.

8,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper